Kathe POV'
TRZY DNI PÓŹNIEJ
Byłam właśnie w trakcje
sprzątania w domu, bo przyznał był już trochę syf.
Justin pojechał wkurzony
i to bardzo wkurzony gdzieś na jakieś wzgórze i z tego co zdążyłam
się zorientować wiem że są tam jakieś magazyny.
Nie było go już od jakiś
3 godzin a na zegarku właśnie dochodziła 18.
Usiadłam na kanapie, kiedy
stwierdziłam, że dom jest wystarczająco posprzątany.
Wyjęłam z kieszeni
telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
Jeden
sygnał...Drugi...Trzeci
-Wow! Ty
żyjesz!-przywitała mnie Nicol
-Tak żyje. Mi też miło
Cię słyszeć.
-Już myślałam, że o
mnie zapomniałaś.-zaśmiała się
-O tobie nie da rady
zapomnieć.-również się zaśmiałam
-Co robisz?
-Siedzę i nudzę się. A
ty?
-Też. Rodzice w pracy i
nie mam co robić.
-Zgaduje że Matt pojechać
coś załatwić.-mruknęłam
-Dokładnie. Ej! A może
wpadnę do Ciebie?
-Jasne, czemu
nie.-uśmiechnęłam się do telefonu, wdzięczna że nie będę sama.
-Będę za... 10 minut?
-Okay. Do zobaczenia.-rozłączyłam się i sięgnęłam po pilot, żeby jakoś
przeczekać te 10 minut.
Po paru minutach,
usłyszałam pukanie do drzwi.
Podniosłam się z kanapy
i podeszłam do nich aby je otworzyć.
-Cześć.-przywitała się
i uśmiechnęła.
-Cześć.-odpowiedziałam
i wpuściłam ją do środka.-Chcesz coś do picia?
-Nie dzięki. Dlaczego się
nie odzywałaś?-zapytała i usiadła na kanapie a ja obok niej.
Wzruszyłam ramionami.
-Kateee...-zaczęła
-No dobra. Rodzice
wyjechali, no i tak jakby Justin zamieszkał tu na tydzień. I....
wyleciało mi z głowy.-uśmiechnęłam się do niej lekko.
-I wszystko
jasne.-uśmiechnęła się szeroko.
Pokręciłam głową i
wlepiłam wzrok w telewizje.
-Jesteś beznadziejnie
zakochana w swoim chłopaku.-wskazała na mnie palcem i zaśmiała
się.
-A ty może
nie?-podniosłam brwi do góry.
-Racja.-zachichotała.-Oby
dwie jesteśmy beznadziejnie zakochane w swoich chłopakach.
Byłyśmy w trakcie
oglądania jakieś komedi kiedy mój telefon zaczął dzwonić.
Sięgnęłam po telefon i
zmarszczyłam brwi kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam "RYAN"
-Kto?-zapytała Nicol
-Ryan.-wzruszyłam
ramionami i przejechałam palcem po zielonej słuchawce i
przystawiłam telefon do ucha.
-Kathe...-usłyszałam
cichy głos Ryana po drugiej stronie i dało się w nim wyczuć coś
dziwnego.
-Co się stało?-zapytałam
a w mojej głowie od razu pojawiły się najgorsze myśli.
Pokręciłam głową
starając się je odepchnąć.
-Chodzi o
Justina.-powiedział a ja przełknęłam ślinę.
-Mów.-ponagliłam
-Został postrzelony.
Główny szpital. Proszę przyjedz.
Moje serce zamarło a
telefon wysunął się z rąk uderzając z hukiem o podłogę.
Z moich oczu zaczęły
uparcie płynąć łzy.
-Hej. Co się
stało?-zapytała Nicol
Szybko podniosłam się z
kanapy, zabierając z podłogi telefon i ruszyłam w kierunku drzwi.
-Musimy je-jechać.
Już.-załkałam i odtworzyłam drzwi, zgaszając światła.
Nicol wyszła posłusznie
z domu i zaczęła dopytywać co się dzieje, ale ja byłam skupiona
na zamykaniu drzwi, ponieważ ręce trzęsły mi się tak bardzo, że
nie mogłam ich zamknąć a rozmazany obraz przed oczyma w niczym nie
pomagał.
-Daj.-Nicol wyrwała mi
klucze w ręki i zamknęła za mnie drzwi.-Mów co się dzieje, do
jasnej cholery!-obróciła się w moją stronę.
-Ju-Ju..stin.
Po-postrzelili go. Jest w głó-głównym sz-sz-szpitalu.-szlochałam
-O Mój Boże.-Nicol
zakryła dłonią usta i mocno mnie przytuliła. - Wszystko będzie
dobrze. Chodź.-złapała mnie za rękę.
Wsiadłam do jej samochodu
i zapiełam pasy, po czym skuliłam się na siedzeniu i zaczęłam
płakać jeszcze bardziej.
Proszę Cię Panie Boże,
niech nic mu nie jest. Jemu nie może się nic stać.
Szlochałam i pociągałam
nosem.
I zdałam sobie nagle
sprawę, że nie jestem nikim z jego rodziny.
Nie wpuszczą mnie!
Cholera!
Cholera!
Kiedy moja Babcia była w
szpitalu po zawale, pierwsze o co zapytali lekarze to to "Czy są
Państwo rodziną?"
-Ni-Nicol d-daj mi t-ten
pierści-cionek.-wskazałam ręką na jej prawą dłoń na której
znajdował się złoty pierścionek z małym diamencikiem.
Chyba będzie wyglądał
na zaręczynowy.
Nicol zmarszczyła brwi,
ale nie pytała o nic tylko zdjęła pierścionek i podała mi go nie
odrywając wzroku od ulicy.
Wsunełam pierścionek na
palec i oparłam się o siedzenie nadal płacząc.
Kiedy tylko zatrzymaliśmy
się pod szpitalem. Odpiełam pasy i nie patrząc na nic wyprułam z
samochodu prosto w kierunku wejścia głównego do szpitala.
Po prawej stronie
znajdowała się recepcja.
Podeszłam do kobiety
około 40 a ona zmarszczyła brwi.
Tak zdaje sobie spawę, że
wyglądam jak potwór z rozmazanym makijażem, mokrymi policzkami i
czerwonymi oczami.
Wciągnełam powietrze
starając się uspokoić chociaż w najminiejszym stopniu i nie za jąkać kiedy będę mówiła do kobiety.
-Gdzie leży Ju-Justin
Bieber?-zapłakałam
-A Pani to?-podniosła do
góry lewą brew
-Na-narzeczona.-poniosłam
do góry dłoń na której znajdował się pierścionek.
Kobieta kiwneła głową i zaczęła wstukiwać coś w komputer.
Obok mnie pojawiła się
Nicol.
-Pan Bieber jest w trakcie
operacji. Ale proszę jechać na 7 pięto, powinien być przeniesiony
na oddział Intensywnej Terapij.
Skinełam głową i
zaczełam się trząść jeszcze bardziej na słowa 'Intensywna
Terapia, Operacja'.
Ruszyłam w kierunku windy
i nacisnęłam przycisk ją przywołujący.
Szybciej.
Winda otworzyła się i
wsiedliśmy do niej.
Nicol wcisnęła nr. 7 i
winda ruszyła do góry.
Oparłam się o metalową
ścianę, a łzy nadal płynęły z moich oczu.
Kiedy winda się
zatrzymała wyszłam z niej bez słowa i ruszyłam do chłopaków
siedzących przed wejściem na oddział.
-C-co się
stało?-spojrzałam na nich po kolej.
Ryan z Mattem chodzili w
tę i z powrotem. Scott z Lukiem siedzieli zasłaniając dłońmi
twarz a Danny opierał głowę o ścianę za sobą, a obok niego
siedziała Lilly od czasu do czasu wycierając łzy.
Kiedy tylko mnie zobaczyła
szybko wstała i mocno mnie przytuliła.
Odwzajemniłam uścisk i zaczęłam płakać.
Kiedy dziewczyna się odsunęła spojrzałam wyczekująco na chłopaków.
-Zadzwoniliśmy do
Justina, bo ci Idioci wysadzili nam kolejny magazyn. Spodkaliśmy się
wszyscy na miejscu i zaczęliśmy oglądać czy nie zostawili po sobie
jakiś śladów. Już po raz drugi wysadzają nam pusty magazyn, a
oni nie mają o tym zielonego pojęcia. Justin poszedł sprawdzić
tyły. Nagle nas od przodu otoczył gang z którym mamy
problem.Usłyszeliśmy strzały z tyłu i wyjęliśmy swoją broń
starając się bronić przed tymi którzy nas otoczyli i żeby
sprawdzić co dzieje się z tyłu. Tamci nagle zostali zawołani i
uciekli. Scott strzelił w ich przywódce i jestem pewny, że dostał
kulkę tylko nie mam pojęcia gdzie. Kiedy pobiegliśmy na
tyły...-zaciął się Ryan a ja zaczęłam płakać jeszcze
bardziej.-Justin leżał na ziemi w kałuży krwi i głową na
betonie. Zadzwoniliśmy po pogotowie bo nie nielismy innego wyjścia.
Przyjechali zabrali go, i resztę już sama wiesz. Na dodatek nie chcą
nam nic powiedzieć, bo nie jesteśmy z rodziny, i nawet nie powinno
nas tu być.-przetarł twarz dłońmi.
Nicol przytuliła mnie
mocno i pocierała plecy starając się jakoś uspokoić.
Kiedy zauważyłam
wychodzącego lekarza z drugiego końca oddziału, bez zastanowienia
ruszyłam w jego stronę.
-Prze-przepraszam. Pan
operował Ju-Justina Bieb-ebera?-zapytałam
-A pani jest kimś z
rodziny?-zapytał
Wiedziałam!
-Na-narzeczona. Co z
ni-nim?-zaszlochałam i podniosłam dłoń z pierścionkiem do góry.
Mężczyzna spojrzał na
mnie nie pewnie, westchnął i zaczął mówić.
-Pan Bieber został
postrzelony. Kula cudem ominęła serce. Największy problem mieliśmy
z jej wyciągnięciem. Dodatkowo Pan Bieber podczas upadku uderzył
się w głowę, i powstał wstrząs mózgu. Pacjent jest w czasie
śpiączki i nie wiadomo ile czasu zajmie mu wybudzenie się. Stracił
dużo krwi i jest bardzo słaby, więc wszystko zależy od
najbliższych 24 godzin. Przepraszam Panią bardzo, ale muszę
przygotować się do drugiej operacji.-lekarz uśmiechnął się
lekko do mnie a ja stałam jak słup.
-Mo-mogę go zobaczyć?
-Muszą przywieść go z
sali operacyjnej, ale myślę że nie będzie z tym problemu. I
proszę, tylko jedna osoba. Sala 79.-powiedział i oddalił się.
Oparłam się o ścianę i
zjechałam po niej i zaczęłam płakać, naprawdę płakać. Wyć.
Wstrząs Mózgu, Śpiączka,
Utrata Krwi, Cudem Ominiecie Serca.
Przy moim boku znalazła
się Lilly.
-Ciiii- złapała mnie za
rękę i pomogła wstać.-Chodź.-pocierała uspokajająco moje plecy,
ale to nic nie pomagało. Szłam przed siebie, kompletnie roztrzęsiona.
-Kurwa! Co się
stało?-zapytał Scott i wstał z krzesła kiedy tylko mnie zobaczył.
Lilly posadziła mnie na
krześle zwolnionym przez Scotta i uklękła przede mną pocierając
moje uda i kolana.
Podniosłam głowę i
zauważyłam paru obcych chłopaków.
Jeśli na sali nie leżał
by Justin prawdo podobnie byłabym ciekawa kim są, ale teraz mam to w
dupie.
-Co się stało?-tym razem
zapytał Matt
Wytarłam ręką policzki,
ale po chwili znowu stały się kompletnie mokre.
-Kto to?-zapytał jakiś
chłopak, Luka.
-Jego
dziewczyna.-odpowiedział
-Bieber, ma dziewczynę?
Spojrzałam na chłopaka a
w tym czasie inny posyłam mu mordercze spojrzenie.
-Wyliże się. -powiedział
inny chłopak i uśmiechnął się pokrzepiająco.
Nie jestem w stanie
wydusić z siebie nawet słowa.
-Kathe, musisz zacząć
się komunikować. Co jest Justinowi?-zapytała Nicol i ukucnęła
obok Lilly.
-Ku-kula cudem o-omineła
se-serce, ma wstrząs móz-mózgu, jest w śpią-piądce i stacił
dużo krwi. 24 go-godziny o wszystkim za-zade-c-cydują..-jąkałam
się i szlochałam.
-Ja pierdole.-jęknął
Matt i pociągnął za końcówki włosów.
-Pomożemy wam dorwać
tych skurwieli.-odezwał się nieznany chłopak z lokami.
Zmarszczyłam brwi.
O co tu chodzi?
Spojrzałam na Ryana,
chcąc aby mi wyjaśnił o co chodzi.
-Kathe... to są chłopaki,
ze starego gangu Justina. The Jokers.
Zamrugałam zaskoczona i
spojrzałam na chłopaków.
Justin nigdy o nich nie
wspominał.
Muszę do niego iść!
Wstałam z krzesła i
ruszyłam w kierunku sali 79.
-Gdzie idziesz?-zawołała
za mną Nicol.
-Do
Justina.-pod powiedziałam i patrzyłam po kolei na numery sal.
76...77...78...79!
Chciałam już nacisnąć
klamkę, ale zatrzymał mnie kobiecy głos.
-Przepraszam, ale żeby
tam wejść musi pani mieć fartuch.-kobieta mogła mieć około 55
lat.
Uśmiechnęła się do mnie
ciepło.
-Ni-nie mam.
-Proszę chwilkę
poczekać.
Po chwili zjawiła się
przede mną ta sama pielęgniarka z zielonym fartuchem w rękach.
-Proszę.-podała mi fartuch i uśmiechnęła się po czym odeszła.
Założyłam szybko
materiał i weszłam do środka.
Zamknęłam drzwi i stanęłam jak wryta.
Justin leżał na dużym
białym łóżku podłączony do różnych kabli a te do maszyn.
Miał na sobie szarą
piżamę i był cały blady.
Podeszłam do niego po
woli i usiadłam na krześle.
Schowałam twarz w
dłoniach i zaczęłam płakać.
Otarłam policzki i
złapałam dłoń Justina.
Nie była taka ciepła jak
zawsze, ale niebyła też zimna.
-Mu-musisz do mnie
wró-wrócić, nie poradzę s-sobie bez ci-ciebie. Jesteś dla m-mnie
ch-cholernie ważny.
Jego klatka piersiowa
podnosiła się po woli w górę i w dół, a powietrze przecinały
dźwięki maszyny informujące o pracy serca Justina.
Oparłam się o krzesło i zaczęłam płakać nie puszczając jego dłoni.
______________________________________
Rozdział miał pojawić się wczoraj lub w piątek, ale byłam na wycieczce i wróciłam dopiero wczoraj.
Justin został postrzelony :o
Pamiętajcie, że to od was zależy w dużej mierze kiedy pojawi się rozdział. Czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział!
Wkrótce zacznę pisać PROLOG drugiego opowiadania. xd
Powtórzy się w nim jeden wątek z tego opowiadania, ale dowiecie się wkrótce. xd
POZDRAWIAM X
Kontakt: ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ! !
______________________________________
Rozdział miał pojawić się wczoraj lub w piątek, ale byłam na wycieczce i wróciłam dopiero wczoraj.
Justin został postrzelony :o
Pamiętajcie, że to od was zależy w dużej mierze kiedy pojawi się rozdział. Czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział!
Wkrótce zacznę pisać PROLOG drugiego opowiadania. xd
Powtórzy się w nim jeden wątek z tego opowiadania, ale dowiecie się wkrótce. xd
POZDRAWIAM X
Kontakt: ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ! !
Niech on nie umiera! Boże... Aż się płakać za chciało :'(
OdpowiedzUsuńOn musi sie obudzić !!!! Świetny rozdział czekam na next !!!
OdpowiedzUsuńCo jak to postrzelony !!!! Do następnego
OdpowiedzUsuńCo jak to postrzelony !!!! Do następnego
OdpowiedzUsuńCo jak to postrzelony !!!! Do następnego
OdpowiedzUsuńJeju on nie może umrzeć. Musi się wyliczać z tego jest silny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam z niecierpliwością na następny :)
Musiałaś tak zrobić? Dlaczego postrzelony? :( Nie mogę doczekać się nn <3
OdpowiedzUsuńOn musi żyć ! Czekam na następny z wielką niecierpliwością ! :)
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdzdzial czekam na nn nie uśmieracj go niech on dalej żyje moż enich sie wycofa z gangu cokolwiek ale niech zyje
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział !!!
OdpowiedzUsuńPoinformuj mnie o nn
na asku @Ewelina512
Jejku *.*
OdpowiedzUsuńjeju :/ szybko kolejny!
OdpowiedzUsuńOn musi z tego wyjść. Musi żyć. Wierzę że mu się uda. Rewelacyjny rozdział.
OdpowiedzUsuńO noe nie nie nie nie!!!! Blagam niech on z tego wujdzie! Rozdzial swoetny prosze dodaj szybko nastepny!:**
OdpowiedzUsuńO Jezu. Niech on tylko nie umiera :3
OdpowiedzUsuńEjjj.... Tylko mi tu go nie uśmiercaj ! Rozdział boskii. Czekam na nn i weny :* <3
OdpowiedzUsuń*-* ... 🔫💣 💝:o
OdpowiedzUsuńKocham to!!😭
OdpowiedzUsuńKocham to!!😭
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAA cudowny ;(( ♥
OdpowiedzUsuńWspanialy ♥♥ Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuń/Wiki
On musi przeżyć nie może jej zostawić. Wspaniały rozdział. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział ? Nie wytrzymam z ciekawości !
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny
OdpowiedzUsuńsmutny rozdział :(
OdpowiedzUsuńTakiego obrotu sprawy sie nie spodziewałam mam nadzieje ze wszystko sie dobrze skończy biedny Jus
OdpowiedzUsuńTo był chyba najsmutniejsze rozdział popłakałam się ����������
OdpowiedzUsuń