Kathe POV'
Otworzyłam powoli oczy i przeciągnęłam się na kanapie.
Zsunęłam nogi na podłogę
i powoli wstałam.
Złożyłam koc i
położyłam go na kanapie i podeszłam do Justina.
-Cześć,
kochanie.-pocałowałam go delikatnie w usta.
Odsunęłam się od łóżka
i otworzyłam drzwi od sali i wyjrzałam na korytarz.
Zatrzymałam się w
drzwiach i rozejrzałam szukając jakiejś znajomej twarzy.
Chce napić się kawy i
jakoś przebudzić, ale nie chce go zostawić.
Po ostatniej sytuacji,
będę siedziała przy nim ciągle, nie licząc paru minutowych
koniecznych odwiedzin w łazience.
Zobaczyłam Nicol, a gdy
tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały, bez zastanowienia ruszyła w moją
stronę.
-Coś się stało?-zapytała
-Nic, po prostu...mogłabyś
mi przynieść kawę?-zapytałam
-Jasne, ale wiesz
Kathe...najpierw powinnaś coś zjeść, to nie zdrowe.
-Nie jestem
głodna.-jęknęłam i spojrzałam na Justina.
-Musisz jeść. Przyniosę
ci coś z kawą i nie chce słyszeć, żadnego NIE!-skarciła mnie
wzrokiem i odeszła.
Westchnęłam i z powrotem
podeszłam do łóżka chłopaka.
Dokładnie mu się przyjrzałam, szukając jakich kol wiek zmian, ale nic nie zauważyłam.
Leżał w tej samej
pozycji kiedy pierwszy raz go tutaj zobaczyłam.
Włosy, nie były tak jak
zazwyczaj ułożone na żel, lub przeczesane palcami dzięki którym
wyglądał jakby właśnie wstał, albo uprawiał sex, były oklapłe,
gdzie nie gdzie wyglądające tak jakby były posklejane.
Uśmiechnęłam się
leciutko, przypominając sobie jak bardzo Justin o nie dba.
Tak Cholernie bardzo, chce
żeby już się obudził.
Ile to może jeszcze
trwać?
-Tak Bardzo Cię
Kocham.-westchnęłam.-I tak cholernie bardzo tęsknie.-w moim oczach
pojawił się nowe łzy, mimo że myślałam iż wykorzystałam ich
limit w ciągu tych paru dni do końca życia, ale wygląda na to, że
nie.
Starłam łzy z policzków
i złapałam jego dłoń w swoją.
-Jesteś najlepszym co
mogło by mi się przytrafić. -szepnęłam i pocałowałam go w
czubek głowy.
-Kathee...-usłyszałam
głos Nicol.
Obróciłam się i
zobaczyłam dziewczynę za drzwiami z kawą i jakąś bułką w ręce.
Odłożyłam powoli rękę
Justina na łóżko i podeszłam do drzwi.
Usiadłam na krześle
niedaleko drzwi i odebrałam od przyjaciółki kawę i jedzenie.
-Dziękuje.-mruknełam i wzięłam łyk kawy.
-Jedzenie.-powiedziała
cicho Nicol, dając mi do zrozumienia, że mam to najpierw zjeść.
Przewróciłam oczami i
odstawiłam kawę na podłogę obok krzesła.
Odwinęłam bułkę i wzięłam pierwszy gryzł.
Nicol uśmiechneła się
lekko, zadowolona z siebie.
Po zjedzeniu i wypiciu
kawy oraz pilnowaniu mnie przez Nicol, abym nie zostawiła chociaż
kawałeczka bułki wróciłam do sali.
Usiadłam wygodnie na
krześle i jak to mam w zwyczaju od paru dni, złapałam dłoń
Justina przesuwając po niej rytmicznie kciukami.
Wpatrywałam się w twarz
Justina od czasu do czasu zerkając na monitor pokazujący pracę jego
serca.
Usłyszałam ciche
pukanie, obróciłam się i zobaczyłam Matta, Ryana, Scotta i Chaza.
-Bez zmian?-zapytał Scott
Pokiwałam głową i westchnęłam.
Chłopaki weszli do środka
sali, stając bliżej łóżka.
-Jestem pewny, że już
niedługo do nas wróci. Na pewno cholernie za tobą
tęskni.-uśmiechnął się lekko do mnie Ryan.
-Za wami
też.-powiedziałam
-Wątpię.-zaśmiał się
Matt
-Zdajemy sobie sprawę z
tego, że jesteśmy cholernie wkurwiający, i Bieber wiele razy już się na nas rzucał... no ale cóż takie
charaktery.-uśmiechnął się Scott.
-Mów za siebie.-wtrącił
się Ryan.-Ja jestem aniołkiem.
-Jezuu... zamknijcie się
w końcu.-jęknął Chaz i przewrócił oczami.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Zdaję mi się, że było mówione, iż do sali wchodzi jedna osoba a nie
pięć!-usłyszeliśmy zirytowany głos pielęgniarki.
Nie tej samej, która dała
mi fartuch, ta mogła mieć na oko około 43 lat i w tym momencie
lekko czerwoną twarz ze złości.
-Wyluzuj, już
wychodzimy.-odezwał się Matt i wyszedł z sali a za nim chłopaki
przed tym żegnając się ze mną i uśmiechając pokrzepiająco.
Pielęgniarka spojrzała
na mnie chłodno.
A tobie co ja kuźwa
zrobiłam?-pomyślałam.
Zmrużyłam oczy i
spojrzałam na nią obojętnie.
Pielęgniarka obróciła
się na pięcie i wyszła.
Mogę śmiało stwierdzić,
że nie cierpię pielęgniarek pracujących tutaj, oprócz tej pani
około 55 lat.
Jest miła i zawsze
uśmiecha się do nas wszystkich.
Mimo, że złapała tu
parę razy wieczorem więcej niż jedną osobę na odwiedzinach,
uśmiechała się i ostrzegała nas życzliwie, że w każdej chwili
może przyjść lekarz na obchód, a nas nie powinno tutaj tylu być,
a poza tym robi się późno.
Na dworze robiło się
coraz ciemniej. Zerknęłam na zegarek w telefonie i zauważyłam że
dochodzi 19.
Dzień mija, a Justin
nadal się nie obudził.
Trzeci dzień jest już w śpiące, a ja nie mam pojęcia ile może to jeszcze potrać.
Godziny? Parę Dni? Miesiąc? Nie wiem.
Ale mam nadzieje, że
obudzi się jak najszybciej.
Niby Tylko trzy dni a ja
mam wrażenia, jakby trwało to wieczność.
Do sali wszedł lekarz.
Skinął do mnie głową i
uśmiechnął się.
Podszedł do Justina i
rozpinając parę guzików koszuli nocnej przyłożył stetoskop
do jego klatki piersiowej.
Kiwnął do siebie głową i zapiął koszulę.
Podszedł do karty wiszącej na łóżku i zdjął ją zapisując na
niej wyniki z komputera obok łóżka.
-I co z nim?-zapytałam
-Wygląda na to, że wszystko jest dobrze. Ale nie możemy
stwierdzić, czy coś go boli, i zrobić wszystkich badań dopóki
jest nieprzytomny.-odpowiedział.
-Rozumiem.-westchnęłam
Odwiesił kartę na łóżko.
-Miłego Wieczoru.-powiedział i wyszedł z sali a chwilę po nim do
sali weszła Nicol
-Kathee...-zaczęła.
-Coś się stało?-zapytałam
-Policja, jest w szpitalu i chciała porozmawiać z Justinem, ale
lekarze powiedzieli, że jest jeszcze nieprzytomny. Więc rozmawiają
z chłopakami.-wciągnęła swoje wargi do środka.
Zmarszczyłam brwi.
-Czego Oni chcą? Tak w ogóle, szybko im się
przypomniało.-warknęłam.
-Tak, masz racje, ale wolałabym jakby w ogóle ich tutaj nie było.
-Ja też.-mruknełam.-Jeśli się dowiesz, o co pytali, powiesz
mi?-zapytałam
-Jasne. Tylko muszą skoczyć. Matt kazał mi iść na chwilę do
Ciebie. A Lilly poszła po coś do picia.
Pokiwałam głową, rozumiejąc.
Najwyraźniej, chłopcy czegoś nam nie powiedzieli.
No bo niby po co pozbyli się dziewczyn?
No chyba, że nie chcieli je w to wplątywać.
-Mijałam się z lekarzem, wiesz coś nowego?-zapytała i spojrzała
na korytarz sprawdzając czy w pobliżu, nie kręci się żadnej
lekarz lub pielęgniarka, która mogła by ją stąd pogonić.
-Wszystko jest tak jak było. Nie mogą zrobić dokładnych badań,
puki się nie obudzi.-odpowiedziałam.
-A twoi rodzice nie mieli czasem wczoraj wrócić?-zapytała i
podniosła brwi do góry.
-Mieli, ale coś im wypadło i musieli zostać tam jeszcze parę dni.
W sumie, to całkiem dobrze, i tak ciągle tu siedzę i myślę, że
nawet mimo wszystko gdyby wrócili wymyśliła bym coś i nie
ruszyłabym się stąd nawet na krok.
-Mhm..
Za Nicol nagle stanęła
Lilly.
-Ciebie też pozbyli się
chłopaki?-zapytała Nicol, Lilly.
-Dokładnie, tak.-skinęła
głową- Słyszałam tylko, jak policja pytała czy aby na pewno
wszystko im mówią, ponieważ to nie trzyma się kupy, a potem Danny
powiedział, żebym zobaczyła co u Justina i u Ciebie.-kiwnęła
głową w moją stronę.
-Pewnie nie chcą was w to
wplątywać.-mruknełam.
-Pewnie tak.-mruknęły w
tym samym czasie.
-Chyba będziemy musiały
iść gdzie indziej, bo zaczynają kręcić się
pielęgniarki.-mruknęła Nicol i spojrzała jeszcze raz na korytarz.
Podeszła do mnie i
przytuliła mnie.
-Będzie dobrze.
Dobranoc.-cmoknęła mnie w policzek i odsunęła się robiąc miejsce
Lilly, która również mnie przytuliła a potem razem wyszły z
sali.
Oparłam się wygodnie o
krzesło i przetarłam twarz dłońmi.
Nagle usłyszałam krótki,
ale głośny dźwięk.
Tak jakby ktoś dostał
sms.
Obróciłam się w stronę
drzwi z myślą, że być może ktoś tam stoi i dostał właśnie
wiadomość, ale nikogo nie zauważyłam.
Wyjęłam swój telefon z
kieszeni, mimo że wiedziałam, iż nie mam takiego dźwięku, ale
może coś się poprzestawiało, ale na wyświetlaczu nic nie
zauważyłam.
Zmarszczyłam brwi,
kompletnie nie wiedząc o co tu chodzi.
Rozejrzałam się po
pokoju aż w końcu spojrzałam na szafkę stojącą obok łóżka.
Przekręciłam się w bok
i sięgnęłam ręką do górnej szuflady.
Otworzyłam ją, ale ta
okazała się być zupełnie pusta.
Otworzyłam dolną półkę
i znalazłam torbę.
Wyjęłam ją i odpięłam.
Znajdowały się w niej
wszystkie rzeczy Justina.
Zaczęłam poszukiwać jego
telefonu, pewna, że to musiał być właśnie ten dźwięk.
Może nie powinnam, ale on
jest teraz nie przytomny, co jeśli to coś ważnego?... lub co kol wiek.
Przesuwałam ręką
wszystko co trafiało pod moją rękę, próbując znaleźć tą
jedną rzecz.
Papierosy...zapalniczka...zakrwawiony
T-shirt.-skrzywiłam się i szybko przepchnęłam go w drugi kąt
torby.
Telefon, jest!
Położyłam torbę na
ziemi a telefon wzięłam do ręki.
Odblokowałam go i
faktycznie... była wiadomość.
Bateria była coraz
słabsza, więc dobrze, że mam tutaj ładowarkę od swojego iPhona.
Kliknęłam na ikonkę wiadomości i zamarłam.
____________________________
Jak myślicie co to za wiadomość? :D
Krótki rozdział, ponieważ chciałam zakończyć go właśnie w takim momencie.
Komentujcie rozdziały, bo naprawdę wyświetleń jest strasznie dużo, nie to co komentarzy.
Pojawianie się rozdziałów, zależy tylko i wyłącznie od was.
Komentarze motywują i znaczy to bardzo dużo dla autora.
Więc... do dzieła :)
KONTAKT:
ASK.FM @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! ! ! ! ! ! ! ! ! !