niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 32: Skurwiel...

Kathe POV'
Właśnie przechodziłam przez drzwi szpitalne, ponieważ wczoraj wieczorem zostałam zmuszona do wrócenia do domu.
Po pierwsze Justin, praktycznie wygonił mnie siłą, mówiąc, że wreszcie muszę odpocząć i wyspać się w normalnym łóżku i wziąć prawdziwy prysznic, tak żebym chodź trochę się zrelaksowała.
Mimo, że się obudził, ja nadal byłam spięta.
Po Drugie: Moi rodzice wczoraj wrócili do domu i dzwonili do mnie jakieś pięć razy, pytając dlaczego nie ma mnie w domu, więc musiałam wrócić. Ale gdyby nie namowy Justina, jestem przekonana, że wymyśliła bym coś i została w szpitalu.
Wjechałam windą na 7 piętro i wyjęłam z torby fartuch podchodząc do drzwi sali 79.
Na mojej twarzy pojawił się wcale nie mały szok, kiedy zostałam pustą salę.
-Przepraszam.-zatrzymałam pielęgniarkę, która akurat przechodziła.
-Słucham?-podniosła brwi wyczekująco.
-Gdzie jest pacjent, który leżał w sali 79, Justin Bieber?-zapytałam
-Został przeniesiony o piętro niżej. Nie wiem do której dokładnie sali, musi zapytać pani kogoś stamtąd.
-Rozumiem, dziękuje.-odpowiedziałam i wyszłam z oddziału, wsiadając z powrotem do windy.
Kiedy wysiadłam, schowałam fartuch do torby, kiedy tylko zorientowałam się że ludzie tutaj poruszają się bez nich.
Uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę, że skoro leży tutaj Justin musi być z nim coraz lepiej i powoli wraca do zdrowia.
-W której sali, leży Justin Bieber?-zapytałam pielęgniarki za biurkiem.
Kobieta spojrzała na mnie kątem oka i wystukała coś w komputerze.
-Sala 69.-mruknęła na odczepne.
Odeszłam chichocząc pod nosem.
Przydzielili mu sale z interesującym numerem.-pomyślałam
Weszłam do sali i uśmiechnęłam się kiedy zauważyłam Justina leżacego na łóżku i oglądającego coś w telewizji.
-Hej.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło.
-Nie takiego przywitania, się spodziewałem.-mruknął niezadowolony i wpił się w moje usta.
Oddałam każdy pocałunek, a kiedy już się od siebie oderwaliśmy usiadłam na krześle obok łóżka.
Rozejrzałam się po sali i zauważyłam, że ta różniła się od tamtej do góry.
Ta miała telewizor, i kanapę znajdującą się przed łóżkiem na przeciwko telewizora.
-Jak się czujesz?-zapytałam i uśmiechnęłam się lekko
-Dobrze.-wzruszył ramionami
Drzwi od sali otworzyły się ukazując młodą pielęgniarkę.
Dziewczyna mogła mieć około 24 lat nie więcej.
Pielęgniarka, weszła do sali i uśmiechnęła się słodko do Justina.
Zmarszczyłam brwi.
-Jak się Pan czuje Panie Bieber?-zamrugała parę razy
-Ok.-mruknął
-W razie gdyby czegoś pan potrzebował, wystarczy zawołać. Zawsze z chęcią pomogę.-uśmiechnęła się i mrugnęła do niego okiem.
Co to do cholery ma być?
-Nie przeszkadzam Pani?-warknęłam
Kobieta obróciła się w moją stronę z sztucznym uśmiechem.
-Nie, już wychodzę. Do zobaczenia, Panie Bieber.-uśmiechnęła się do niego jeszcze raz.
Wciągnęłam głośno powietrze do płuc i popatrzyłam na nią złowrogo.
Kochaniutka, ten tutaj jest zajęty.-pomyślałam
Spojrzała jeszcze raz na Justina i wyszła.
-Zdzira.-mruknęłam pod nosem i obróciłam się w stronę Justina, który uśmiechał się zadowolony.-Co?-mruknęłam
-Jesteś zazdrosna, skarbie?-zapytał nadal się uśmiechając.
-Nie.-prychnęłam i przewróciłam oczami.
-Na pewno? Bo jestem pewny, że zabijałaś tą pielęgniarkę wzrokiem, jeszcze sekundę temu.-uśmiechnął się szeroko
-Nie prawda.
-Prawda.
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Nie
-Cokolwiek pomoże ci zasnąć, skarbie. -zaśmiał się
-Nawet jeśli, to mam o co.-mruknęłam
-Czyli przyznajesz, że jesteś o mnie zazdrosna?-zapytał
-Niech Ci będzie.-przewróciłam oczami.
-A czy dałem ci kiedykolwiek powód do tego?-chwycił moją dłoń.
-yyy...nie.
-No właśnie.-mrugnął okiem
Po sali rozniósł się dźwięk mojego telefonu.
Westchnęłam i wyjęłam telefon z torby.
-Halo.-odebrałam nie patrząc na wyświetlacz
-Hej. Gdzie jest Justin? Nie ma go w sali 79.-w słuchawce rozniósł się głos mojej przyjaciółki.
-Tak, wiem. Jest na 6 piętrze. Sala 69.-uśmiechnęłam się patrząc na Justina a już po chwili w słuchawce rozniósł się głośny śmiech przyjaciółki.
-69?-zapytała chichocząc.
-Dokładnie tak.
-Ciekawe. Do zobaczenia za chwilę.-zaśmiała się jeszcze raz i rozłączyła.
-Będziesz miał gości.-uśmiechnęłam się i wstałam z krzesła aby odłożyć torbę którą miałam ze sobą, gdzieś na bok.
Chciałam usiąść z powrotem na krześle, ale Justin pociągnął mnie na łóżko.
-Chodź tu.-uśmiechnął się łobuzersko i przyciągnął mnie blisko siebie.
Ułożyłam się delikatnie na łóżku i zaczęłam bawić się jego palcami.
-Kocham Cię.-powiedziałam odwracając twarz ku jego.
-Ja Ciebie też.-złożył szybki pocałunek na moich ustach i odsunął się.
-Dobry, ludzie!-krzyknął Luke i wszedł do sali a za nim reszta.
-Kurwa, stary nie drzyj się tak.-syknął Justin
-Sorry.-zaśmiał się i podniósł ręce w geście obronnym.
-Umieścili cię w tej sali z jakiś konkretnych obserwacji, Bieber?-zaśmiał się Matt a reszta mu zawtórowała
-No jasne. Z powodu obserwacji moich dolnych części ciała.-zaśmiał się a ja prychnęłam -Coś nie tak skarbie? Jakoś wcześniej nie narzekałaś.-powiedział a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Justin!-skarciłam go i zakryłam twarz włosami, pewna że właśnie jestem cała czerwona.
-Nie chowaj się, księżniczko.-mruknął mi do ucha
-Jesteście słodcy.-zapiszczała Lilly, a Nicol pokiwała głową.
-Nie że coś Bieber, ale mecz jest za chwilę. Gra Toronto.-stwierdził Scott
-Na co czekasz, trzymaj.-Justin rzucił pilotem w jego stronę, a on w ostatniej chwili go złapał.
Przełączyli na jakiś kanał i usiedli na kanapie przed łóżkiem.
Matt wciągnął na kolana Nicol a Danny Lilly.
Wstałam na chwilę z łóżka i schyliłam się do torby aby schować telefon, który nadal znajdował się w mojej ręce.
-Kurwa Mać.-jęknął Justin a ja obróciłam się szybko, aby zobaczyć co się dzieje.
Reszta przed kanapą, również obróciła się i popatrzyła na Justina a potem na mnie.
-Oglądacie, jest ok.-powiedział Justin i wciągnął głośno powietrze do płuc.
Zmarszczyłam brwi, przyglądając mu się dokładnie.
Prawą nogę miał podgiętą w kolanie, a dolna warga była przygryzana przez zęby.
-Co się stało?-zapytałam kładąc się po woli obok niego.
Justin wyprostował nogi a pod kołdrą było widać sporych rozmiarów wybrzuszenie.
Wybuchłam głośnym śmiechem, a grupka na kanapie ponownie obróciła się w naszą stronę.
Justin z powrotem podgiął nogę aby nikt nie widział jego 'problemu'.
-To nie jesz śmieszne, Kathe.-mruknął mi do ucha i przygryzł jego płatek, przez co od razu umilkłam, kiedy jego ruch odbił się gdzieś głęboko we mnie.-Tak na mnie działasz. Po prostu nie schylaj się w ten sposób, kiedy jestem w szpitalu i nic nie mogę z tym zrobić.-mruknął i wsunął rękę pod moją bluzkę kierując się w stronę prawej piersi.
-Justin...-westchnęłam, próbując go jakoś powstrzymać, ale zabrzmiało to bardziej jak bym tego potrzebowała.
Cholera, nie oszukujmy się, tęskniłam za jego dotykiem. Za nim całym.
-Nawet sobie nie wyobrażasz, co bym z tobą zrobił, gdyby nie było tu tych idiotów i nie znajdowalibyśmy się tu gdzie się znajdujemy.-musnął moją szyję, swoimi wargami.
A ja wciągnęłam powietrze do płuc.
Ścisnął moją pierś i zaczął całować mnie po szyj.
-Przestań...-mruknęłam i poruszyłam się próbując wydostać się z jego uścisku, przez co otarłam się o jego 'przyjaciela'.
Jęknął mi prosto do ucha a ja przygryzłam wargę.
-Nie jesteśmy sami.-powiedziałam cicho.
-Wiem, skarbie, wiem.-przygryzł skórę na mojej szyj i zaczął ją ssać i całować.
Zacisnęłam mocno powieki i wargi, starając się aby żaden niechciany jedno znaczny odgłos nie wydobył się z mojego gardła.
Po chwili odsunął się ode mnie a ja otworzyłam oczy.
Justin uśmiechnął się do mnie szeroko i oblizał wargi.
Przełknęłam głośno ślinę i złożyłam mały pocałunek na jego pełnych, malinowych wargach.
Oparłam głowę o jego ramię, a on pocałował mnie w czubek głowy.


Leżałam i przyglądałam się meczowi koszykówki, który właśnie leciał w telewizji.
Od czasu do czasu wybuchaliśmy z dziewczynami głośnym śmiechem kiedy chłopaki buczeli nie zadowoleni i klneli pod nosem albo piszczeli i krzyczeli zadowoleni jak tylko Toronto zdobywali punkty.
-Co to do cholery ma być?!-krzyknął Ryan, kiedy jeden z zawodników Toronto został popchnięty przez przeciwnika.
-Skurwiel.-syknął Justin.
Wciągnęłam wargi do środka powstrzymując się od śmiechu.
-Prawidłowo, ukarać skurwiela!-krzyknął Justin kiedy sędzia pokazał coś graczowi.
Oparłam głowę o poduszkę za mną i wpatrzyłam się w sufit.
Przymknęłam oczy i od razu przed nimi ukazał mi się obraz Justina leżącego w szpitalu po operacji.
Pokręciłam głową i otworzyłam oczy.
Nie wyobrażam sobie swojego życia, jeśli coś by mu się stało.
Wtuliłam się w zagięcie po między jego ramieniem a szyją.
-Co się stało?-mruknął i potarł pocieszająco moje plecy.
-Nic.-mruknęłam i pocałowałam go w szyje.
Chłopak westchnął cicho, pocałował mnie w głowę i przytulając mnie bardziej, wrócił do oglądania telewizji.


_________________________________________________________
Cześć :)
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba :)
Pamiętajcie aby pozostawić po sobie jakiś ślad w postaci komentarza :)
Blog przekroczył 70 tysięcy wyświetleń. 
Pamiętajcie, że macie wpływ na to kiedy pojawiają się rozdziały. 
To zależy od pozostawionych komentarzach i ich ilość i. :))) 
Trzeba was jakoś zachęcić do komentowania :)
DRUGIE FF: ONE LIFE
Kontakt:
TWITTER: @allyourbabyx
ASK:FM @allyoursbabyx
 #PerfectTogether :)))

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !




15 komentarzy:

  1. Najlepsze ff ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. słodki rozdział! czekam na nastepny! ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww ale słodko :) super czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Supi rozdział. Czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju jak ja cię kocham. Super rozdział. Super ff <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwww ��❤ jeden z moich ulubionych rozdziałów ydduvstobf :* czekam aż Bieber wyjdzie z tego szpitala :)
    Kocham to ff i Ciebie skarbie <3 czekam na kolejne *,* ily @bizzlefap

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny rozdział
    my-life-sucks-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDO <3 uwielbiam to <3 dawaj nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział czekam niecierpliwie na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny <33 kiedy nn??

    OdpowiedzUsuń
  11. Super!
    Kiedy NEXT?
    Uwielbiam to FF. :) #fankanr1

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały <3
    Czekam na next :*
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  13. Jacy oni są słodccy... Jezu. Kiedy on wyjdzie z tego szpitala? Czekam na następny cudowny tak jak ten rozdział ����

    OdpowiedzUsuń