Kathe POV
Zachichotałam kiedy
Justin jęknął ponieważ uderzył łokciem w drzwi przenosząc mnie
prze próg.
-Proszę się ze mnie nie
śmiać Pani Bieber.-mruknął i pocałował mnie w szyje a ja
uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
W ciągu ostatnich 12
godzin, odkąd powiedzieliśmy sobie TAK Justin nazywa mnie panią
Bieber, najczęściej jak się da i śmiało mogę powiedzieć, że
to kocham.
Powoli zaczął wchodzić
ze mną po schodach uważając przy tym aby się nie potknąć o
żaden schodek.
Kiedy znaleźliśmy się w
sypialni położył mnie ostrożnie na łóżku i zawisnął nade mną
uśmiechając się szeroko.
-Jak się czujesz jako
moja żona?-zapytał składając lekki jak piórko pocałunek na mojej
szyj.
-Wspaniale. A ty jak się
czujesz jako mój mąż?
-Wspaniale. Jestem
najszczęśliwszym mężczyzną na całym świecie i w końcu
doczekałem się dnia kiedy będę mógł mieć do ciebie pełne
prawo.
Zachichotałam i
pocałowałam go lekko w usta.
-Powiesz mi w końcu gdzie
się jutro wybieramy?-zapytałam uśmiechając się słodko.
Walizki czekały już na
nas spakowane i gotowe do drogi, tylko że ja nie miałam pojęcia
dokąd się wybieramy. Miałam wrażenie, ze wszyscy coś wiedzą,
tylko nie ja.
-Mówiłem już kochanie,
to niespodzianka.
Przewróciłam oczami.
Naprawdę jeśli myślałam, że wycisnę coś z tego chłopaka to
ogromnie bardzo się myliłam.
-To chociaż powiedz na
ile mnie wywozisz.-pocałowałam go w policzek.
-Dowiesz się wszystkiego
jutro. Musimy wcześnie wstać, a teraz wybacz, ale chce nacieszyć
się swoją żoną.-zaczął całować moją szyje, co oznaczało że
nasza rozmowa dobiegła końca.
Odchyliłam głowę dając
mu większy dostęp do mojej szyj.
Mruknęłam niezadowolona
kiedy w pokoju rozniósł się piskliwy dźwięk budzika.
Otworzyłam jedno oko i
wyłączyłam budzik spoglądając na niego.
Była 5:00 co oznaczało
że musimy wstać, jeśli chcemy zdążyć na samolot...dokądkolwiek.
Ziewnęłam i wróciłam do
mojej wcześniejszej pozycji przytulając się do Justina.
Złapałam jego ramie i
potrząsnęłam nim lekko, próbując go obudzić. W odpowiedzi
dostałam jedynie ciche chrapnięcie.
Zachichotałam.
-Justin musimy wstać. No
dalej.-potrząsnęłam nim ponownie.
Mruknął coś
niezrozumiałego pod nosem i przyciągnął mnie bliżej siebie.
Jęknęłam ponieważ jego
ramiona obejmowały mnie naprawdę mocno.
-No Bieber, podnoś tyłek.
Sam mówiłeś, że nie możemy się spóźnić.-powiedziałam już
nieco głośniej i mocniej potrząsając jego ramieniem.
Otworzył jedno oko i
spojrzał na mnie uśmiechając się lekko.
Oblizał usta a mój wzrok
od razu spoczął w tym miejscu.
Zagryzłam wargę, chcąc
go pocałować, ale powstrzymałam się bo naprawdę moglibyśmy się
spóźnić.
Usłyszałam jego cichy
chichot. Spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami.
-Zdążysz się mną
nacieszyć. Mamy przed sobą całe życie, kochanie.-cmoknął mnie
szybko w usta i wyszczerzył się.
Zaczerwieniłam się i
odwzajemniłam uśmiech.
-No nic, pora
wstawać.-mruknął i odwinął ręce z mojego ciała a następnie
rozciągnął się.
Podniósł się na
łokciach i zsunął nogi z łóżka a następnie wstał.
Zaczerwieniłam się kiedy
zobaczyłam jego nagie pośladki.
Może i jesteśmy razem już
jakiś czas, ale naprawdę nie przyzwyczaiłam się jeszcze do takich
widoków, chodź nie powinnam narzekać.
Zaczęłam bawić się
swoimi idealnymi paznokciami.
Usłyszałam śmiech
Justina i nie musiałam spoglądać na niego żeby wiedzieć, że
śmieje się ze mnie.
-Kochanie, to naprawdę
nie jest nic czego wcześniej byś nie widziała.
-Wiem.-mruknęłam owijając
się kołdrą i również wstając z łóżka.
Weszłam do garderoby
ciągnąc za sobą materiał i zaczęłam rozglądać się
za jakimiś ubraniami, ale zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia
co mam założyć, bo nie wiem gdzie się wybieramy.
-Justin...-jęknęłam a
chłopak sekundę później pojawił się w drzwiach w samych
bokserkach.-Nie mam pojęcia co mam na siebie założyć.-dokończyłam
-Możesz założyć nawet
worek a i tak będziesz wyglądać ślicznie.-wyszczerzył się.
-Przestań. Mówię
poważnie.-mruknęłam wydymając wargę. Pomimo że to było słodkie,
naprawdę chce żeby w końcu coś mi powiedział.
-Przez Ciebie stałem się
ckliwym frajerem, ale i tak masz to w dupie.-burknął wychodząc do
pokoju.
Obróciłam się w stronę
gdzie jeszcze chwile temu stał i wpatrywałam się w to miejsce z
otwartymi ustami.
Nie chciałam, żeby tak
to przyjął.
Wyjęłam szybko z szafki
jakąś koszulkę Justina i założyłam ją na siebie.
Wróciłam do pustego
pokoju i odłożyłam na łóżko kołdrę. Podeszłam do drzwi od łazienki pukając w nie.
-Justin...-zaczęłam ale
nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.
Do cholery przecież mogę
tam wejść, w końcu jest moim mężem.
Swoją drogą całkiem
szybko zaczynamy. Już w pierwszy dzień kiedy jesteśmy małżeństwem,
zaczynamy się kłócić.
Nacisnęłam na klamkę i
weszłam do środka.
Justin stał przed
umywalką z maszynką w dłoni i golił policzek.
Podeszłam do niego i
przytuliłam się do jego pleców.
Chłopak nie zareagował.
Jakby wcale mnie tam nie było.
Zignorowałam małe kłucie
w okolicy serca i przytuliłam policzek do jego pleców.
-Justin naprawdę
nie chciałam żebyś tak to przyjął. Nie mam cie w
dupie. Obchodzisz mnie i to cholernie mocno. Ciesze się że w jakimś
stopniu zburzyłam mur który wokół siebie wybudowałeś, i stałeś
się słodkim, kochanym, troskliwym chłopakiem, moim mężem. Kocham
Cię Najbardziej jak się da, jesteś całym moim Światem, kochanie.-pocałowałam jego plecy.
Usłyszałam jak wzdycha i
odkłada maszynkę na bok.
Ściągnął moje dłonie
ze swojego brzucha i obrócił się w moim kierunku.
-Przepraszam.
Przesadziłem.-mruknął i przytulił mnie do swojej nagiej klatki
piersiowej.
Z chęcią się w niego
wtuliłam.
-Też cię kocham.
Cholernie mocno. Oddałbym życie za ciebie, gdyby była taka potrzeba.-pocałował mnie w głowę a ja się
skrzywiłam, przypominając sobie Justina na łóżku szpitalnym.
-Musimy się
przygotować.-cmoknął mnie w czoło i odsunął się kończąc
golenie.
Uśmiechnęłam się i
pokiwałam głową.
Wyszłam z łazienki i
wróciłam do garderoby.
Wyjęłam czarną koronkową
bieliznę, czarne rurki oraz białą koszulkę z napisem i szarą
rozpinaną bluzę a do tego czarno białe Nike.
Weszłam do łazienki w
której przebywał jeszcze Justin i najwyraźniej szykował się do
wzięcia prysznica.
Odłożyłam swoje rzeczy
gdzieś na bok, czekając na swoją kolej.
Justin rozumiejąc moje
zamiary, przyciągnął mnie do sobie za koszulkę.
-Możesz wziąć
prysznic razem ze mną, jeśli chcesz. Szybciej się wyrobimy i
zaoszczędzimy wodę. Co ty na to?
-Okay.
-Świetnie.-uśmiechnął
się i chwycił za końce mojej koszulki i następnie zdjął ją ze
mnie.
Siedziałam właśnie w
prywatnym samolocie wynajętym przez Justina.
Zapięłam pasy ponieważ
za minute mieliśmy startować.
Spojrzałam na siedzącego
obok mnie Justina i uśmiechnęłam się do niego.
Zmarszczyłam brwi chyba
po raz setny w ciągu tych kilku minut kiedy w zasięgu mojego wzroku
znalazła się brązowowłosa stewardesa.
Przeszła obok nas i
spojrzała na Justina rumieniąc się.
Chwyciła za pasemko
swoich włosów i zakręciła je na palcu.
Miałam ochotę wstać i
walnąć ją czymś naprawdę twardym.
Kątem oka zauważyłam że
Justin spojrzał w tym samym kierunku w który ja patrzyłam. Dziewczyna zauważając że Justin na nią patrzy zachichotała i
zniknęła w drugim pomieszczeniu.
To nic że zaraz
startujemy, trzeba załatwić to raz a porządnie.
Odpięłam pas i wstałam.
Justin złapał moją
dłoń, zatrzymują mnie.
-Gdzie idziesz?-zapytał
marszcząc brwi.
-Zaraz wracam.-pocałowałam
go w usta i ruszyłam w kierunku drzwi za którymi zniknęła ta
głupia dziewucha, która najwyraźniej nie wie że Justin jest już zajęty, lub wie i ma to głęboko.
Otworzyłam drzwi i
zamknęłam je za sobą rozglądając się na dziewczyną.
Zauważyłam ją
opierającą się o mały stolik i rozmawiającą z drugą stewardesą o
wiele bardziej znośną.
-Chciałabym z panią
porozmawiać.-mruknęłam.
Dziewczyny obróciły głowy w moją stronę, zdziwione moją obecnością.
Dziewczyny obróciły głowy w moją stronę, zdziwione moją obecnością.
-Ze mną?-zapytała
szatynka wskazując na siebie palcem.
Kiwnęłam głowa i
spojrzałam wymownie na dziewczynę stojącą obok niej, prosząc ją
tym aby wyszła, co najwyraźniej zrozumiała.
-Chce z tobą wyjaśnić
pewną sprawę.-mruknęłam i spojrzałam na plakietkę z jej imieniem.
Lizzy.
Ta suka podrywająca
mojego męża ma na imię Lizzy.
Tak jestem zazdrosna i co
z tego?
Dziewczyna kiwnęła głowa
pozwalając mi tym kontynuować.
-Możesz przestać ślinić
się do mojego męża? Naprawdę zaczyna mnie to irytować. Nie jest
on zainteresowany twoją osobą, więc sobie odpuść. Myślę, że
skoro jestem jego żoną, a ten samolot należy w tej chwili do mojego
męża i to właśnie dla nas teraz pracujesz, to spokojnie mogę
cię zwolnić. A tym lepiej że jeszcze nie wystartowaliśmy. Więc,
jeśli chcesz tu zostać zmień swoje zachowanie. Rozumiesz?-zapytałam patrząc
na nią z kamienną twarzą.
Dziewczyna spojrzała na
mnie z otwartymi ustami.
-Męża?-mruknęła
niedowierzając.
Czy ona naprawdę
usłyszała tylko to?
-Tak
męża.-warknęłam.-Odczep się.
Usłyszałam chichot za
sobą, który już tak bardzo dobrze znałam, a chwile później para
silnych ramion owinęła się wokół mojego pasa.
Przyłapana. Upss...
-Ktoś tu dzisiaj pokazuje
pazurki.-mruknął Justin do mojego ucha i pocałował je kiedy się
odsuwał.
Spojrzałam na dziewczynę
stojącą na przeciwko nas i przyglądającą się nam z szeroko
otwartymi oczami jakby pierwszy raz na oczy widziała zakochaną
parę.
-Mam nadzieje, że
rozumiesz o co chodzi mojej żonie i że dojdziemy do porozumienia.
Naprawdę nie mam ochoty szukać na szybko kolejnej stewardesy,
jasne?-zapytał
Uśmiechnęłam się
szeroko, zadowolona.
Lizzy pokiwała głową.
-Świetnie, a teraz chodź.
Trzeba zająć miejsce, kocico.-zachichotał i pociągnął mnie za
rękę w stronę siedzeń.
Zajęliśmy swoje miejsca i
w tej samej chwili w pokoju rozbrzmiał głos pilota.
-Witamy na pokładzie FLY
TOUR. Tutaj pilot John Miller. Za chwilę startujemy, dlatego proszę
wszystkich o zapięcie pasów bezpieczeństwa a potem udajemy się
prosto do Hiszpanii.
Moja usta otworzyły się
z wrażenia. Zawsze chciałam jechać do Hiszpanii.
Uśmiechnęłam się
szeroko do Justina i przytuliłam go.
-Mam najwspanialszego męża
na całym świecie. Dziękuje.-mruknęłam i odsunęłam się aby
zapiąć pasy.
Nie mam pojęcia kiedy
zasnęłam, ale obudziło mnie lekkie drżenie samolotu.
Otworzyłam jedno oko i
przeciągnęłam się. Rozejrzałam się i spojrzałam na miejsce obok
mnie gdzie siedział Justin przeglądając coś w telefonie.
-Co się dzieje?-zapytałam
oblizując zaschnięte usta.
Chłopak przeniósł wzrok
z telefonu na mnie i uśmiechnął się.
-Lądujemy.-odpowiedział
a moje oczy rozszerzyły się lekko.
Przespałam prawie cały
lot, jak to możliwe?
Poczułam jeszcze raz jak
samolot drży i podskoczyłam lekko do góry na fotelu kiedy samolot
znalazł się na lądowisku.
Odpięłam ostrożnie pas i
wstałam kiedy samolot już się zatrzymał.
Justin podszedł do mnie i
złapał za moją dłoń a następnie poprowadził w kierunku
wyjścia.
Wsiedliśmy do dużego
czarnego auta które stało zaparkowane przed samolotem.
-A co z naszymi walizkami?
-Spokojnie, ktoś się już
tym zajął.-odpowiedział z lekkim uśmiechem i wykonał ruch głową
w kierunku bagażnika.
Spojrzałam w tamtym
kierunku i zauważyłam dwóch mężczyzn pakujących nasze walizki
do bagażnika, który potem zamknęli.
Kierowca ruszył, jak
zgaduje do miejsca w którym zamieszkamy.
Przytuliłam się do
Justina a chłopak w odpowiedzi objął mnie ramieniem.
Pocałowałam go w
policzek i uśmiechnęłam się.
Kierowca zwolnił i
zatrzymał się.
Wyjrzałam przez okno aby
zobaczyć gdzie jesteśmy. Nabrałam powietrza do płuc kiedy
zobaczyłam plaże i idealnie czystą wodę zaledwie kilkanaście
metrów dalej.
Jestem w raju.
-No już, wysiadaj.-zaczął
Justin i chwycił klamkę po swojej stronie.
Zrobiłam to samo i
wysiadłam.
Rozejrzałam się dookoła
i podniosłam do góry brwi, kiedy zauważyłam że zatrzymaliśmy
się przed ogromnym budynkiem.
Spojrzałam na napis
znajdujący się nad wejściem.
Jestem pewna, że moja
szczęka opadła kiedy domyśliłam się że zamieszkamy w 5
gwiazdkowym hotelu.
-Justin... jedna noc tutaj
musi być strasznie droga. -zauważyłam
-Daj spokój. Mamy
pieniądze. Chce abyśmy ten miesiąc który tutaj spędzimy,
zapamiętali do końca naszego życia. Chce żebyś była
szczęśliwa.-pocałował mnie w czoło
-Będę szczęśliwa
gdziekolwiek, ważne że z tobą.-odpowiedziałam.
Zauważyłam jak uśmiecha
się lekko i przysięgam, że jego policzki lekko
się zaczerwieniły.
Podszedł do nas chłopak,
który wyglądał na około 20 lat.
Wymówił swoją wyuczoną
formułkę, witając nas w Hiszpanii.
Justin otworzył bagażnik,
wskazując na walizki i mrucząc coś pod nosem do chłopaka.
Weszliśmy do środka,
świetnie urządzonego holu a następnie podeszliśmy do lady aby się
zameldować.
-Rezerwacja na nazwisko
Bieber.-powiedział nie wysilając się na żadne "Dzień
Dobry".
Kobieta najwyraźniej
nie przejęła się tym zbytnio ponieważ uśmiechnęła się do Justina,
jak dla mnie za szeroko.
Wstukała coś w komputer
a po chwili podała nam kartę.
-Pokój 698. Piętro 7.
Życzę miłego pobytu, panie Bieber.-uśmiechnęła się jeszcze raz
wgapiając się w mojego męża jak w obrazek.
Halo, paniusiu! Ja też tu
jestem!
Sięgnęłam jako pierwsza
po kartę, mając nadzieje że ta dziewczyna zauważy obrączkę, ale
ta zdzira nadal wgapiała się w Justina.
Spojrzałam na chłopaka i
odetchnęłam z ulgą kiedy zauważyłam, że nie patrzy na
dziewczynę, lecz na mnie.
Uśmiechnęłam się do
niego lekko, na co zaśmiał się cicho.
-Nie śmiej się ze mnie,
tylko chodź.-przewróciłam oczami.
Obróciłam się szukając
windy i od razu ruszyłam w ich kierunku, ciągnąc za sobą
Justina, kiedy je znalazłam.
Nacisnęłam guzik i
czekałam aż winda się otworzy.
-Nie masz czym się
przejmować. JESTEM CAŁY TWÓJ, KOCHANIE.-zaśmiał się ponownie,
stając za mną i obejmując mnie w tali.-Ale ciesze się że
reagujesz w takich sytuacjach, bo chociaż wiem, że na mnie ci
zależy.
Obróciłam głowę w jego
kierunku.
-Oczywiście, że mi na
tobie zależy. Jesteś głupi, skoro kiedykolwiek myślałeś że
jest inaczej lub myślisz że będzie.-powiedziałam cmokając jego
brodę i wracając do wcześniejszej pozycji.
Wsiedliśmy do windy,
kiedy ta się otworzyła i wjechaliśmy na 7 piętro.
-Chcesz iść dzisiaj na
plaże?-zapytał Justin spoglądając po drodze na numerki pokoi.
-Jasne.-odpowiedziałam od
razu i wskazałam brodą na pokój 698, kiedy go zauważyłam.
3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ.
Co mogę powiedzieć...
jestem najszczęśliwszą kobietą na całym świecie. Mam
cudownego męża, który troszczy się o mnie i w każdej możliwej
chwili pokazuje mi jak bardzo mnie kocha. Mam idealnych przyjaciół,
którzy zawsze są ze mną. Możliwe że moi rodzice są już nieco
mniej idealni, ale ważne że w końcu mam z nimi ponownie jakiś
kontakt.
Od dnia ślubu, na którym
całe szczęści się pojawili, od czasu do czasu dzwonią zapytać
co słychać i oczywiście wypytać się czy Justin zachowuje się w
stosunku do mnie dobrze. Czy nie krzyczy i czy mnie nie bije.
Oczywiście nie pytają o to w prost. Ale dobrze wiem, że właśnie
do tego zmierzają.
Bo co innego można
zrozumieć po pytaniach typu: "A jak tam twój mąż?
Dogadujecie się? Nie robi nic wbrew tobie? Nie macie żadnych
problemów?"
Mam już powoli dość
ciągle tych samych pytań i tych samym odpowiedzi, których muszę
im udzielać.
Siedziałam w kuchni
kończąc kawałek odgrzanej pizzy, który został z wczorajszego
wieczoru.
Wstałam, umyłam talerz
i poszłam do salonu, siadając na kanapie i włączając telewizor.
Justin pojechał do Ryana
aby pogrzebać trochę przy samochodzie, ponieważ z tego co wiem coś
zaczęło dziać się niedobrego z silnikiem. A że jest to akurat
ulubiony samochód Justina, to nic dziwnego że od razu chce
zlikwidować problem.
Włączyłam MTV
zostawiając jakiś serial.
Poczułam dziwne uczucie w
brzuchu i zakryłam dłonią usta kiedy poczułam, że zbiera mi się
na wymioty.
Zerwałam się z kanapy
biegnąc w kierunku łazienki znajdującej się na dole.
Wbiegłam do środka i
uklęknęłam na zimnych płytkach podnosząc klapę od toalety do
góry.
Od razu gdy to zrobiłam,
mój żołądek postanowił się opróżnić.
Skrzywiłam się,
oddychając głęboko aby pozbyć się mdłości.
Nacisnęłam spłuczkę i
podniosłam się.
Przepłukałam buzie i
wróciłam do salonu wzdychając.
Usiadłam ponownie na
kanapie, opierając się plecami o oparcie.
Mój telefon na stoliku
zaczął wibrować.
Sięgnęłam po niego i
odebrałam od razu kiedy zobaczyłam imię mojej przyjaciółki na
wyświetlaczu.
-Cześć laska! Co
tam?-krzyknęła od razu kiedy mruknęłam witając się z nią.
-Bywało
lepiej.-odpowiedziałam krzywiąc się przez dziwny smak w buzi.
Chyba jednak powinnam umyć zęby.
-Coś się stało? Masz w
ogóle dziwny głos? Jesteś chora?
-Po prostu zwymiotowałam.
Zjadłam wczorajszą pizze i chyba mi zaszkodziła.-mruknęłam do
słuchawki.
-Jesteś pewna że to
pizza?-zapytała
-Chyba
tak.-odpowiedziałam.
-Ale na pewno to wina
pizzy, tak?-zapytała ponownie a ja zmarszczyłam brwi, nie wiedząc
o co jej chodzi.
-Jezu, no przecież mówię.
A przez co niby miałabym jeszcze wymiotować?-mruknęłam
przewracając oczami.
-Hmmm... no nie wiem.
Wymioty też często bywają objawami ciąży.-odpowiedziała z
prostotą.
Zamrugałam powiekami, nie
spodziewając się tego.
Już miałam odpowiedzieć,
że to nie możliwe, aż w końcu przypomniałam sobie że dwa dni
wcześniej również zwymiotowałam ale zrzuciłam winę na sałatkę
zjedzoną na mieście.
Ale przecież to nie
możliwe, zabezpieczamy się z Justinem, więc niby jak do tego
doszło?
Miałam ochotę jęknąć,
ale wiedziałam że Nicol nasłuchuje teraz dokładnie jakiejkolwiek
reakcji z mojej strony.
-Halo? Kathe, jesteś tam?
-Tak, tak.-odpowiedziałam
szybko.
Oblizałam usta i
przeczesałam wolną ręką włosy.
-Zatkało cię, czy
jak?-zapytała
-Eee... po prostu. Nie
pomyślałam o tym.
-Czyli jest taka
możliwość, tak? Chcesz żebym kupiła jakiś test w aptece i
przyjechała?-zaproponowała.
Pokiwałam głową, ale
przypomniałam sobie, że przecież mnie nie widzi.
-Mogłabyś?
-Jasne. Będę za parę
minut.-powiedziała i rozłączyła się.
A co jeśli to prawda?
Pokręciłam głową.
Najpierw trzeba to sprawdzić, a dopiero później myśleć.
Po 15 minutach usłyszałam
wjeżdżający samochód na parking i miałam nadzieje, że to nie
Justin.
Kocham go i nie że
nie chce go w domu. Po prostu to chyba nie byłaby odpowiednia pora
jeśli zjawił by się akurat teraz.
Wyłączyłam telewizor i
podeszłam do okna aby sprawdzić kto przyjechał.
Odetchnęłam z ulgą kiedy
zauważyłam srebrny samochód. Nicol.
Podeszłam do drzwi i
otworzyłam je, czekając aż przyjaciółka do mnie podejdzie.
-Jezuu...wyglądasz jak
trup. Jesteś strasznie blada.-mruknęła, przytulając mnie szybko
kiedy już znalazła się obok mnie.
-Mi też miło cię
widzieć.-burknęłam przepuszczając ją w progu i zamykając za nami
drzwi.
-Masz?-zapytałam
zagryzając wargę.
Kiwnęła głową i wyjęła
z torebki niewielkie pudełeczko. Podała mi je.
-Idź i zobacz czy będę
ciocią.-uśmiechnęła się.
Zmrużyłam oczy, ale nie
odezwałam się nic tylko ruszyłam do łazienki.
Zamknęłam za sobą drzwi
na klucz i usiadłam na toalecie wyciągając test z opakowania a
następnie ulotkę.
Przeczytałam sposób
użycia i wykonałam wszystkie potrzebne czynności.
Odłożyłam test na bok i
w głowie zaczęłam odliczać minuty, do sprawdzenia.
Na wszelki wypadek
doliczyłam sobie jeszcze jedną minutę i wzięłam głęboki oddech
przed sprawdzeniem.
Wypuściłam powietrze z
płuc i spojrzałam na test.
Dwie czerwone kreski.
Spojrzałam na ulotkę,
aby sprawdzić co to oznacza.
Moje oczy rozszerzyły się
kiedy zobaczyłam na kartce obrazek przedstawiający dwie kreski i
dużymi literami obok niego napis CIĄŻA.
Upuściłam test na
podłogę i zakryłam twarz dłońmi.
Boże i co ja teraz
zrobię?
Jak mam powiedzieć o tym
Justinowi?
Wkurzy się czy przyjmie
to jak mężczyzna?
A co jeśli mnie zostawi?
O nie!
Z moich ust wydobył się
drżący oddech.
Przesadzam. Na pewno mnie
nie zostawi.
Sam przecież kiedyś
wspominał, że chce stworzyć ze mną prawdziwą rodzinę.
-Kathe no i co?-usłyszałam
głos przyjaciółki zza drzwi i ciche pukanie.
Podniosłam test z podłogi
i wstałam podchodząc do drzwi. Odkluczyłam je i wyszłam.
-No mów!-ponagliła mnie
Podałam jej test i
oparłam się o ścianę wpatrując się w obrazek po drugiej
stronie.
-Dwie kreski. To znaczy,
że jesteś w ciąży?-zapytała a ja pokiwałam tylko lekko głową.
-To źle? Nie powinnaś
się cieszyć?-zapytała.
Spojrzałam na nią i
odebrałam od niej test który mi podała.
-Powinnam, ale nie mam
pojęcia jak na to zareaguje Justin.
Przygarnęła mnie mocno do
siebie.
-Jestem pewna, że będzie
okay.-mruknęła do mojego ucha.
Usłyszałam kroki i
podniosłam głowę spoglądając w tamtym kierunku.
Przełknęłam ślinę
kiedy zobaczyłam Justina.
Nie słyszałam nawet
kiedy przyjechał, ani kiedy wszedł.
Minusy mieszkania z
chłopakiem ze złą przyszłością.
Potrafi wejść tak, że
nikt go nie usłyszy.
-A co to za
tulenie?-zapytał posyłają mi lekki uśmiech.
Przypomniałam sobie, że
trzymam test w dłoni i szybko schowałam go pod koszulkę.
-A tak po prostu. Dawno jej
nie widziałam i wiesz...stęskniłam się.-odpowiedziała Nicol za
co byłam jej wdzięczna.
-Okaaay... dacie mi
chociaż przejść? Chce skorzystać z toalety.
-NIE!-krzyknęłam i
skarciłam się od razu za to w głowie kiedy zobaczyłam jego
zdziwioną minę.-Znaczy daj mi chwilę, tylko sprzątnę trochę,
zrobiłam tam straszny syf.-zachichotałam nerwowo i wślizgnęłam
się do środka łazienki.
Chwyciłam opakowanie i
ulotkę leżącą obok toalety i wyrzuciłam wszystko do kosza.
Schowałam test za pasek
spodni, przykrywając go koszulką i wyszłam ze środka.
-Gotowe, możesz
wejść.-zwróciłam się do Justina zostawiając mu otwarte drzwi i
ciągnąc za sobą Nicol do salonu.
-Chyba już pojadę, myślę
że powinniście pogadać. Zadzwoń później, jak poszło, dobra?
-Okay.-kiwnęłam głową i
przytuliłam ją szybko.-Pa
Nie odprowadziłam jej
nawet do drzwi tylko usiadłam w salonie, bawiąc się swoimi
palcami.
Usłyszałam zamykanie
drzwi frontowych i zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej zdając
sobie sprawę, że muszę powiedzieć Justinowi. Bo jeśli
dowiedziałby się jakimś cudem z jakiegoś innego źródła, mógłby
być wtedy naprawdę wkurzony.
Poczułam jak kanapa obok mnie ugina się i nie musiałam patrzeć w tamtą stronę, aby wiedzieć że Justin właśnie siedzi obok mnie.
Poczułam jak kanapa obok mnie ugina się i nie musiałam patrzeć w tamtą stronę, aby wiedzieć że Justin właśnie siedzi obok mnie.
-Dobra... możesz mi
powiedzieć o co chodzi?-zapytał
Kiwnęłam lekko głową i
przymknęłam na chwilę powieki.
Kiedy je otworzyłam,
wlepiłam wzrok w moje kolana.
-Jaa...-zaczęłam ale nie
miałam pojęcia jak to dokończyć.
Sięgnęłam ręką pod
koszulkę i wyjęłam test następnie podając go Justinowi.
-Co to jest?-zapytał
lekko zdezorientowany.
Nie dziwie się, widzi
pewnie takie coś pierwszy raz na oczy.
-Test Ciążowy.-mruknęłam
wpijając swoje palce w kolana.
-Cz-czy to znaczy...że-że
jesteś w ciąży?-jąkał się a ja nie miałam pojęcia dlaczego.
Bałam się podnieść
głowę i zobaczyć wyraz jego twarzy.
-Tak.-odpowiedziałam
cicho a w salonie zapadła kompletna cisza.
Było słychać prace
każdej maszyny elektrycznej w domu, tykanie zegarka i nasze oddechy,
ale nikt nie odezwał się ani słowem.
-Spójrz na mnie.-mruknął
po kilku minutach ciszy.
Przełknęłam ślinę i
przekręciłam głowę w jego stronę.
Złapał kciukiem i palcem
wskazującym moją brodę i oblizał usta.
-Będę tatą?-zapytał
cicho.
-Tak, będziesz
tatą.-odpowiedziałam zaskoczona jego reakcją.
-Ja...ja chyba nie
potrafię.-mruknął.
Zmarszczyłam brwi.
Spojrzałam w jego oczy i po raz pierwszy zobaczyłam w nich coś
dziwnego...Strach? Niepewność? Być może.
Wiedziałam, że Justin
jest świetnym chłopakiem i będzie świetnym ojcem, ale
najwyraźniej nie wierzy w siebie. I to właśnie ja, jego żona
muszę mu to udowodnić, muszę go do tego przekonać.
Odepchnęłam jego dłoń i
podniosłam się lekko tylko po to aby móc usiąść na
jego kolanach.
-Oczywiście, że
potrafisz. Jesteś świetnym mężem. Opiekujesz się mną,
uszczęśliwiasz mnie. Wiem, że to nie to samo co dziecko, ale
jesteś silnym młodym mężczyzną. Prędzej czy później i tak by
się to stało. Teraz się boisz, bo nie masz pojęcia jak to
wszystko będzie wyglądało, ale wiesz co? Ja też. Poradzimy sobie,
razem. Będziesz świetnym tatą, jestem tego pewna. -obiełam
dłońmi jego policzki i kciukami zaczęłam głaskać skórę na nich.
-A ty będziesz świetną
mamusią.-mruknął
Uśmiechnęłam się.
-Będzie dobrze. Damy
radę. Będziemy świetną rodziną.-wtuliłam głowę w zagięcie w
jego szyj.
Objął mnie jedną ręką
w tali a drugą położył na moim brzuchu.
I czego ja się bałam?
-Kocham Cię.-powiedziałam
i pocałowałam jego szyje.
-A ja Ciebie, cholernie
bardzo, księżniczko.
___________________________
Witam was w ostatnim rozdziale tego ff.
Chciałabym bardzo wam podziękować za cudowny rok z wami i za prawie 129 tysięcy wyświetleń oraz 722 komentarze.
Jesteście wspaniali.
Zachęcam do czytania również mojego drugiego ff, które znajdziecie na moim profilu.
___________________________
Witam was w ostatnim rozdziale tego ff.
Chciałabym bardzo wam podziękować za cudowny rok z wami i za prawie 129 tysięcy wyświetleń oraz 722 komentarze.
Jesteście wspaniali.
Zachęcam do czytania również mojego drugiego ff, które znajdziecie na moim profilu.
Świetny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńtylko szkoda że już koniec :-(:-(:-(
Będzie dziecko :-)
O juz koniec :( świetne opowiadanie
OdpowiedzUsuńNapisz jeszcze jeden rozdział, ostatni , np 15 lat później albo jak Justin radzi sobie w roli ojca , super rozdział z resztą jak wszystkie inne ♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńSwietne☺
OdpowiedzUsuńCudowne zakończenie ! Lepiej być nie mogło :) Będę za nimi tęsknić
OdpowiedzUsuńŚwietne! Cudownie sie skonczylo, oni sa idealni❤ dziekuje za wszystko :*
OdpowiedzUsuńJejku jakie to cudowne ! Bardzo ubolewam że to juz koniec no to najlepsze opowiadanie jakie czytałam i na 100% będę wracała do niego po raz kolejny
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec tego opowiadania.Przecudowna końcówka.
OdpowiedzUsuńOjeju, właśnie przeczytałam całe opowiadanie i jestem pod wrażeniem! szkoda, że koniec.
OdpowiedzUsuńJa zapraszam na to ff(nie moje):
http://night-dream-jb.blogspot.com/
Mogłabyś jeszcze napisać jeden albo dwa rozdziały np. 3 lata pozniej albo 8 lat pozniej a drugi jak ta córka czy syn są starsi albo najlepiej drugą część tego jak oni siė tym dzieckiem zajmują
OdpowiedzUsuńNapisz jeszcze jeden proszę
OdpowiedzUsuńChyba sie porycze moje ulubione ff
Genialne opowiadanie, skończyłam czytać w dwa dni :)
OdpowiedzUsuńhttp://peoplehelpthepeople00.blogspot.com/
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńChcesz poćwiczyć swoje pisarskie umiejętności i przy okazji wygrać książki, upominki, grafikę i reklamę bloga? Tak? W takim razie zapraszam Cię serdecznie do konkursu literackiego „Już nie zapomnisz mnie”
www.przedwojenny-konkurs.blogspot.com
Wystarczy napisać opowiadanie o dowolnej tematyce do 5 stron i… co dalej? Dowiedz się szczegółów, czytając regulamin na blogu.
Niech pamięć o przedwojennych artystach trwa, a osoby lubiące pisać – doskonalą swe pióro.
Pozdrawiam ciepło!
Ps. Przepraszam za tę reklamę, ale nie znalazłam innej zakładki. Wiadomo, jak trudno jest się zareklamować. A może akurat Cię zainteresuje konkurs?