Kathe POV'
Właśnie przechodziłam
przez drzwi szpitalne, ponieważ wczoraj wieczorem zostałam zmuszona
do wrócenia do domu.
Po pierwsze Justin,
praktycznie wygonił mnie siłą, mówiąc, że wreszcie muszę odpocząć i wyspać się w normalnym łóżku i wziąć
prawdziwy prysznic, tak żebym chodź trochę się zrelaksowała.
Mimo, że się obudził,
ja nadal byłam spięta.
Po Drugie: Moi rodzice
wczoraj wrócili do domu i dzwonili do mnie jakieś pięć razy,
pytając dlaczego nie ma mnie w domu, więc musiałam wrócić. Ale
gdyby nie namowy Justina, jestem przekonana, że wymyśliła bym coś
i została w szpitalu.
Wjechałam windą na 7
piętro i wyjęłam z torby fartuch podchodząc do drzwi sali 79.
Na mojej twarzy pojawił
się wcale nie mały szok, kiedy zostałam pustą salę.
-Przepraszam.-zatrzymałam pielęgniarkę, która akurat przechodziła.
-Słucham?-podniosła brwi
wyczekująco.
-Gdzie jest pacjent, który
leżał w sali 79, Justin Bieber?-zapytałam
-Został przeniesiony o
piętro niżej. Nie wiem do której dokładnie sali, musi zapytać
pani kogoś stamtąd.
-Rozumiem,
dziękuje.-odpowiedziałam i wyszłam z oddziału, wsiadając z
powrotem do windy.
Kiedy wysiadłam,
schowałam fartuch do torby, kiedy tylko zorientowałam się że
ludzie tutaj poruszają się bez nich.
Uśmiechnęłam się,
zdając sobie sprawę, że skoro leży tutaj Justin musi być z nim
coraz lepiej i powoli wraca do zdrowia.
-W której sali, leży
Justin Bieber?-zapytałam pielęgniarki za biurkiem.
Kobieta spojrzała na mnie
kątem oka i wystukała coś w komputerze.
-Sala 69.-mruknęła na
odczepne.
Odeszłam chichocząc pod
nosem.
Przydzielili mu sale z
interesującym numerem.-pomyślałam
Weszłam do sali i uśmiechnęłam się kiedy zauważyłam Justina leżacego na łóżku i
oglądającego coś w telewizji.
-Hej.-uśmiechnęłam się
i pocałowałam go w czoło.
-Nie takiego przywitania,
się spodziewałem.-mruknął niezadowolony i wpił się w moje usta.
Oddałam każdy pocałunek,
a kiedy już się od siebie oderwaliśmy usiadłam na krześle obok
łóżka.
Rozejrzałam się po sali
i zauważyłam, że ta różniła się od tamtej do góry.
Ta miała telewizor, i
kanapę znajdującą się przed łóżkiem na przeciwko telewizora.
-Jak się
czujesz?-zapytałam i uśmiechnęłam się lekko
-Dobrze.-wzruszył
ramionami
Drzwi od sali otworzyły
się ukazując młodą pielęgniarkę.
Dziewczyna mogła mieć
około 24 lat nie więcej.
Pielęgniarka, weszła do
sali i uśmiechnęła się słodko do Justina.
Zmarszczyłam brwi.
-Jak się Pan czuje Panie
Bieber?-zamrugała parę razy
-Ok.-mruknął
-W razie gdyby czegoś pan
potrzebował, wystarczy zawołać. Zawsze z chęcią
pomogę.-uśmiechnęła się i mrugnęła do niego okiem.
Co to do cholery ma być?
-Nie przeszkadzam
Pani?-warknęłam
Kobieta obróciła się w
moją stronę z sztucznym uśmiechem.
-Nie, już wychodzę.
Do zobaczenia, Panie Bieber.-uśmiechnęła się do niego jeszcze raz.
Wciągnęłam głośno
powietrze do płuc i popatrzyłam na nią złowrogo.
Kochaniutka, ten tutaj
jest zajęty.-pomyślałam
Spojrzała jeszcze raz na
Justina i wyszła.
-Zdzira.-mruknęłam pod
nosem i obróciłam się w stronę Justina, który uśmiechał się
zadowolony.-Co?-mruknęłam
-Jesteś zazdrosna,
skarbie?-zapytał nadal się uśmiechając.
-Nie.-prychnęłam i
przewróciłam oczami.
-Na pewno? Bo jestem pewny,
że zabijałaś tą pielęgniarkę wzrokiem, jeszcze sekundę
temu.-uśmiechnął się szeroko
-Nie prawda.
-Prawda.
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Nie
-Cokolwiek pomoże ci zasnąć, skarbie. -zaśmiał się
-Nawet jeśli, to mam o
co.-mruknęłam
-Czyli przyznajesz, że
jesteś o mnie zazdrosna?-zapytał
-Niech Ci
będzie.-przewróciłam oczami.
-A czy dałem ci kiedykolwiek powód do tego?-chwycił moją dłoń.
-yyy...nie.
-No właśnie.-mrugnął
okiem
Po sali rozniósł się dźwięk mojego telefonu.
Westchnęłam i wyjęłam
telefon z torby.
-Halo.-odebrałam nie
patrząc na wyświetlacz
-Hej. Gdzie jest Justin?
Nie ma go w sali 79.-w słuchawce rozniósł się głos mojej
przyjaciółki.
-Tak, wiem. Jest na 6
piętrze. Sala 69.-uśmiechnęłam się patrząc na Justina a już po
chwili w słuchawce rozniósł się głośny śmiech przyjaciółki.
-69?-zapytała chichocząc.
-Dokładnie tak.
-Ciekawe. Do zobaczenia za
chwilę.-zaśmiała się jeszcze raz i rozłączyła.
-Będziesz miał
gości.-uśmiechnęłam się i wstałam z krzesła aby odłożyć
torbę którą miałam ze sobą, gdzieś na bok.
Chciałam usiąść z
powrotem na krześle, ale Justin pociągnął mnie na łóżko.
-Chodź tu.-uśmiechnął
się łobuzersko i przyciągnął mnie blisko siebie.
Ułożyłam się
delikatnie na łóżku i zaczęłam bawić się jego palcami.
-Kocham Cię.-powiedziałam
odwracając twarz ku jego.
-Ja Ciebie też.-złożył
szybki pocałunek na moich ustach i odsunął się.
-Dobry, ludzie!-krzyknął
Luke i wszedł do sali a za nim reszta.
-Kurwa, stary nie drzyj się
tak.-syknął Justin
-Sorry.-zaśmiał się i
podniósł ręce w geście obronnym.
-Umieścili cię w tej
sali z jakiś konkretnych obserwacji, Bieber?-zaśmiał się Matt a
reszta mu zawtórowała
-No jasne. Z powodu
obserwacji moich dolnych części ciała.-zaśmiał się a ja prychnęłam -Coś nie tak skarbie? Jakoś wcześniej nie
narzekałaś.-powiedział a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Justin!-skarciłam go i
zakryłam twarz włosami, pewna że właśnie jestem cała czerwona.
-Nie chowaj się, księżniczko.-mruknął mi do ucha
-Jesteście
słodcy.-zapiszczała Lilly, a Nicol pokiwała głową.
-Nie że coś Bieber, ale
mecz jest za chwilę. Gra Toronto.-stwierdził Scott
-Na co czekasz,
trzymaj.-Justin rzucił pilotem w jego stronę, a on w ostatniej
chwili go złapał.
Przełączyli na jakiś
kanał i usiedli na kanapie przed łóżkiem.
Matt wciągnął na kolana
Nicol a Danny Lilly.
Wstałam na chwilę z
łóżka i schyliłam się do torby aby schować telefon, który
nadal znajdował się w mojej ręce.
-Kurwa Mać.-jęknął
Justin a ja obróciłam się szybko, aby zobaczyć co się dzieje.
Reszta przed kanapą,
również obróciła się i popatrzyła na Justina a potem na mnie.
-Oglądacie, jest
ok.-powiedział Justin i wciągnął głośno powietrze do płuc.
Zmarszczyłam brwi,
przyglądając mu się dokładnie.
Prawą nogę miał
podgiętą w kolanie, a dolna warga była przygryzana przez zęby.
-Co się stało?-zapytałam
kładąc się po woli obok niego.
Justin wyprostował nogi a
pod kołdrą było widać sporych rozmiarów wybrzuszenie.
Wybuchłam głośnym
śmiechem, a grupka na kanapie ponownie obróciła się w naszą
stronę.
Justin z powrotem podgiął
nogę aby nikt nie widział jego 'problemu'.
-To nie jesz śmieszne,
Kathe.-mruknął mi do ucha i przygryzł jego płatek, przez co od
razu umilkłam, kiedy jego ruch odbił się gdzieś głęboko we
mnie.-Tak na mnie działasz. Po prostu nie schylaj się w ten sposób,
kiedy jestem w szpitalu i nic nie mogę z tym zrobić.-mruknął i
wsunął rękę pod moją bluzkę kierując się w stronę prawej
piersi.
-Justin...-westchnęłam,
próbując go jakoś powstrzymać, ale zabrzmiało to bardziej jak
bym tego potrzebowała.
Cholera, nie oszukujmy
się, tęskniłam za jego dotykiem. Za nim całym.
-Nawet sobie nie
wyobrażasz, co bym z tobą zrobił, gdyby nie było tu tych idiotów
i nie znajdowalibyśmy się tu gdzie się znajdujemy.-musnął moją
szyję, swoimi wargami.
A ja wciągnęłam powietrze
do płuc.
Ścisnął moją pierś i
zaczął całować mnie po szyj.
-Przestań...-mruknęłam i
poruszyłam się próbując wydostać się z jego uścisku, przez co
otarłam się o jego 'przyjaciela'.
Jęknął mi prosto do
ucha a ja przygryzłam wargę.
-Nie jesteśmy
sami.-powiedziałam cicho.
-Wiem, skarbie,
wiem.-przygryzł skórę na mojej szyj i zaczął ją ssać i
całować.
Zacisnęłam mocno powieki i
wargi, starając się aby żaden niechciany jedno znaczny odgłos
nie wydobył się z mojego gardła.
Po chwili odsunął się
ode mnie a ja otworzyłam oczy.
Justin uśmiechnął się
do mnie szeroko i oblizał wargi.
Przełknęłam głośno
ślinę i złożyłam mały pocałunek na jego pełnych, malinowych
wargach.
Oparłam głowę o jego
ramię, a on pocałował mnie w czubek głowy.
Leżałam i przyglądałam
się meczowi koszykówki, który właśnie leciał w telewizji.
Od czasu do czasu
wybuchaliśmy z dziewczynami głośnym śmiechem kiedy chłopaki
buczeli nie zadowoleni i klneli pod nosem albo piszczeli i krzyczeli
zadowoleni jak tylko Toronto zdobywali punkty.
-Co to do cholery ma
być?!-krzyknął Ryan, kiedy jeden z zawodników Toronto został
popchnięty przez przeciwnika.
-Skurwiel.-syknął
Justin.
Wciągnęłam wargi do
środka powstrzymując się od śmiechu.
-Prawidłowo, ukarać
skurwiela!-krzyknął Justin kiedy sędzia pokazał coś graczowi.
Oparłam głowę o
poduszkę za mną i wpatrzyłam się w sufit.
Przymknęłam oczy i od razu
przed nimi ukazał mi się obraz Justina leżącego w szpitalu po
operacji.
Pokręciłam głową i
otworzyłam oczy.
Nie wyobrażam sobie swojego życia, jeśli coś by mu się stało.
Wtuliłam się w zagięcie
po między jego ramieniem a szyją.
-Co się stało?-mruknął
i potarł pocieszająco moje plecy.
-Nic.-mruknęłam i
pocałowałam go w szyje.
Chłopak westchnął
cicho, pocałował mnie w głowę i przytulając mnie bardziej,
wrócił do oglądania telewizji.
_________________________________________________________
Cześć :)
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba :)
Pamiętajcie aby pozostawić po sobie jakiś ślad w postaci komentarza :)
Blog przekroczył 70 tysięcy wyświetleń.
Pamiętajcie, że macie wpływ na to kiedy pojawiają się rozdziały.
To zależy od pozostawionych komentarzach i ich ilość i. :)))
Trzeba was jakoś zachęcić do komentowania :)
DRUGIE FF: ONE LIFE
Kontakt:
TWITTER: @allyourbabyx
ASK:FM @allyoursbabyx
#PerfectTogether :)))
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
_________________________________________________________
Cześć :)
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba :)
Pamiętajcie aby pozostawić po sobie jakiś ślad w postaci komentarza :)
Blog przekroczył 70 tysięcy wyświetleń.
Pamiętajcie, że macie wpływ na to kiedy pojawiają się rozdziały.
To zależy od pozostawionych komentarzach i ich ilość i. :)))
Trzeba was jakoś zachęcić do komentowania :)
DRUGIE FF: ONE LIFE
Kontakt:
TWITTER: @allyourbabyx
ASK:FM @allyoursbabyx
#PerfectTogether :)))
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
Najlepsze ff ♥
OdpowiedzUsuńsłodki rozdział! czekam na nastepny! ��
OdpowiedzUsuńAww ale słodko :) super czekam nn
OdpowiedzUsuńSupi rozdział. Czekam na nn ;**
OdpowiedzUsuńJeju jak ja cię kocham. Super rozdział. Super ff <3
OdpowiedzUsuńAwwww ��❤ jeden z moich ulubionych rozdziałów ydduvstobf :* czekam aż Bieber wyjdzie z tego szpitala :)
OdpowiedzUsuńKocham to ff i Ciebie skarbie <3 czekam na kolejne *,* ily @bizzlefap
cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńmy-life-sucks-ff.blogspot.com
CUDO <3 uwielbiam to <3 dawaj nexta <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam niecierpliwie na next
OdpowiedzUsuńJest teraz tak słodko :)
OdpowiedzUsuńCudowny <33 kiedy nn??
OdpowiedzUsuńGenialny!!!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńKiedy NEXT?
Uwielbiam to FF. :) #fankanr1
Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*
/Wiki
Jacy oni są słodccy... Jezu. Kiedy on wyjdzie z tego szpitala? Czekam na następny cudowny tak jak ten rozdział ����
OdpowiedzUsuń