Kathe POV'
Podniosłam do góry głowę
i rozejrzałam się nie wiedząc gdzie jestem.
No tak, szpital.
Głowa bolała mnie
niemiłosiernie, od płaczu.
Spojrzałam na Justina.
Wyglądałam tak samo jak
wczoraj gdy tu przyszłam. Blado, nie dając żadnych oznak życia, oprócz unoszenia się klatki piersiowej i dźwięku maszyny świadczącego o tym że żyje.
Położyłam delikatnie
jego dłoń na łóżku i wstałam z krzesła.
Wyjrzałam na korytarz,
ale nikogo nie było, więc ruszyłam do miejsca w którym siedzieli
wczoraj wszyscy.
I faktycznie ktoś był.
Matt, Nicol i brunet z The Jokers.
-Obudził się?-zapytał
Matt
Westchnęłam i pokręciłam
głową.
-Może chcesz jechać do
domu?-zapytała Nicol
Pokręciłam głową i
dopiero teraz zauważyłam, że wyglądają inaczej niż wczoraj,
więc na pewno byli w domu.
-Na pewno? Może Ci coś
przywieść?-zapytała
-Nie dzięki.-westchnęłam
-Spokojnie, my tu
będziemy. W razie gdyby coś się działo zadzwonimy.-powiedział
Matt.
-Nie, naprawdę dziękuje
wam. Ale wole zostać.
-Kathe przebierzesz się i
wrócimy tu z powrotem.-uśmiechneła się lekko
W sumie może powinnam
jechać do domu.
Nie czuje się zbyt komfortowo z... okresem. A nawet nie mam tu nic na... zmianę.
-Okay, ale za godzinę
wracamy. Dobrze?-zapytałam i zdjęłam z siebie zielony fartuch i zwinęłam go w kulkę.
-Tak.-odpowiedziała.
Ruszyłam szybko w
kierunku wind, aby jak najszybciej znaleźć się w domu i wrócić
do Justina.
Po około 15 minutach i
moim pośpieszaniu Nicol, w końcu dojechaliśmy na miejsce.
Wysiadłam z auta i
otworzyłam drzwi.
Pobiegłam na górę nie
patrząc na nic.
Wyjęłam z szafy jeansy i
bluzę a z komody bieliznę.
Weszłam do łazienki i
zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania, przed tym wyjmując z kieszeni
telefon.
Położyłam go na szafce
i odkręciłam wodę w kabinie prysznicowej.
Stałam właśnie w pokoju
i pakowałam do nie wielkiej torby, parę rzeczy tak abym nie musiała
tu wracać. Schowałam kilka bluzek, spodnie, chusteczki, szczotkę
i... tampony.
Zbiegłam na dół. Nicol
siedziała na kanapie.
-Możemy
jechać.-powiedziałam
-Zajęło ci to 25
minuty.-mrukneła zaskoczona.
-Nie ważne,
jedziemy.-otworzyłam drzwi i wyszłam czekając na Nicol.
Zamknęłam drzwi i
wsiadłam do samochodu.
Nicol odpaliła samochód
i wyjechała na ulicę.
Po kolejnych 20 minutach
byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do windy i
wjechaliśmy na 7 piętro.
Założyłam z powrotem na
siebie fartuch.
-Cześć.-przywitałam się
z Ryanem i Scottem, którzy musieli dołączyć tu podczas tej
godziny.
-Cześć.-odpowiedzieli.
-Coś się zmieniło?
-Chyba nie.-odezwał się
Matt
Weszłam z powrotem na
oddział i szłam szybkim krokiem przez korytarz w stronę sali 79.
Kiedy już do niej
dotarłam, lekarz i pielęgniarka stali obok łóżka.
Moje serce zaczęło bić
szybciej, a w oczach pojawiły się łzy.
-Coś nie tak?-zapytałam
cicho.
Odwrócili się do mnie a
ta sama kobieta która dała mi wczoraj fartuch uśmiechneła się do
mnie.
-Przyszliśmy zbadać Pana
Biebera.-odezwał się lekarz
-Iiii?-ciągnęłam
-Nie ma żadnych zmian, i
nie dzieje się nic nie dobrego. Więc jesteśmy na dobrej drodze,
ale nadal nie wiemy kiedy Pan Bieber się obudzi.
Westchnęłam i kiwnęłam
głową na znak, że rozumiem.
Lekarz zapisał coś
jeszcze na karcie pacjenta i wyszedł a za nim pielęgniarka.
Podeszłam do Justina.
-Cześć,
skarbie.-przywitałam się.-Nie wiem czy mnie słyszysz, ale nie mam
nic do stracenia. Nie rozmawiałam z tobą od nie całych 12 godzin a
tak cholernie tęsknie, za twoim głosem, uśmiechem i za tymi
karmelowymi tęczówkami. Proszę, obudź się. Wczoraj byli tu
wszyscy, nawet członkowie twojego starego gangu. Teraz jest tu Ryan,
Matt, Scott, Luke, Nicol i jakiś brunet pewnie z The Jokers i jestem
pewna, że za niedługo będą tu już wszyscy. Kocham Cię, tak
bardzo Cię kocham.-pociągnęłam nosem, a po moim policzku spłynęła
pierwsza łza, nie licząc tych które wypłakałam pod prysznicem.
-Będę tu z tobą.
Nigdzie się nie wybieram, skarbie.-sięgnęłam po jego dłoń i
pocałował knykcie.
Oparłam czoło o brzeg
łóżka i siedziałam tak dość długo.
Opuściłam jego dłoń z
powrotem na łóżko i wstałam z krzesła.
Podeszłam do karty, która
była przywieszona do jego łóżka.
Może coś z niej
odczytam.
Był tylko wypisany rytm
serca, ciśnienie, coś o czym nie miałam zielonego pojęcia. Oraz
dane Justina.
Justin Drew Bieber
Drew.
Nie wiedziałam że ma na
drugie Drew.
Ale ładnie to brzmi
Justin Drew Bieber.-uśmiechnęłam się i wróciłam z powrotem na
krzesło i złapałam jego dłoń.
Do sali weszła dość
młoda pielęgniarka i zmarszczyła brwi kiedy tylko mnie zobaczyła.
Podniosłam brwi do góry,
chcąc dowiedzieć się czego chce.
-Przepraszam, ale muszę
założyć pacjentowi kroplówkę wzmacniającą.
-A ta na co
jest?-zapytałam pokazując brodą na stojak obok mnie.
-Dożywianie.
Skinęłam głową i
wstałam z krzesła chcąc zrobić miejsce pielęgniarce, aby zmieniła
kroplówkę.
Kiedy wyszła, z powrotem zajęłam swoje miejsce i wpatrywałam się w Justina.
Ktoś zapukał do drzwi,
obróciłam głowę i zobaczyłam chłopaka z The Jokers ten, który
powiedział, że Justin się wyliże.
-Mogę?-zapytał
-Jasne,-odpowiedziałam i
przeniosłam wzrok z powrotem na Justina.
Chłopak westchnął i
stanął w nogach łóżka.
-Do sali może wchodzić
tylko jedna osoba, więc gdyby ktoś wszedł któreś z nas musi się
schować.-powiedziałam pocierając kciukiem rękę Justina.
-Nie przejmuj się
tym.-powiedział chłopak, spojrzałam na niego i kiwnęłam głową.
-Jestem Chaz.-przedstawił
się
-Kate.-odpowiedziałam
-Sory za mojego kumpla
wczoraj. Nie mieliśmy kontaktu z Justinem dość długo, ale nie
miał dziewczyny od...-urwał.- Więc się trochę zdziwił.-podrapał
się po karku, tak jak to robi Justin kiedy jest zawstydzony, albo
nie wie co powiedzieć lub też jest zdezorientowany.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Od czasów Elly.
Wiem.-mruknełam
Chłopak zamrugał parę
razy i uśmiechnął się.
-Wpadnę jeszcze później,
jeśli nie będzie Ci to przeszkadzać.-powiedział.
-Jasne,
przyjdź.-odpowiedziałam a chłopak skinął głową i wyszedł.
-Tak w ogóle zapomniałam
Ci powiedzieć, że miałam taką małą konfrontacje z Elly w
galerii handlowej. Uderzyłam ją w twarz, no ale powiedziała, że
Cię zostawi w spokoju i że mam sobie Ciebie wziąć, więc
odpowiedziałam że właśnie tak zrobię.-mruknełam.-Ale musisz do
mnie wrócić. Żebym mogła cieszyć się tobą dalej. Bywasz
dupkiem Bieber, ale za nic w świecie nikomu bym Cię nie oddała.
Mój Dupek.-uśmiechnęłam się lekko.
Przypomniało mi się jak
parę dni temu robiłam mu zdjęcia jak spał.
Wyciągnęłam z kieszeni
telefon i weszłam w galerie.
Pierwsze ukazały się
zdjęcia, których szukałam.
Uśmiechnęłam się lekko
i kliknęłam na galerii.
Kliknęłam na folder z
filmami kiedy zauważyłam film zaczynający się jakimś rozmazanym
czymś.
Kliknęłam na niego a na
ekranie pojawił się Justin tańczący i nucący w kuchni.
Uśmiechałam się do
ekranu, a po moich policzkach płynęły łzy.
Poczułam czyjąś rękę
na ramieniu i podskoczyłam do góry wystraszona.
Obróciłam się i
zobaczyłam Nicol.
Nawet nie słyszałam,
kiedy weszła.
-Co oglądasz?-zapytała
-Justina.-mruknełam i
spojrzałam z powrotem na ekran i odtworzyłam film od początku.
Nicol zachichotała cicho,
kiedy zaczął ruszać biodrami.
-Musi do mnie
wrócić.-mruknełam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Justin jest silny.
Szalejecie za sobą. Jestem pewna, że nudno byłoby mu bez
Ciebie.-potarła moje plecy
Zablokowałam telefon i
schowałam go do kieszeni.
-Zostajesz tu na
noc?-zapytała
-Tak. No chyba nie
myślisz, że pojadę do domu.-westchnęłam.
-Okay, rozumiem. Też bym
tu siedziała gdybym leżał tu Matt.-pocałowała mnie w głowę
Ale nie leży tu Matt tylko
Justin!
Oparłam łokcie na
kolanach a na lewej ręce brodę.
-Gdybyś czegoś
potrzebowała będę na korytarzu.
-Dobrze,
dziękuje.-odpowiedziałam a dziewczyna wyszła z sali.
Rozejrzałam się po
pomieszczeniu i dopiero teraz zauważyłam że w kącie znajduje się
mała kanapa.
Wcześniej jej tutaj nie
zauważyłam.
Chociaż nie będę
musiała spać na krześle.
-Dlaczego się nie
bu-budzisz?-zapłakałam- Zawsze martwiliśmy się z Nicol o was
ki-kiedy jechaliście załatwiać wa-wasze sprawy, ale zawsze
wracaliście. A te-teraz spełniły się mo-moje najgorsze koszmary.
Ty tutaj, nieprzytomny, po-postrzelony. Możesz się na mnie
w-wkurzać, ale najważniejsze żebyś się obudził.-oparłam głowę
o łóżko
Drzwi otworzyły się a w
nich stanęła Lilly.
-Chcesz coś do
picia?-zapytała
-Kawę.-odpowiedziałam
cicho.
-Okay.-uśmiechneła się
lekko i zamknęła drzwi.
Po paru minutach
podniosłam się z krzesła aby iść po kawę, ponieważ tutaj nie
można ani pić, ani jeść. W końcu to OIOM.
-Zaraz wracam.-pocałowałam
go w czoło i wyszłam.
Zamknęłam drzwi i
skierowałam się w kierunku Lilly z dwoma kubkami w ręce
rozmawiającą z Dannym i chłopakiem z loczkami.
Dziewczyna podała mi kawę
i uśmiechneła się.
-Jak się czujesz?-zapytał
Scott
Wzruszyłam ramionami.
-Beznadziejnie.-westchnęłam.
-Jesteś blada. Strasznie
blada.-oznajmił Luke
-A jak według ciebie
powinna wyglądać osoba, której chłopak leży na OIOMIE
nieprzytomny, z wstrząsem mózgu i dziurą po kulce w klatce
piersiowej?
Chłopak nie odezwał się
ani słowem.
Upiłam pierwszy łyk
kawy.
Mam nadzieje, że postawi
mnie to w jakiś sposób na nogi.
Wypiłam prawie już pół
kubka, aż na oddziale zaczęło robić się zamieszanie.
-Kod Niebieski! Kod
Niebieski! Sala 79!-zawołała jedna z pielęgniarek.
Chciałam upić kolejny
łyk kawy, ale zatrzymałam się w połowie i stanęłam jak wryta.
Cholera, Justin!
Wepchnęłam kubek do rąk
Chaza czy jak mu tak i pobiegłam najszybciej jak mogłam w stronę
sali.
-Przepraszam, ale nie może
tam pani wejść.-zatrzymała mnie inna pielęgniarka.
-Tam leży mój
chł...narzeczony! Co się dzieje?!-krzyknęłam a nie którzy na
korytarzu spojrzeli na mnie jak na wariatkę
-Akcja Serca Została
Zatrzymana. Nie może, pani tam wejść.
Opadłam na krzesło obok
mnie i zaczęłam szlochać, a po chwili szloch zamienił się w
płacz.
Zaczęłam się trząś i
nie potrafiłam się uspokoić.
-Przyniosę pani coś na
uspokojenie.-powiedziała pielęgniarka i odeszła ale ja nawet nie
podniosłam głowy.
Zaczęłam zachłystywać
się własnym powietrzem, i nie mogłam nabrać go w żaden sposób w
płuca.
Serce zaczęło walić mi
tak mocno, że czułam jakby miało mi zaraz wyskoczyć z klatki
piersiowej. W głowie zaczęło mi się kręcić.
Ta sama pielęgniarka
która odeszła po leki uspakajające, znalazła się z powrotem przy
mnie i uklęknęła na podłodze przede mną.
-Spokojnie. Musisz się
uspokoić. Masz Atak Paniki. Spróbuj oddychać przeponą. Zaraz to
minie, spokojnie.
Jak mam oddychać
przeponą, skoro nawet nie jestem w stanie zrobić normalnego wdechu?
Spojrzałam na swoje
trzęsące się ręce ale to w niczym nie pomagało.
-Hej, patrz na
mnie.Tutaj.-podniosła moją brodę tak abym spojrzała na
nią.-Oddychaj. Duże wdechy ale nie za duże.
Utkwiłam spojrzenie w
jednym z jej guziczków na białym fartuchu i wciągnęłam powoli
powietrze
-Właśnie tak, jeszcze
raz.
Wdech...wydech...wdech...wydech...wdech...wydech.
Przymknęłam powieki a
wszystko po woli zaczęło wracać do normalnego trybu.
-Już lepiej?-zapytała
pielęgniarka.
Kiwnęłam głową.
-Przynieście jej
wodę.-powiedziała a ja dopiero teraz zauważyłam, że za
pielęgniarką stoją wystraszeni: Nicol, Lilly, Scott, Ryan, Matt,
Luke, Danny, Chaz, Loczek i trzech innych chłopaków.
Scott odszedł po wodę i
po chwili wrócił z powrotem.
-Weź to.-powiedziała
pielęgniarka i podała mi jakąś tabletkę i wodę.
Połknęłam lek i popiłam
go wodą.
-Zdarzało Ci się to już
wcześniej?-zapytała
-Nie.
-Czego się
wystraszyłaś?-zapytała
Podniosłam się z krzesła
i podeszłam do drzwi sali 79.
Lekarze zbierali swoje
'przyrządy'.
Zerknęłam szybko na
monitor który pokazywał Linie Życia Justina.
Odetchnęłam z ulgą,
kiedy poruszała się ona w normalnym tępię.
Raz w górę, raz w dół.
I tak w kółko.
-Wszystko w porządku. Nie
może się Pani tak denerwować, jeśli nie chce Pani znaleźć się
w szpitalu jak narzeczony.
Kiwnęłam głową.
Lekarze zaczęli wychodzić
z sali.
-Mogę do niego
wejść?-zapytałam lekarza, z którym rozmawiałam wczoraj.
-Proszę, ale gdyby coś
się działo proszę nas natychmiastowo zawiadomić.
-Dobrze.-kiwnęłam głowa
i ominęłam ich w drzwiach wchodząc do środka.
Usiadłam na krześle i
złapałam jego dłoń.
-Nigdy, przenigdy mnie tak
nie strasz. Nigdy! Miałam wrażenie, że tam umieram. Jeszcze nigdy
się tak nie bałam. Odzyskaj siły i wróć do mnie. Na razie jesteś
osłabiony i sam wiesz jak to się kończy i dla Ciebie i dla
mnie.-ucałowałam jego dłoń.
_________________________________
Cześć wszystkim :D
Bardzo dziękuje za 51 tysięcy wyświetleń! Jesteście niesamowici!
Życzę Wszystkim Miłej Niedzieli!
Pozostawcie po sobie jakiś ślad pod postem, to motywuje mnie do dalszego pisania. :D
W razie jakiś pytań.
Kontakt:
ASK.FM @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
_________________________________
Cześć wszystkim :D
Bardzo dziękuje za 51 tysięcy wyświetleń! Jesteście niesamowici!
Życzę Wszystkim Miłej Niedzieli!
Pozostawcie po sobie jakiś ślad pod postem, to motywuje mnie do dalszego pisania. :D
W razie jakiś pytań.
Kontakt:
ASK.FM @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńFf zaczelam czytac dzisiaj i BAM RYCZE JAK POJEB CHCE NASTĘPNY ROZDZIAŁ I CHCE ZEBY JUSTIN SIE OBUDZIŁ I ZEBY BYŁO WSZYSTKO TAK JAK POWINNO BYC NO :'(
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham <3 dodaj szybko nexta <3
OdpowiedzUsuńO boże ale się wysraszylam ale na szczęście wszystko wrócilo do normy :) do następnego
OdpowiedzUsuńBoże jaki super
OdpowiedzUsuńGenialne!!!
OdpowiedzUsuńBoskie! Czekam!
OdpowiedzUsuńCudny czekam na next !!!
OdpowiedzUsuńTaki megaa ♥
OdpowiedzUsuńCzekam nn :*
http://know-true-love.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńBoski rozdział. Oby Justinowi nic nie było. Czekam na nn i weny!
Zapraszam na moje ff o JB.
/\
|
Czekam na next ! <3
OdpowiedzUsuńO matko! Przez chwilę było naprawdę gorąco. Justin musi do niej wrócić. Oni muszą być razem. Wylize się. Czuję to.
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial ♥
OdpowiedzUsuń/Wiki
Boze ale sie przestraszyłam az mi cisnienie podskoczyło
OdpowiedzUsuń