niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 27: Akcja Serca

Kathe POV'

Podniosłam do góry głowę i rozejrzałam się nie wiedząc gdzie jestem.
No tak, szpital.
Głowa bolała mnie niemiłosiernie, od płaczu.
Spojrzałam na Justina.
Wyglądałam tak samo jak wczoraj gdy tu przyszłam. Blado, nie dając żadnych oznak życia, oprócz unoszenia się klatki piersiowej i dźwięku maszyny świadczącego o tym że żyje.
Położyłam delikatnie jego dłoń na łóżku i wstałam z krzesła.
Wyjrzałam na korytarz, ale nikogo nie było, więc ruszyłam do miejsca w którym siedzieli wczoraj wszyscy.
I faktycznie ktoś był. Matt, Nicol i brunet z The Jokers.
-Obudził się?-zapytał Matt
Westchnęłam i pokręciłam głową.
-Może chcesz jechać do domu?-zapytała Nicol
Pokręciłam głową i dopiero teraz zauważyłam, że wyglądają inaczej niż wczoraj, więc na pewno byli w domu.
-Na pewno? Może Ci coś przywieść?-zapytała
-Nie dzięki.-westchnęłam
-Spokojnie, my tu będziemy. W razie gdyby coś się działo zadzwonimy.-powiedział Matt.
-Nie, naprawdę dziękuje wam. Ale wole zostać.
-Kathe przebierzesz się i wrócimy tu z powrotem.-uśmiechneła się lekko
W sumie może powinnam jechać do domu.
Nie czuje się zbyt komfortowo z... okresem. A nawet nie mam tu nic na... zmianę.
-Okay, ale za godzinę wracamy. Dobrze?-zapytałam i zdjęłam z siebie zielony fartuch i zwinęłam go w kulkę.
-Tak.-odpowiedziała.
Ruszyłam szybko w kierunku wind, aby jak najszybciej znaleźć się w domu i wrócić do Justina.


Po około 15 minutach i moim pośpieszaniu Nicol, w końcu dojechaliśmy na miejsce.
Wysiadłam z auta i otworzyłam drzwi.
Pobiegłam na górę nie patrząc na nic.
Wyjęłam z szafy jeansy i bluzę a z komody bieliznę.
Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania, przed tym wyjmując z kieszeni telefon.
Położyłam go na szafce i odkręciłam wodę w kabinie prysznicowej.

Stałam właśnie w pokoju i pakowałam do nie wielkiej torby, parę rzeczy tak abym nie musiała tu wracać. Schowałam kilka bluzek, spodnie, chusteczki, szczotkę i... tampony.
Zbiegłam na dół. Nicol siedziała na kanapie.
-Możemy jechać.-powiedziałam
-Zajęło ci to 25 minuty.-mrukneła zaskoczona.
-Nie ważne, jedziemy.-otworzyłam drzwi i wyszłam czekając na Nicol.
Zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu.
Nicol odpaliła samochód i wyjechała na ulicę.

Po kolejnych 20 minutach byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na 7 piętro.
Założyłam z powrotem na siebie fartuch.
-Cześć.-przywitałam się z Ryanem i Scottem, którzy musieli dołączyć tu podczas tej godziny.
-Cześć.-odpowiedzieli.
-Coś się zmieniło?
-Chyba nie.-odezwał się Matt
Weszłam z powrotem na oddział i szłam szybkim krokiem przez korytarz w stronę sali 79.
Kiedy już do niej dotarłam, lekarz i pielęgniarka stali obok łóżka.
Moje serce zaczęło bić szybciej, a w oczach pojawiły się łzy.
-Coś nie tak?-zapytałam cicho.
Odwrócili się do mnie a ta sama kobieta która dała mi wczoraj fartuch uśmiechneła się do mnie.
-Przyszliśmy zbadać Pana Biebera.-odezwał się lekarz
-Iiii?-ciągnęłam
-Nie ma żadnych zmian, i nie dzieje się nic nie dobrego. Więc jesteśmy na dobrej drodze, ale nadal nie wiemy kiedy Pan Bieber się obudzi.
Westchnęłam i kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
Lekarz zapisał coś jeszcze na karcie pacjenta i wyszedł a za nim pielęgniarka.
Podeszłam do Justina.
-Cześć, skarbie.-przywitałam się.-Nie wiem czy mnie słyszysz, ale nie mam nic do stracenia. Nie rozmawiałam z tobą od nie całych 12 godzin a tak cholernie tęsknie, za twoim głosem, uśmiechem i za tymi karmelowymi tęczówkami. Proszę, obudź się. Wczoraj byli tu wszyscy, nawet członkowie twojego starego gangu. Teraz jest tu Ryan, Matt, Scott, Luke, Nicol i jakiś brunet pewnie z The Jokers i jestem pewna, że za niedługo będą tu już wszyscy. Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham.-pociągnęłam nosem, a po moim policzku spłynęła pierwsza łza, nie licząc tych które wypłakałam pod prysznicem.
-Będę tu z tobą. Nigdzie się nie wybieram, skarbie.-sięgnęłam po jego dłoń i pocałował knykcie.
Oparłam czoło o brzeg łóżka i siedziałam tak dość długo.
Opuściłam jego dłoń z powrotem na łóżko i wstałam z krzesła.
Podeszłam do karty, która była przywieszona do jego łóżka.
Może coś z niej odczytam.
Był tylko wypisany rytm serca, ciśnienie, coś o czym nie miałam zielonego pojęcia. Oraz dane Justina.
Justin Drew Bieber
Drew.
Nie wiedziałam że ma na drugie Drew.
Ale ładnie to brzmi Justin Drew Bieber.-uśmiechnęłam się i wróciłam z powrotem na krzesło i złapałam jego dłoń.
Do sali weszła dość młoda pielęgniarka i zmarszczyła brwi kiedy tylko mnie zobaczyła.
Podniosłam brwi do góry, chcąc dowiedzieć się czego chce.
-Przepraszam, ale muszę założyć pacjentowi kroplówkę wzmacniającą.
-A ta na co jest?-zapytałam pokazując brodą na stojak obok mnie.
-Dożywianie.
Skinęłam głową i wstałam z krzesła chcąc zrobić miejsce pielęgniarce, aby zmieniła kroplówkę.
Kiedy wyszła, z powrotem zajęłam swoje miejsce i wpatrywałam się w Justina.
Ktoś zapukał do drzwi, obróciłam głowę i zobaczyłam chłopaka z The Jokers ten, który powiedział, że Justin się wyliże.
-Mogę?-zapytał
-Jasne,-odpowiedziałam i przeniosłam wzrok z powrotem na Justina.
Chłopak westchnął i stanął w nogach łóżka.
-Do sali może wchodzić tylko jedna osoba, więc gdyby ktoś wszedł któreś z nas musi się schować.-powiedziałam pocierając kciukiem rękę Justina.
-Nie przejmuj się tym.-powiedział chłopak, spojrzałam na niego i kiwnęłam głową.
-Jestem Chaz.-przedstawił się
-Kate.-odpowiedziałam
-Sory za mojego kumpla wczoraj. Nie mieliśmy kontaktu z Justinem dość długo, ale nie miał dziewczyny od...-urwał.- Więc się trochę zdziwił.-podrapał się po karku, tak jak to robi Justin kiedy jest zawstydzony, albo nie wie co powiedzieć lub też jest zdezorientowany.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Od czasów Elly. Wiem.-mruknełam
Chłopak zamrugał parę razy i uśmiechnął się.
-Wpadnę jeszcze później, jeśli nie będzie Ci to przeszkadzać.-powiedział.
-Jasne, przyjdź.-odpowiedziałam a chłopak skinął głową i wyszedł.
-Tak w ogóle zapomniałam Ci powiedzieć, że miałam taką małą konfrontacje z Elly w galerii handlowej. Uderzyłam ją w twarz, no ale powiedziała, że Cię zostawi w spokoju i że mam sobie Ciebie wziąć, więc odpowiedziałam że właśnie tak zrobię.-mruknełam.-Ale musisz do mnie wrócić. Żebym mogła cieszyć się tobą dalej. Bywasz dupkiem Bieber, ale za nic w świecie nikomu bym Cię nie oddała. Mój Dupek.-uśmiechnęłam się lekko.
Przypomniało mi się jak parę dni temu robiłam mu zdjęcia jak spał.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i weszłam w galerie.
Pierwsze ukazały się zdjęcia, których szukałam.
Uśmiechnęłam się lekko i kliknęłam na galerii.
Kliknęłam na folder z filmami kiedy zauważyłam film zaczynający się jakimś rozmazanym czymś.
Kliknęłam na niego a na ekranie pojawił się Justin tańczący i nucący w kuchni.
Uśmiechałam się do ekranu, a po moich policzkach płynęły łzy.
Poczułam czyjąś rękę na ramieniu i podskoczyłam do góry wystraszona.
Obróciłam się i zobaczyłam Nicol.
Nawet nie słyszałam, kiedy weszła.
-Co oglądasz?-zapytała
-Justina.-mruknełam i spojrzałam z powrotem na ekran i odtworzyłam film od początku.
Nicol zachichotała cicho, kiedy zaczął ruszać biodrami.
-Musi do mnie wrócić.-mruknełam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Justin jest silny. Szalejecie za sobą. Jestem pewna, że nudno byłoby mu bez Ciebie.-potarła moje plecy
Zablokowałam telefon i schowałam go do kieszeni.
-Zostajesz tu na noc?-zapytała
-Tak. No chyba nie myślisz, że pojadę do domu.-westchnęłam.
-Okay, rozumiem. Też bym tu siedziała gdybym leżał tu Matt.-pocałowała mnie w głowę
Ale nie leży tu Matt tylko Justin!
Oparłam łokcie na kolanach a na lewej ręce brodę.
-Gdybyś czegoś potrzebowała będę na korytarzu.
-Dobrze, dziękuje.-odpowiedziałam a dziewczyna wyszła z sali.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dopiero teraz zauważyłam że w kącie znajduje się mała kanapa.
Wcześniej jej tutaj nie zauważyłam.
Chociaż nie będę musiała spać na krześle.
-Dlaczego się nie bu-budzisz?-zapłakałam- Zawsze martwiliśmy się z Nicol o was ki-kiedy jechaliście załatwiać wa-wasze sprawy, ale zawsze wracaliście. A te-teraz spełniły się mo-moje najgorsze koszmary. Ty tutaj, nieprzytomny, po-postrzelony. Możesz się na mnie w-wkurzać, ale najważniejsze żebyś się obudził.-oparłam głowę o łóżko
Drzwi otworzyły się a w nich stanęła Lilly.
-Chcesz coś do picia?-zapytała
-Kawę.-odpowiedziałam cicho.
-Okay.-uśmiechneła się lekko i zamknęła drzwi.

Po paru minutach podniosłam się z krzesła aby iść po kawę, ponieważ tutaj nie można ani pić, ani jeść. W końcu to OIOM.
-Zaraz wracam.-pocałowałam go w czoło i wyszłam.
Zamknęłam drzwi i skierowałam się w kierunku Lilly z dwoma kubkami w ręce rozmawiającą z Dannym i chłopakiem z loczkami.
Dziewczyna podała mi kawę i uśmiechneła się.
-Jak się czujesz?-zapytał Scott
Wzruszyłam ramionami.
-Beznadziejnie.-westchnęłam.
-Jesteś blada. Strasznie blada.-oznajmił Luke
-A jak według ciebie powinna wyglądać osoba, której chłopak leży na OIOMIE nieprzytomny, z wstrząsem mózgu i dziurą po kulce w klatce piersiowej?
Chłopak nie odezwał się ani słowem.
Upiłam pierwszy łyk kawy.
Mam nadzieje, że postawi mnie to w jakiś sposób na nogi.

Wypiłam prawie już pół kubka, aż na oddziale zaczęło robić się zamieszanie.
-Kod Niebieski! Kod Niebieski! Sala 79!-zawołała jedna z pielęgniarek.
Chciałam upić kolejny łyk kawy, ale zatrzymałam się w połowie i stanęłam jak wryta.
Cholera, Justin!
Wepchnęłam kubek do rąk Chaza czy jak mu tak i pobiegłam najszybciej jak mogłam w stronę sali.
-Przepraszam, ale nie może tam pani wejść.-zatrzymała mnie inna pielęgniarka.
-Tam leży mój chł...narzeczony! Co się dzieje?!-krzyknęłam a nie którzy na korytarzu spojrzeli na mnie jak na wariatkę
-Akcja Serca Została Zatrzymana. Nie może, pani tam wejść.
Opadłam na krzesło obok mnie i zaczęłam szlochać, a po chwili szloch zamienił się w płacz.
Zaczęłam się trząś i nie potrafiłam się uspokoić.
-Przyniosę pani coś na uspokojenie.-powiedziała pielęgniarka i odeszła ale ja nawet nie podniosłam głowy.
Zaczęłam zachłystywać się własnym powietrzem, i nie mogłam nabrać go w żaden sposób w płuca.
Serce zaczęło walić mi tak mocno, że czułam jakby miało mi zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. W głowie zaczęło mi się kręcić.
Ta sama pielęgniarka która odeszła po leki uspakajające, znalazła się z powrotem przy mnie i uklęknęła na podłodze przede mną.
-Spokojnie. Musisz się uspokoić. Masz Atak Paniki. Spróbuj oddychać przeponą. Zaraz to minie, spokojnie.
Jak mam oddychać przeponą, skoro nawet nie jestem w stanie zrobić normalnego wdechu?
Spojrzałam na swoje trzęsące się ręce ale to w niczym nie pomagało.
-Hej, patrz na mnie.Tutaj.-podniosła moją brodę tak abym spojrzała na nią.-Oddychaj. Duże wdechy ale nie za duże.
Utkwiłam spojrzenie w jednym z jej guziczków na białym fartuchu i wciągnęłam powoli powietrze
-Właśnie tak, jeszcze raz.
Wdech...wydech...wdech...wydech...wdech...wydech.
Przymknęłam powieki a wszystko po woli zaczęło wracać do normalnego trybu.
-Już lepiej?-zapytała pielęgniarka.
Kiwnęłam głową.
-Przynieście jej wodę.-powiedziała a ja dopiero teraz zauważyłam, że za pielęgniarką stoją wystraszeni: Nicol, Lilly, Scott, Ryan, Matt, Luke, Danny, Chaz, Loczek i trzech innych chłopaków.
Scott odszedł po wodę i po chwili wrócił z powrotem.
-Weź to.-powiedziała pielęgniarka i podała mi jakąś tabletkę i wodę.
Połknęłam lek i popiłam go wodą.
-Zdarzało Ci się to już wcześniej?-zapytała
-Nie.
-Czego się wystraszyłaś?-zapytała
Podniosłam się z krzesła i podeszłam do drzwi sali 79.
Lekarze zbierali swoje 'przyrządy'.
Zerknęłam szybko na monitor który pokazywał Linie Życia Justina.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy poruszała się ona w normalnym tępię.
Raz w górę, raz w dół. I tak w kółko.
-Wszystko w porządku. Nie może się Pani tak denerwować, jeśli nie chce Pani znaleźć się w szpitalu jak narzeczony.
Kiwnęłam głową.
Lekarze zaczęli wychodzić z sali.
-Mogę do niego wejść?-zapytałam lekarza, z którym rozmawiałam wczoraj.
-Proszę, ale gdyby coś się działo proszę nas natychmiastowo zawiadomić.
-Dobrze.-kiwnęłam głowa i ominęłam ich w drzwiach wchodząc do środka.
Usiadłam na krześle i złapałam jego dłoń.
-Nigdy, przenigdy mnie tak nie strasz. Nigdy! Miałam wrażenie, że tam umieram. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Odzyskaj siły i wróć do mnie. Na razie jesteś osłabiony i sam wiesz jak to się kończy i dla Ciebie i dla mnie.-ucałowałam jego dłoń.

_________________________________

Cześć wszystkim :D
Bardzo dziękuje za 51 tysięcy wyświetleń! Jesteście niesamowici!
Życzę Wszystkim Miłej Niedzieli!
Pozostawcie po sobie jakiś ślad pod postem, to motywuje mnie do dalszego pisania. :D
W razie jakiś pytań.
Kontakt:
ASK.FM @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
 
 



niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 26: Chodzi o Justina

Kathe POV' 
TRZY DNI PÓŹNIEJ
Byłam właśnie w trakcje sprzątania w domu, bo przyznał był już trochę syf.

Justin pojechał wkurzony i to bardzo wkurzony gdzieś na jakieś wzgórze i z tego co zdążyłam się zorientować wiem że są tam jakieś magazyny.

Nie było go już od jakiś 3 godzin a na zegarku właśnie dochodziła 18.

Usiadłam na kanapie, kiedy stwierdziłam, że dom jest wystarczająco posprzątany.

Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer przyjaciółki.

Jeden sygnał...Drugi...Trzeci

-Wow! Ty żyjesz!-przywitała mnie Nicol

-Tak żyje. Mi też miło Cię słyszeć.

-Już myślałam, że o mnie zapomniałaś.-zaśmiała się

-O tobie nie da rady zapomnieć.-również się zaśmiałam

-Co robisz?

-Siedzę i nudzę się. A ty?

-Też. Rodzice w pracy i nie mam co robić.

-Zgaduje że Matt pojechać coś załatwić.-mruknęłam

-Dokładnie. Ej! A może wpadnę do Ciebie?

-Jasne, czemu nie.-uśmiechnęłam się do telefonu, wdzięczna że nie będę sama.

-Będę za... 10 minut?

-Okay. Do zobaczenia.-rozłączyłam się i sięgnęłam po pilot, żeby jakoś przeczekać te 10 minut.



Po paru minutach, usłyszałam pukanie do drzwi.

Podniosłam się z kanapy i podeszłam do nich aby je otworzyć.

-Cześć.-przywitała się i uśmiechnęła.

-Cześć.-odpowiedziałam i wpuściłam ją do środka.-Chcesz coś do picia?

-Nie dzięki. Dlaczego się nie odzywałaś?-zapytała i usiadła na kanapie a ja obok niej.

Wzruszyłam ramionami.

-Kateee...-zaczęła

-No dobra. Rodzice wyjechali, no i tak jakby Justin zamieszkał tu na tydzień. I.... wyleciało mi z głowy.-uśmiechnęłam się do niej lekko.

-I wszystko jasne.-uśmiechnęła się szeroko.

Pokręciłam głową i wlepiłam wzrok w telewizje.

-Jesteś beznadziejnie zakochana w swoim chłopaku.-wskazała na mnie palcem i zaśmiała się.

-A ty może nie?-podniosłam brwi do góry.

-Racja.-zachichotała.-Oby dwie jesteśmy beznadziejnie zakochane w swoich chłopakach.





Byłyśmy w trakcie oglądania jakieś komedi kiedy mój telefon zaczął dzwonić.

Sięgnęłam po telefon i zmarszczyłam brwi kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam "RYAN"

-Kto?-zapytała Nicol

-Ryan.-wzruszyłam ramionami i przejechałam palcem po zielonej słuchawce i przystawiłam telefon do ucha.

-Kathe...-usłyszałam cichy głos Ryana po drugiej stronie i dało się w nim wyczuć coś dziwnego.

-Co się stało?-zapytałam a w mojej głowie od razu pojawiły się najgorsze myśli.

Pokręciłam głową starając się je odepchnąć.

-Chodzi o Justina.-powiedział a ja przełknęłam ślinę.

-Mów.-ponagliłam

-Został postrzelony. Główny szpital. Proszę przyjedz.

Moje serce zamarło a telefon wysunął się z rąk uderzając z hukiem o podłogę.

Z moich oczu zaczęły uparcie płynąć łzy.

-Hej. Co się stało?-zapytała Nicol

Szybko podniosłam się z kanapy, zabierając z podłogi telefon i ruszyłam w kierunku drzwi.

-Musimy je-jechać. Już.-załkałam i odtworzyłam drzwi, zgaszając światła.

Nicol wyszła posłusznie z domu i zaczęła dopytywać co się dzieje, ale ja byłam skupiona na zamykaniu drzwi, ponieważ ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie mogłam ich zamknąć a rozmazany obraz przed oczyma w niczym nie pomagał.

-Daj.-Nicol wyrwała mi klucze w ręki i zamknęła za mnie drzwi.-Mów co się dzieje, do jasnej cholery!-obróciła się w moją stronę.

-Ju-Ju..stin. Po-postrzelili go. Jest w głó-głównym sz-sz-szpitalu.-szlochałam

-O Mój Boże.-Nicol zakryła dłonią usta i mocno mnie przytuliła. - Wszystko będzie dobrze. Chodź.-złapała mnie za rękę.

Wsiadłam do jej samochodu i zapiełam pasy, po czym skuliłam się na siedzeniu i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

Proszę Cię Panie Boże, niech nic mu nie jest. Jemu nie może się nic stać.

Szlochałam i pociągałam nosem.

I zdałam sobie nagle sprawę, że nie jestem nikim z jego rodziny.

Nie wpuszczą mnie!
Cholera!

Kiedy moja Babcia była w szpitalu po zawale, pierwsze o co zapytali lekarze to to "Czy są Państwo rodziną?"

-Ni-Nicol d-daj mi t-ten pierści-cionek.-wskazałam ręką na jej prawą dłoń na której znajdował się złoty pierścionek z małym diamencikiem.

Chyba będzie wyglądał na zaręczynowy.

Nicol zmarszczyła brwi, ale nie pytała o nic tylko zdjęła pierścionek i podała mi go nie odrywając wzroku od ulicy.

Wsunełam pierścionek na palec i oparłam się o siedzenie nadal płacząc.



Kiedy tylko zatrzymaliśmy się pod szpitalem. Odpiełam pasy i nie patrząc na nic wyprułam z samochodu prosto w kierunku wejścia głównego do szpitala.

Po prawej stronie znajdowała się recepcja.

Podeszłam do kobiety około 40 a ona zmarszczyła brwi.

Tak zdaje sobie spawę, że wyglądam jak potwór z rozmazanym makijażem, mokrymi policzkami i czerwonymi oczami.

Wciągnełam powietrze starając się uspokoić chociaż w najminiejszym stopniu i nie za jąkać kiedy będę mówiła do kobiety.

-Gdzie leży Ju-Justin Bieber?-zapłakałam

-A Pani to?-podniosła do góry lewą brew

-Na-narzeczona.-poniosłam do góry dłoń na której znajdował się pierścionek.

Kobieta kiwneła głową i zaczęła wstukiwać coś w komputer.

Obok mnie pojawiła się Nicol.

-Pan Bieber jest w trakcie operacji. Ale proszę jechać na 7 pięto, powinien być przeniesiony na oddział Intensywnej Terapij.

Skinełam głową i zaczełam się trząść jeszcze bardziej na słowa 'Intensywna Terapia, Operacja'.

Ruszyłam w kierunku windy i nacisnęłam przycisk ją przywołujący.

Szybciej.

Winda otworzyła się i wsiedliśmy do niej.

Nicol wcisnęła nr. 7 i winda ruszyła do góry.

Oparłam się o metalową ścianę, a łzy nadal płynęły z moich oczu.

Kiedy winda się zatrzymała wyszłam z niej bez słowa i ruszyłam do chłopaków siedzących przed wejściem na oddział.

-C-co się stało?-spojrzałam na nich po kolej.

Ryan z Mattem chodzili w tę i z powrotem. Scott z Lukiem siedzieli zasłaniając dłońmi twarz a Danny opierał głowę o ścianę za sobą, a obok niego siedziała Lilly od czasu do czasu wycierając łzy.

Kiedy tylko mnie zobaczyła szybko wstała i mocno mnie przytuliła.

Odwzajemniłam uścisk i zaczęłam płakać.

Kiedy dziewczyna się odsunęła spojrzałam wyczekująco na chłopaków.

-Zadzwoniliśmy do Justina, bo ci Idioci wysadzili nam kolejny magazyn. Spodkaliśmy się wszyscy na miejscu i zaczęliśmy oglądać czy nie zostawili po sobie jakiś śladów. Już po raz drugi wysadzają nam pusty magazyn, a oni nie mają o tym zielonego pojęcia. Justin poszedł sprawdzić tyły. Nagle nas od przodu otoczył gang z którym mamy problem.Usłyszeliśmy strzały z tyłu i wyjęliśmy swoją broń starając się bronić przed tymi którzy nas otoczyli i żeby sprawdzić co dzieje się z tyłu. Tamci nagle zostali zawołani i uciekli. Scott strzelił w ich przywódce i jestem pewny, że dostał kulkę tylko nie mam pojęcia gdzie. Kiedy pobiegliśmy na tyły...-zaciął się Ryan a ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej.-Justin leżał na ziemi w kałuży krwi i głową na betonie. Zadzwoniliśmy po pogotowie bo nie nielismy innego wyjścia. Przyjechali zabrali go, i resztę już sama wiesz. Na dodatek nie chcą nam nic powiedzieć, bo nie jesteśmy z rodziny, i nawet nie powinno nas tu być.-przetarł twarz dłońmi.

Nicol przytuliła mnie mocno i pocierała plecy starając się jakoś uspokoić.

Kiedy zauważyłam wychodzącego lekarza z drugiego końca oddziału, bez zastanowienia ruszyłam w jego stronę.

-Prze-przepraszam. Pan operował Ju-Justina Bieb-ebera?-zapytałam

-A pani jest kimś z rodziny?-zapytał

Wiedziałam!

-Na-narzeczona. Co z ni-nim?-zaszlochałam i podniosłam dłoń z pierścionkiem do góry.

Mężczyzna spojrzał na mnie nie pewnie, westchnął i zaczął mówić.

-Pan Bieber został postrzelony. Kula cudem ominęła serce. Największy problem mieliśmy z jej wyciągnięciem. Dodatkowo Pan Bieber podczas upadku uderzył się w głowę, i powstał wstrząs mózgu. Pacjent jest w czasie śpiączki i nie wiadomo ile czasu zajmie mu wybudzenie się. Stracił dużo krwi i jest bardzo słaby, więc wszystko zależy od najbliższych 24 godzin. Przepraszam Panią bardzo, ale muszę przygotować się do drugiej operacji.-lekarz uśmiechnął się lekko do mnie a ja stałam jak słup.

-Mo-mogę go zobaczyć?

-Muszą przywieść go z sali operacyjnej, ale myślę że nie będzie z tym problemu. I proszę, tylko jedna osoba. Sala 79.-powiedział i oddalił się.

Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej i zaczęłam płakać, naprawdę płakać. Wyć.

Wstrząs Mózgu, Śpiączka, Utrata Krwi, Cudem Ominiecie Serca.

Przy moim boku znalazła się Lilly.

-Ciiii- złapała mnie za rękę i pomogła wstać.-Chodź.-pocierała uspokajająco moje plecy, ale to nic nie pomagało. Szłam przed siebie, kompletnie roztrzęsiona.

-Kurwa! Co się stało?-zapytał Scott i wstał z krzesła kiedy tylko mnie zobaczył.

Lilly posadziła mnie na krześle zwolnionym przez Scotta i uklękła przede mną pocierając moje uda i kolana.

Podniosłam głowę i zauważyłam paru obcych chłopaków.

Jeśli na sali nie leżał by Justin prawdo podobnie byłabym ciekawa kim są, ale teraz mam to w dupie.

-Co się stało?-tym razem zapytał Matt

Wytarłam ręką policzki, ale po chwili znowu stały się kompletnie mokre.

-Kto to?-zapytał jakiś chłopak, Luka.

-Jego dziewczyna.-odpowiedział

-Bieber, ma dziewczynę?

Spojrzałam na chłopaka a w tym czasie inny posyłam mu mordercze spojrzenie.

-Wyliże się. -powiedział inny chłopak i uśmiechnął się pokrzepiająco.

Nie jestem w stanie wydusić z siebie nawet słowa.

-Kathe, musisz zacząć się komunikować. Co jest Justinowi?-zapytała Nicol i ukucnęła obok Lilly.

-Ku-kula cudem o-omineła se-serce, ma wstrząs móz-mózgu, jest w śpią-piądce i stacił dużo krwi. 24 go-godziny o wszystkim za-zade-c-cydują..-jąkałam się i szlochałam.

-Ja pierdole.-jęknął Matt i pociągnął za końcówki włosów.

-Pomożemy wam dorwać tych skurwieli.-odezwał się nieznany chłopak z lokami.

Zmarszczyłam brwi.

O co tu chodzi?

Spojrzałam na Ryana, chcąc aby mi wyjaśnił o co chodzi.

-Kathe... to są chłopaki, ze starego gangu Justina. The Jokers.

Zamrugałam zaskoczona i spojrzałam na chłopaków.

Justin nigdy o nich nie wspominał.

Muszę do niego iść!

Wstałam z krzesła i ruszyłam w kierunku sali 79.

-Gdzie idziesz?-zawołała za mną Nicol.

-Do Justina.-pod powiedziałam i patrzyłam po kolei na numery sal.

76...77...78...79!

Chciałam już nacisnąć klamkę, ale zatrzymał mnie kobiecy głos.

-Przepraszam, ale żeby tam wejść musi pani mieć fartuch.-kobieta mogła mieć około 55 lat.

Uśmiechnęła się do mnie ciepło.

-Ni-nie mam.

-Proszę chwilkę poczekać.



Po chwili zjawiła się przede mną ta sama pielęgniarka z zielonym fartuchem w rękach.

-Proszę.-podała mi fartuch i uśmiechnęła się po czym odeszła.

Założyłam szybko materiał i weszłam do środka.

Zamknęłam drzwi i stanęłam jak wryta.

Justin leżał na dużym białym łóżku podłączony do różnych kabli a te do maszyn.

Miał na sobie szarą piżamę i był cały blady.

Podeszłam do niego po woli i usiadłam na krześle.

Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.

Otarłam policzki i złapałam dłoń Justina.

Nie była taka ciepła jak zawsze, ale niebyła też zimna.

-Mu-musisz do mnie wró-wrócić, nie poradzę s-sobie bez ci-ciebie. Jesteś dla m-mnie ch-cholernie ważny.

Jego klatka piersiowa podnosiła się po woli w górę i w dół, a powietrze przecinały dźwięki maszyny informujące o pracy serca Justina.

Oparłam się o krzesło i zaczęłam płakać nie puszczając jego dłoni.

______________________________________
Rozdział miał pojawić się wczoraj lub w piątek, ale byłam na wycieczce i wróciłam dopiero wczoraj.
Justin został postrzelony :o

Pamiętajcie, że to od was zależy w dużej mierze kiedy pojawi się rozdział. Czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział!
Wkrótce zacznę pisać PROLOG drugiego opowiadania. xd
Powtórzy się w nim jeden wątek z tego opowiadania, ale dowiecie się wkrótce. xd
POZDRAWIAM X
Kontakt: ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ! !
 
 



niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 25: Nie powinno Cię to obchodzić...

Kathe POV'

Otworzyłam powoli oczy i podniosłam głowę z klatki piersiowej Justina.
Zerknęłam na niego a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Powieki miał zamknięte, a usta lekko rozchylone, więc chyba śpi.
Po woli wysunęłam się z jego ramion uważając przy tym aby go nie obudzić.
Kiedy już stałam koło łóżka, a Justin nadal spał, nie mogłam się powstrzymać.
Sięgnęłam po swojego iPhona, odblokowałam go i kliknęłam na ikonkę aparatu.
Ustawiłam odpowiednio kamerkę, tak że było widać dokładnie jego twarz i klatkę piersiową.
Pstryknęłam parę fotek i zablokowałam telefon odkładając go na swoje wcześniejsze miejsce.
Weszłam do łazienki i wykonałam potrzebne czynności.
Wyszłam z łazienki i zerknęłam na łóżko.
Justin nadal spał, więc wyszłam z pokoju kierując się na dół.
Kiedy już byłam w kuchni otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej sok pomarańczowy.
Nalałam go sobie do szklanki i wypiłam go jednym duszkiem.
Odłożyłam karton na półkę w lodówce i ogarnęłam wzrokiem całe wnętrze lodówki w poszukiwaniu czegoś z czego potem będę mogła zrobić coś do jedzenia.
Zapisałam sobie w głowię, że będę musiała iść na zakupy a do jedzenia zrobię jajecznice.
Zamknęłam lodówkę i spojrzałam na zegar w kuchni z ciekawości, która jest godzina.
14:26.
O Cholera! To sobie pospaliśmy!
W sumie... mogę teraz zrobić coś do jedzenia.
Wyjęłam z szafki patelnie i postawiłam ją na płomieniu.
Roztopiłam margarynę dodałam jajka i przyprawy.
Z szafki wyjęłam dwa talerze i dwie szklanki.
Na talerze nałożyłam gotową jajecznice a do szklanek nalałam soku.
Chwyciłam tacę i widelce i położyłam na niej wszystko.
Weszłam powolutku po schodach uważając aby niczego nie zrzucić z tacy.
Łokciem nacisnęłam klamkę od mojego pokoju i weszłam do środka.
Na biurku położyłam tace i podeszłam do Justina... a raczej się na niego rzuciłam.
Wymruczał coś niezrozumiałego pod nosem i przytulił mnie do siebie.
Uśmiechnęłam się szeroko, ale musiałam go obudzić, bo w końcu jedzenie stygnie.
Potrząsnęłam lekko jego ramieniem.
-Justin wstawaj, zrobiłam jajecznice.
-Mhm.-wymruczał i przekręcił się bardziej na brzuch, nadal nie puszczając mnie w tali.
Przygryzłam dolną wargę i uniosłam prawą dłoń do góry po czym uderzyłam nią w pośladek Justina.
-Wstawaj, śpiochu!-zaśmiałam się.
-Za co to?-zapytał uśmiechając się lekko i otwierając jedno oko.
-Ty mnie możesz klepać, więc ja Ciebie też.-uśmiechnęłam się niewinnie.-A teraz podnoś ten swój seksowny tyłek, bo śniadanie stygnie.
-Seksowny?-podniósł się na łokciu, od razu przebudzony z łobuzerskim uśmiechem.
-Śniadanie.-zaśmiałam się i zabrałam jego rękę z mojej tali tak, żebym mogła wstać.
Wzięłam jeden talerz i sok z biurka i podałam je Justinowi.
Odebrał je ode mnie z szerokim uśmiechem.
Zabrałam swój talerz i szklankę i usiadłam obok niego na łóżku.
Szklankę postawiłam na szafce nocnej i zabrałam się za jedzenie.
-Dobre.-wymruczał a ja uśmiechnęłam się do niego i skinęłam głową w podziękowaniu.
-Mogę na tydzień zmienić miejsce zamieszkania?-zapytał a ja zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi.-Byłbym tu z tobą. W końcu lepiej w dwójkę niż każdy sam, nie?-zapytał i spojrzał na mnie z pod rzęs.
-Jasne, że możesz.-uśmiechnęłam się

Po skończonym śniadaniu, leżeliśmy na łóżku oglądając jakiś film, który akurat leciał w telewizji.
-To aż dziwne.-wypaliłam.
Spojrzałam na niego i zauważyłam, że marszczy brwi.
-Co jest dziwne?-zapytał
-Nikt ani razu jeszcze do Ciebie nie dzwonił.-powiedziałam a on się zaśmiał.
-Taaa, ale to chyba dobrze. No chyba, że masz mnie już dosyć.-podniósł do góry lewą brew.
-Ciebie? Nigdy.-zaśmiałam się
-Mam to potraktować jako sarkazm?-do jego lewej brwi dołączyła prawa.
-Nie. Nigdy nie będę miała ciebie dosyć.-mruknęłam i pocałowałam go w szczękę i nawet nie wiem kiedy, obrócił nas tak, że ja byłam pod spodem a on unosił się nade mną.
-Więc może trochę się pobawimy.-Uśmiechnął się łobuzersko i mocno wpił w moje usta.
Wciągnęłam powietrze nosem, zaskoczona ale oddawałam każdy pocałunek.
Chłopak zaczął zjeżdżać pocałunkami w kierunku mojej szyj a ja złapałam gwałtownie powietrze w płuca kiedy zassał mocno skórę na mojej szyj i lekko ją przygryzł.
Podniósł moją koszulkę i zdjął ją ze mnie.
Zmarszczyłam brwi, kiedy jego ręce zaczęły odwiązywać sznureczek moich spodni.
-Justin...eee...mam...eeee...okres.-mruknęłam nie widząc co powiedzieć pewna, że moje policzki miały kolor mocnej czerwieni.
-Wiem o tym. Dobry Marynarz przepłynie nawet Morze Czerwone.-wymruczał a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Justin, mimo wszystko nie.-powiedziałam i znowu się zaśmiałam.
-Okay, okay.-przewrócił oczami i położył się obok mnie, przytulając mnie do swojego torsu.-Co chcesz robić?-zapytał i założył kosmyk moich włosów za ucho.
-Myślałam nad zakupami, bo niedługo nie będzie co jeść.
-Okay, więc jedziemy na zakupy.
Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy, wyciągając z niej czarne rurki i biały T-shirt z błękitnym ombre.
Zabrałam ubrania do łazienki i tam się ubrałam.
Uczesałam włosy w wysokiego kucyka i zrobiłam makijaż.
Wyszłam z łazienki, a Justin leżał na łóżku grzebiąc coś w swoich telefonie.
-Jedziemy?-zapytałam a on podniósł się z łóżka i objechał mnie wzrokiem od góry do dołu.
-No co?-zapytałam zmieszana.
-Cholernie seksownie wyglądasz w tych spodniach.-przejechał językiem po górnej wardze a ja przełknęłam ślinę.
Kurwa!
-Jedziemy, czy nie?-zapytał z szerokim uśmiechem, całkowicie z siebie zadowolony.
Przewróciłam oczami, przeszłam obok niego wzięłam pieniądze na zakupy i wyszłam z pokoju a chłopak od razu za mną.
Zamknęłam dom i wsiadłam do czarnego Range Rovera.
I wtedy przypomniało mi się, że kiedy ostatni raz nim jechałam Justin miał do załatwienia sprawę związaną z wysadzeniem ich magazynu.
Zapytać go o to czy nie?
Raz się żyje. Chce wiedzieć, co dzieje się w jego życiu.
-Justin...-zaczęłam niepewnie
-Hmmm?
-Udało ci się załatwić tą sprawę z... podpalaczami?
Spojrzałam na niego i zauważyłam że cały się spiął.
Może to nie był dobry pomysł.
-Dlaczego pytasz?-jego głos stał się chłodniejszy.
I nie wiem czy jest wkurzony na mnie, że go o to pytam, czy zdenerwował się na samą myśl o tym, czy też może jest coś innego.
-Chciałam wiedzieć... W ogóle kto to zrobił?
-Nie powinno Cię to obchodzić, Kate.-syknął patrząc na drogę.
Westchnęłam i wyjrzałam przez szybę odpuszczając.
Nie chce go denerwować i nie chce psuć nam dnia.

Justin zaparkował przed supermarketem i wysiadł z samochodu.
Również wysiadłam i stanęłam obok wózków, szukając w kieszeniach jakiejś monety.
Kiedy znalazłam jakąś, wepchnęłam ją w przeznaczone miejsce i wyciągnęłam wózek.
-Daj.-usłyszałam obok siebie.
Justin odebrał ode mnie wózek i jedną ręką popychał go przed siebie a drugą trzymał moją dłoń.
-Jesteś na mnie zły?-zapytałam
Westchnął i spojrzał na mnie.
-Nie.-powiedział, ale nie byłam co do tego w 100% przekonana.


Przechodziliśmy przez sklep, a nie którzy ludzie zatrzymywali się co jakiś czas i wpatrywali się w nas ...zaskoczeni, bo widzą go w sklepie? Wystraszeni, bo go w ogóle widzą?
Justin w odpowiedzi posyłam im tylko wkurzone spojrzenie, na co od razu się obracali i szli przed siebie.

Po wybraniu wszystkich potrzebnych rzeczy podeszliśmy do kasy i stanęliśmy w kolejce.
Wyjęłam pieniądze a Justin zmrużył oczy.
-Co?-zapytam zdziwiona i obróciłam się do tyłu sprawdzając czy nikt za mną nie stoi i to może kolejną osobę ostrzega wzrokiem.
Jak kol wiek to głupio zabrzmi.
-Ja zapłacę.-powiedział a ja prychnęłam.
-To moje zakupy, więc ja płacę.
-W końcu będę mieszkać u Ciebie przez tydzień, więc mogę za to zapłacić.
-Ja zapłacę.-powtórzyłam
-Nie.
-Tak.
-Nie. Odpuść lepiej, bo ze mną nie wygrasz.-mruknął.
-Justin...
-Ja płacę i koniec tematu.-wtrącił się a po jego głosie mogłam stwierdzić z łatwością, że zaczyna się wkurzać.
Westchnęłam zrezygnowana i zaczęłam wyciągać rzeczy z wózka na taśmę, chowając wcześniej pieniądze do kieszeni.
-Jesteś strasznie uparty.-mruknęłam


Wpakowałam wszystkie zakupy z powrotem do koszyka i stanęłam obok Justina czekając aż zapłaci i w tym samym czasie posyłając kasjerce mordercze spojrzenie.
Mogła mieć nie więcej niż 23 lata i robiła maślankę oczka do MOJEGO chłopaka, a jej policzki czerwieniły się za każdym razem kiedy na nią spojrzał.
Czy ta dziewczyna jest ślepa i mnie nie widzi??
Skrzywiłam się kiedy poczułam ból brzucha i oparłam się o wózek.
Justin szybko zabrał od kasjerki resztę i podszedł do mnie.
-Wszystko dobrze, skarbie?-zapytał i objął mnie w tali abym nie upadła.
-Mhm.-mruknęłam i wyprostowałam się po woli.
-Chodź, jedziemy do domu.
Spojrzałam na kasjerkę a na jej twarzy malował się grymas nie zadowolenia.
Złapałam go za rękę, tak żeby mogła zobaczyć i wyszliśmy ze sklepu.


Po parunastu minutach byliśmy z powrotem w domu.
Justin zaparkował samochód na moich podjeździe, tak żebyśmy nie chodzili z zakupami w tę i z powrotem.
Schowałam wszystko do szafek a na blacie zostawiłam produkty, które przydadzą mi się do kolacji.


Po zjedzonej kolacji, wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę.
Weszłam do łóżka i czekałam aż Justin wyjdzie z łazienki.
Kiedy drzwi się otworzyły i zobaczyłam szatyna w samych bokserkach i mokrych włosach, uśmiechnęłam się szeroko.
-Ładne Widoki?-zaśmiał się.
-Bardzo.-przesunęłam się w łóżku robiąc mu miejsce a chwilę później chłopak leżał obok mnie obejmując mnie ramieniem.
-Dobranoc, skarbie.
-Dobranoc.-odpowiedziałam z uśmiechem
Wtuliłam się w niego i przymknęłam powieki.


_______________________________________ 
Cześć wszystkim :)
Chce wam bardzo podziękować za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Jesteście niesamowici.
Również chce podziękować, za to że nie olaliście mojej 'Informacji'. 
Zdecydowanie jesteście za tym abym napisała ff  "Bad Boy i dziewczyna ze szkoły, więc też tak zrobię.
Dość dużo głosów zdobył również pomysł "Justin aka Prześladowca". 

Następny Rozdział Piątek/Sobota :D
Jestem ciekawa jak zareagujecie na kolejny rozdział ^^
Kontakt:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ