Kathe POV'
Przekręciłam się na
lewy bok i otworzyłam oczy kiedy poczułam na policzku kawałek
kartki.
Podniosłam się i
rozejrzałam po pokoju. Było jasno a ja spałam w wczorajszych
ubraniach.
Chwyciłam kartkę i zaczęłam czytać.
"Zasnęłaś więc
postanowiłam Cię nie budzić.
Coś musiało Cię bardzo
zmęczyć, i myślę że to mógł być wieczór z pewnym chłopakiem
;)
Kocham Cię, Nicol x."
Przewróciłam oczami i
zgniotłam kartkę a potem wrzuciłam ją do kosza niedaleko łóżka.
Spojrzałam na zegarek na
szafce nocnej.
10:07.
Muszę wstawać, jeśli
faktycznie chce odebrać papiery ze szkoły.
Podniosłam się
niezgrabnie z łóżka i podeszłam do szafy.
Wyjęłam kremowe spodenki
i białą bluzkę na ramiączkach a z komody białą bieliznę.
Jak na wrzesień na dworze
jest naprawdę ciepło.
Weszłam do łazienki i zdjęłam wczorajsze ubrania oraz bieliznę a potem wszystko wrzuciłam
do kosza na brudne rzeczy.
Odkręciłam wodę, zdjęłam z włosów gumkę i weszłam do kabiny.
Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic, a włosy szamponem o zapachu
jakiś kwiatów.
Ogoliłam się tam gdzie
potrzeba i zakręciłam wodę.
Wyszłam z kabiny i
wytarłam się dokładnie w ręcznik.
Założyłam bieliznę i
ubrania i zabrałam się za rozczesywanie włosów.
Wysuszyłam je i związałam
w wysokiego kucyka.
Rzęsy pomalowałam
tuszem, szyje spryskałam perfumami i wyszłam z pomieszczenia.
Moje serce prawie
wyskoczyło z klatki piersiowej kiedy na łóżku zobaczyłam leżącą
postać, która okazała się być Justinem.
-Chcesz, żebym dostała
zawału? Jak tu wszedłeś?-zapytałam i zaczęłam zakładać na nogi
buty.
-Pukałem, nikt mi nie
otworzył a drzwi były otwarte, więc...-uśmiechnął się
niewinnie.
Pochyliłam się, aby
schować sznurówkę do buta, a duża dłoń uderzyła w mój prawy
pośladek.
Pisnęłam i podskoczyłam.
-Co to miało
być?-zapytałam zdziwiona.
-Te pośladki, aż się o
to prosiły. Wręcz słyszałem jak wołają "Justin, no dalej uderz nas. Facet chyba nie jesteś tchórzem, co?"-udał
piskliwym głosem a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Jesteś
nienormalny.-zaśmiałam się.
-Z przyjemnością
podejmuje wyzwania. Musiałem im udowodnić, że nie jestem tchórzem. Tęskniły za tatusiem, więc teraz na pewno są
szczęśliwe.-uśmiechnął się szeroko.
Pokręciłam głową z
rozbawieniem i wtedy coś mi się przypomniało.
-Justinnn...-podeszłam do
niego bliżej i zawiesiłam ręce na jego szyj.
-Tak, skarbie?
-Masz wolną
godzinkę?-przechyliłam głowę w bok i zamrugałam parę razy.
-Mhm.-mruknął.
-Zawieziesz mnie do
szkoły, muszę odebrać papiery.-złożyłam małego buziaka na jego
wargach.-Być może, w niedalekiej przyszłości postaram się jakoś odwdzięczyć.-uśmiechnęłam się niewinnie.
Chłopak uśmiechnął się
łobuzersko i położył dłonie na moich biodrach.
-I tak był Cię zawiózł,
ale ta propozycja jest teraz jeszcze ciekawsza.-oblizał usta a mój
wzrok od razu spadł na malinowe pełne usta w kształcie serca.
Przeniosłam wzrok z jego
ust na oczy i zauważyłam, że patrzy na mnie rozbawiony.
-No co?-zapytałam
-Wiesz, że możesz mnie
pocałować kiedy chcesz, prawda?-uśmiechnął się drwiąco.
-Wiem.-mruknęłam i przyssałam się do jego ust.
Justin bez chwili
zastanowienia zaczął oddawać pocałunek, lekko go pogłębiając.
Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam.
-Musimy jechać.-złożyłam
jeszcze jednego szybkiego całusa na jego ustach.
Schowałam telefon do
kieszeni i złapałam go za rękę.
Wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi i schowałam klucze do kieszeni.
Wsiadłam do czarnego
Range Rovera Justina, a już po chwili byliśmy w drodze w kierunku
szkoły.
Po 20 minutach jazdy i
stania w korku, Justin zaparkował samochód na parkingu przed
szkołą.
-Mogę iść z tobą? Nie
chce mi się tu czekać.-jęknął.
-Jasne.-uśmiechnęłam się
do niego, co odwzajemnił.
-Wiesz, że mogą się
troochee wystraszyć?-przekrzywił głowę na bok.
-No tak. Justin Bieber,
niegrzeczny chłopak. Gangster, którego wszyscy się boją.-zaśmiałam
się.
-Kochasz tego
niegrzecznego chłopaka, gangstera, którego wszyscy się
boją.-wysiadł z samochodu a ja powtórzyłam jego czynność.
Zamknął samochód, a ja
podeszłam do niego.
-O tak, kocham. I to
bardzo.-pocałowałam go w policzek.
-Ja Ciebie też,
mała.-złapał mnie za rękę a na mojej twarzy pojawił się
szeroki uśmiech.
W szkole była akurat
przerwa.
Niektórzy patrzyli na
Justina z niedowierzaniem i strachem a niektóre dziewczyny śliniły
się na jego widok starając zwrócić swoją uwagę.
Ten facet jest mój,
suki.-pomyślałam i uśmiechnęłam się dumnie.
Stanęliśmy pod sporymi
drzwiami z napisem 'SEKRETARIAT'.
Bez pukania weszłam do
środka i zwróciłam się do tej samej kobiety która pracowała tu
przez ten okres kiedy ja uczęszczałam do tej szkoły.
-Dzień Dobry, chciałabym
odeprać resztę swoich papierów. Katherine Jones.-uśmiechnęłam się
miło do kobiety.
Spojrzała na mnie, a
potem jej wzrok padł na Justina. Jej oczy lekko się rozszerzyły a
twarz zbladła. Obróciła się na krześle, złapała jakąś teczkę
i szybko mi ją podała.
Na szarej teczce dużymi
literami pisało KATHERINE JONES.
Podziękowałam kobiecie,
i wyszłam z Justinem z sekretariatu wciąż, trzymając jego rękę.
-Faktycznie, sporo osób
jest wystraszonych na twój widok..-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Mi to pasuje. Niech
wiedzą, że ja tu żądze..-odpowiedział mi jeszcze szerszym
uśmiechem.
-Król i Władca.-zaśmiałam
się a chłopak mi zawtórował.
-Właśnie tak.-pocałował
mnie w policzek.
Szliśmy korytarzem, a z
naprzeciwka szła wysoka blondynka.
Odpięła dwa lub trzy
górne guziki koszuli, którą miała na sobie, przez co jej piersi
były aż za bardzo na widoku.
Jeśli wzrok miałby
zabijać, leżała by już trupem.
-Zasłoń te sztuczne
cycki.-warknęłam do dziewczyny, i trąciłam ją łokciem kiedy
przeszła obok nas.
Justin wybuchł gwałtownym
śmiechem, który rozniósł się po całym korytarzu.
Wszyscy spojrzeli na nas,
a niektóre dziewczyny wyglądały jakby właśnie miałyby zemdleć
i roztopić się w tym samym czasie.
-Uwielbiam, jak jesteś o
mnie zazdrosna.-mruknął mi do ucha i puścił moja rękę aby obsiąść
mnie w tali.
Wyszliśmy ze szkoły, a
Justin puścił mnie dopiero przy samochodzie.
Wsiadłam do środka a
chłopak zajął miejsce kierowcy.
-Chcesz gdzieś jeszcze
jechać?-zapytał
-Nie, do
domu.-uśmiechnęłam się.
Wyjechaliśmy na ulicę a
ja zmarszczyłam brwi kiedy Justin skręcił w przeciwną stronę niż
do domu.
-Gdzie
jedziemy?-spojrzałam na niego.
-Niespodzianka!-mruknął
i uśmiechnął się do mnie szeroko.
Nie mam pojęcia ile już
jechaliśmy, ale wiem na pewno, że dość długo i że boli mnie już
tyłek.
Próbowałam podejść
Justina już chyba na wszystkie sposoby, aby powiedział mi gdzie
jedziemy ale jedyne co otrzymywałam w odpowiedzi to jego uśmiech,
udawanie że mnie nie słyszy albo po prostu "Nie powiem Ci".
Samochód zatrzymał się
nagle a ja rozejrzałam się po okolicy.
Justin zatrzymał auto na
środku piaszczystej drogi, a ja nawet nie wiem kiedy w nią skręcił.
Dokoła nas były drzewa.
-Po co tu
przyjechaliśmy?-zapytałam
-Zobaczysz.-uśmiechnął
się i wysiadł z samochodu.
Również wysiadłam z
samochodu. Justin zamknął go i podszedł do mnie.
-Boisz się?-zapytał
-Nie,ufam Ci.
-To dobrze.-pocałował
mnie w czoło i złapał za rękę ciągnąc do przodu.
Przedzieraliśmy się
przez krzaki a mnie bolały już ramiona, bo co jakiś czas gałęzie
uderzały o nie.
Weszłam nagle w coś
twardego. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam plecy Justina.
-Skarbie, patrz jak
chodzisz.-zachichotał i obrócił się w moją stronę.
-Daleko jeszcze?-jęknęłam
-Właściwie, to już
jesteśmy.-zaśmiał się i odsunął aby pokazać mi to co
znajdowało się za jego plecami.
Jestem pewna, że stoję
teraz z otwartą buzią.
Przede mną był drewniany
most a po jego bokach płynęła rzeka. Woda była czysta ale nie
iskrzyła się w blasku słońca, ponieważ niebo zasnuły czarne
chmury, nie wróżące nic dobrego.
Wokół były drzewa, co
sprawiało, że to miejsce było tak jakby ukryte przed światem.
Wróciłam na ziemię,
kiedy poczułam silną parę rąk oplatającą mnie w tali.
-Wow, Justin. Tu jest
pięknie.
-Wiem, chodź.-popchnął
mnie leciutko do przodu nadal nie puszczając mnie w tali.
Aż dziwne, że jeszcze
się nie wywróciłam.
Weszliśmy na most, a ja
rozglądałam się dookoła zachwycona widokami.
-Usiądźmy.-powiedział i
puścił mnie w tali.
Usiadł na brzegu i
opuścił nogi, tak że swobodnie zwisały w dół rzeki.
Powtórzyłam jego
czynność a że nie było jakoś najcieplej oparłam głowę o jego
ramię chłopaka i wtuliłam się w niego a on objął mnie w tali.
-Jak znalazłeś to
miejsce?-zapytałam
-Byłem tu kiedyś z
chłopakami ze starego gangu i przez przypadek wlazłem tu kiedy
zgubiłem orientacje w tym pieprzonym lesie.-powiedział a ja
zachichotałam.
Obią mnie mocniej i
pocałował w głowę.
Siedzieliśmy tak w ciszy parę minut aż z kieszeni Justina zaczęła wydobywać się muzyka.
-Kurwa, kto tym
razem?-warknął poirytowany.
Wyjął telefon z
kieszeni, przejechał palcem po ekranie i przyłożył telefon do
ucha nadal mnie nie puszczając.
-Co?-warknął do
telefonu.
Słuchał chwilę tego co
mówiła osoba po drugiem stronie, a po chwili szybko podniósł się
do góry.
-Żartujesz sobie kurwa
mać ze mnie?... Jakim cudem dowiedzieli się, że to nas pieprzony
magazyn?... Niech tylko dorwę tego sukinsyna. Chyba nie zrozumiał
ostatniej lekcji... Powyrywam mu nogi z dupy... Dwudziestka na
Lincolnie?...Okay.-rozłączył się i spojrzał na mnie.
-Jedziemy.-warknął a ja
wiem, że lepiej będzie jeśli nie będę się sprzeciwiać.
Wstałam z mostu i szłam
za nim prawie biegnąć.
A mogło być tak pięknie.
Zawsze dzwonią, kiedy nie potrzeba. To zaczyna mnie już
wkurzać.-pomyślałam.
Szłam za Justinem w
kierunku samochodu, i wiem, że jest wkurzony nie tylko po jego
zachowaniu, ale też po napiętych mięśniach, które dokładnie
było widać na plecach mimo, że ma na sobie koszulkę.
Po 10 minutach doszliśmy
do samochodu.
Wsiadłam do środka i zapięłam pasy.
Justin bez słowa odpalił
silnik i zawrócił może trochę zbyt gwałtownie.
Spojrzałam na niego i
chciałam już coś powiedzieć, ale spojrzał na mnie w tym samym
czasie.
-Czego?-syknął a ja
mogłam zauważyć jak zaciska szczękę a jego karmelowe oczy są
ciemniejsze niż zwykle.
-Nic.-westchnęłam.
Oparłam głowę o
siedzenie i patrzyłam jak drzewa za oknem rozmazują się z powodu
prędkości z jaką jechaliśmy.
Może będzie lepiej jeśli
nie będę się odzywać puki się nie uspokoi.
Naprawdę nie lubię się
z nim kłócić, a teraz nawet nie mam na to siły, bo zaczyna boleć
mnie głowa.
Po kilkunastu minutach
jazdy można było już zobaczyć zbliżające się miasto. Daleko,
ale jednak.
Poczułam rękę Justina,
na moim kolanie, ale nie zwróciłam na to żadnej uwagi.
-Przepraszam.-westchnął
a jego głos był o wiele spokojniejszy, niż wcześniej.
-Jest okay.-mruknęłam
nadal na niego nie patrząc.
Zjechał na pobocze, a ja
dopiero wtedy podniosłam głowę.
-Nie powinienem na Ciebie
warczeć. Przepraszam. Mamy z chłopakami parę problemów, a jeden z
nich właśnie dał o sobie znać.-przejechał kciukiem po moim
policzku.
-Okay. Rozumiem.
-Kocham Cię.-nachylił
się i pocałował mnie we włosy.
Spojrzał na mnie jeszcze
raz i wjechał z powrotem samochodem na ulicę
-Powiesz mi co się
stało?-zapytałam i spojrzałam na niego.
Przeczesał ręką włosy,
i przez chwilę widziałam jak się waha ale zaczął mówić.
-Mamy problem z pewnym
gangiem. Wysadzili nam magazyn.-powiedział i zacisną ręce na
kierownicy tak, że jego knykcie zbielały.
Położyłam rękę na
jego kolanie, i potarłam je lekko starając się go jakoś uspokoić.
Nie potrzebny mi tu teraz
jego kolejny wybuch.
Wiem, że Justin jest
nerwowy, i wiem też z tego co mówili mi chłopacy, że ta złość
którą pokazał mi parę minut temu jest niczym. To oni byli parę
razy światkami jak to ujęli... ach tak "światkami jego napadu furii".
Nawet najgorsza strona
Justina, mnie od niego nie odstraszy.
Justin spojrzał na mnie i
lekko się uśmiechnął, co odwzajemniłam.
Splótł moje palce ze
swoimi i oparł nasze ręce o jego kolano.
Była 15:36 kiedy
zaparkował samochód przed moim domem.
-Muszę jechać-przejechał
kciukiem po moich knykciach i uśmiechnął się.
-Wiem.-odwzajemniłam
uśmiech.
Złączył nasze usta a ja
odwzajemniłam pocałunek.
Odsunęliśmy się od
siebie kiedy płuca zaczęły nas piec z powodu braku powietrza.
-Do zobaczenia i
powodzenia.-uśmiechnęłam się i wysiadłam z samochodu zabierając
ze sobą teczkę z papierami ze szkoły.
Justin odjechał a ja
weszłam do domu.
Podeszłam do kanapy i
rzuciłam się na nią włączając telewizje i zerkając na papiery.
Siedziałam już parę
minut czytając zdanie po zdaniu, kiedy usłyszałam jak drzwi
frontowe uchylają się.
Zamarłam.
Po woli podniosłam głowę
do góry i skierowałam wzrok w kierunku drzwi.
_______________________________________________
Bardzo dziękuje za ponad 30 tysięcy wyświetleń i za wszystkie komentarze.
Każde wyświetlenie i komentarz motywuje mnie do dalszego pisania. :)
Nie wiem czy rozdział wam się spodoba.
Pamiętajcie, zostawić po sobie jakieś ślady, ponieważ wtedy wiem, że rzeczywiście ktoś to czyta. :)
Czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział :D
Kontakt: ask.fm @allyoursbabyx
twitter: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Bardzo fajny rodział końcówka bardzo mnie zaintrygowała *_* A juz miałam usuwać to ff z zakładek bo myślałam, że je olałaś. Czekam na nn, mam nadzieje, że pojawi sie szybciej niż ten xd
OdpowiedzUsuńSuper , jak najszybciej pisz ten rozdział proszę :) :)
OdpowiedzUsuńAaaaaa extra ciekawe kto wejdzie :) nie mogę doczekać się następnego ;)
OdpowiedzUsuńZarąbisty :) :)
OdpowiedzUsuńO boże może to jakiś gang mści die na Justinie albo to on sama nw świetny czekam nn :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial..ale czemu zawsze ktos im musi przerwac kurka?! Ciekawe kto to przyssedl..matko nie moge dlyzej czekac dodaj rozdzial jak najdzybciej!!!!:***
OdpowiedzUsuńJak mogłaś w tym momencie? ;((
OdpowiedzUsuńMega jest *-*
jedno wielkie WOW *.* ale w takim momencie? xd Nie mogę doczekać się nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :* Kicham to ff. Czekam na następny rozdział. Oby byl szybko :* @andziak3
OdpowiedzUsuńMegaaaaa !!!!!! Uwielbiam ten ff <3
OdpowiedzUsuńkocham to ff ! czekam na następny rozdział !! :* ♥
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział. Czekam na nn ;3
OdpowiedzUsuńMogłabyś dodać obserwatorów? c:
xoxo
Ciekawy. Nawet bardzooo.
OdpowiedzUsuńJeśli możesz to obczaj moje FF o Justinie Bieberze :)
http://know-true-love.blogspot.com/?m=1
Cudne,dodawaj częściej
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuń