niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 26: Chodzi o Justina

Kathe POV' 
TRZY DNI PÓŹNIEJ
Byłam właśnie w trakcje sprzątania w domu, bo przyznał był już trochę syf.

Justin pojechał wkurzony i to bardzo wkurzony gdzieś na jakieś wzgórze i z tego co zdążyłam się zorientować wiem że są tam jakieś magazyny.

Nie było go już od jakiś 3 godzin a na zegarku właśnie dochodziła 18.

Usiadłam na kanapie, kiedy stwierdziłam, że dom jest wystarczająco posprzątany.

Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer przyjaciółki.

Jeden sygnał...Drugi...Trzeci

-Wow! Ty żyjesz!-przywitała mnie Nicol

-Tak żyje. Mi też miło Cię słyszeć.

-Już myślałam, że o mnie zapomniałaś.-zaśmiała się

-O tobie nie da rady zapomnieć.-również się zaśmiałam

-Co robisz?

-Siedzę i nudzę się. A ty?

-Też. Rodzice w pracy i nie mam co robić.

-Zgaduje że Matt pojechać coś załatwić.-mruknęłam

-Dokładnie. Ej! A może wpadnę do Ciebie?

-Jasne, czemu nie.-uśmiechnęłam się do telefonu, wdzięczna że nie będę sama.

-Będę za... 10 minut?

-Okay. Do zobaczenia.-rozłączyłam się i sięgnęłam po pilot, żeby jakoś przeczekać te 10 minut.



Po paru minutach, usłyszałam pukanie do drzwi.

Podniosłam się z kanapy i podeszłam do nich aby je otworzyć.

-Cześć.-przywitała się i uśmiechnęła.

-Cześć.-odpowiedziałam i wpuściłam ją do środka.-Chcesz coś do picia?

-Nie dzięki. Dlaczego się nie odzywałaś?-zapytała i usiadła na kanapie a ja obok niej.

Wzruszyłam ramionami.

-Kateee...-zaczęła

-No dobra. Rodzice wyjechali, no i tak jakby Justin zamieszkał tu na tydzień. I.... wyleciało mi z głowy.-uśmiechnęłam się do niej lekko.

-I wszystko jasne.-uśmiechnęła się szeroko.

Pokręciłam głową i wlepiłam wzrok w telewizje.

-Jesteś beznadziejnie zakochana w swoim chłopaku.-wskazała na mnie palcem i zaśmiała się.

-A ty może nie?-podniosłam brwi do góry.

-Racja.-zachichotała.-Oby dwie jesteśmy beznadziejnie zakochane w swoich chłopakach.





Byłyśmy w trakcie oglądania jakieś komedi kiedy mój telefon zaczął dzwonić.

Sięgnęłam po telefon i zmarszczyłam brwi kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam "RYAN"

-Kto?-zapytała Nicol

-Ryan.-wzruszyłam ramionami i przejechałam palcem po zielonej słuchawce i przystawiłam telefon do ucha.

-Kathe...-usłyszałam cichy głos Ryana po drugiej stronie i dało się w nim wyczuć coś dziwnego.

-Co się stało?-zapytałam a w mojej głowie od razu pojawiły się najgorsze myśli.

Pokręciłam głową starając się je odepchnąć.

-Chodzi o Justina.-powiedział a ja przełknęłam ślinę.

-Mów.-ponagliłam

-Został postrzelony. Główny szpital. Proszę przyjedz.

Moje serce zamarło a telefon wysunął się z rąk uderzając z hukiem o podłogę.

Z moich oczu zaczęły uparcie płynąć łzy.

-Hej. Co się stało?-zapytała Nicol

Szybko podniosłam się z kanapy, zabierając z podłogi telefon i ruszyłam w kierunku drzwi.

-Musimy je-jechać. Już.-załkałam i odtworzyłam drzwi, zgaszając światła.

Nicol wyszła posłusznie z domu i zaczęła dopytywać co się dzieje, ale ja byłam skupiona na zamykaniu drzwi, ponieważ ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie mogłam ich zamknąć a rozmazany obraz przed oczyma w niczym nie pomagał.

-Daj.-Nicol wyrwała mi klucze w ręki i zamknęła za mnie drzwi.-Mów co się dzieje, do jasnej cholery!-obróciła się w moją stronę.

-Ju-Ju..stin. Po-postrzelili go. Jest w głó-głównym sz-sz-szpitalu.-szlochałam

-O Mój Boże.-Nicol zakryła dłonią usta i mocno mnie przytuliła. - Wszystko będzie dobrze. Chodź.-złapała mnie za rękę.

Wsiadłam do jej samochodu i zapiełam pasy, po czym skuliłam się na siedzeniu i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.

Proszę Cię Panie Boże, niech nic mu nie jest. Jemu nie może się nic stać.

Szlochałam i pociągałam nosem.

I zdałam sobie nagle sprawę, że nie jestem nikim z jego rodziny.

Nie wpuszczą mnie!
Cholera!

Kiedy moja Babcia była w szpitalu po zawale, pierwsze o co zapytali lekarze to to "Czy są Państwo rodziną?"

-Ni-Nicol d-daj mi t-ten pierści-cionek.-wskazałam ręką na jej prawą dłoń na której znajdował się złoty pierścionek z małym diamencikiem.

Chyba będzie wyglądał na zaręczynowy.

Nicol zmarszczyła brwi, ale nie pytała o nic tylko zdjęła pierścionek i podała mi go nie odrywając wzroku od ulicy.

Wsunełam pierścionek na palec i oparłam się o siedzenie nadal płacząc.



Kiedy tylko zatrzymaliśmy się pod szpitalem. Odpiełam pasy i nie patrząc na nic wyprułam z samochodu prosto w kierunku wejścia głównego do szpitala.

Po prawej stronie znajdowała się recepcja.

Podeszłam do kobiety około 40 a ona zmarszczyła brwi.

Tak zdaje sobie spawę, że wyglądam jak potwór z rozmazanym makijażem, mokrymi policzkami i czerwonymi oczami.

Wciągnełam powietrze starając się uspokoić chociaż w najminiejszym stopniu i nie za jąkać kiedy będę mówiła do kobiety.

-Gdzie leży Ju-Justin Bieber?-zapłakałam

-A Pani to?-podniosła do góry lewą brew

-Na-narzeczona.-poniosłam do góry dłoń na której znajdował się pierścionek.

Kobieta kiwneła głową i zaczęła wstukiwać coś w komputer.

Obok mnie pojawiła się Nicol.

-Pan Bieber jest w trakcie operacji. Ale proszę jechać na 7 pięto, powinien być przeniesiony na oddział Intensywnej Terapij.

Skinełam głową i zaczełam się trząść jeszcze bardziej na słowa 'Intensywna Terapia, Operacja'.

Ruszyłam w kierunku windy i nacisnęłam przycisk ją przywołujący.

Szybciej.

Winda otworzyła się i wsiedliśmy do niej.

Nicol wcisnęła nr. 7 i winda ruszyła do góry.

Oparłam się o metalową ścianę, a łzy nadal płynęły z moich oczu.

Kiedy winda się zatrzymała wyszłam z niej bez słowa i ruszyłam do chłopaków siedzących przed wejściem na oddział.

-C-co się stało?-spojrzałam na nich po kolej.

Ryan z Mattem chodzili w tę i z powrotem. Scott z Lukiem siedzieli zasłaniając dłońmi twarz a Danny opierał głowę o ścianę za sobą, a obok niego siedziała Lilly od czasu do czasu wycierając łzy.

Kiedy tylko mnie zobaczyła szybko wstała i mocno mnie przytuliła.

Odwzajemniłam uścisk i zaczęłam płakać.

Kiedy dziewczyna się odsunęła spojrzałam wyczekująco na chłopaków.

-Zadzwoniliśmy do Justina, bo ci Idioci wysadzili nam kolejny magazyn. Spodkaliśmy się wszyscy na miejscu i zaczęliśmy oglądać czy nie zostawili po sobie jakiś śladów. Już po raz drugi wysadzają nam pusty magazyn, a oni nie mają o tym zielonego pojęcia. Justin poszedł sprawdzić tyły. Nagle nas od przodu otoczył gang z którym mamy problem.Usłyszeliśmy strzały z tyłu i wyjęliśmy swoją broń starając się bronić przed tymi którzy nas otoczyli i żeby sprawdzić co dzieje się z tyłu. Tamci nagle zostali zawołani i uciekli. Scott strzelił w ich przywódce i jestem pewny, że dostał kulkę tylko nie mam pojęcia gdzie. Kiedy pobiegliśmy na tyły...-zaciął się Ryan a ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej.-Justin leżał na ziemi w kałuży krwi i głową na betonie. Zadzwoniliśmy po pogotowie bo nie nielismy innego wyjścia. Przyjechali zabrali go, i resztę już sama wiesz. Na dodatek nie chcą nam nic powiedzieć, bo nie jesteśmy z rodziny, i nawet nie powinno nas tu być.-przetarł twarz dłońmi.

Nicol przytuliła mnie mocno i pocierała plecy starając się jakoś uspokoić.

Kiedy zauważyłam wychodzącego lekarza z drugiego końca oddziału, bez zastanowienia ruszyłam w jego stronę.

-Prze-przepraszam. Pan operował Ju-Justina Bieb-ebera?-zapytałam

-A pani jest kimś z rodziny?-zapytał

Wiedziałam!

-Na-narzeczona. Co z ni-nim?-zaszlochałam i podniosłam dłoń z pierścionkiem do góry.

Mężczyzna spojrzał na mnie nie pewnie, westchnął i zaczął mówić.

-Pan Bieber został postrzelony. Kula cudem ominęła serce. Największy problem mieliśmy z jej wyciągnięciem. Dodatkowo Pan Bieber podczas upadku uderzył się w głowę, i powstał wstrząs mózgu. Pacjent jest w czasie śpiączki i nie wiadomo ile czasu zajmie mu wybudzenie się. Stracił dużo krwi i jest bardzo słaby, więc wszystko zależy od najbliższych 24 godzin. Przepraszam Panią bardzo, ale muszę przygotować się do drugiej operacji.-lekarz uśmiechnął się lekko do mnie a ja stałam jak słup.

-Mo-mogę go zobaczyć?

-Muszą przywieść go z sali operacyjnej, ale myślę że nie będzie z tym problemu. I proszę, tylko jedna osoba. Sala 79.-powiedział i oddalił się.

Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej i zaczęłam płakać, naprawdę płakać. Wyć.

Wstrząs Mózgu, Śpiączka, Utrata Krwi, Cudem Ominiecie Serca.

Przy moim boku znalazła się Lilly.

-Ciiii- złapała mnie za rękę i pomogła wstać.-Chodź.-pocierała uspokajająco moje plecy, ale to nic nie pomagało. Szłam przed siebie, kompletnie roztrzęsiona.

-Kurwa! Co się stało?-zapytał Scott i wstał z krzesła kiedy tylko mnie zobaczył.

Lilly posadziła mnie na krześle zwolnionym przez Scotta i uklękła przede mną pocierając moje uda i kolana.

Podniosłam głowę i zauważyłam paru obcych chłopaków.

Jeśli na sali nie leżał by Justin prawdo podobnie byłabym ciekawa kim są, ale teraz mam to w dupie.

-Co się stało?-tym razem zapytał Matt

Wytarłam ręką policzki, ale po chwili znowu stały się kompletnie mokre.

-Kto to?-zapytał jakiś chłopak, Luka.

-Jego dziewczyna.-odpowiedział

-Bieber, ma dziewczynę?

Spojrzałam na chłopaka a w tym czasie inny posyłam mu mordercze spojrzenie.

-Wyliże się. -powiedział inny chłopak i uśmiechnął się pokrzepiająco.

Nie jestem w stanie wydusić z siebie nawet słowa.

-Kathe, musisz zacząć się komunikować. Co jest Justinowi?-zapytała Nicol i ukucnęła obok Lilly.

-Ku-kula cudem o-omineła se-serce, ma wstrząs móz-mózgu, jest w śpią-piądce i stacił dużo krwi. 24 go-godziny o wszystkim za-zade-c-cydują..-jąkałam się i szlochałam.

-Ja pierdole.-jęknął Matt i pociągnął za końcówki włosów.

-Pomożemy wam dorwać tych skurwieli.-odezwał się nieznany chłopak z lokami.

Zmarszczyłam brwi.

O co tu chodzi?

Spojrzałam na Ryana, chcąc aby mi wyjaśnił o co chodzi.

-Kathe... to są chłopaki, ze starego gangu Justina. The Jokers.

Zamrugałam zaskoczona i spojrzałam na chłopaków.

Justin nigdy o nich nie wspominał.

Muszę do niego iść!

Wstałam z krzesła i ruszyłam w kierunku sali 79.

-Gdzie idziesz?-zawołała za mną Nicol.

-Do Justina.-pod powiedziałam i patrzyłam po kolei na numery sal.

76...77...78...79!

Chciałam już nacisnąć klamkę, ale zatrzymał mnie kobiecy głos.

-Przepraszam, ale żeby tam wejść musi pani mieć fartuch.-kobieta mogła mieć około 55 lat.

Uśmiechnęła się do mnie ciepło.

-Ni-nie mam.

-Proszę chwilkę poczekać.



Po chwili zjawiła się przede mną ta sama pielęgniarka z zielonym fartuchem w rękach.

-Proszę.-podała mi fartuch i uśmiechnęła się po czym odeszła.

Założyłam szybko materiał i weszłam do środka.

Zamknęłam drzwi i stanęłam jak wryta.

Justin leżał na dużym białym łóżku podłączony do różnych kabli a te do maszyn.

Miał na sobie szarą piżamę i był cały blady.

Podeszłam do niego po woli i usiadłam na krześle.

Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.

Otarłam policzki i złapałam dłoń Justina.

Nie była taka ciepła jak zawsze, ale niebyła też zimna.

-Mu-musisz do mnie wró-wrócić, nie poradzę s-sobie bez ci-ciebie. Jesteś dla m-mnie ch-cholernie ważny.

Jego klatka piersiowa podnosiła się po woli w górę i w dół, a powietrze przecinały dźwięki maszyny informujące o pracy serca Justina.

Oparłam się o krzesło i zaczęłam płakać nie puszczając jego dłoni.

______________________________________
Rozdział miał pojawić się wczoraj lub w piątek, ale byłam na wycieczce i wróciłam dopiero wczoraj.
Justin został postrzelony :o

Pamiętajcie, że to od was zależy w dużej mierze kiedy pojawi się rozdział. Czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział!
Wkrótce zacznę pisać PROLOG drugiego opowiadania. xd
Powtórzy się w nim jeden wątek z tego opowiadania, ale dowiecie się wkrótce. xd
POZDRAWIAM X
Kontakt: ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ! !
 
 



28 komentarzy:

  1. Niech on nie umiera! Boże... Aż się płakać za chciało :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. On musi sie obudzić !!!! Świetny rozdział czekam na next !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co jak to postrzelony !!!! Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Co jak to postrzelony !!!! Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Co jak to postrzelony !!!! Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju on nie może umrzeć. Musi się wyliczać z tego jest silny.
    Świetny rozdział czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Musiałaś tak zrobić? Dlaczego postrzelony? :( Nie mogę doczekać się nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. On musi żyć ! Czekam na następny z wielką niecierpliwością ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zajebisty rozdzdzial czekam na nn nie uśmieracj go niech on dalej żyje moż enich sie wycofa z gangu cokolwiek ale niech zyje

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty rozdział !!!
    Poinformuj mnie o nn
    na asku @Ewelina512

    OdpowiedzUsuń
  11. On musi z tego wyjść. Musi żyć. Wierzę że mu się uda. Rewelacyjny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  12. O noe nie nie nie nie!!!! Blagam niech on z tego wujdzie! Rozdzial swoetny prosze dodaj szybko nastepny!:**

    OdpowiedzUsuń
  13. O Jezu. Niech on tylko nie umiera :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ejjj.... Tylko mi tu go nie uśmiercaj ! Rozdział boskii. Czekam na nn i weny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  15. *-* ... 🔫💣 💝:o

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  17. AAAAAAAAAAAAA cudowny ;(( ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspanialy ♥♥ Czekam na next ^^
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  19. On musi przeżyć nie może jej zostawić. Wspaniały rozdział. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy rozdział ? Nie wytrzymam z ciekawości !

    OdpowiedzUsuń
  21. Super czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  22. Takiego obrotu sprawy sie nie spodziewałam mam nadzieje ze wszystko sie dobrze skończy biedny Jus

    OdpowiedzUsuń
  23. To był chyba najsmutniejsze rozdział popłakałam się ����������

    OdpowiedzUsuń