Kathe POV'
Drzwi otworzyły się a w
nich stanął obcy mi chłopak.
Kiedy jego wzrok padł na
mnie i na telefon, zacisnął szczękę.
-Co ty kurwa
odpierdalasz? -krzyknął i popchnął mnie do tyłu, przez co
uderzyłam głową o ścianę a z mojego gardła wydobył się głośny
krzyk.
Zabrał telefon i rzucił
nim o ścianę, tak że rozpadł się na kawałki.
-Złe posunięcie,
szmato.-warknął i złapał mnie za włosy ciągnąć w kierunku
krzesła.
Krzyczałam, a chłopak
usadził mnie ponownie na krześle i przywiązał nadgarstki i kostki
do krzesła o wiele mocniej niż wcześniej.
Wyprostował się i
zamachnął uderzając mnie w drugi policzek.
Krzyknęłam i schyliłam
głowę zaciskając mocno powieki z bólu.
-Co im kurwa powiedziałaś?
Wiedzą gdzie jesteś?-syknął pociągając mnie za włosy aby na
niego spojrzała.
-Nie... naw-wet ja nie
wi-wiem gdzie jes-stem.-wychlipałam
-Racja. Ale mimo wszystko
mogli cię namierzyć.-syknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Krzyknął za drzwiami "Ta
suka miała telefon. Zbieramy się"
Cholera, mam nadzieje, że naprawdę udało im się mnie namierzyć i zdążą po mnie przyjechać za nim
stąd wyjedziemy.
Spojrzałam na swój
brzuch i skrzywiłam się kiedy zobaczyłam dużego bordowego siniaka formującego się na moim prawym boku. Miałam
jeszcze parę zadrapań i nie bolały one tak jak siniak no i
oczywiście rana na udzie, która cały czas krwawiła.
Jak tak dalej pójdzie to wykrwawię się na śmierć.
Nie wiem jak wygląda moja
twarz ale pewnie oby dwa policzki są czerwone od uderzeń.
Przymknęłam oczy, chcąc usnąć i aby jak najszybciej zapomnieć o bólu.
Obudziły mnie strzały,
otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Nadal byłam w tym samy brudnym pokoju czy cokolwiek to było.
Kolejny strzał.
Zatrzęsłam się na
krześle i próbowałam wydostać nadgarstki, ale nic z tego. Nawet
nie drgnęły, były za mocno przywiązane a sznur wbijał się
jeszcze mocniej niż ostatnio w moją skórę.
Za metalowymi drzwiami,
było słychać zamieszanie.
Co jakiś czas ktoś
strzelał i krzyczał.
Kiedy ktoś pociągnął
za klamkę, zamarłam.
Znowu do mnie przyszli.
Ktoś nie przestawał
ciągnąć za klamkę, a ja nie przestawałam się trząś.
W końcu drzwi pod wpływem
kopnięcia wyleciały z zawiasów i uderzyły o podłogę.
Zamknęłam oczy, modląc
się aby to skończyło się jak najszybciej.
Zaczęłam trząś się jeszcze bardziej
nadal nie otwierając oczu a z pod przymkniętym powiek zaczęły wydobywać się łzy.
Poczułam rękę na
ramieniu i wzdrygnęłam się.
-Kochanie to ja,
spokojnie.-usłyszałam cichy szept a ktoś po chwili pośpiesznie
zaczął rozwiązywać sznury.
Znałam ten głos.
Otworzyłam niepewnie
oczy, a kiedy zobaczyłam Justina rozpłakałam się jeszcze
bardziej.
Znalazł mnie, naprawdę
mnie znalazł.
-Chodź, zabiorę Cię
stąd.-wziął mnie na ręce a ja oplotłam ręce dookoła jego szyj wtulając się w jego klatkę piersiową nadal nie przestając
płakać.
Schylił się jeszcze po
moje spodnie i strzępy telefonu i wyniósł mnie z
pomieszczenia.
Przymknęłam oczy mocno go
obejmując.
-Ciii, już dobrze. Jesteś
bezpieczna.-wyszeptał i pocałował mnie w głowę.-Czysto?-zapytał
kogoś.
-Tak, możecie
wyjść.-odpowiedział chyba Ryan
Justin kopnął jakieś
drzwi a po chwili moją skórę owiał zimny wiatr, zatrzęsłam się
i mocniej wtuliłam w Justina.
Otworzył drzwi od
samochodu i delikatnie posadził mnie na tylnym siedzeniu i przykrył
kocem.
Obrócił się i wyprostował a następnie spojrzał na kogoś.
-I co?-zapytał
-Połowa, nie żyje, a
połowa uciekła w tym Bruce.-Justin odsunął się lekko tak że
mogłam zobaczyć twarz Luka.
W tym samym momencie nasze
spojrzenia się skrzyżowały.
-Co z nią?-zapytał cicho
chłopak ale wystarczająco głośno, abym mogła go usłyszeć.
-Jest wystraszona, poobijana i ma rozcięcie na udzie. Niech ja tylko dorwę tego skurwiela, a powyrywam mu nogi
z dupy.-warknął Justin.
-Wysadzamy magazyn. Nie
będziemy pieprzyć się z ciałami. To miejsce jest dość daleko od
miasta, więc gliny raczej nie będą się tutaj panoszyć.-mruknął
Luke
Z magazynu wyszła reszta
chłopaków.
-Za 5 minut, nikt nie
będzie wiedział, że to miejsce kiedykolwiek istniało.-mruknął
Matt i uśmiechnął się szeroko.
-Zbieramy się. Ryan poprowadzisz.-warknął Justin i rzucił chłopakowi kluczyki.
Usiadł obok mnie w
samochodzie i mocno do siebie przytulił.
Na miejscu kierowcy usiadł
Ryan a obok niego Scott.
Reszta pokierowała się
do drugiego samochodu za nami.
Wtuliłam się mocno w
Justina i zamknęłam powieki.
Drzwi otworzyły się z
wielkim hukiem a do środka wszedł zadowolony z siebie Bruce.
-Pora, dokończyć, to co zaczęliśmy.-mruknął zadowolony i podszedł do mnie.
Zerwał ze mnie majtki i
stanik i zaczął całować.
Zaczęłam się
szarpać, krzyczeć i prosić aby przestał, aby odszedł, ale to nic
nie dawało.
-Najwidoczniej ostatnia
akcja, niczego cię nie nauczyła.-warknął i wbił nóż w drugą
nogę i przejechał ostrzem aż do kolana.
Krzyknęłam głośno a ból
rozrywał mnie od środka.
Bałam się spojrzeć na
swoją nogę, bo bałam się że w ogóle jej tam nie ma.
Ból był tak silny, że
miałam ważenie, że odciął mi nogę.
Zrobił to samo z drugą a
ja zaczęłam krzyczeć ile sił w płucach.
-Kathe, skarbie, obudź
się.-usłyszałam zaniepokojony głos Justina i poczułam jak ktoś
potrząsa moimi ramionami.
Otworzyłam oczy a mój
wzrok automatycznie spoczął na nogach.
Odetchnęłam z ulgą,
kiedy zobaczyłam że są całe.
Na moim prawym udzie był
niewielkiej wielkości bandaż, zakrywający ranę.
Nie mam pojęcia kiedy mi to zabandażowali.
-Cii, skarbie. Już
dobrze.-mruknął Justin i przytulił mnie do swojego torsu.-Zaraz
będziemy w domu.-starał się mnie uspokoić i sam próbował ukryć przede mną swój gniew.
Ale ja wiedziałam lepiej.
Widziałam jak zaciska
szczękę, a jego spojrzenie jest ciemniejsze niż zawsze.
-Jesteś na mnie
zły?-zapytałam cicho.
Spojrzał na mnie i
zmarszczył brwi.
-Oczywiście, że nie. To
nie twoja wina.-powiedział i pocałował mnie w głowę i obrócił
swoją w stronę okna.
Coś go dręczy jestem
tego pewna.
Samochód zatrzymał się
a ja spojrzałam przez okno.
Byliśmy przed domem
Justina.
-Poradzicie sobie
chłopaki?-zapytał Justin
-Jasne, zadzwonimy po
Matta czy kogoś, aby po nas przyjechał.-odpowiedział Ryan i
uśmiechnął się lekko w naszą stronę.
Justin wysiadł z
samochodu i pomógł mi z niego wyjść.
Wziął mnie na ręce i
schylił się aby zabrać, rzeczy które wziął z magazynu.
Wyjął coś z kieszeni
moich spodni, i ruszył ze mną w stronę mojego domu, zostawiając
chłopaków za sobą.
Otworzył drzwi kluczem, który trzymał w ręku.
Wszedł ze mną powoli na
górę i od razu zaniósł do łazienki.
Potrzebuje prysznica, aby
zmyć z siebie cały ten bród. Jego obleśne łapska.
Justin odkręcił wodę w
kabinie prysznicowej i odwinął mnie z koca.
-Pomogę ci.-mruknął i
pocałował mnie w głowę.
Odpiął mój stanik a ja zdjęłam powoli majtki.
Pomógł wejść mi do
kabiny i zamknął ją za mną.
Chwyciłam żel pod
prysznic i umyłam się dokładnie uważając na siniaka, który
znajdował się na moim prawym boku.
Po umyciu się wyszłam z
kabiny i wytarłam się w ręcznik.
Czułam się trochę
lepiej, pomijając ból w boku i ten okropny ból uda.
Kiedy zobaczyłam
bieliznę, bluzkę na długi rękaw i spodnie od dresu uśmiechnęłam
się lekko.
Justin musiał je dla mnie
przynieść.
Ten chłopak myśli o
wszystkim, wie dobrze, że muszę przez jakiś czas chodzić w
długich bluzkach i spodniach aby rodzice nie zauważyli moich
siniaków.
Przetarłam lustro i
zdziwiłam się kiedy nie zauważyłam siniaków na policzkach.
A byłam pewna, że po
tych uderzeniach będę je tam miała.
Ubrałam się w bieliznę
i ubrania, wysuszyłam włosy i spięłam je w kucyka.
Zgasiłam światło i
wyszłam z łazienki.
-Już.-mruknęłam a
chłopak poniósł się szybko z łóżka.
Westchnął i podszedł do mnie powoli.
-Musisz odpocząć.-pocałował mnie w głowę.
-Zostaniesz ze
mną?-zapytałam cicho.
-Tak.-odsunął kołdrę
i czekał abym położyła się pierwsza, co też zrobiłam.
Chłopak zdjął buty,
skarpetki, spodnie i koszulkę i zamknął drzwi na klucz.
Wsunął się po woli do
łóżka i przycisnął mnie delikatnie do siebie, uważając aby nie
zrobić mi krzywdy.
Wtuliłam się w niego
mocno, ignorując ból w boku.
-Kocham Cię.-pociągnęłam
nosem i oparłam policzek o jego klatkę piersiową.
-Ja Ciebie też.-pocałował
mnie w głowę.
Chciałam zgasić lampkę
nocną, ale zatrzymałam się i zmarszczyłam brwi kiedy zauważyłam na szafce kartę
SIM.
-Zabrałem ją, z stamtąd.
Jutro przyniosę ci jakiś telefon.-wytłumaczył Justin
Zgasiłam lampkę i
położyłam się tak jak wcześniej.
Wtuliłam się w Justina i zamknęłam powieki.
_________________________________
Cześć Ludzie! :)
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału.
Jak dla mnie jakoś dziwnie to wszystko opisałam.
Mimo, że miałam mnóstwo pomysłów w głowie, i tak nie potrafiłam przenieść tego na klawiaturę, nie wiem dlaczego.
Mam nadzieje, że pomimo kiepskiego rozdziału, pojawią się jakieś koentarze.
Chce wam również podziękować za ponad 90 tysięcy wyświetleń i prawie 600 komentarzy.
Jesteście niesamowici! :)
Do następnego ! :)
DRUGIE FF: ONE LIFE
KONTAKT!
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
Rozdział jest super !!! Każdy rozdział jest super !!!! Czekam na następny i mam nadzieje ze Justin pozna rodziców Kathe i będą szczęśliwi <3 :* !
OdpowiedzUsuńCałe szczęście że już są razem super
OdpowiedzUsuńjak dobrze że Justin ją znalazł :)
OdpowiedzUsuńTak mam taka sama opinie jak anonim wyżej każdy rozdzial jest super i masz wielki talent :)
OdpowiedzUsuńRozdzial swoetny! Mam nadzieje na szybko nastepny! Jestes swoetna, pozdrawiam:**
OdpowiedzUsuńTen blog jest świetny ! :*
OdpowiedzUsuńUff :> Czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuńKocham!
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńRozdzial jest super powodzenia z nastepnym :-)
OdpowiedzUsuńI znowu razem :3 Cudowni <3 Z niecierpliwością czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńHej, kiedy next? W jakie dni będziesz dodawać rozdziały? :)
OdpowiedzUsuńTak się ciesze że ją znalazł i żadna krzywda się jej nie stanie
OdpowiedzUsuń