Justin POV'
Boli mnie cholernie głowa
i klatka piersiowa! Co się dzieje? Czuje ból i co jakiś czas czuję
się jakbym wyłaniał się z jakiejś pieprzonej ciemności i
słyszał głosy, które po chwili milknął i znowu cisza.
Kurwa, już chyba wariuje!
Po chwili głosy stają
się wyraźniejsze.
-Cześć, skarbie. Nie
wiem czy mnie słyszysz, ale nie mam nic do stracenia. Nie
rozmawiałam z tobą od nie całych 12 godzin a tak cholernie
tęsknie, za twoim głosem, uśmiechem i za tymi karmelowymi tęczówkami. Proszę, obudź się. Wczoraj byli tu wszyscy, nawet
członkowie twojego starego gangu. Teraz jest tu Ryan, Matt, Scott,
Luke, Nicol i jakiś brunet pewnie z The Jokers i jestem pewna, że
za niedługo będą tu już wszyscy. Kocham Cię, tak bardzo Cię
kocham.-usłyszałem cichy kobiecy głos, ale mimo wszystko poznał
bym go wszędzie. Od czasu do czasu pociągała nosem.
Kathe! Jest Tutaj!
-Będę tu z tobą.
Nigdzie się nie wybieram, skarbie.-poczułem małe palce oplatające
moją prawą dłoń i pocałunek na moich knykciach.
Chciałem uścisnąć jej dłoń, dać znać, że ją słyszę, ale moje ciało nie reagowało na żaden mój ruch.
Kurwa Mać!
Zaczynam opadać z
powrotem w ciemność, nie czuje już jej dotyku, nic nie słysząc.
Co jest do cholery?
Kiedy z powrotem wracać
na 'powierzchnie' słyszę czyjąś rozmowę.
-Do sali może wchodzić
tylko jedna osoba, więc gdyby ktoś wszedł któreś z nas musi się
schować.-powiedziała pocierając moją rękę.
-Nie przejmuj się
tym.-odpowiedział jakiś chłopak.
-Jestem Chaz.-przedstawił
się
Chaz? Jaki Chaz?
Chwila, chwila.
Kathe coś wspominała, że
są tu chłopaki z mojego starego gangu.
-Kate.-odpowiedziała
dziewczyna
-Sorry za mojego kumpla
wczoraj. Nie mieliśmy kontaktu z Justinem, dość długo ale nie
miał dziewczyny od...-urwał.- Więc się trochę zdziwił.-dokończył
-Od czasów Elly.
Wiem.-mruknęła dziewczyna
-Wpadnę jeszcze później,
jeśli nie będzie Ci to przeszkadzać.-powiedział.
-Jasne,
przyjdź.-odpowiedziała
-Tak w ogóle zapomniałam
Ci powiedzieć, że miałam taką małą konfrontacje z Elly w
galerii handlowej. Uderzyłam ją w twarz, no ale powiedziała, że
Cię zostawi w spokoju i że mam sobie Ciebie wziąć, więc
odpowiedziałam że właśnie tak zrobię.Ale musisz do mnie wrócić.
Żebym mogła cieszyć się tobą dalej. Bywasz dupkiem Bieber, ale
za nic w świecie nikomu bym Cię nie oddała. Mój Dupek.-cholera,
ona mówi do mnie.
I znowu opadam... I
Ciemność, Cisza!
Kiedy po raz kolejny się wynurzam, znowu słyszę rozmowę.
-Co oglądasz?-zapytał
damski głos. Nicol?
-Justina.-odpowiedziała
Kathe
Po chwili usłyszałem
cichy chichot.
-Musi do mnie
wrócić.-mruknęła Kathe.
-Justin jest silny.
Szalejecie za sobą. Jestem pewna, że nudno byłoby mu bez Ciebie.
Oczywiście że wrócę!
-Zostajesz tu na
noc?-zapytała Nicol
-Tak. No chyba nie
myślisz, że pojadę do domu.
-Okay, rozumiem. Też bym
tu siedziała gdyby leżał tu Matt.Gdybyś czegoś potrzebowała
będę na korytarzu.
Nie usłyszałem już
odpowiedzi bo znowu ta cholerna ciemność. Tak jakbym tracił
przytomność, mimo, że jestem nieprzytomny.
Kiedy z powrotem się
'budzę' nie czuje nic, nie słyszę.
Na pewno już za długo
tutaj leże nie przytomny.
Chce zobaczyć co się
dzieje.
Staram się poruszyć,
nogami, rękoma, głową, czym kol wiek, ale nic z tego.
Wkładam w to całą swoją siłę, a jedyne co udaje mi się zrobić to ruszyć palcem, tak
przynajmniej mi się wydaje, ponieważ poczułem pod nim
kawałem...materiału?
A potem upadam, naprawdę
głęboko i tym razem coś widzę.
Las?
Idę dróżką i docieram
nad drewniany most?
Cholera! To miejsce w
którym byłem razem z Kathe parę dni temu? Miesięcy? Nie mam
pojęcia ile czasu jestem nieprzytomny.
Ale droga, tutaj jest
jakaś inna.
Staje na moście i w
odbiciu widzę siebie a obok mnie stoi... Babcia?
-Cześć,
skarbie.-uśmiechneła się do mnie.
Pamiętam, że kiedy byłem
mały to ona się mną opiekowała. Czułem się jakby rodzicom na
mnie nie zależało, to ona się ze mną bawiła i spędzała czas.
Umarła kiedy miałem,
może około 10 lat.
Byłem załamany, i od tej
pory byłem kompletnie sam.
Rodzice mieli mnie głęboko
w dupie nie obchodziło ich co się ze mną dzieje.
W wieku 16 lat dołączyłem
do The Jokers.
Kiedy ojciec się o tym
dowiedział, powiedział że nie chce mieć syna kryminalisty i nie
chce mieć ze mną nic wspólnego. Jednym zdaniem. Wypierdolili mnie
z domu.
Od tamtej pory radziłem
sobie całkiem dobrze, dzięki chłopakom.
Z rodzicami nie miałem
kontaktu po dziś dzień.
Jesteście ciekawi co na
to wszystko moja mama?
No cóż, ona stanęła po
stronie ojca.
Nie odezwała się nawet
słowem.
-Babcia?-zapytałem, nadal
nie wierząc w to co widzę.
-Tak, kochanie.
-Ale jak?-zmarszczyłem
brwi
Babcia olała kompletnie
moje wcześniejsze pytanie.
-Radzisz sobie sam w
życiu. Ale teraz masz kogoś dla kogo znaczysz strasznie dużo, kogoś
kto jest w stanie oddać za Ciebie życie. Musisz wrócić na górę.
Musisz wrócić do tej ślicznej dziewczyny.-uśmiechneła się.
-Ale jak wrócić? Nigdzie
nie odszedłem.
-Skarbie, tam do góry...
reanimują Cię. Umarłeś, ale musisz tak wrócić.
Moja szczęka prawie że zetknęła się z ziemią.
Ale jak to kurwa umarłem?
-Cofnij się tak skąd
przyszedłeś, a sam wrócisz. Kocham cię, Justin. Nie przejmuj się
rodzicami. Masz teraz kogoś kto Cię bardzo kocha, a ty kochasz ją.
Potrzebujesz jej. Jesteś silnym, młodym, bystrym chłopakiem.
Poradzisz sobie. A teraz wracaj. Kiedyś na pewno się jeszcze spodkami, ale nie teraz, nie przez najbliższe kilkanaście lat ale
wrócisz do mnie z powodu starości, a nie z powodu postrzału.
Uważaj na siebie, kochanie.-powiedziała i zniknęła.
Stałem parę minut,
próbując zrozumieć, co się właściwie stało, po chwili zacząłem
cofać się do tyłu i biegiem ruszyłem w stronę z której
przyszedłem.
Poczułem prąd
przechodzący przez całą moją klatkę piersiową.
-Mamy go!-zawołał męski
głos
-Świetnie. Nowa kroplówka
wzmacniająca.-oznajmił ktoś inny i po raz kolejny opadłem w
ciemność.
Kiedy z powrotem wróciłem,
czułem małą dłoń, oplatającą moją.
-Nigdy, przenigdy mnie tak
nie strasz. Nigdy! Miałam wrażenie, że tam umieram. Jeszcze nigdy
się tak nie bałam. Odzyskaj siły i wróć do mnie. Na razie jesteś
osłabiony i sam wiesz jak to się kończy i dla Ciebie i dla
mnie.-ucałowała moją dłoń.
Zmarszczyłem brwi dobrze
wiedząc, że po moim ciele nie mam liczyć na żadną reakcje.
Nie mam pojęcia o czym
ona mówi!
Mam nadzieje, że nie
zrobiła nic głupiego.
Tak cholernie, chce ją
zobaczyć, ale nie mogę.
Nie mam pojęcia jak długo
to wszystko jeszcze potrwa.
-Kocham Cię, tak bardzo
Cię kocham.-usłyszałem jeszcze cichy głos i płacz.
Cholera, nie płacz!
I Ciemność.
____________________________________
Dzisiaj taki krótki, ale chciałam zakończyć ten rozdział z perspektywy Justina.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale na pewno szybciej niż ten. :)
Dziękuje za prawie 60 tysięcy wyświetleń. Jesteście GENIALNI!
KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!
Szkoda, że taki krótki, ale nadal fenomenalny. Ciesze się jak głupia ze nie odszedł. Teraz musi się tylko obudzić.
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCudowny z resztą tak jak każde poprzednie!!! Czekam na nastepny i mam nadzieje ze bedzie dłuższy :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń:,(
OdpowiedzUsuńSzkoda ze tak krotko...ale super,czekam nn, mam nadzieje ze bedzie szybciej
OdpowiedzUsuńCudowny ! Zresztą jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńfakt trochę krótki ale to nic :D świetny jak zawsze <3 szybko napisz nexta i weny życzę <3
OdpowiedzUsuńjak zawsze cudowny !!
OdpowiedzUsuńBoski rozdział już nie moge się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńJejuu niech ona nie placze :(
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial :)
Czekam na next <3
/Wiki
Justin ma żyć ! Rozdział genialnie i czekam na nn !
OdpowiedzUsuń