poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 43: Chodź tutaj

Kathe POV'

Od 2 godzin siedziałam w domu na kanapie trzęsąc się nie możliwie.
Zobaczenie go z powrotem było dla mnie dużym szokiem, po tym co mi zrobił i próbował zrobić.
W dużym stopniu wpływał na mnie również strach o Justina.
Ten chłopak postrzelił go raz, skąd mam wiedzieć że nie stało się to ponownie?
Cały czas w głowie miałam słowa Justina "Kocham Cię!"
-Za-zadzwnońcie do nich! Pr-proszę!
-Justinowi nic nie będzie! Zobaczysz, że wróci cały i zdrowy!-powtarzała Nicol a mi to w niczym nie pomagało.
-Skąd t-to niby w-wiesz?!-krzyknęłam
Lilly westchnęła nie przestając pocierając moich pleców.
-Nie postrzelą go ponownie! Zobaczysz!-powiedziała Lilly wypowiadając moje obawy na głos.
-Nie-nie mamy pe-pewności.-szlochałam
-Skarbie...-zaczeła Nicol i złapała mnie za rękę.
Oparłam się o oparcie za mną i puściłam ich dłonie zasłaniając twarz swoimi.
-Ja go ko-kocham.-westchnęłam próbując pohamować świeżą falę łez wpływającą do moich oczu.
Drzwi wejściowe zaskrzypiały lekko.
Obróciłam głowę i zobaczyłam wchodzących do środka Matta, Ryana, Scotta, Luka, Dannego i na samym końcu Justina.
Wypuściłam powietrze i opuściłam głowę od razu spokojniejsza ponieważ wrócił cały i zdrowy!
-A nie mówiłam!-krzyknęła Nicol
Chłopaki zmarszczyli brwi, ale nie zadawali żadnych pytań.
Nicol z Lilly rzuciły się na Matta i Dannego a ja siedziałam na kanapie ze spuszczoną głową wycierając mokre policzki.
-Cholernie się o Ciebie martwiła.-usłyszałam głos Lilly ale nie podniosłam głowy.
-Płakała i trzęsła się na zmianę.-dodała Nicol a ja westchnęłam.
Minutę później może i dwie, poczułam czyjeś ręce na swoich kolanach.
Podniosłam lekko głowę i napotkałam karmelowe tęczówki.
-Chodź tutaj!-powiedział cicho i rozłożył ręce.
Rzuciłam się na niego wywracając go na plecy.
Zaśmiał się cicho a reszta razem z nim.
Obią mnie mocno w tali i przycisnął do siebie.
Leżał na podłodze, a ja na nim nie mając zamiaru się podnieść, co pewnie wyglądało dość śmiesznie.
Ale nie obchodziło mnie to ponieważ, to było jedyne miejsce gdzie potrafiłam się uspokoić.
Potarł lekko moje plecy.
-Cholera, to takie słodkie.-zapiszczała Lilly
-Hej! My jesteśmy słodsi!- Oburzył się Danny a reszta zaśmiała się.
-Myślę, że powinniśmy zostawić ich tu na chwilę samych.-usłyszałam cichy głos Nicol.
Drzwi otworzyły się a chwilę potem zamknęły się a ja nadal leżałam na nim nie przestając się do niego przytulać.
-Już dobrze-wyszeptał do mojego ucha a ja rozpłakałam się po raz kolejny tego dnia.
-Hej! Nie płacz!-odsunął mnie lekko od siebie, podniósł mnie i wstał razem ze mną.
Usiadł na kanapie i posadził mnie na swoich kolanach.
Przykleiłam się do jego szyj nie chcąc go puścić nawet na chwilę, ponieważ wiedziałam że to nie potrwa długo i znowu mnie zostawi.
-Kocham Cię.-wyszeptałam
Chłopak westchnął i przycisnął mnie bliżej siebie.
-Ja Ciebie też. Myślałem, że tak będzie najlepiej...Trzymanie cię jak najdalej od siebie było najlepszym rozwiązaniem...wtedy. A teraz... Byłaś dla nich jeszcze łatwiejszym celem. -powiedział.
-Nie radzę sobie bez c-ciebie Justin! Kocham Cię! Jesteś moim sercem, połową mnie! Nie możesz mnie znowu zostawić, bo już tego nie wytrzymam!-wypowiadałam słowa prosto w jego szyje.
-Nie ma już Bruca! Nie zrobi Ci krzywdy, obiecuje!
-Wróć do mnie, proszę! Kocham Cię!-odsunęłam się od jego szyj i spojrzałam prosto w oczy które tak bardzo uwielbiałam.
-Przepraszam, przepraszam, że zostawiłem Cię w takiej chwili. Cholernie się boję o Ciebie, ale nie mogę wytrzymać kiedy Cię przy mnie nie ma. Wiem, że jestem popieprzony, ale bez Ciebie jest jeszcze gorzej. Może i brzmię teraz jak jakaś pieprzona cipa, ale mam to w dupie. Jesteś moim życiem.-opuścił głowę.
-Chciałeś dla mnie jak najlepiej, ja to rozumiem.-poniosłam palcem jego podbródek i przytknęłam czoło do jego.-Będę o Ciebie walczyć! Jesteś dla mnie bardzo ważny i nie mam zamiaru tak po prostu pozwolić Ci odejść, zrozum to w końcu.
-Wybaczyła byś mi?-przechylił lekko głowę
-Jeśli tylko do mnie wrócisz.
Przymknął na chwilę powieki i po chwili otworzył je z powrotem.
Potarł kciukiem mój policzek i przykrył moje usta swoimi.
-Kocham Cię.-wychrypiał i przyssał się jeszcze bardziej do moich warg.
-Ja... Ciebie... też.-wymruczałam pomiędzy pocałunkami.
Wplątałam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam.
Z jego ust wydobył się cichy jęk.
-Tak cholernie za tobą tęskniłem.
-Ja za tobą bardziej.-powiedziałam i tym razem to ja przywarłam do jego ust.
Pogłębił pocałunek i wsunął pomiędzy moje wargi swój język.
Zaczął całować mnie mocno i żarliwie, wkładając w to całego siebie.
Odsunął się ode mnie w chwili kiedy zaczynało brakować nam powietrza.
-Chyba powinnaś odpocząć. To był zdecydowanie trudny dzień.-wsunął ręce pod moje uda i podniósł mnie do góry.
-Najtrudniejsze dni to te bez Ciebie.-przytuliłam się do niego mocno.
Wniósł mnie do pokoju i postawił na ziemi.
-Wracasz do siebie?-zapytałam
-A chcesz?
Pokręciłam głową przecząco.
-Zostanę.-uśmiechnął się lekko.
Podeszłam do szafy zabrałam jakieś spodenki i T-shirt a z komody czystą bieliznę.
Pocałowałam go w policzek i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Zdjęłam z siebie sukienkę, pończochy oraz bieliznę.
Odkręciłam wodę w kabinie i wskoczyłam pod ciepły natrysk.
Umyłam ciało wiśniowym żelem pod prysznic i zakręciłam wodę.
Wyszłam z kabiny i wytarłam się w ciemny ręcznik.
Założyłam świeżą bieliznę spodenki oraz T-shirt.
Dzisiejsze ubrania wrzuciłam do kosza na brudne ubrania.
Zmyłam z twarzy rozmazany makijaż i rozczesałam włosy.
Spięłam je w wysokiego koczka i wyszłam z łazienki.
Justin leżał już w łóżku w samych bokserkach z rękami pod głową.
Obrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się.
Zgasiłam po drodze światło i wślizgnęłam się na miejsce obok niego.
Przytuliłam się do niego i przykryłam nas kołdrą.
Justin objął mnie w pasie i pocałował w czubek głowy.
-Mój Aniołek.-wyszeptał


Usłyszałam dźwięk telefonu.
Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po pokoju.
Wyskoczyłam z łóżka i wyciągnęłam telefon z torebki w której wciąż się znajdował.
Spojrzałam na wyświetlacz "NICOL <3"
Przesunęłam palcem po ekranie.
-Halo?-zapytałam cicho.
Obróciłam się przodem do Justina i uśmiechnęłam.
-Co tam robisz?-zapytała
-Spałam.-odpowiedziałam cicho nadal wpatrując się w śpiącego chłopaka
-Dlaczego szepczesz?-zapytała
-Nie szepcze, wydaje ci się.
-Okay, niech Ci będzie. Mogę wpaść?-zapytała
-Teraz?
-Tak, dotrzymam ci towarzystwa.
-Dopiero wstałam. Jestem w piżamach i w ogóle.-powiedziałam trochę głośniej i skarciłam siebie w duchu kiedy Justin zaczął się przebudzać mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem.
-Coś kręcisz.-powiedziała Nicol a ja westchnęłam i obróciłam się w stronę okna
-Nic nie kręcę Nicol..
-Cześć Nicol!-krzyknął Justin.
Obróciłam się w jego stronę.
Siedział na łóżku z szerokim uśmiechem.
-Czy ja słyszałam Justina?-zapytała i zaśmiała się.-Teraz wszystko jasne. Nie mogłaś powiedzieć po prostu że jest u ciebie? Pogodziliście się?
-Tak to był Justin i tak pogodziliśmy się.-usiadłam obok chłopaka na łóżku.
Przyciągnął mnie między swoje nogi i pocałował w głowę.
-Świetnie! Nie wiesz jak się ciesze!-krzyczała prosto do słuchawki.
-Ja też, uwierz.-zachichotałam
-Dobra nie przeszkadzam wam. Miłego Dnia!-krzyknęła i rozłączyła się.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i przekręciłam się przodem do niego.
Oparłam policzek o jego tors szeroko się uśmiechając a potem złożyłam na nim malutki pocałunek.
Złapał mnie za ramiona i pociągnął do góry i sekundę później mocno pocałował.
-Dzień Dobry, piękna.-uśmiechnął się.
-Dzień Dobry, przystojniaku.-odwzajemniłam uśmiech.
-Mam pytanie.-mruknął i przekrzywił głowę na bok.
-Dawaj.
-Pojechała byś ze mną dzisiaj na tor? Jest wyścig, a dawano już w żadnym nie brałem udziału. Kasa zawsze się przyda.-przejechał palcem po moim policzku.
-Myślałam, że z tym skończyłeś.-westchnęłam i zmarszczyłam brwi.
-Po prostu nie miałem czasu. To jak będzie? Proszę.-uśmiechnął się lekko.
-Okay, pojadę.-wysiliłam się na lekki uśmiech.
-Nic mi nie będzie, skarbie.-ponownie złączył nasze usta razem.


 __________________________________
Kustin czy tam Jathe powracają, jak wolicie.
Przepraszam za drobne opóźnienie, ale na szczęście rozdział już jest. 
Jeśłi macie jakieś pytania wbijajcie śmiało na Aska lub Twittera. Przypominam również o Spojlerach które dodaje na konta. 
Chciałabym również podziękować mojej czytelniczce, które wysłała mi ostatnio rysunek. Myślę że opublikuje go niedługo na tt lub asku. Możecie śmiało wysyłać mi takie niespodzianki. To bardzo miłe. I cieszę się że moje ff aż tak bardzo przypadły wam do gustu.
Do Następnego. :)

KONTAKT: 
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

Przypominam o hastagu #allyoursbabyff  na twitterze gdzie możecie opisywać jak podoba wam się rozdział.
Drugie fanfiction: ONE LIFE 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
 

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 42: Co się dzieje?

Kathe POV'

Jakbyście się czuli jeśli stracilibyście połowę siebie, mając wrażenie że przecięto was na pół i zabrano od was tą cześć z sercem?
Nie czuli byście nic, bo po prostu umarlibyście.
Ja właśnie się tak czuje, jakbym umierała.
Straciłam połowę siebie a bez niej nie da się poprawnie funkcjonować.
Moje życie jest puste i nic nie warte bez niego.

"Miłość zaczyna się wtedy gdy szczęście drugiej osoby jest ważniejsze od Twojego"
Moje szczęście nie obchodzi mnie już od jakiegoś czasu.
Najważniejsze było, jest i będzie szczęście i bezpieczeństwo Justina.
Chociaż to on martwi się o moje bezpieczeństwo bardziej, zawsze gdy jeździł załatwiać sprawy związane z jego "biznesem" zastanawiałam się: Czy jest bezpieczny? Czy nic mu się nie stało? Czy wróci do mnie?
Aż pewnego wieczoru moje najgorsze wyobrażenia, spełniły się.
Został postrzelony.
To były najgorsze 3 dni jakie mogłabym sobie wyobrazić.
Czekanie, aż się obudzi.
Umarłam tysiąc razy kiedy jego serce zatrzymało się.
W każdej chwili jestem gotowa oddać za niego życie, mimo że mnie zostawił.
Kocham Go najmocniej na świecie!
Nazwiecie mnie idiotką, bo w końcu... chłopak ze mną zerwał, a ja nie potrafię się z tym pogodzić, a teraz leże na łóżku wpatrując się w biały sufit a pojedyncza łza co jakiś czas spływa po moim policzku.
-Kathee...-usłyszałam głos obok swojego ucha.
Nicol siedzi tutaj od wczorajszego popołudnia, do teraz. A mamy...18:46.
Nie jadłam nic przez cały dzień, mimo że nie jeden raz Nicol próbowała coś we mnie wepchnąć na siłę.
-Kaathee....-powtórzyła
Obróciłam głowę w jej stronę
-Może pójdziemy na jakąś imprezę? Mamy sobotę. Ty chociaż na chwilę o nim zapomnisz.-powiedziała a ja obróciłam głowę spoglądając dalej w sufit.
-Nie mam ochoty.-mruknęłam
-Proszę...kochanie.
-Nicol, naprawdę nie mam ochoty się stąd gdziekolwiek ruszać.-westchnęłam
-Dla mnie?-zapytała a ja pokręciłam głową.-Proszeee...nie odpuszczę.
-Nie mam w co się ubrać.-burknęłam, mając nadzieje, że odpuści.
-Och...daj spokój, jestem pewna, że coś znajdziemy.-wstała z łóżka i podeszła do mojej szafy.
-Proszę Cię, odpuść. Jak ty byś się czuła gdyby Matt z tobą zerwał?-zapytałam a ona obróciła się w moją stronę.
-Najpewniej kiepsko.-odpowiedziała
-No właśnie, więc odpuść, okay?
-Ale próbowałabyś mi poprawić humor a ja właśnie to robię. Idziemy na tą imprezę i już.-wyjęła coś z szafy i rzuciła w moją stronę.
Jej telefon zawibrował, już któryś raz w ciągu godziny.
Nicol podeszła do niego przeczytała treść wiadomości i odpisała.
-Mogę coś pożyczyć z twojej szafy?-zapytała
-Jasne, bierz co chcesz.-wzruszyłam ramionami.
-Podnoś się, bo ściągnę cię za nogi z tego łóżka.-zmrużyła oczy.
Podniosłam się z łóżka i podeszłam do komody.
Wyjęłam z niej czarną bieliznę i pończochy pasujące do czarnej sukienki, którą wyjęła mi Nicol.
Najwyżej zmyje się z tej imprezy sama.
Zabrałam rzeczy i weszłam do łazienki.
Zdjęłam z siebie piżamy i odkręciłam wodę w kabinie wchodząc pod ciepły strumień.
Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem.
Zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny.
Wytarłam się w niebieski ręcznik i ubrałam bieliznę, pończochy i sukienkę.
Wyszłam z łazienki a Nicol ubrana w czerwoną sukienkę obróciła się w moją stronę z szerokim uśmiechem.
-Mogę Cię uczesać?- zapytała
Skinęłam głową i usiadłam na krześle w pokoju.


Po zrobieniu mi makijażu i fryzury, Nicol zabrała się za siebie.
Kiedy już oby dwie byłyśmy gotowe, założyłam czarne szpilki które podała mi Nicol.
Wsadziłam do torebki pieniądze i telefon znaleziony w domu, który będzie mi służył w zastępstwie starego.
Wyszłyśmy przed dom, gdzie czekała już na nas taksówka.
Nicol podała kierowcy, adres jakiegoś klubu a ja nie zwracałam na nią żadnej uwagi wpatrując się w szybę po mojej stronie.
Chce mieć to już za sobą i wrócić do domu.


Po jakiś 15 minutach byłyśmy pod klubem "ENTERPRISE".
Nicol zapłaciła i wysiadłyśmy kierując się w stronę wejścia.
Z każdym krokiem, muzyka stawała się coraz głośniejsza.
Nawet jeszcze tam nie weszłam a już mam dość.
Wzięłam głęboki wdech i wyjęłam pieniądze z torebki i zapłaciłam za wstęp.
Weszłam do klubu a Nicol zaraz za mną.
-Idziemy się czegoś napić?-krzyczała, próbując przekrzyczeć muzykę.
-Okay.-odkrzyknęłam i podążałam w kierunku baru.
-Poproszę jakiegoś drinka, zdaje się na Ciebie.-Nicol uśmiechnęła się do barmana.-A co dla Ciebie Kate?-zapytała
-Wódka.-odpowiedziałam, a dziewczyna zmarszczyła brwi.
Tak zdaje sobie sprawę, że rzadko piję.
-Dla mnie wódka.-powtórzyłam tym razem do barmana.
Chłopak skinął głową, a już po chwili nasze napoje znajdowały się przed nami.
Chwyciłam szkło w rękę i przechyliłam wlewając wszystko na raz do mojego gardła.
Skrzywiłam się lekko.
-Jeszcze raz tylko większą ilość.-uśmiechnęłam się lekko do barmana.
-Kate, nie przesadzasz?-zapytała Nicol
-Przyszliśmy się tutaj bawić. Chciałaś abym o nim zapomniała, tak? Więc to robię.-mruknęłam i zabrałam w połowie napełnioną szklankę wódką i upiłam mały łyk.
Podałam barmanowi banknot 20 dolarowy i upiłam drugi łyk.
-Możemy na chwilę gdzieś iść?-zapytała
Kiwnęłam głową i podniosłam się ze stołka na którym siedziałam.
Nicol złapała mnie za rękę i pociągnęła jak mi się zdaje w kierunku sof.
Szłam trzymając rękę Nicol i nie patrząc przed siebie tylko na szklankę z alkoholem w mojej dłoni.
Nagle zatrzymałyśmy się.
Podniosłam głowę i nabrałam gwałtownie powietrza do płuc.
Nicol puściła moją dłoń i podeszła aby przywitać się z Mattem.
Powiedziała że przychodzimy tu aby pomóc mi zapomnieć. Jakoś nie widzę rezultatów.
-Cześć Kathe.-przywitał się Ryan
-Cześć.-odpowiedziałam cicho.
Spojrzałam kątem oka na Justina, który pił jakiś alkohol i nie zwracam żadnej uwagi na kręcącą się obok niego dziewczyny tylko wpatrywał się we mnie.
Mam ochotę podejść do niego i mocno się wtulić, ale wiem, że nie mogę tego zrobić.
Wypiłam jednym duszkiem resztę alkoholu ze szklanki.
Scott z Lukiem patrzyli na mnie z lekko podniesionymi brwiami.
-Kate, naprawdę powinnaś przystopować. Jesteśmy tu 5 minut a ty wypiłaś już ponad pół szklanki wódki.-ostrzegła mnie Nicol
Wzruszyłam ramionami.
-Mam twardą głowę.-mruknęłam
-Nie wątpię, ale naprawdę przystopuj.
-Okay, okay.-westchnęłam.
Usiadła obok Matta a ja obok niej.
Czułam się niezręcznie ponieważ sofa na której siedzieliśmy miała kształt litery U, a ja siedziałam akurat naprzeciwko Justina.
Opuściłam głowę na dół i przymknęłam powieki.
Wzięłam głęboki wdech nie chcąc się rozpłakać.
-Zaraz wracam.-mruknęłam i podniosłam się z kanapy kierując się w stronę baru.

Barman uśmiechnął się do mnie lekko i skinął głową czekając na moje zamówienie.
-Wódkę, proszę. Dużo, wódki.-mruknęłam i oparłam się plecami o blat.
Wyjęłam z torebki kolejne 20 dolarów i obróciłam się z powrotem w kierunku barku w momencie kiedy barman, akurat postawił przede mną szklankę.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się lekko i podałam mu banknot, zabrałam szklankę i ruszyłam z powrotem w kierunku miejsca gdzie siedzieli moi przyjaciele, nie czekając na resztę od barmana.
Potknęłam się lekko po drodze, ale na szczęście nie wylądowałam na tyłku, ani co było by gorsze...na twarzy.
Pociągnęłam spory łyk wódki i podeszłam do kanapy.
Wzrok wszystkich siedzących tam od razu spoczął na mojej osobie.
Zajęłam wcześniejsze miejsce i napiłam się kolejny łyk alkoholu.
Nicol westchnęła i pokręciła głową wzdychając.
-Opuścisz sobie chociaż trochę?-zapytała
Pokręciłam przecząco głową i pociągnęłam ponownie parę łyków wódki.
-Nie. Mam zamiar się upić.-wzruszyłam ramionami.
Nicol obróciła się w moją stronę i przechyliła głowę na bok, wpatrując się we mnie.
-No co?-zapytałam
-Musimy pogadać.-mruknęła
-To ty mnie tutaj przyciągnęłaś, mimo że nie chciałam.
-Gdybym wiedziała, że masz zamiar zapijać smutki w alkoholu, jak nie którzy tutaj,nie przyciągnęłabym cię tu.
Dobrze wiedziałam, że ma na myśli Justina.
-Jest jak jest! Co ty byś niby zrobiła na moim miejscu, co?!-powiedziałam trochę głośniej.-Idę potańczyć.-odłożyłam szklankę na stolik przede mną i wstałam kierując się w kierunku parkietu.
Czułam palący wzrok na plecach, ale nie obróciłam się wiedząc że są tylko dwie możliwości. Nicol albo Justin.

Po klubie roznosił się remix jakieś piosenki.
Weszłam na parkiet i zaczęłam poruszać biodrami w rytm piosenki płynącej z głośników.
Nie musiałam czekać długo, aż na przeciwko mnie wyrośl wysoki blondyn.
Przysunął się bliżej mnie.
-Zatańczymy?-zapytał
-Okay.-odpowiedziałam
Chłopak złapał mnie w tali i zaczął się poruszać.
Czułam się dziwnie, cholernie dziwnie.
-Możesz się oprzeć.-uśmiechnął się szeroko i poklepał swoją klatkę piersiową.
-Nie, dzięki.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
Podniosłam głowę i spojrzałam w kierunku gdzie były sofy na których siedziała Nicol i reszta.
Justin mówił coś do Scotta i co chwilę zerkał na mnie a parę metrów obok niego tańczyła wysoka brunetka, wyglądająca jak zdzira.
Zacisnęłam szczękę, ale rozluźniłam ją kiedy zdałam sobie sprawę, że Justin nie zwraca na nią żadnej uwagi.
Zaczęłam rozglądać się po klubie.
Wszędzie tańczyły pary ocierające się o siebie.
Czułam już lekkie zawroty głowy od wypitego alkoholu.
Zerknęłam w kierunku gdzie ktoś zaczął się przepychać a tańczący ludzie grzecznie się odsuwali.
Stanęłam jak wryta kiedy zobaczyłam chłopaka, którego miałam nadzieje że nie zobaczyć już nigdy w życiu.
Mężczyzna rozglądał się po klubie zawzięcie czegoś szukając.
Odsunęłam się nagle od chłopaka z którym tańczyłam a łzy zaczęły tworzyć drogę przez moje policzki.
Roztrzęsiona, biegiem ruszyłam w kierunku sof.
Kiedy tylko znalazłam się przed przyjaciółmi roztrzęsiona i rozpłakana wszyscy gwałtownie wstali na mój widok.
-Co się stało?-zapytała Nicol i przepchnęła się obok Matta aby dostać się do mnie a Lilly zaraz za nią.
Nie mogłam przestać płakać.
To wszystko nie może dziać się do cholery naprawdę!
To nie może stać się jeszcze raz!
Złapałam się w miejsce na udzie, gdzie znajdowało się rozcięcie mając nadzieje że zrozumieją, ponieważ ja nie miałam sił wydusić z siebie nic poza ciągłym szlochem.
-Kate, co się dzieje?-tym razem zapytała Lilly
Otworzyłam buzie aby coś powiedzieć, ale zaczęłam płakać jeszcze głośniej kiedy przed moimi oczami pojawiły się sceny z tamtego magazynu.
Obróciłam się szybko za siebie, ale nie zauważyłam go.
Zacisnęłam rękę mocniej na swoim udzie i spojrzałam na Justina mają nadzieje, że chociaż on jedyny będzie wiedział o co mi chodzi.
Chłopak podszedł do mnie bliżej.
Obróciłam się ponownie i zamarłam kiedy w tłumie odnalazłam twarz patrzącą prosto na nie.
Sam jego widok sprawiał, że zachciewało mi się jeszcze bardziej płakać i uciekać jak najdalej stąd.
Podeszłam bliżej Justina i pokazałam palcem na środek tłumu.
Chłopak podążył za mną wzrokiem i gwałtownie cały się napiął.
Przytulił mnie mocno do siebie.
-Zajmę się tym skurwysynem, obiecuje! Kocham Cię!-wyszeptał mi do ucha a ja przytuliłam się do niego mocniej.
Justin odsunął się ode mnie i spojrzał na chłopaków.
-Bruce!-warknął do nich i nie czekając na nic ruszył w kierunku tłumu.
Chłopaki praktycznie biegiem ruszyli za nim.
-Zabierzcie ją do domu-powiedział Matt pocałował szybko Nicol w czoło i poszedł w kierunku gdzie podążyła reszta.



______________________________________________
Cześć wszystkim! 
Bardzo chce wam podziękować za prawie 103 tysiące wyświetleń i 630 komentarzy jesteście niesamowici. 

Jak myślicie co wydarzy się w następnym rozdziale? x

Do Następnego. :)

KONTAKT: 
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

Przypominam o hastagu #allyoursbabyff  na twitterze gdzie możecie opisywać jak podoba wam się rozdział.
Drugie fanfiction: ONE LIFE 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 41: Idealny Moment

Justin POV'
Po powrocie do domu, pierwsze co to zdemolowałem dom.
Potłukłem stolik, na ścianach pojawiły się wgniecenia od ciągłego uderzania w nie pięściami oraz porozrzucałem po domu wszystko co się dało.
Nie miałem innego wyjścia, musiałem to zakończyć.
Nie jest bezpieczna, będąc ze mną.
A jej łzy w niczym mi nie pomagały. Czułem się jak gówno i nadal się tak czuje a nawet i gorzej.
Zostawiłem, cały mój świat...ale innego wyjścia nie było.
Jej bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze, a na pewno nie zapewnię jej tego kiedy będzie ze mną.
Przeróżni ludzie z różnych krajów jedyne o czym marzą to to aby doprowadzić mnie do końca, zniszczyć mnie.
Nie utrzymuje kontaktu z rodziną, więc moi wrogowie upatrzą sobie za cel moich  przyjaciół i dziewczynę.
A kto z nikt wszystkich jest najsłabszy?
No właśnie...Kathe. Moja Kathe.
Wyciągam kolejną butelkę Whisky i odkręcam ją biorąc kolejne łyki.
Podchodzę chwiejnym krokiem do okna i widzę Nicol mocno dyskutującą z Mattem pod domem Kate.
Przyglądam się im chwilę i wracam do zdemolowanego salonu.
Siadam na kanapie i włączam telewizje.
Wpatruje się w ekran przede mną, ale nie słucham tego gówna.
Co chwilę ciecz wypalająca moje gardło ląduje w mojej buzi.
"Zostawiłeś ją teraz, kiedy potrzebowała Cię najbardziej po tym wszystkim co jej się przytrafiło"-mówi głos w mojej głowie.
-Prędzej czy później, musiałbym to zrobić. Musi być bezpieczna.-z trudem wypowiadam słowa, przez plątający się język.
"Wybrałeś idealny moment, Bieber." -kpi ze mnie głos w mojej głowie.-"Ta dziewczyna się załamała, to oczywiste"
-Zamknij się!-krzyczę sam na siebie.
"Dobrze oboje wiemy, że to prawda, stary"-znów się odzywa.
-Ja pierdole!-krzyczę i pociągam mocny łyk alkoholu.
Ktoś puka do drzwi a ja siedzę, nie mając zamiaru ruszyć się z kanapy.
Pukanie nie ustaje a ja jęczę i podnoszę się z kanapy.
Potykam się o resztki stolika znajdującego się przede mną i w ostatniej chwili łapie równowagę  trzymając mocno butelkę aby nie uronić z niej nawet kropelki.
Chwiejnym krokiem podchodzę do drzwi i wywracam oczami kiedy widzę za nimi Matta.
-Mogłem się tego spodziewać.-mruczę pod nosem i kieruje się z powrotem do salonu.
-Co ty odpierdalasz, Bieber?-pyta Matt i rozgląda się po domu z niedowierzaniem.
-Czego chcesz?-pytam i pociągam kolejny łyk alkoholu i przekrzywiam głowę na bok czekając na jego odpowiedz.
-Alkohol ci w niczym nie pomoże, stary! Dlaczego to zrobiłeś?-pyta
-Zrobiłem co?-mroczę i rozsiadam się na kanapie.
-Nie udawaj idioty. Dlaczego zostawiłeś Kate? Dobrze wiemy, że jest dla Ciebie najważniejsza, więc co skłoniło Cię do tego, że ją zostawiłeś, co? Jeszcze teraz.
-Ty też?-przewracam oczami
-Odpowiedz!-mówi stanowczo z podniesionym głosem, a ja podnoszę się gwałtownie z kanapy.
-Jesteś w moim cholernym domu, więc nie drży ryja, rozumiesz ?!-krzyczę i podchodzę do niego bliżej.-Nie masz prawa, mówić mi co mam do kurwy robić. To moje zasrane, życie i nie powinno cię ono interesować. Musiałem ją kurwa, zostawić. Nie rozumiecie, że nie jest ze mną bezpieczna ?! To aż tak kurwa ciężko zrozumieć?! Muszę ją chronić, a to jest cholernie trudne. To najlepsze co mogę dla niej zrobić. Trzymanie ją zdala ode mnie!-krzyczę i uderzam w ścianę.
Matt wzdycha.
-Ona Cię Kocha.-mówi a ja sztywnieje i patrze na niego z przymrużonymi powiekami
-Myślisz, że tego kurwa nie wiem?! Walczyła o nas do ostatniej chwili, aż nie wyszedłem!-krzyczę i zbliżam się bliżej niego
-Dlatego postanowiłeś się upić i zdemolować swoją własną chatę?-pyta retorycznie
-Nie twoja sprawa.-warczę i staję z nim twarzą w twarz.-Po co tu przylazłeś?-pytam
-Chciałem zobaczyć, co się z tobą dzieje. Ale jak widzę nie jest najlepiej.
-Świetnie, teraz wszystko wiesz i możesz rozpowiedzieć wszystkim, że Justin Bieber stał się pizdą przez laskę i upija smutki w wódce.-syczę
-Nie mam zamiaru, stary. Każdy z nas może się zakochać, a ty chcesz dla niej jak najlepiej.-opiera się o ścianę za sobą.
-Wreszcie kurwa, ktoś zrozumiał. Brawo!-próbuje zaklaskać, ale umożliwia mi to butelka Whisky.
Cofam się z powrotem do salonu i upadam na kanapę a Matt idzie za mną.
-I co teraz?-pyta
-Stary Justin Bieber powraca.-wzruszam ramionami i pociągam ostatnie łyki z butelki.


Kathe POV'

Nicol postanowiła zostać przy mnie całą noc, a ja jedyne co potrafię to płakać i od czasu do czasu uderzać pięściami o co tylko się da.
W pokoju roznosi się dźwięk telefonu.
Podnoszę lekko głowę z nad poduszki i patrzę na Nicol, która odbiera połączenie.
-Co tam?-pyta
Ktoś coś mówi po drugiej stronie a Nicol patrzy na mnie chwilę.
-Z nią też nie jest najlepiej.-mówi i wstaje z łóżka.-Zaraz wracam.-mówi do mnie i wchodzi do łazienki.-Powiedział Ci dlaczego to zrobił?-pyta cicho ale mimo wszystko ja i tak ją słyszę.
-Nivy chce dla niej jak najlepiej, ale mimo wszystko ona nie może się pozbierać i wcale nie jest lepiej.-mówi a ja nasłuchuje.
To oczywiste, że mówi o mnie i Justinie.
-Jak to zdemolował dom?-mówi trochę głośniej a ja automatycznie przesuwam się bliżej drzwi aby móc ją lepiej usłyszeć.
-Nigdy nie zrozumiem tego człowieka. W takim razie po cholerę ją zostawiam jak teraz użala się nad sobą przy wódce?
Marszczę brwi.
-Wiem, że chce ją chronić. -wzdycha.-Tak, wiem że ją kocha ale powinien z nią tutaj być a nie tak łatwo się poddawać.-mówi
-Muszę kończyć, Matt....Tak ja też Cię Kocham, skarbie.-żegna się a ja z powrotem przesuwam się na swoje miejsce i od nowa, chce mi się płakać.
Oddałabym wszystko aby móc się do niego teraz przytulić i usłyszeć od niego jak mnie kocha.
Po policzkach od nowa spływają słone łzy.
Nicol wychodzi z łazienki i patrzy na mnie smutno.
-Co się stało?-pytam
-Nic.-odpowiada i uśmiecha się lekko a ja marszczę brwi.
-Nie kłam Nicol.-mówię a dziewczyna patrzy na mnie wielkimi oczami.
-Dlaczego myślisz, że kłamie?-pyta
-Może dlatego, że nie byłaś wystarczająco cicha i słyszałam kawałek waszej rozmowy?-pytam retorycznie
Dziewczyna wzdycha i kładzie się obok mnie.
-Wiesz dlaczego Justin postanowił Cię zostawić?-pyta a ja czekam aby kontynuowała, chociaż znam przyczynę, ale czekam aby to powiedziała.-Ponieważ boi się, że ktoś może mu cię zabrać i zrobić Ci krzywdę. Chce Cię chronić, kocha Cię, ale dla niego najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo i wie dobrze, że będąc z nim nie zawsze jest w stanie ci to zapewnić, chociaż bardzo się stara.-kończy i wzdycha
Kładę głowę na poduszczę i płacze.
Gdyby przyszedł tutaj i za wszystko przeprosił, powiedział, że mnie kocha,i  żeby po prostu do mnie wrócił, bez zastanowienia bym mu wybaczyła, ale wiem, że nic z tego się nie wydarzy, bo Justin jest uparty i to boli.
Nie mam pewności, czy kiedykolwiek do siebie wrócimy.
Czy będę mogła ponownie ukryć się w jego silnych wytatuowanych ramionach, poczuć jego ciepło, usłyszeć jego głos, który powtarza mi że mnie kocha i nazywa słodkimi zdrobnieniami.
Z mojego gardła ponownie wydostaje się szloch i już po chwili wodospad łez płynie po moich policzkach.
-Ciiii.-mówi Nicol i pociera moje plecy i mocno przytula moje plecy.-Wszystko Będzie Dobrze. Zobaczysz on wróci.-pociera w górę i w dół moje plecy.
Przymykam powieki i wtulam się mocno w poduszkę.


Budzę się z mokrymi policzkami i rozglądam po pokoju.
Obok mnie śpi Nicol a moje policzki moknął od płaczu.
Justin.-jedno słowo, które dokładnie potrafi opisać to co mi się śniło.
Justin, Justin i jeszcze raz Justin.
Wstaje powoli z łóżka a kiedy moje nogi stykają się z zimną podłogę silny ból głowy od razu daje o sobie znać.
Wychodzę z pokoju wciąż z zamazanym obrazem i jęczę za każdym razem kiedy stawiam krok w dół schodów, ponieważ odbija się to w mojej głowie.
To aż dziwne, że nie spadłam na dół, ponieważ jest środek nocy a ja nie zapaliłam światła.
Dopiero kiedy dostaje się na dół, zapalał włącznik, a w salonie i kuchni od razu robi się jaśniej.
Idę do kuchni i patrze z wyrzutem na otwartą szafkę.
-To wszystko twoja wina.-mruczę
Gdybym nie uderzyła się o tą pieprzoną szafkę, Justin nie zaniósł by mnie do salonu i nic z tego by się nie wydarzyło i prawdopodobnie wciąż byłby przy mnie.
Chowam ser, pomidor, ogórek, chleb i wszystko co pozostawiałam tu po południu aby rodzice nie musieli tego oglądać kiedy wrócą do domu.
Ciekawe czemu ich jeszcze nie ma.
Wyjmuje z szafki szklankę i nalewam do niej soku.
Z drugiej szafki wyjmuje tabletkę na ból głowy.
Połkam ją i popijam sokiem pomarańczowym.
Opieram się o blat za mną i patrzę w ścianę przede mną.
Wzdycham i odkładam szklankę do zmywarki.
Zgaszam światła i wracam do pokoju.
Kładę się do łóżka i obejmuję rękoma poduszkę wyobrażając sobie, że to wysportowana klatka piersiowa Justina.
Mimo wszystko, kocham go i nie mam zamiaru się tak łatwo poddać. Będę walczyć.
Warto walczyć, o coś co sprawia, że jesteśmy szczęśliwy i czujemy się kochani.
Przytulam się do poduszki i zasypiam z tą myślą.


 ______________________________
Witam was w kolejnym rozdziale. 
Wiem, że rozdział jej sporo po czasie ale mam mnóstwo nauki, i nie miałam również pomysłu aby dokończyć rozdział. Dopiero dzisiaj wpadło mi trochę weny. :) 
Miło by było jeśli zaczęlibyście znowu komentować tak ładnie rozdziały jak kiedyś. 
Do Następnego. :)

KONTAKT: 
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

Przypominam o hastagu #allyoursbabyff  na twitterze gdzie możecie opisywać jak podoba wam się rozdział.

Drugie fanfiction: ONE LIFE 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!