Kathe POV'
Jest
18 a ja siedzę na kanapie i oglądam jakąś komedie. Mój telefon
za wibrował w kieszeni. Wyciągnęłam go, a na ekranie pojawiła
się wiadomość.
Od:
Nieznany
Uważaj
żeby twój chłoptaś nie miał dzisiaj problemu z hamulcami, a i
uważaj na siebie, bo tobie też może stać się coś niedobrego.
Całuski
xx
Przeczytałam
wiadomość z 10 razy i za 10 dopiero skojarzyłam o co temu komuś
może chodzić. Cholera! Przecież dzisiaj Justin ma wyścig.
Kliknęłam
na 'odpowiedz'
Do:
Nieznany
Kim
jesteś? I czego chcesz?
Czekałam
parę minut na odpowiedz, ale nie dostałam jej.
Kim
ten ktoś jest? Skąd ma mój numer? Dlaczego ma mi się coś stać?
I najważniejsze. Czego chce od Justina?
Przecież
jeśli chciałby żeby coś mu się faktycznie stało nie pisał by
mi tego. Ale dla mnie lepiej, na pewno nie wpuszczę go to tego
samochodu tak łatwo.
Wybrałam
numer Justina i przyłożyłam telefon do ucha.
Jeden
sygnał... Drugi sygnał...
-Hej.-usłyszałam
ochrypły głos w telefonie.
-Umm..
hej. Gdzie teraz jest twoje Ferrari?
-Myślałem,
że dzwonisz bo się za mną stęskniłaś czy coś. Teraz pewnie
jeszcze w garażu u Ryana.
-Dlaczego
'jeszcze'?
-Bo
potem chłopaki zabiorą go do garażu na wyścigach. A czemu pytasz?
Coś się stało?
-Nie,
nic.-odpowiedziałam szybko.
-Kathe?
Na pewno? Nagle bardzo zainteresowało Cię moje auto.
-Wszystko
okay. Muszę kończyć, pa.
-Do
zobaczenia.-odpowiedział a ja nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Ktoś
może faktycznie spróbować majstrować przy tym samochodzie w
garażu na wyścigach.
Spojrzałam
na zegarek 18:30.
Wyłączyłam
telewizor i weszłam po schodach do swojego pokoju.
Wyjęłam
z szafy jasne dżinsy, biały T-shirt z napisem #BAD i czarną
bejsbolówkę.
Z
komody wyjęłam bieliznę i weszłam do łazienki.
Odkręciłam
wodę, zdjęłam z siebie ubrania i bieliznę i weszłam do kabiny
zamykając ją za sobą.
Umyła
głowę kokosowym szamponem a w ciało wtarłam brzoskwiniowy żel.
Spłukałam
z siebie pianę, zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny.
Wytarłam
ciało w ręcznik założyłam świeżą bieliznę i ubrania.
Uczesałam
i wysłużyłam włosy a potem je wyprostowałam.
Rzęsy
pomalowałam tuszem a z eyelinerem sobie odpuściłam bo za bardzo
trzęsły mi się ręce. Usta pomalowałam błyszczykiem, spryskałam
się swoimi ulubionymi perfumami i wyszłam z łazienki.
Założyłam
jeszcze białe stopki, białe Air Forcy i wyszłam z pokoju. Do
kieszeni włożyłam telefon który zostawiłam na kanapie w salonie.
Spojrzałam
na zegarek w kuchni 19:20.
Usiadłam
na kanapie i weszłam jeszcze na różne portale społecznościowe.
O
19:30 włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam z domu zamykając go
na klucz.
Justin
stał oparty o samochód, spojrzał na mnie i uśmiechnął się a ja
odwzajemniłam uśmiech.
Cały
czas w głowie miałam sms od 'Nieznanego'.
Pocałowałam
go w policzek, a Justin obrócił głowę, przyciągnął mnie bliżej
siebie i pocałował w usta. Pogłębiłam pocałunek, a Justin po
chwili odsunął się.
-Nie
chciałem tego przerywać, ale musimy jechać.-powiedział i
uśmiechnął się lekko.
Skinęłam
od niechcenia głową i wsiadłam na miejsce pasażera.
Przez
całą drogę czyli jakieś 5 minut nie odzywaliśmy się do siebie
tylko słuchaliśmy muzyki, która leciała w radiu.
Kiedy
Justin zaparkował przed miejscem w którym ostatnio również
odbywały się wyścigi moje ręce zaczęły trząść
się jeszcze bardziej.
Wysiadłam
z samochodu, Justin podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Dlaczego
się trzęsiesz?-zapytał
-Zimno
mi.
Justin
objął mnie ramieniem i ruszył w kierunku jak mi się zdaje garaży.
Uśmiechnęłam
się na widok Nicol. Nie będą tu przynajmniej jedyną dziewczyną.
Justin
przywitał się z chłopakami i otworzył drzwi od Ferrari.
-Trzeba
rozgrzać to cudeńko.-powiedział uśmiechając się od ucha do
ucha.
-Nie!-krzyknęłam
a wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę.
Wcisnęłam
się obok Justina i otworzyłam maskę. Podeszłam do niej i
podniosłam ją do góry. Spojrzałam na miejsce w którym znajdował
się przewód hamulcowy, włożyłam rękę pod spód i wyciąg łam
ją kiedy poczułam mokry płyn na ręce a przewód był przecięty.
Znam
się trochę na motoryzacji więc wiem gdzie są takie typu rzeczy.
Matt
podszedł do mnie i spojrzał na mnie a potem na samochód.
-Skąd
wiedziałaś?-zapytał cicho.
Wyciągnęłam
z kieszeni telefon i pokazałam mu sms od nieznajomego.
-Cholera!-krzyknął.
Justin
z chłopakami podeszli do nas.
-Bieber,
Kathe właśnie uratowała Ci życie!-krzyknął Matt a wszyscy
spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem.
-No
dalej pokaż mu tego pierdolonego sms.-warknął.
Wyciągnęłam
z kieszeni Iphona. Justin podszedł do mnie a ja podałam mu telefon.
-Kurwa!
Miałaś zamiar powiedzieć mi, że ktoś Ci grozi?!-krzyknął
-Miałam.
Tylko najpierw wolałam się upewnić, że nic Ci się nie stanie.
-Nic
by mi się nie stało.
-Nic
Ci się by nie stało? Nic? Jeśli nie otworzyła bym tej maski i nie
sprawdziła tej pierdolonej groźby, mógł byś się zabić. A ty mi
mówisz, że nic by Ci się nie stało?-powiedziałam, a po moich
policzkach niekontrolowanie spłynęły łzy.
Justin
podszedł do mnie jeszcze bliżej i mocno mnie przytulił.
Oparłam
głowę o jego tors, a chłopak nadal mnie przytulając zwrócił się
do chłopaków.
-Dacie
radę naprawić to do wyścigów?-zapytał
-Powinniśmy.-odezwał
się Matt.
Justin
odsunął się ode mnie i złapał mnie za rękę, ciągnąc w
kierunku wyjścia z garażu.
Zaprowadził
mnie na tyły garażu i posadził na murku.
-Jeśli
drugi raz dostaniesz wiadomość od jakiegoś 'nieznanego' to mi ją
od razu pokaż, albo zadzwoń. Nie ważne czy to będzie 1 w nocy,
dobrze?-zapytał.
-Dobrze.-odpowiedziałam
a chłopak znowu mnie mocno do siebie przytulił.
-Nie
chce, żeby coś Ci się stało.-powiedziałam, i jestem pewna, że
Justin się uśmiechnął.
-Ja
też, nie chce żeby coś Ci się stało, dlatego zawsze musisz mi
mówić o takich typu wiadomościach. I jak będę się ścigał,
masz nawet na sekundę nie odchodzić, nigdzie bez chłopaków,
rozumiesz?
-Rozumiem.-odpowiedziałam
i położyłam ręce na jego karku a on mnie pocałował.
Tym
razem to ja odsunęłam się od niego i zeskoczyłam na zimie.
-Idziemy,
zobaczyć jak radzą sobie chłopaki?-zapytałam.
Justin
przytaknął i złapał mnie za rękę.
-I
jak?-zapytał Justin wchodząc do garażu.
-Jeszcze
tylko płyn i wszystko gotowe.-odpowiedział Scott.
Danny
wlał płyn i zamknął maskę.
-W
tym czasie kiedy mnie nie będzie, macie pilnować ją w każdej
sekundzie. Macie nie spuszczać jej z oczu, bo inaczej was
wszystkich zabije, jasne?-powiedział poważnie i spojrzał
na mnie.
-Jasne.-odpowiedzieli
równo, a Justin się uśmiechnął.
-No
to Bieber, buzi na szczęście i na tor.-powiedział Ryan
Justin
obrócił się w moją stronę i uśmiechnął się łobuzersko.
Przybliżył twarz do mojej a już po chwili nasze usta spotkały
się w delikatnym pocałunku. Bieber po chwili pogłębił pocaunek i
wślizgnął język do mojej buzi.
-To
miał być buziak na szczęście, a nie wymiana śliny. Jak chcecie
mogę wam po wyścigach zamówić hotel.-powiedział Ryan, a wszyscy
wybuchnęli śmiechem.
Justin
odsunął się ode mnie i uśmiechnął cwaniacko.
-Uważaj
na siebie.-powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
-Będę,
obiecuje.-pocałował mnie w czoło, wsiadł do samochodu i odjechał
z piskiem opon.
Obok
mnie od razu znaleźli się chłopaki.
-Wiesz,
chcemy jeszcze trochę pożyć, więc serio nie będziemy spuszczać
z Ciebie wzroku, bo wiemy do czego zdolny jest Bieber.-powiedział
Luke a ja się zaśmiałam.
Wyszłam
z garażu i stanęłam w miejscu w którym dokładnie widać
uczestników, a w sumie najbardziej szare Ferrari.
Z
tego co wiem dzisiaj wszystkie samochody ścigają się razem.
Obok
mnie stanęła Nicol, a wokół nas chłopaki.
-Byłam
głupia, że uwierzyłam Ci wtedy w parku, że pomiędzy wami nic nie
ma.-usłyszałam głos Nicol obok swojego ucha.
Spojrzałam
na nią i chciałam już coś powiedzieć, ale usłyszałam dźwięk
sygnalizujący rozpoczęcie się wyścigów.
Spojrzałam
na samochód Justina, i modliłam się żeby nic mu się nie stało.
Samochód
zaczął wyprzedzać pozostałe auta a już po chwili znalazł się
na pierwszym miejscu a tuż za nim czarne Ferrari z którym ścigał
się ostatnio.
Zacisnęłam
kciuki.
-Spokojnie,
nic mu się nie stanie i wygra to.-spojrzałam się w kierunku Ryana
i uśmiechnęłam się.
-Mam
nadzieje.-wymamrotałam i przeniosłam wzrok z powrotem na tor.
W
kieszeni poczułam wibracje, a przez głowę przebiegła mi od razu
myśl pt. 'Nieznany'.
Wyjęłam
telefon i nie myliłam się.
Od:
Nieznany
Brawo!
Uratowałaś Biebera! Lepiej dla Ciebie, że Cię pilnują. Szkoda,
że nie pociągnąłem za spust kiedy mogłem.
Obróciłam
się a mój wzrok padł na postać z kapturem na głowie opartą o
czarny samochód z telefonem w ręku.
-Ryan.-pociągnęłam
chłopaka za rękaw bluzy.
-Hmm?-chłopak
spojrzał na mnie
-Kto
tam stoi?-pokazałam palcem na postać w kapturze.
-Przez
ten kaptur nie za bardzo widzę, ale zaraz się dowiemy.-Ryan odszedł
w kierunku wskazanej przeze mnie postaci.
Kiedy
kaptur spadł z głowy chłopaka, zamarłam.
'Szkoda,
że nie pociągnąłem za spust kiedy mogłem.' Mogłam się
domyślić. Ryan trzymał Jasona za bluzę i dociskał do samochodu.
Podbiegłam do nich i stanęłam za Ryanem. Reszta chłopaków poszła
za mną, tak jak obiecywali Justinowi nie spuszczali ze mnie wzroku.
Chłopak
spojrzał na mnie i złośliwie się uśmiechnął.
-To
ty wysyłasz mi te sms?-zapytałam
-Jakie
sms? O co ci chodzi kochanie?-powiedział a jego uśmiech powiększył
się jeszcze bardzie.
Wcale
nie przejmował się tym że Ryan trzyma go za bluzę i w każdym
momencie może uderzyć, czy zastrzelić.
-Nie
mów do mnie kochanie i nie rób ze mnie idiotki. 'Szkoda, że nie
pociągnąłem za spust kiedy mogłem'. Czego ty do Cholery ode mnie
chcesz?!-krzyknęłam, a wszyscy przyglądali mi się dokładnie.
-Brawo,
za spostrzegawczość. Już myślałem że nigdy nie doczekam się
tego dnia. Czego chce? Zniszczyć Biebera, zabiorę mu wszystko.
Podniósł się po stracie brata, w sumie to na tym zyskałem. Nie
siedzę chociaż w tym całym bagnie sam. Ale teraz zabije Ciebie, a
potem jego.-powiedział i zaśmiał się złośliwie.
Ryan
uderzył go w twarz, a ja cofnęłam się do tyłu, po moim policzku
spłynęła pierwsza łza. Chłopak nie bronił się, cały czas
patrzył na mnie z tym samym uśmiechem.
-Zabawie
się tobą, a potem zabije. Będę oglądał jak Bieber cierpi a na
sam koniec skończy tak jak ty, parę metrów pod ziemią.-zaśmiał
się.
Nagle
Ryan został odepchnięty a przy chłopaku stanął Justin.
-Coś
ty kurwa powiedział?-warknął.
-Proszę
proszę kogo ja znowu widzę. To co słyszałeś Bieber zabawię się
z nią, potem zabije a na sam koniec zajmę się tobą.-z twarzy chłopaka
nie znikał uśmiech.
Justin
zamachnął się i uderzył go w nos, potem oddał jeszcze parę
ciosów w twarz i kopnął go z całej siły w brzuch.
Jason
upadł na ziemie, ale nadal się uśmiechał.
Ten
chłopak jest chory psychicznie.
-Nie
zbliżysz się do niej. Rozumiesz, kurwa?!-krzyknął i kopnął go w
brzuch.
-I
tak ją zabije.-powiedział i znowu się zaśmiał.
Moje
policzki były całe mokre od płaczu.
Justin
wyciągnął bron i przystawił ją do głowy chłopaka.
-Justin
nie możesz tego zrobić, tu są ludzie.-powiedział Matt.
Justin
prychnął i nadal trzymał broń przyciśniętą do głowy chłopaka.
-Nie
możesz iść do więzienia, nie możesz mnie zostawić! -krzyknęłam,
a spod moich powiek wypłynęło jeszcze więcej łez.
Justin
spojrzał na mnie, i schował broń za koszulkę.
-To
jest twoje ostatnie ostrzeżenie. Jeśli zobaczę cię kiedyś gdzieś
w okolicy, albo wyślesz jeszcze chodź jedną wiadomość do niej.
Znajdę Cię i zabije, gnoju. Zabije kurwa!-krzyknął i kopnął go
jeszcze raz z całej siły w brzuch.
Justin
odsunął się od chłopaka, podszedł do mnie i mocno mnie
przytulił.
-Nie
zrobi Ci nic, nie płacz.-powiedział i przejechał ręką po moich
plecach, próbując mnie uspokoić.
Wtuliłam
się w niego i nie przestawałam płakać.
-Popatrz
na mnie.-powiedział i odsunął się a ja zrobiłam co kazał.
-Nie
pozwolę, żeby coś Ci zrobił. Nie zbliży się do Ciebie, bo
inaczej go zabije. Proszę, nie płacz. Nic Ci nie zrobi.-pocałował
mnie w czoło i jeszcze raz do siebie przytulił.
-Ufasz
mi?-wyszeptał mi do ucha.
-Tak.-odpowiedziałam
-Nie
płacz, skarbie. Obiecuje, że nic Ci nie zrobi.-wytarł łzy z moich
policzków i pocałował w czoło.-Jedziemy do domu, chodź.-dodał i
złapał mnie za rękę prowadząc do Range Rovera.
-A
co z Ferrari?-zapytałam
-Ryan go zabierze i wygraną.
-Wygrałeś?
-Jakby inaczej, skarbie?-powiedział i uśmiechnął się a ja odwzajemniłam uśmiech.
Wsiadłam do samochodu, Justin zamknął za mną drzwi, obszedł samochód do okola i usiadł na miejscu kierwocy.
-Dziękowałem Ci już dzisiaj?-zapytał wyjeżdżając na ulicę.
-Za co, masz mi dziękować?
-Gdyby nie ty, pewnie wyjechał bym bez hamulców.
-Ty sobie ze mnie żartujesz? Nie wpuściłabym Cię do tego samochodu, bez sprawdzenia co z hamulcami. Więc nie masz za co dziękować.
-To chyba znaczy, że Ci na mnie zależy, co?-uśmiechnął się, spojrzał na chwilę na mnie i z powrotem przeniósł wzrok na drogę.
I co ja mam teraz mu odpowiedzieć? Powiedzieć prawdę, czy skłamać?
-Ciekawe, co leci w radiu.-powiedziałam i sięgnęłam ręką do włącznika, ale Justin złapał moją dłoń, splótł ze swoją i zaśmiał się.
-Co jest takiego śmiesznego?-zapytałam
-Dobra nie chcesz odpowiedzieć, to nie. Ale i tak Cię jeszcze o to zapytam, Justin Bieber nie odpuszcza tak łatwo.-uśmiechnął się, a ja się zaśmiałam.
Wjechał samochodem na swój podjazd, puściłam jego dłoń i wysiadłam.
Mam spędzić całą noc sama, mimo że grozili mi śmiercią?
No chyba nie.
-Coś się stało?-zapytał i podszedł bliżej mnie.
-Rodzice pewnie wrócą w nocy, a ja do tego czasu będę sama w domu.
-Proponujesz mi sex?-uśmiechnął się łobuzersko i poruszył brwiami w górę i w dół.
Przewróciłam oczami i uderzyłam go lekko w ramie.
-Nie, nic Ci nie proponuje. Boje się zostać sama w domu.
-Chcesz żebym u Ciebie został?-zapytał a ja przytaknełam.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku drzwi od mojego domu.
Otworzyłam je, i zapaliłam światło.
-Rozgość się, a ja pójdę wziąć prysznic.-powiedziałam i weszłam po schodach do pokoju.
Wyjęłam z szafy Hawajki i szarą bokserkę z komody wzięłam świeżą bieliznę i weszłam do łazienki zamykając ją za sobą na klucz. Odkręciłam wodę i zdjęłam z siebie materiał, weszłam do kabiny, zamknęłam ją za sobą. Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Wytarłam ciało, założyłam bieliznę i 'piżamę'. Z kieszeni spodni wyjęłam jeszcze telefon i wrzuciłam je do kosza razem z pozostałymi ubraniami i wyszłam z łazienki. Justin siedział na łóżku i grzebał coś w swoim telefonie.
Przeszłam obok niego, telefon położyłam na szafce i położyłam się w łóżku. Justin podniósł głowę, spojrzał na mnie i położył telefon obok mojego. Zdjął buty, spodnie i koszulkę i położył się obok mnie.
-Zamknąłeś drzwi?-zapytałam
-Tak, zamknąłem.-zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie.
-Dobranoc kochanie.-pocałował mnie w czoło a ja się uśmiechnęłam.
-Dobranoc.
_________________________________________
Bardzo wam dziękuje za wyświetlenia i komentarze.
Jesteście kochani. :)
Następny rozdział Sobota/Niedziela :)
ASK: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ