niedziela, 13 września 2015

Rozdział 39: Złe posunięcie...

Kathe POV'

Drzwi otworzyły się a w nich stanął obcy mi chłopak.
Kiedy jego wzrok padł na mnie i na telefon, zacisnął szczękę.
-Co ty kurwa odpierdalasz? -krzyknął i popchnął mnie do tyłu, przez co uderzyłam głową o ścianę a z mojego gardła wydobył się głośny krzyk.
Zabrał telefon i rzucił nim o ścianę, tak że rozpadł się na kawałki.
-Złe posunięcie, szmato.-warknął i złapał mnie za włosy ciągnąć w kierunku krzesła.
Krzyczałam, a chłopak usadził mnie ponownie na krześle i przywiązał nadgarstki i kostki do krzesła o wiele mocniej niż wcześniej.
Wyprostował się i zamachnął uderzając mnie w drugi policzek.
Krzyknęłam i schyliłam głowę zaciskając mocno powieki z bólu.
-Co im kurwa powiedziałaś? Wiedzą gdzie jesteś?-syknął pociągając mnie za włosy aby na niego spojrzała.
-Nie... naw-wet ja nie wi-wiem gdzie jes-stem.-wychlipałam
-Racja. Ale mimo wszystko mogli cię namierzyć.-syknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Krzyknął za drzwiami "Ta suka miała telefon. Zbieramy się"
Cholera, mam nadzieje, że naprawdę udało im się mnie namierzyć i zdążą po mnie przyjechać za nim stąd wyjedziemy.
Spojrzałam na swój brzuch i skrzywiłam się kiedy zobaczyłam dużego bordowego siniaka formującego się na moim prawym boku. Miałam jeszcze parę zadrapań i nie bolały one tak jak siniak no i oczywiście rana na udzie, która cały czas krwawiła.
Jak tak dalej pójdzie to wykrwawię się na śmierć.
Nie wiem jak wygląda moja twarz ale pewnie oby dwa policzki są czerwone od uderzeń.
Przymknęłam oczy, chcąc usnąć i aby jak najszybciej zapomnieć o bólu.


Obudziły mnie strzały, otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Nadal byłam w tym samy brudnym pokoju czy cokolwiek to było.
Kolejny strzał.
Zatrzęsłam się na krześle i próbowałam wydostać nadgarstki, ale nic z tego. Nawet nie drgnęły, były za mocno przywiązane a sznur wbijał się jeszcze mocniej niż ostatnio w moją skórę.
Za metalowymi drzwiami, było słychać zamieszanie.
Co jakiś czas ktoś strzelał i krzyczał.
Kiedy ktoś pociągnął za klamkę, zamarłam.
Znowu do mnie przyszli.
Ktoś nie przestawał ciągnąć za klamkę, a ja nie przestawałam się trząś.
W końcu drzwi pod wpływem kopnięcia wyleciały z zawiasów i uderzyły o podłogę.
Zamknęłam oczy, modląc się aby to skończyło się jak najszybciej.
Zaczęłam trząś się jeszcze bardziej nadal nie otwierając oczu a z pod przymkniętym powiek zaczęły wydobywać się łzy.
Poczułam rękę na ramieniu i wzdrygnęłam się.
-Kochanie to ja, spokojnie.-usłyszałam cichy szept a ktoś po chwili pośpiesznie zaczął rozwiązywać sznury.
Znałam ten głos.
Otworzyłam niepewnie oczy, a kiedy zobaczyłam Justina rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Znalazł mnie, naprawdę mnie znalazł.
-Chodź, zabiorę Cię stąd.-wziął mnie na ręce a ja oplotłam ręce dookoła jego szyj wtulając się w jego klatkę piersiową nadal nie przestając płakać.
Schylił się jeszcze po moje spodnie i strzępy telefonu i wyniósł mnie z pomieszczenia.
Przymknęłam oczy mocno go obejmując.
-Ciii, już dobrze. Jesteś bezpieczna.-wyszeptał i pocałował mnie w głowę.-Czysto?-zapytał kogoś.
-Tak, możecie wyjść.-odpowiedział chyba Ryan
Justin kopnął jakieś drzwi a po chwili moją skórę owiał zimny wiatr, zatrzęsłam się i mocniej wtuliłam w Justina.
Otworzył drzwi od samochodu i delikatnie posadził mnie na tylnym siedzeniu i przykrył kocem.
Obrócił się i wyprostował a następnie spojrzał na kogoś.
-I co?-zapytał
-Połowa, nie żyje, a połowa uciekła w tym Bruce.-Justin odsunął się lekko tak że mogłam zobaczyć twarz Luka.
W tym samym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały.
-Co z nią?-zapytał cicho chłopak ale wystarczająco głośno, abym mogła go usłyszeć.
-Jest wystraszona, poobijana i ma rozcięcie na udzie. Niech ja tylko dorwę tego skurwiela, a powyrywam mu nogi z dupy.-warknął Justin.
-Wysadzamy magazyn. Nie będziemy pieprzyć się z ciałami. To miejsce jest dość daleko od miasta, więc gliny raczej nie będą się tutaj panoszyć.-mruknął Luke
Z magazynu wyszła reszta chłopaków.
-Za 5 minut, nikt nie będzie wiedział, że to miejsce kiedykolwiek istniało.-mruknął Matt i uśmiechnął się szeroko.
-Zbieramy się. Ryan poprowadzisz.-warknął Justin i rzucił chłopakowi kluczyki.
Usiadł obok mnie w samochodzie i mocno do siebie przytulił.
Na miejscu kierowcy usiadł Ryan a obok niego Scott.
Reszta pokierowała się do drugiego samochodu za nami.
Wtuliłam się mocno w Justina i zamknęłam powieki.


Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem a do środka wszedł zadowolony z siebie Bruce.
-Pora, dokończyć, to co zaczęliśmy.-mruknął zadowolony i podszedł do mnie.
Zerwał ze mnie majtki i stanik i zaczął całować.
Zaczęłam się szarpać, krzyczeć i prosić aby przestał, aby odszedł, ale to nic nie dawało.
-Najwidoczniej ostatnia akcja, niczego cię nie nauczyła.-warknął i wbił nóż w drugą nogę i przejechał ostrzem aż do kolana.
Krzyknęłam głośno a ból rozrywał mnie od środka.
Bałam się spojrzeć na swoją nogę, bo bałam się że w ogóle jej tam nie ma.
Ból był tak silny, że miałam ważenie, że odciął mi nogę.
Zrobił to samo z drugą a ja zaczęłam krzyczeć ile sił w płucach.
-Kathe, skarbie, obudź się.-usłyszałam zaniepokojony głos Justina i poczułam jak ktoś potrząsa moimi ramionami.
Otworzyłam oczy a mój wzrok automatycznie spoczął na nogach.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam że są całe.
Na moim prawym udzie był niewielkiej wielkości bandaż, zakrywający ranę.
Nie mam pojęcia kiedy mi to zabandażowali.
-Cii, skarbie. Już dobrze.-mruknął Justin i przytulił mnie do swojego torsu.-Zaraz będziemy w domu.-starał się mnie uspokoić i sam próbował ukryć przede mną swój gniew.
Ale ja wiedziałam lepiej.
Widziałam jak zaciska szczękę, a jego spojrzenie jest ciemniejsze niż zawsze.
-Jesteś na mnie zły?-zapytałam cicho.
Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-Oczywiście, że nie. To nie twoja wina.-powiedział i pocałował mnie w głowę i obrócił swoją w stronę okna.
Coś go dręczy jestem tego pewna.
Samochód zatrzymał się a ja spojrzałam przez okno.
Byliśmy przed domem Justina.
-Poradzicie sobie chłopaki?-zapytał Justin
-Jasne, zadzwonimy po Matta czy kogoś, aby po nas przyjechał.-odpowiedział Ryan i uśmiechnął się lekko w naszą stronę.
Justin wysiadł z samochodu i pomógł mi z niego wyjść.
Wziął mnie na ręce i schylił się aby zabrać, rzeczy które wziął z  magazynu.
Wyjął coś z kieszeni moich spodni, i ruszył ze mną w stronę mojego domu, zostawiając chłopaków za sobą.
Otworzył drzwi kluczem, który trzymał w ręku.
Wszedł ze mną powoli na górę i od razu zaniósł do łazienki.
Potrzebuje prysznica, aby zmyć z siebie cały ten bród. Jego obleśne łapska.
Justin odkręcił wodę w kabinie prysznicowej i odwinął mnie z koca.
-Pomogę ci.-mruknął i pocałował mnie w głowę.
Odpiął mój stanik a ja zdjęłam powoli majtki.
Pomógł wejść mi do kabiny i zamknął ją za mną.
Chwyciłam żel pod prysznic i umyłam się dokładnie uważając na siniaka, który znajdował się na moim prawym boku.
Po umyciu się wyszłam z kabiny i wytarłam się w ręcznik.
Czułam się trochę lepiej, pomijając ból w boku i ten okropny ból uda.
Kiedy zobaczyłam bieliznę, bluzkę na długi rękaw i spodnie od dresu uśmiechnęłam się lekko.
Justin musiał je dla mnie przynieść.
Ten chłopak myśli o wszystkim, wie dobrze, że muszę przez jakiś czas chodzić w długich bluzkach i spodniach aby rodzice nie zauważyli moich siniaków.
Przetarłam lustro i zdziwiłam się kiedy nie zauważyłam siniaków na policzkach.
A byłam pewna, że po tych uderzeniach będę je tam miała.
Ubrałam się w bieliznę i ubrania, wysuszyłam włosy i spięłam je w kucyka.
Zgasiłam światło i wyszłam z łazienki.
-Już.-mruknęłam a chłopak poniósł się szybko z łóżka.
Westchnął i podszedł do mnie powoli.
-Musisz odpocząć.-pocałował mnie w głowę.
-Zostaniesz ze mną?-zapytałam cicho.
-Tak.-odsunął kołdrę i czekał abym położyła się pierwsza, co też zrobiłam.
Chłopak zdjął buty, skarpetki, spodnie i koszulkę i zamknął drzwi na klucz.
Wsunął się po woli do łóżka i przycisnął mnie delikatnie do siebie, uważając aby nie zrobić mi krzywdy.
Wtuliłam się w niego mocno, ignorując ból w boku.
-Kocham Cię.-pociągnęłam nosem i oparłam policzek o jego klatkę piersiową.
-Ja Ciebie też.-pocałował mnie w głowę.
Chciałam zgasić lampkę nocną, ale zatrzymałam się i zmarszczyłam brwi kiedy zauważyłam na szafce kartę SIM.
-Zabrałem ją, z stamtąd. Jutro przyniosę ci jakiś telefon.-wytłumaczył Justin
Zgasiłam lampkę i położyłam się tak jak wcześniej.
Wtuliłam się w Justina i zamknęłam powieki.


_________________________________
Cześć Ludzie! :)
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. 
Jak dla mnie jakoś dziwnie to wszystko opisałam.
Mimo, że miałam mnóstwo pomysłów w głowie, i tak nie potrafiłam przenieść tego na klawiaturę, nie wiem dlaczego. 
Mam nadzieje, że pomimo kiepskiego rozdziału, pojawią się jakieś koentarze.
Chce wam również podziękować za ponad 90 tysięcy wyświetleń i prawie 600 komentarzy. 
Jesteście niesamowici! :)
Do następnego ! :) 

 DRUGIE FF: ONE LIFE


KONTAKT!


ASK.FM: @allyoursbabyx

TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!

13 komentarzy:

  1. Rozdział jest super !!! Każdy rozdział jest super !!!! Czekam na następny i mam nadzieje ze Justin pozna rodziców Kathe i będą szczęśliwi <3 :* !

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście że już są razem super

    OdpowiedzUsuń
  3. jak dobrze że Justin ją znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mam taka sama opinie jak anonim wyżej każdy rozdzial jest super i masz wielki talent :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial swoetny! Mam nadzieje na szybko nastepny! Jestes swoetna, pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten blog jest świetny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uff :> Czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial jest super powodzenia z nastepnym :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. I znowu razem :3 Cudowni <3 Z niecierpliwością czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, kiedy next? W jakie dni będziesz dodawać rozdziały? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak się ciesze że ją znalazł i żadna krzywda się jej nie stanie

    OdpowiedzUsuń