niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 22: Z przyjemnością podejmuje wyzwania.

Kathe POV'

Przekręciłam się na lewy bok i otworzyłam oczy kiedy poczułam na policzku kawałek kartki.
Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Było jasno a ja spałam w wczorajszych ubraniach.
Chwyciłam kartkę i zaczęłam czytać.

"Zasnęłaś więc postanowiłam Cię nie budzić.
Coś musiało Cię bardzo zmęczyć, i myślę że to mógł być wieczór z pewnym chłopakiem ;)
Kocham Cię, Nicol x."

Przewróciłam oczami i zgniotłam kartkę a potem wrzuciłam ją do kosza niedaleko łóżka.
Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej.
10:07.
Muszę wstawać, jeśli faktycznie chce odebrać papiery ze szkoły.
Podniosłam się niezgrabnie z łóżka i podeszłam do szafy.
Wyjęłam kremowe spodenki i białą bluzkę na ramiączkach a z komody białą bieliznę.
Jak na wrzesień na dworze jest naprawdę ciepło.
Weszłam do łazienki i zdjęłam wczorajsze ubrania oraz bieliznę a potem wszystko wrzuciłam do kosza na brudne rzeczy.
Odkręciłam wodę, zdjęłam z włosów gumkę i weszłam do kabiny.
Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic, a włosy szamponem o zapachu jakiś kwiatów.
Ogoliłam się tam gdzie potrzeba i zakręciłam wodę.
Wyszłam z kabiny i wytarłam się dokładnie w ręcznik.
Założyłam bieliznę i ubrania i zabrałam się za rozczesywanie włosów.
Wysuszyłam je i związałam w wysokiego kucyka.
Rzęsy pomalowałam tuszem, szyje spryskałam perfumami i wyszłam z pomieszczenia.
Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej kiedy na łóżku zobaczyłam leżącą postać, która okazała się być Justinem.
-Chcesz, żebym dostała zawału? Jak tu wszedłeś?-zapytałam i zaczęłam zakładać na nogi buty.
-Pukałem, nikt mi nie otworzył a drzwi były otwarte, więc...-uśmiechnął się niewinnie.
Pochyliłam się, aby schować sznurówkę do buta, a duża dłoń uderzyła w mój prawy pośladek.
Pisnęłam i podskoczyłam.
-Co to miało być?-zapytałam zdziwiona.
-Te pośladki, aż się o to prosiły. Wręcz słyszałem jak wołają "Justin, no dalej uderz nas. Facet chyba nie jesteś tchórzem, co?"-udał piskliwym głosem a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Jesteś nienormalny.-zaśmiałam się.
-Z przyjemnością podejmuje wyzwania. Musiałem im udowodnić, że nie jestem tchórzem. Tęskniły za tatusiem, więc teraz na pewno są szczęśliwe.-uśmiechnął się szeroko.
Pokręciłam głową z rozbawieniem i wtedy coś mi się przypomniało.
-Justinnn...-podeszłam do niego bliżej i zawiesiłam ręce na jego szyj.
-Tak, skarbie?
-Masz wolną godzinkę?-przechyliłam głowę w bok i zamrugałam parę razy.
-Mhm.-mruknął.
-Zawieziesz mnie do szkoły, muszę odebrać papiery.-złożyłam małego buziaka na jego wargach.-Być może, w niedalekiej przyszłości postaram się jakoś odwdzięczyć.-uśmiechnęłam się niewinnie.
Chłopak uśmiechnął się łobuzersko i położył dłonie na moich biodrach.
-I tak był Cię zawiózł, ale ta propozycja jest teraz jeszcze ciekawsza.-oblizał usta a mój wzrok od razu spadł na malinowe pełne usta w kształcie serca.
Przeniosłam wzrok z jego ust na oczy i zauważyłam, że patrzy na mnie rozbawiony.
-No co?-zapytałam
-Wiesz, że możesz mnie pocałować kiedy chcesz, prawda?-uśmiechnął się drwiąco.
-Wiem.-mruknęłam i przyssałam się do jego ust.
Justin bez chwili zastanowienia zaczął oddawać pocałunek, lekko go pogłębiając.
Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam.
-Musimy jechać.-złożyłam jeszcze jednego szybkiego całusa na jego ustach.
Schowałam telefon do kieszeni i złapałam go za rękę.
Wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi i schowałam klucze do kieszeni.
Wsiadłam do czarnego Range Rovera Justina, a już po chwili byliśmy w drodze w kierunku szkoły.


Po 20 minutach jazdy i stania w korku, Justin zaparkował samochód na parkingu przed szkołą.
-Mogę iść z tobą? Nie chce mi się tu czekać.-jęknął.
-Jasne.-uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
-Wiesz, że mogą się troochee wystraszyć?-przekrzywił głowę na bok.
-No tak. Justin Bieber, niegrzeczny chłopak. Gangster, którego wszyscy się boją.-zaśmiałam się.
-Kochasz tego niegrzecznego chłopaka, gangstera, którego wszyscy się boją.-wysiadł z samochodu a ja powtórzyłam jego czynność.
Zamknął samochód, a ja podeszłam do niego.
-O tak, kocham. I to bardzo.-pocałowałam go w policzek.
-Ja Ciebie też, mała.-złapał mnie za rękę a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
W szkole była akurat przerwa.
Niektórzy patrzyli na Justina z niedowierzaniem i strachem a niektóre dziewczyny śliniły się na jego widok starając zwrócić swoją uwagę.
Ten facet jest mój, suki.-pomyślałam i uśmiechnęłam się dumnie.
Stanęliśmy pod sporymi drzwiami z napisem 'SEKRETARIAT'.
Bez pukania weszłam do środka i zwróciłam się do tej samej kobiety która pracowała tu przez ten okres kiedy ja uczęszczałam do tej szkoły.
-Dzień Dobry, chciałabym odeprać resztę swoich papierów. Katherine Jones.-uśmiechnęłam się miło do kobiety.
Spojrzała na mnie, a potem jej wzrok padł na Justina. Jej oczy lekko się rozszerzyły a twarz zbladła. Obróciła się na krześle, złapała jakąś teczkę i szybko mi ją podała.
Na szarej teczce dużymi literami pisało KATHERINE JONES.
Podziękowałam kobiecie, i wyszłam z Justinem z sekretariatu wciąż, trzymając jego rękę.
-Faktycznie, sporo osób jest wystraszonych na twój widok..-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Mi to pasuje. Niech wiedzą, że ja tu żądze..-odpowiedział mi jeszcze szerszym uśmiechem.
-Król i Władca.-zaśmiałam się a chłopak mi zawtórował.
-Właśnie tak.-pocałował mnie w policzek.
Szliśmy korytarzem, a z naprzeciwka szła wysoka blondynka.
Odpięła dwa lub trzy górne guziki koszuli, którą miała na sobie, przez co jej piersi były aż za bardzo na widoku.
Jeśli wzrok miałby zabijać, leżała by już trupem.
-Zasłoń te sztuczne cycki.-warknęłam do dziewczyny, i trąciłam ją łokciem kiedy przeszła obok nas.
Justin wybuchł gwałtownym śmiechem, który rozniósł się po całym korytarzu.
Wszyscy spojrzeli na nas, a niektóre dziewczyny wyglądały jakby właśnie miałyby zemdleć i roztopić się w tym samym czasie.
-Uwielbiam, jak jesteś o mnie zazdrosna.-mruknął mi do ucha i puścił moja rękę aby obsiąść mnie w tali.
Wyszliśmy ze szkoły, a Justin puścił mnie dopiero przy samochodzie.
Wsiadłam do środka a chłopak zajął miejsce kierowcy.
-Chcesz gdzieś jeszcze jechać?-zapytał
-Nie, do domu.-uśmiechnęłam się.
Wyjechaliśmy na ulicę a ja zmarszczyłam brwi kiedy Justin skręcił w przeciwną stronę niż do domu.
-Gdzie jedziemy?-spojrzałam na niego.
-Niespodzianka!-mruknął i uśmiechnął się do mnie szeroko.

Nie mam pojęcia ile już jechaliśmy, ale wiem na pewno, że dość długo i że boli mnie już tyłek.
Próbowałam podejść Justina już chyba na wszystkie sposoby, aby powiedział mi gdzie jedziemy ale jedyne co otrzymywałam w odpowiedzi to jego uśmiech, udawanie że mnie nie słyszy albo po prostu "Nie powiem Ci".
Samochód zatrzymał się nagle a ja rozejrzałam się po okolicy.
Justin zatrzymał auto na środku piaszczystej drogi, a ja nawet nie wiem kiedy w nią skręcił.
Dokoła nas były drzewa.
-Po co tu przyjechaliśmy?-zapytałam
-Zobaczysz.-uśmiechnął się i wysiadł z samochodu.
Również wysiadłam z samochodu. Justin zamknął go i podszedł do mnie.
-Boisz się?-zapytał
-Nie,ufam Ci.
-To dobrze.-pocałował mnie w czoło i złapał za rękę ciągnąc do przodu.

Przedzieraliśmy się przez krzaki a mnie bolały już ramiona, bo co jakiś czas gałęzie uderzały o nie.
Weszłam nagle w coś twardego. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam plecy Justina.
-Skarbie, patrz jak chodzisz.-zachichotał i obrócił się w moją stronę.
-Daleko jeszcze?-jęknęłam
-Właściwie, to już jesteśmy.-zaśmiał się i odsunął aby pokazać mi to co znajdowało się za jego plecami.
Jestem pewna, że stoję teraz z otwartą buzią.
Przede mną był drewniany most a po jego bokach płynęła rzeka. Woda była czysta ale nie iskrzyła się w blasku słońca, ponieważ niebo zasnuły czarne chmury, nie wróżące nic dobrego.
Wokół były drzewa, co sprawiało, że to miejsce było tak jakby ukryte przed światem.
Wróciłam na ziemię, kiedy poczułam silną parę rąk oplatającą mnie w tali.
-Wow, Justin. Tu jest pięknie.
-Wiem, chodź.-popchnął mnie leciutko do przodu nadal nie puszczając mnie w tali.
Aż dziwne, że jeszcze się nie wywróciłam.
Weszliśmy na most, a ja rozglądałam się dookoła zachwycona widokami.
-Usiądźmy.-powiedział i puścił mnie w tali.
Usiadł na brzegu i opuścił nogi, tak że swobodnie zwisały w dół rzeki.
Powtórzyłam jego czynność a że nie było jakoś najcieplej oparłam głowę o jego ramię chłopaka i wtuliłam się w niego a on objął mnie w tali.
-Jak znalazłeś to miejsce?-zapytałam
-Byłem tu kiedyś z chłopakami ze starego gangu i przez przypadek wlazłem tu kiedy zgubiłem orientacje w tym pieprzonym lesie.-powiedział a ja zachichotałam.
Obią mnie mocniej i pocałował w głowę.
Siedzieliśmy tak w ciszy parę minut aż z kieszeni Justina zaczęła wydobywać się muzyka.
-Kurwa, kto tym razem?-warknął poirytowany.
Wyjął telefon z kieszeni, przejechał palcem po ekranie i przyłożył telefon do ucha nadal mnie nie puszczając.
-Co?-warknął do telefonu.
Słuchał chwilę tego co mówiła osoba po drugiem stronie, a po chwili szybko podniósł się do góry.
-Żartujesz sobie kurwa mać ze mnie?... Jakim cudem dowiedzieli się, że to nas pieprzony magazyn?... Niech tylko dorwę tego sukinsyna. Chyba nie zrozumiał ostatniej lekcji... Powyrywam mu nogi z dupy... Dwudziestka na Lincolnie?...Okay.-rozłączył się i spojrzał na mnie.
-Jedziemy.-warknął a ja wiem, że lepiej będzie jeśli nie będę się sprzeciwiać.
Wstałam z mostu i szłam za nim prawie biegnąć.
A mogło być tak pięknie. Zawsze dzwonią, kiedy nie potrzeba. To zaczyna mnie już wkurzać.-pomyślałam.
Szłam za Justinem w kierunku samochodu, i wiem, że jest wkurzony nie tylko po jego zachowaniu, ale też po napiętych mięśniach, które dokładnie było widać na plecach mimo, że ma na sobie koszulkę.

Po 10 minutach doszliśmy do samochodu.
Wsiadłam do środka i zapięłam pasy.
Justin bez słowa odpalił silnik i zawrócił może trochę zbyt gwałtownie.
Spojrzałam na niego i chciałam już coś powiedzieć, ale spojrzał na mnie w tym samym czasie.
-Czego?-syknął a ja mogłam zauważyć jak zaciska szczękę a jego karmelowe oczy są ciemniejsze niż zwykle.
-Nic.-westchnęłam.
Oparłam głowę o siedzenie i patrzyłam jak drzewa za oknem rozmazują się z powodu prędkości z jaką jechaliśmy.
Może będzie lepiej jeśli nie będę się odzywać puki się nie uspokoi.
Naprawdę nie lubię się z nim kłócić, a teraz nawet nie mam na to siły, bo zaczyna boleć mnie głowa.

Po kilkunastu minutach jazdy można było już zobaczyć zbliżające się miasto. Daleko, ale jednak.
Poczułam rękę Justina, na moim kolanie, ale nie zwróciłam na to żadnej uwagi.
-Przepraszam.-westchnął a jego głos był o wiele spokojniejszy, niż wcześniej.
-Jest okay.-mruknęłam nadal na niego nie patrząc.
Zjechał na pobocze, a ja dopiero wtedy podniosłam głowę.
-Nie powinienem na Ciebie warczeć. Przepraszam. Mamy z chłopakami parę problemów, a jeden z nich właśnie dał o sobie znać.-przejechał kciukiem po moim policzku.
-Okay. Rozumiem.
-Kocham Cię.-nachylił się i pocałował mnie we włosy.
Spojrzał na mnie jeszcze raz i wjechał z powrotem samochodem na ulicę
-Powiesz mi co się stało?-zapytałam i spojrzałam na niego.
Przeczesał ręką włosy, i przez chwilę widziałam jak się waha ale zaczął mówić.
-Mamy problem z pewnym gangiem. Wysadzili nam magazyn.-powiedział i zacisną ręce na kierownicy tak, że jego knykcie zbielały.
Położyłam rękę na jego kolanie, i potarłam je lekko starając się go jakoś uspokoić.
Nie potrzebny mi tu teraz jego kolejny wybuch.
Wiem, że Justin jest nerwowy, i wiem też z tego co mówili mi chłopacy, że ta złość którą pokazał mi parę minut temu jest niczym. To oni byli parę razy światkami jak to ujęli... ach tak "światkami jego napadu furii".
Nawet najgorsza strona Justina, mnie od niego nie odstraszy.
Justin spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, co odwzajemniłam.
Splótł moje palce ze swoimi i oparł nasze ręce o jego kolano.

Była 15:36 kiedy zaparkował samochód przed moim domem.
-Muszę jechać-przejechał kciukiem po moich knykciach i uśmiechnął się.
-Wiem.-odwzajemniłam uśmiech.
Złączył nasze usta a ja odwzajemniłam pocałunek.
Odsunęliśmy się od siebie kiedy płuca zaczęły nas piec z powodu braku powietrza.
-Do zobaczenia i powodzenia.-uśmiechnęłam się i wysiadłam z samochodu zabierając ze sobą teczkę z papierami ze szkoły.
Justin odjechał a ja weszłam do domu.
Podeszłam do kanapy i rzuciłam się na nią włączając telewizje i zerkając na papiery.

Siedziałam już parę minut czytając zdanie po zdaniu, kiedy usłyszałam jak drzwi frontowe uchylają się.
Zamarłam.
Po woli podniosłam głowę do góry i skierowałam wzrok w kierunku drzwi.


_______________________________________________
Bardzo dziękuje za ponad 30 tysięcy wyświetleń i za wszystkie komentarze.
Każde wyświetlenie i komentarz motywuje mnie do dalszego pisania. :)
Nie wiem czy rozdział wam się spodoba.
Pamiętajcie, zostawić po sobie jakieś ślady, ponieważ wtedy wiem, że rzeczywiście ktoś to czyta. :)
 Czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział :D
 Kontakt: ask.fm @allyoursbabyx 
twitter: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
 

15 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rodział końcówka bardzo mnie zaintrygowała *_* A juz miałam usuwać to ff z zakładek bo myślałam, że je olałaś. Czekam na nn, mam nadzieje, że pojawi sie szybciej niż ten xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Super , jak najszybciej pisz ten rozdział proszę :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaa extra ciekawe kto wejdzie :) nie mogę doczekać się następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbisty :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O boże może to jakiś gang mści die na Justinie albo to on sama nw świetny czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial..ale czemu zawsze ktos im musi przerwac kurka?! Ciekawe kto to przyssedl..matko nie moge dlyzej czekac dodaj rozdzial jak najdzybciej!!!!:***

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mogłaś w tym momencie? ;((
    Mega jest *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. jedno wielkie WOW *.* ale w takim momencie? xd Nie mogę doczekać się nn <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny :* Kicham to ff. Czekam na następny rozdział. Oby byl szybko :* @andziak3

    OdpowiedzUsuń
  10. Megaaaaa !!!!!! Uwielbiam ten ff <3

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham to ff ! czekam na następny rozdział !! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy rozdział. Czekam na nn ;3
    Mogłabyś dodać obserwatorów? c:
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy. Nawet bardzooo.

    Jeśli możesz to obczaj moje FF o Justinie Bieberze :)

    http://know-true-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń