sobota, 26 września 2015

Rozdział 40: Tak będzie najlepiej!

Kathe POV' 

Obudziłam się rano i uśmiechnęłam lekko kiedy zobaczyłam szatyna leżącego obok mnie.
Obróciłam się na plecy i wpatrywałam w sufit.
Zmarszczyłam brwi, kiedy coś mi się przypomniało.
Jestem pewna, że nie było mnie w domu więcej niż 24 godziny, a rodzice nie siedzieli w domu, czekając na mnie jak to w zwyczaju mieli kiedy nie zjawiałam się na noc w domu i nie było ze mną kontaktu, no chyba że powiedziałam gdzie jestem wtedy zajmowali się swoją pracą.
Ale przecież nie dzwoniłam do nich.
Dziwne.
-Czemu nie śpisz?-usłyszałam cichy zachrypnięty głos obok swojego ucha.
Obróciłam głowę w jego stronę i wzruszyłam lekko ramionami.
- Zastanawiam się dlaczego rodziców nie ma w domu.
-Kazałem Zadzwonić do nich Nicol. Myślą, że byłaś u niej ale zasnęłaś, a ona nie chciała cię budzić, tylko do nich zadzwoniła, że zostaniesz u niej.
-Och....Uwierzyli?-zapytałam
-Jak widać.-uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje.-mruknęłam
-Daj spokój to Nicol powinnaś podziękować.-mruknął
-Nie chodzi o to.-westchnęłam
-A o co?-zapytał marszcząc brwi.
-No wiesz... za to, że mnie stamtąd wyciągnąłeś.
-Chyba nie myślisz, że pozwoliłbym abyś tam została?-zmrużył lekko oczy.
-Masz racje.-mruknęłam i przytuliłam się do niego.
-Jak się czujesz?-zapytał
-Lepiej, nie boli tak jak wczoraj.-odpowiedziałam
-Niech ja tylko dorwę tego skurwiela.-warknął.
-Spokojnie, jest okay.-mruknęłam i przytuliłam się do niego bardziej.
-Nie jest okay Kate. Nawet nie chce sobie wyobrażać co oni mogli z tobą zrobić.-westchnął
-Ale jestem tu, tak?-zapytałam i podniosłam głowę aby na niego spojrzeć.
Chłopak pokiwał lekko głową i uśmiechnął się ale ten uśmiech nie dotarł do jego oczu.
-Pójdę zrobić nam coś na śniadanie.-powiedziałam i podniosłam się z łóżka.
-Ja się tym zajmę. Powinnaś leżeć.-złapał mnie za nadgarstek.
-Naprawdę jest okay. Poradzę sobie.-uśmiechnęłam się lekko i wstałam w łóżka a następnie wyszłam z pokoju kierując do kuchni na dół.
Odczuwałam lekki ból w udzie kiedy schodziłam po schodach, ale dawało się znieść.
Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę.
Postanowiłam zrobić nam kanapki.
Wyjęłam ser żółty, pomidor, ogórek oraz jakąś wędlinę.
Wyjęłam z szafki masło i posmarowałam nim chleb.
Chciałam schować je z powrotem do szafki, obróciłam się a otwarte półka uderzyła prosto w mój posiniaczony bok.
Syknęłam i skuliłam się chcąc chociaż w małym stopniu złagodzić ból.
-Co się stało?-usłyszałam głos Justina za sobą, ale nawet nie obróciłam się w jego stronę.
Podszedł do mnie szybko i wziął mnie na ręce zanosząc na kanapę w salonie.
-A mówiłem, że lepiej będzie jak ja się tym zajmę.-mruknął
-Jest okay...-mruknęłam i wyprostowałam się siadając na kanapie obok Justina i uważając żeby się przy tym nie skrzywić z powodowo nadal odczuwalnego bólu.
-To moja wina.-westchnął i spuścił głowę
-Hej! Nie mów tak! To nie jest twoja wina.-podniosłam palcami jego podbródek, ale jego wzrok wędrował po całym pokoju, byle by na mnie nie spojrzeć.
-Moja wina, i dobrze o tym wiemy. Gdybym trzymał Cię od siebie z daleka... to nigdy by się nie stało.-powiedział a moja ręka opadła na kolana
-Żałujesz, że mnie poznałeś?-zapytałam cicho nie wierząc w to co przed chwilą usłyszałam.
-Nie! To nie tak! Po prostu... gdybym nie pozwolił Ci się do siebie zbliżyć, to nigdy by się nie stało. Nikt nigdy by cię nie porwał-spojrzał na mnie na chwilę i obrócił głowę w stronę okna.
-Justin, nie mów tak! To nie twoja wina! Stało się jak się stało.
-Nie wiesz, co mówisz!-poniósł się gwałtownie.-Związek ze mną jest niebezpieczny. Będąc ze mną sama siebie narażasz na niebezpieczeństwo. Ludzie chcą mnie złamać, a ty jesteś najlepszym sposobem, aby się do mnie dostali. Tak nie może być!-krzyknął patrząc na mnie, ale z jego spojrzenia nie dało nic się wyczytać.
-Zrywasz ze mną?-zapytałam cicho i wstałam z kanapy a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Tak będzie najlepiej, dla nas obojga.-westchnął spuszczając wzrok na podłogę.
-Dla nas obojga?! Dla nas obojga?!-krzyczałam.-Chyba dla Ciebie! Kocham Cię, rozumiesz? Nie możesz mnie zostawić, słyszysz?! Nie możesz!-krzyczałam a łzy płynęły po moich policzkach.
-Przykro mi...-westchnął
-Proszę nie! Justin, nie rób tego!-chwyciłam jego dłoń a on ją wyrwał.
Moje serce, pękło na miliony kawałeczków.
-Musimy ukrywać się przed twoimi rodzicami, bo dobrze wiemy, że nas nie zaakceptują. Muszę, pilnować swoich spraw i uważać aby żaden sukinsyn, który ma jakiś problem do mnie nie dobrał się do Ciebie. Nie możesz być, ze mną! Przeze mnie zawsze będziesz znajdować się w niebezpieczeństwie, a ja nie mogę wszystkiego przewidzieć... Twoje porwanie, jest tutaj idealnym przykładem. Porwali Cię, bo chcieli dostać się do mnie, chcieli się zemścić bo zajebaliśmy im towar, a ty musiałaś przez to cierpieć, a to wszystko dzięki mnie! Tak nie może być do cholery jasnej!-krzyczał a ja stałam płacząc i nie wierząc w to, że właśnie tracę to co jest dla mnie najważniejsze.
-Uratowałeś mnie, nic się nie stało. Poradzimy sobie. Proszę, Kocham Cię.-powtarzałam cicho, nie mogąc pohamować łez.
-Tym razem mi się udało! A co jeśli spóźnił bym się? Pomyślałaś o tym?! Prawdopodobnie nigdy już bym Cię nie zobaczył. Ani ja, ani twoi rodzice! To wszystko może się powtórzyć, a drugi raz mogłoby mi się już nie udać! Będąc ze mną jesteś celem dla nich, i tak zostało by już na zawsze. Siedzę w tym gównie po uszy! Tak będzie najlepiej! Każdy zajmie się swoim życiem. Znajdziesz sobie chłopaka, z którym będziesz żyła długo i szczęśliwie i nie będziesz musiała oglądać się za siebie, kiedy wyjdziesz na ulicę, ze strachem, że ktoś Cię śledzi i w każdej chwili możesz zostać porwana, lub zabita!-pociągnął rękoma za swoje włosy i spojrzał na mnie.
-Ale ja chce Ciebie.
-Żegnaj Kate...-mruknął i tak po prostu wyszedł.
Upadłam na kolana mając w dupie ból nogi, który w tej chwili jest niczym w porównaniu z tym co dzieje się w mojej klatce piersiowej.
Zaniosłam się głośnym płaczem, uderzając pięściami o kanapę.
-Nie możesz mnie zostawić! Kocham Cię!-krzyczałam mając nadzieje, że drzwi otworzą się z powrotem a on wróci, ale nic z tych rzeczy się nie stało.
Podniosłam się z ziemi i skierowałam się do swojego pokoju potykając się parę razy na schodach przez rozmazany obraz.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, płacząc i krzycząc w poduszkę.
Wiedziałam, w co się pakuje od początku, kiedy zaczęłam się z nim spotykać.
Kocham Go!
A jeśli on odszedł, to tak jakby zabrał ze sobą całe światło, większą cześć mnie.
Bez niego nie istnieje.
Co to za życie, w ciągłych ciemnościach?
Bo bez niego moje życie właśnie takie będzie!
Moje serce zostało w salonie, pęknięte na tysiące malutkich kawałeczków i podeptane, przez stado słoni.
Nigdy, nie myślałam, że zakocham się w kimś tak bardzo, że będę w stanie oddać za niego życie, a jednak.
To wszystko się stało.
Chwyciłam telefon z komody i wybrałam numer przyjaciółki.
Jeśli teraz z kimś nie pogadam, nawet przez chwilę, myślę że mogę sobie coś zrobić.
W sumie, to nie jest głupi pomysł, prawda?
Bo po co żyć, skoro i tak straciłeś już najważniejszą część swojego życia, drugą połówkę siebie.
Wybrałam numer Nicol i przyłożyłam telefon do ucha.
-Kathe, nareszcie się odezwałaś! Nie masz pojęcia jak się martwiłam! Dlaczego do cholery nikt do mnie nie zadzwonił? Ani Bieber, ani ty!-krzyczy Nicol a ja mam ochotę jeszcze bardziej się rozpłakać.
-Mo-możesz przyj-jechać, proszę.-mówię, cicho łkając
-Kathe, ty płaczesz? Co się stało, skarbie?-pyta a jej głos od razu się uspokaja i zmienia w zatroskany.
-Proszę, przyj-jedz.-powtarzam
-Już, pędzę. Za chwilę będę.-mówi i rozłącza się a ja rzucam telefon obok siebie, ciągle płacząc w poduszkę.

Po nie mam pojęcia ilu minutach do pokoju wpada, wystraszona Nicol.
-Co się stało, skarbie?-pyta i siada na łóżku obok mnie i pociera moje plecy.
-On...on mnie....zostawił.-mówię w poduszkę i wybucham kolejną falą płaczu.
-Kto? Justin?-pyta a ja jedynie w odpowiedzi kiwam głową.-Uspokój się i powiedz co się stało.-mówi cicho.
Podnoszę po woli głowę z nad poduszki i ocieram ręką policzki ale te już po sekundzie robią się z powrotem mokre.
-Po-powiedział że będzie le-lepiej jeśli się roz- rozstaniemy. Będąc z...z nim jestem na-narażona na nie-niebezpieczeństwo.-szlocham
-Och skarbie...-mówi Nicol i mocno mnie do siebie przytula.-Pójdę pogadać z Mattem, żeby po mnie później przyjechał, bo to on mnie tutaj przywiózł, dobrze?-pyta a ja kiwam głową.
Wychodzi z pokoju a ja rzucam się z powrotem na poduszkę przemokniętą od płaczu i kontynuuje swoją wcześniejszą czynność.
Po chwili do pokoju wraca Nicol i kładzie się obok mnie i mocno przytula.
Leżymy bez słowa, ja płacze a ona tylko tuli mnie do siebie.
Tego potrzebuje, a nie jakiś słów pocieszenia typu "Wszystko będzie dobrze" bo ja wiem, że nie będzie!

 _______________________________________________________
Przepraszam za opóźnienie z rozdziałem, ale nie miałam sił żeby cokolwiek napisać. 
Mam nadzieje, że nie zabijecie mnie za to w jaki sposób zakończyłam rozdział.
Coraz szybciej zbliżamy się do 100 tysięcy wyświetleń. 
Jesteście niesamowici! :) 
Możecie również opisywać na twitterze jak podoba wam się rozdział lub jakie macie odczucia co do niego wystarczy wpisać hastag #allyoursbabyff
 
Do Następnego! x
 

 DRUGIE FF: ONE LIFE



KONTAKT!


ASK.FM: @allyoursbabyx

TWITTER: @allyoursbabyx
 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!





14 komentarzy:

  1. Cudowny jak zawsze, tylko dlaczego Juss ją zostawił głupi jest czy co ale mam nadzieje że się pogodzą czekam na Xoxo��

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Justin ty idioto!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego Justin to robisz przecież widać że on ją kocha wiem ze to wszystko z miłości ale nie będąc razem cierpią oboje :( super rozdział i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodałaś rozdział! Tyle wygrać!!! No ale oczywiście co piękne szybko się kończy... Ja nwm gdzie ten Justin się uderzył i jak mocno, by zrobić coś tak głupiego... On ma naprawdę poważny problem... Mam nadzieję, że nie planujesz sad'end'u, a jak tak to zmień plany.Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się niedługo, a jak wiadomo nadzieja czyni cuda.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuddooooo dawaj szybko next!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo Nieee :( błagam niech oni będą razem !!! To straszne ! Czekam na następny oby jak najszybciej <3 !

    OdpowiedzUsuń
  7. Dupek! Kochany dupek! Myslac o niej nie myslal o niej...to popieprzone, bo myslac o tym aby byla bezpieczna ie myslal o jej uczuciach! Kurde dlaczego???!! Szybko dawaj nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy będzie nastepny rozdzial :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz nowy rozdzial czy nas olewasz ?? :-/

    OdpowiedzUsuń
  10. W ciągu 2 godzin przeczytałam całe opowiadanie i stwierdzam że jest genialne :D wiec pytam się gdzie jest nowy rozdział?? Pisz jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny rozdział? Plis dodaj jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń