sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 47: Co tutaj się dzieje

PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ

Kathe POV'

Nadal mieszkam z Justinem, chociaż już nie w domu na przeciwko moich rodziców.
Mama odzywa się do mnie sporadycznie, ale z tatą nie miałam kontaktu.
Mieszkamy teraz paręnaście ulic dalej, ale mamy blisko do Matta i Ryana.
Próbowałam przemówić Justinowi do rozsądku aby zmienił zdanie co do przeprowadzki, bo dobrze wiedziałam, że robi to tylko ze względu na mnie abyśmy codziennie nie musieli znosić moich rodziców, który mimo że mieli do mnie tak blisko nie próbowali przeprosić i się pogodzić.
Było to dla mnie trudne i Justin widział, jak płakałam kiedy przez okno widziałam jak tata spoglądał z wrogością na dom w którym mieszkałam, dlatego rozumiałam Justina, że chciał dla mnie jak najlepiej.
Mieszkamy w równie wielkim domu, może i nawet większym, a najlepsze jest to że mamy ogródek i basen.
Próbowałam niezliczoną ilość razy wyciągnąć z Justina ile za niego zapłacić, ale chłopak nie pisnął nawet słówka, aż w końcu się poddałam.
Czułam się też dziwnie, że musiał za mnie płacić i na dodatek za rachunki dlatego zaczęłam szukać pracy.
Justin kiedy się o tym dowiedział, nie powiem, wkurzył się i próbował namówić mnie abym sobie odpuściła, bo ma wystarczająco pieniędzy aby utrzymywać nas oboje. Ale ja i tak się uparłam, aż w końcu znalazłam pracę w STARBUCKdwie ulicę dalej.
Justin również nie był zadowolony z tego że pracuję z dwoma chłopakami, ale żeby już się tak nie denerwował wkręciłam również do pracy Nicol, która również szukała pracy a akurat w Starbucks'ie szukali jeszcze jednego pracownika. Udawałam, że nie wiem nic o tym, że Justin wypytuje moją przyjaciółkę o to czy żaden z chłopaków się do mnie nie przystawia.

Za 20 minut, kończyłam z Emilly pracę, ponieważ zbliżała się godzina 20 i kończyła się nasza zmiana.
Odebrałam od Emilly dwa kubki z napisem Księżniczka Lilly i Książę Danny.
Uśmiechnęłam się bo te imiona pasowały do pary, którą znałam.
Do jednego kupka wlałam mrożoną kawę a do drugiego gorącą czekoladę.
Emilly wywołała parę a ja uśmiechnęłam się szeroko na widok przyjaciół.
-Coś tak myślałam, że to wy.-zaśmiałam się spoglądając raz na Lilly raz na Dannego.
Telefon Dannego zadzwonił, wyciągnął z kieszeni Iphona i odebrał.
Uśmiechnęłam się do Lilly i oparłam o blat ponieważ jak na razie nie mieliśmy klientów.
-Cześć stary, co tam?-przywitał się Danny z rozmówcą a potem spojrzał na Lilly, potem na mnie a na końcu na Nicol.
-Tak, wszystko okay.-powiedział. Spojrzałam na Lilly, która patrzyła na chłopaka marszcząc brwi.
-Jeszcze nie. -zaśmiał się.-Wyluzuj.-ponownie się zaśmiał
-Dobra, napisze ci SMS, pasuje?-pokręcił rozbawiony głową i roztłoczył się.
-Kto dzwonił?-zapytała ciekawa Lilly
-Kolega.-odpowiedział i oblizał usta zabierając swoją kawę.
Dziewczyna spojrzała na niego ponownie marszcząc brwi.
Zabrał jej kawę i odciągnął Lilly na bok.
-Zaraz wracamy.-powiedział i uśmiechnął się.
Patrzyłam jak siadają przy stoliku.
Danny zaczął coś jej tłumaczyć, a dziewczyna zmarszczyła brwi i upiła łyk czekolady i wyprostowała się. W końcu kiwnęła głową i wstała kierując się z powrotem w naszym kierunku.
-Słuchajcie, nie wiem co tutaj się dzieje do cholery, ale macie ze mną iść od razu po pracy do domu.
Zamrugałam zaskoczona powiekami.
-To rozkaz?-zapytała Nicol
-Tak, chyba tak.-wzruszyła ramionami Lilly.
-Dobra niech będzie. Ja pójdę.-stwierdziłam oblizując usta.
-Ja też.-kiwnęła głową Nicol.
-A może, któraś z was wie, co się dzieje?-zapytała patrząc raz na mnie raz na Nicol.
-Niby skąd?-prychnęła Nicol
-Okay.-kiwnęła głową i pociągnęła kolejny łyk czekolady.
-Gdzie się podział Danny?-zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu, ale i tak nigdzie go nie widziałam.
-Musiał wyjść i zostawił mi auto.
-A jak wróci?-zapytała Nicol
-Kolega po niego przyjedzie.-odpowiedziała.-Dobra, o której kończycie?-zapytała uśmiechając się lekko.
-Zaa...-spojrzałam na zegarek na mojej ręce.-10 minut.
-W porządku, poczekam na was przy stoliku.-powiedziała i odeszła.
-Dziwne.-mruknęła pod nosem Nicol a ja kiwnęłam głową.


Po 10 mintach, nasze miejsca zajął Tom i Niall. Przywitałyśmy się z chłopakami i wyszłyśmy na zaplecze, żeby się przebrać.
Po 5 minutach, wszystkie siedziałyśmy już w samochodzie Dannego.
-To naprawdę dziwne, że zostawił mi auto. Nie zdarza się to często.-stwierdziła Lilly i odpaliła samochód.
Po 20 minutach byłyśmy w domu jej i Dannego ale po chłopaku nigdzie nie było śladu.
-I co konkretnie my mamy tutaj robić?-zapytała Nicol rozglądając się.
-A bo ja wiem.-Lilly wzruszyła ramionami.
Zaśmiałam się z poziomu głupoty tej sytuacji.
-Chcecie obejrzeć jakiś film?-zapytała w końcu Lilly kiedy przypatrywaliśmy się sobie nawzajem.
-Jasne.-powiedziałyśmy równo z Nicol i usiadłyśmy na kanapie w salonie.
Lilly włączyła jakąś komedie i usiadła między nami.
Niby oglądałam ale myślami byłam zupełnie gdzie indziej, aż w mojej głowie pojawiło się niezbyt miłe wytłumaczenie tej sytuacji.
-Ej... A co jeśli Justinowi znowu się coś stało i nie chcieli abyśmy się o tym dowiedziały i ściągnęli nas tutaj?-mruknęłam zagryzając wargę.
Dziewczyny obróciły się w moją stronę. Nicol skrzywiła się myśląc nad moimi słowami a Lilly pokręciła głową.
-Danny był raczej rozbawiony niż załamany czy zdenerwowany, więc wątpię aby któremu kolwiek z nich cokolwiek się stało.-powiedziała
Kiwnęłam głową.
-Mam pomysł. Zadzwonię do Matta, może od niego czegoś się dowiem.-powiedziała Nicol i wyciągnęła telefon z kieszeni a chwilę potem wybierając numer chłopaka.
Stukała palcami o nogę, czekając aż odbierze
-Cześć skarbie.-przywitała się i uśmiechnęła się patrząc na nas.- Tak wszystko w porządku. Mam pytanie. Danny kazał Lilly zabrać mnie i Kathe do nich. Może ty wiesz o co w tym wszystkich chodzi?
Słuchała przez chwilę, aż w końcu zmarszczyła brwi.
-Ty też? Co wy kombinujecie? To ma coś wspólnego z waszym wczorajszym męskim spotkaniem?-zapytała zagryzając wargę.
Matt odpowiedział jej coś aż w końcu dziewczyna podniosła do góry brwi.
-Tak, jasne. Zajmę się tym, mimo że nie wiem o co tutaj biega.-mruknęła i rozłączyła się
-I co?-zapytałyśmy równo z Lilly
-Nie uwierzycie. Powiedział, że dowiem się wszystkiego w swoim czasie, a kiedy zapytałam o to ich wczorajsze spotkanie odpowiedział po prostu: Być może. Aaa i na koniec powiedział, że mam razem z Lilly zająć się Kathe i zrobić z niej super seksowną laskę.-westchnęła.
-A co ja mam z tym wspólnego?-zmarszczyłam brwi i oblizałam usta.
-Sama chciałabym wiedzieć. Ale obiecałam to obiecałam. Lilly masz jakąś super kieckę?-spojrzała na dziewczynę i uśmiechnęła się.
-Jasne. Chociaż zajmie nam to na chwilę myśli.-powiedziała i podniosła się z kanapy.
Wyłączyła telewizor i złapała mnie za rękę ciągnąć za sobą po schodach.
Weszłam do jej i Dannego sypialni a potem do garderoby.
Lilly wyciągnęła czerwoną obcisłą sukienkę z małym wycięciem na plecach i z trójkątnymi wycięciami po bokach. Sukienka była zapinana na jeden guzik na szyi a plecy były odkryte.
-Na mnie jest już za krótka, ale jeśli będzie dobra na Ciebie, możesz nawet ją sobie zatrzymać.-uśmiechnęła się i podała mi sukienkę.
Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie spodnie i koszulkę i przymierzyłam sukienkę.
Wyszłam aby pokazać się dziewczyną a one stanęły jakby widziały mnie pierwszy raz w życiu na oczy.
-No co? Aż tak źle wyglądam?-zapytałam wzdychając.
-Co? Nie. Wow! To leży na tobie jeszcze lepiej niż na mnie. Tak, koniecznie to zakładasz.-uśmiechnęła się Lilly i klasnęła w dłonie.
-A co ty o tym sądzisz?-zapytałam Nicol
-Jestem zdecydowanie na tak!-mrugnęła.
-Więc dobra. Pewnie chcesz wziąć prysznic. Żel powinnaś mieć w kabinie. Tutaj masz pończochy zaraz znajdziemy jakąś nową bieliznę, bo raczej ten czarny stanik średnio pasuje.-skrzywiła się i zaczęła poszukiwania w komodzie.
-hmmm.-mruknęła a kiedy nic nie znalazła poszła do garderoby.-Jest!-pisnęła i pojawiła się z nowym czerwonym koronkowym stanikiem i czerwonymi stringami.
-Nie założę tego.-skrzywiłam się.
-Och założysz, założysz. Mam nadzieje, że stanik będzie pasować, chodź twoje cycki są trochę większe od moich.-zaśmiała się- Zaraz znajdę Ci jakiś ręcznik.
Weszła z powrotem do garderoby a sekundę później wróciła z błękitnym ręcznikiem w ręce. Podała mi go i popchnęła w stronę łazienki. Kiedy się obróciłam dała mi klapsa w tyłek a ja zapiszczałam.
Zaśmiały się z mojej reakcji a ja zniknęłam w łazience.

Po szybkim prysznicu, wytarłam ciało w ręcznik i założyłam bieliznę. Czułam się trochę dziwnie w tych "majtkach" ale to chyba kwestia przyzwyczajenia.
Założyłam ciemne pończochy a potem sukienkę.
Złożyłam moje ubrania i wyszłam z nimi z łazienki, zabierając jeszcze bieliznę.
Kiedy dziewczyny usłyszały otwierające się drzwi, spojrzały na mnie i pokiwały głowami.
-I co teraz?-zapytałam przestępując z nogi na nogę.
-Jak to co? Fryzura i makijaż.-podniosły się i popchnęły mnie w kierunku toaletki.
Usiadłam na krześle i skrzywiłam się kiedy dziewczyny zasłoniły lustro przede mną.
-Co robicie?-zapytałam
-Efekt zobaczysz później.-powiedziała Nicol i uśmiechnęła się.
Lilly zajęła się moimi włosami a Nicol makijażem.

Jakieś pół godziny później, wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą kiedy odsunęły się ode mnie.
-Skończyłyście?-zapytałam otwierając oczy i patrząc na nie.
Uśmiechnęły się szeroko i przybiły sobie piątkę a ja przewróciłam oczami.
-Mogę się zobaczyć?-podniosłam do góry brwi.
-Tam, tam, tammm....-wymruczała Lilly zanim zdjęła koc z lustra.
Otworzyłam szeroko oczy kiedy zobaczyłam swoje odbicie.
Wokół mojej głowy z każdym moim ruchem falowały delikatne loczki.
Rzęsy były pomalowane tuszem a górne powieki eyelinerem. Moje policzki były przyozdobione lekkim różem, na ustach miałam błyszczyk.
A wszystko razem dawało super efekt.
-Wow!-powiedziałam przypatrując się sobie z szerokim uśmiechem.
-Podoba Ci się?-zapytała Nicol
-Jeszcze pytasz?-zaśmiałam się.
-Dobra teraz buty. Jaki masz rozmiar?!-krzyknęła Lilly z garderoby
-38 powinno być dobre! -odkrzyknęłam
-W takim razie każda para będzie na ciebie dobra!-krzyknęła śmiejąc się.-Ale buty do zwrotu, bo naprawdę je lubię.-uśmiechnęła się i podała mi czarne naprawdę wysokie szpilki.
-Jeśli się nie wywalę, to będzie naprawdę cud.-mruknęłam
-Dasz radę.
Odebrałam od niej buty i niepewnie założyłam je na nogi.
Od razu zrobiłam się wyższa o kilkanaście centymetrów.
-Wyglądasz naprawdę mega seksownie, ale dorzucimy jeszcze jakieś drobiazgi.-powiedziała Lilly i zaczęła szukać jak się domyślam biżuterii.
Podała mi złotą bransoletkę i tego samego koloru okrągłe kolczyki.
-Załóż.-powiedziała.
Założyłam najpierw lewy kolczyk, potem prawy a na końcu bransoletkę. Podała mi jeszcze czarną kopertówkę do której schowałam telefon i portfel oraz chusteczki i stanęłam przed nimi.
-Idealnie!-pisnęła Nicol
-Dobra, ale tak właściwie na co jestem tak wystrojona? I dlaczego tylko ja?-zapytałam zagryzając wargę.
-Też chciałybyśmy to wiedzieć. Ale kiedy byłaś w łazience dzwonił Matt i powiedział, że przyjedzie po mnie i po Ciebie.-powiedziała Nicol
-Czyli ty też jedziesz, więc dlaczego tylko ja jestem wystrojona?-westchnęłam.
-Tak ja jadę, do domu.-prychnęła.
-Co?-zapytałam zmieszana.-A ja wam po co?
Naprawdę nie miałam pojęcia co tutaj się dzieje.
-Nie wiem, Kathe. Naprawdę nie wiem.
Kiwnęłam głową.
Usłyszałyśmy trąbienie.
Westchnęłam i spojrzałam na Nicol a potem na Lilly.
Przytuliłam Lilly i podziękowałam jej.
-Jutro zgłoszę się po swoje ciuchy.-powiedziałam uśmiechając się lekko.
-Przywiozę Ci do pracy i może się wtedy dowiem o co chodziło.-mrugnęła okiem.-O której zaczynacie?
-O 10.-odpowiedziała Nicol i również przytuliła Lilly.
Zeszłyśmy po schodach na dół. A ja przez cały czas trzymałam się barierki jakby była moją ostatnią deską ratunku.
Kiedy poczułam pod nogami podłogę. Odetchnęłam z ulgą.
-No chodź.-przewróciła oczami Nicol.
-Łatwo Ci mówić. Ty masz na nogach trampki.-skrzywiłam się.
Wyszliśmy na zewnątrz i skierowałyśmy się w kierunku auta.
Matt czekał już oparty o drzwi od strony pasażera.
-Wow! Naprawdę się postarałyście.-powiedział patrząc na mnie a potem podszedł do Nicol i mocno ją pocałował.
-Ej! Może powiesz mi o co tutaj chodzi?!-krzyknęłam już trochę podirytowana.
-Wszystko w swoim czasie.-mruknął okiem.-Wsiadajcie.-otworzył Nicol drzwi a potem mi.
Poprawiłam sukienkę i usiadłam na tylnym siedzeniu, zamykając za sobą drzwi.
Splotłam ramiona na klatce piersiowej wzdychając.
Pozostało mi czekać.


______________________________________________
Coraz bliżej do końca. 
Jak myślicie o co chodzi?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ



sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 46: Masz mnie.

Kathe POV'

Po spakowaniu się wyszłam z domu razem z Justinem a rodzice nawet nie spojrzeli w moim kierunku, tak jakby już mnie nie było.
Nie powiem, że mnie to nie zabolało, bo skłamałabym.
Justin pomógł mi wnieść walizkę do swojej sypialni.
Usiadłam na jego łóżku i zaniosłam się płaczem.
Chłopak westchnął i usiadł obok mnie mocno mnie tuląc do swojej klatki piersiowej.
-Ciii...kochanie, nie płacz, proszę..-gładzi mnie po plecach.
Nigdy nie pomyślałabym, że rodzice wyrzucą mnie z domu z powodu chłopaka, który nie przypadł im do gustu mimo iż nawet go nie znają.
O wszystkim zadecydowała jego reputacja.
Ale w sumie opina innych ludzi zawsze była dla nich ważna, tylko nie wiedziałam, że ważniejsza od własnego dziecka.
Zaniosłam się jeszcze większym płaczem.
Justin podniósł mnie i posadził na swoich kolanach.
Położył się na łóżku nadal mocno mnie tuląc do swojego torsu.
-Poradzimy sobie...Razem. Będzie dobrze, zobaczysz.-powiedział całując mnie w głowę.
Pociągnęłam nosem i obiełam go mocno w pasie.
-Dziękuje.-wyszeptałam i odsunęłam się od niego lekko.
Spojrzałam na jego mokrą koszulkę i zagryzłam wargę.
-Przepraszam, zamoczyłam ci koszulkę.-powiedziałam spoglądając na chłopaka.
-Przestań, mam takich setki.-uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w nos.
-Kocham Cię.-powiedziałam i przycisnęłam swoje czoło do jego.
-Ja Ciebie też, mała.-uśmiechnął się szeroko.-Masz mnie i zawsze możesz na mnie liczyć, pamiętaj o tym Aniołku.
Zaczerwieniłam się lekko ale uśmiechnęłam się.
Otarł kciukiem resztki łez z moich policzków i podniósł się razem ze mną.
Podniósł mnie do góry i w stylu małżeńskim zaniósł mnie na dół wydobywając z siebie przy tym dziwne dźwięki, próbując mnie rozśmieszyć.
Nie wiem czy mi się wydawało, czy faktycznie raz wydał z siebie dźwięk przypominający świnkę.
Zaśmiałam się i obiełam go rękoma za szyje.
-Może lepiej mnie postaw, wiem że jestem ciężka.-pocałowałam go w policzek.
-Żartujesz?-zapytał patrząc na mnie jak na wariatkę.
Pokręciłam głową.
-Na pewno nie jesteś ciężka.
Posadził mnie na kanapie w salonie i usiadł obok mnie.
-Oglądamy coś?-zapytał
-Możemy.-kiwnęłam głową.
Uśmiechnął się szeroko a ja pokręciłam głową dokładnie wiedząc co teraz powie.
-Błagam Cię tylko nie horror.-zajęczałam pod nosem przewracając oczami.
-Daj spokój to fajne.
-Fajne? Chyba dla Ciebie. Dla kogo horrory są fajne? Większość normalnych ludzi się ich boi.-podniosłam do góry brew.
-Masz racje, ale już chyba zauważyłaś, że ja nie jestem normalny, co?-przekrzywił głowę na bok nadal nie przestając się uśmiechać.
-Dobra niech Ci będzie, horror.-westchnęłam zrezygnowana.
-Świetnie.-potarł dłonie i sięgnął po pilot przeglądając filmy które miał zapisane w bibliotece.
Przytuliłam się do niego i śledziłam jego ruchy.
Jęknęłam kiedy zostawił podświetlenie, wskazujące na którym filmie się zatrzymał i obrócił się w moją stronę z uśmiechem.
-"MAMA"? Proszę Cię. Wiesz że boję się horrorów, a ty właśnie próbujesz mnie namówić do oglądania jednego, który jest uważany za naprawdę straszymy.-oparłam głowę o oparcie kanapy
-Masz mnie. Zawsze możesz się przytulić.-powiedział i przyciągnął mnie bliżej siebie.
Oparłam głowę na jego ramieniu i westchnęłam zrezygnowana kiedy Justin kliknął na pilocie "PLAY".
Film dopiero się zaczynał a ja przylgnęłam do niego całym ciałem, przytulając się do niego.


Po salonie rozniósł się mój krzyk kiedy na ekranie pojawiła się okropna sylwetka kobiety.
-Hej, spokojnie.-zaśmiał się Justin i pocałował czubek mojej głowy.
Wtuliłam twarz w zagięcie jego szyi i zamknęłam oczy.
Starałam się nie słuchać pisków i krzyków, które co jakiś czas wydobywały się z głośników telewizora.
Było mi niewygodnie dlatego wgramoliłam się na kolana chłopaka, z powrotem wciskając twarz w jego szyje.
Justin objął mnie w tali i oparł podbródek na moim ramieniu nadal wpatrując się z zaciekawieniem w ekran telewizora.


Poczułam jedną rękę wślizgującą się pod moje kolana a drugą na mojej tali.
Wymruczałam coś niezrozumiałego i wtuliłam się w sylwetkę.
Zamruczałam zadowolona kiedy do moich nozdrzy dostał się bardzo dobrze znany zapach męskich perfum połączony z mocnym zapachem żelu pod prysznic.
Uśmiechnęłam się lekko i zarzuciłam ręce na szyje chłopaka.
-Nie śpisz?-zapytał cicho i dziobnął zębami płatek mojego ucha.
-Hmmm?
Chłopak zachichotał cicho i jak mi się wydaje zaczął wnosić mnie po schodach do góry.
Po woli położył mnie na łóżku i zaczął zdejmować ze mnie spodnie.
Pokręciłam się trochę i otworzyłam zaspane oczy a potem podniosłam się do góry, chcąc sama się rozebrać.
-Leż. Poradzę sobie.-powiedział i pocałował mnie w czoło a następnie popchnął lekko do tyłu, przez co wylądowałam na miękkich poduszkach.
Nie miałam się czego wstydzić, ponieważ ten o to chłopak widział mnie całkowicie nagą, a przecież pod ubraniem mam bieliznę.
Podniosłam do góry ręce nie otwierając oczu, chcąc pomóc mu zdjąć ze mnie bluzę.
Sekundę później na moje ciało wślizgnęła się miękka koszulka.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku i następnym co usłyszałam to brzdęk paska.
Miejsce obok mnie zapadło się i chwile później przez moją talie przewinęło się silne ramie a następnie poczułam materiał przykrywający mnie prawie pod samą szyje.
Justin przysunął mnie bliżej, więc położyłam głowę na jego torsie.
-Dobranoc, kochanie.-wymruczał.
Pocałowałam miejsce nie daleko jego serca i uśmiechnęłam się lekko.
-Dobranoc.-odpowiedziałam

Próbowałam się przeciągnąć ale uniemożliwiały mi to ramiona zaciśnięte na mojej tali.
Otworzyłam oczy a przed nimi ukazał się czarny tatuaż przedstawiający koronę.
Podniosłam po woli do góry głowę, uważając przy tym aby nie obudzić Justina.
Usta miał lekko uchylone, a rysy twarzy wydawały się łagodniejsze kiedy spał.
Ten chłopak był całym moim światem.
Pocałowałam go lekko w policzek i powoli odwinęłam jego ręce z mojej tali, co wcale nie było łatwym zadaniem.
Kiedy wreszcie mi się udało, a chłopak wymruczał coś niezrozumiałego przez sen, wstałam powoli z łóżka i podeszłam do mojej torby, która stała niedaleko łóżka.
Westchnęłam, nie mogąc uwierzyć w to co wydarzyło się wczoraj.
Powoli odpięłam torbę a z niej wyjęłam czarne leginsy, czerwoną koszulę w kratkę, żel pod prysznic oraz bieliznę.
Weszłam do łazienki i po cichu zamknęłam drzwi.
Ubranie i bieliznę odłożyłam na szafkę.
Zrzuciłam z siebie szarą koszulkę Justina oraz bieliznę i wrzuciłam je do kosza na brudy. Odkręciłam wodę w kabinie prysznicowej.
Weszłam pod ciepły natrysk i przemyłam wodą twarz, chcąc się dobudzić.
Ciało umyłam brzoskwiniowym żelem pod prysznic i odstawiłam go na szafeczkę.
Spłukałam pianę i zakręciłam wodę.
Wyszłam z kabiny i wytarłam się w czarny ręcznik, który leżał złożony z boku.
Założyłam na siebie bieliznę oraz ubrania i wyszłam z łazienki.
Spojrzałam na łóżko gdzie Justin jeszcze smacznie spał.
Z torby wyjęłam szczotkę i rozczesałam włosy, zostawiając je rozpuszczone.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni.
Postanowiłam przygotować dla nas jakieś śniadanie.
Otworzyłam lodówkę i wcale się nie zdziwiłam kiedy zauważyłam kilka butelek piwa.
Wyjęłam potrzebne mi składniki i zabrałam się do przygotowania kanapek.

Położyłam ostatnią kanapkę na talerz i stanęłam na palcach aby dosięgając do szafki w której znajdowały się szklanki.
Wyjęłam dwie i obróciłam się z powrotem w stronę lodówki, w celu wyjęcia z niej soku pomarańczowego.
Nadałam go do szklanek i sięgałam właśnie po talerzyk kiedy para silnych wytatuowanych ramion owinęła się wokół mojej tali.
Poskoczyłam zaskoczona, ale na szczęście nie zrzuciłam niczego.
-Dzień Dobry, kochanie.-wychrypiał prosto do mojego ucha a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
-Dzień Dobry. Zrobiłam śniadanie.-odpowiedziałam odwracając się przodem do niego.
Przechyliłam na bok głowę i złożyłam szybkiego całusa na jego wargach.-Muszę dzisiaj zabrać resztę rzeczy z domu.-westchnęłam uśmiechając się smutno.
-Pójdę z tobą i Ci pomogę.-pocałował mnie w nos.
Obielam go w pasie i mocno się do niego przytuliłam.
-Dziękuje. Za wszystko.
-Wszystko dla mojego Aniołka.-odpowiedział a ja uśmiechnęłam się.
-To co, jemy?-zapytałam odsuwając się od niego lekko.
Kiwnął głową, dlatego odsunęłam się całkowicie i obróciłam w kierunku talerza i szklanek.
Ja zabrałam picie a Justin kanapki i usiedliśmy przy wyspie kuchennej na stołkach.
Postawiłam jedną szklankę przed nim a drugą przede mną i sięgnęłam po pierwszą kanapkę.

Po skończonym śniadaniu, Justin poszedł wziąć prysznic a ja poczekałam na niego w salonie oglądając jakiś durny program.
Kiedy zszedł na dół, włosy miał mokre i był ubrany w szare spodnie zwisające mu lekko z tyłka, czarną bluzę a na nogach miał białe supry.
Uśmiechnęłam się i wstałam łapiąc klucz, który leżał obok mnie.
Wyszliśmy z domu.
Justin zamknął za nami drzwi i złapał mnie za rękę.
Zagryzłam wargę kiedy zatrzymaliśmy się przed drewnianymi drzwiami.
Włożyłam klucz do zamka i otworzyłam drzwi.
Nie rozglądając się i chcąc mieć to jak najszybciej za sobą, pociągnęłam Justina po schodach do mojego pokoju.
Justin pomógł mi zdjąć dwie duże walizki, które znajdowały się na szafie.
-Co mam pakować?-zapytał oblizując usta.
-Możesz zacząć od tamtej szafki.-powiedziałam wskazując na mebel za nim.
Kiwnął głową a ja zabrałam drugą walizkę i poszłam do łazienki.

Własnie czekałam na Justina, który poszedł do domu zanieść 2 torby, które udało mi się jeszcze znaleźć i spakować do nich parę rzeczy a ja w tym czasie, dokończyłam pakowanie walizek.
Kiedy pojawił się w drzwiach uśmiechnął się lekko.
-Już wszystko?-zapytał
Kiwnęłam lekko głową i westchnęłam.
Spojrzałam ostatni raz na pokój i zabrałam jedną walizkę, ciągnąc ją za sobą.
Wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi a klucz postanowiłam jeszcze sobie zostawić, w razie gdyby mi się przypomniało, że czegoś nie zabrałam.
Zaciągnęłam walizkę pod drzwi domu Justina i poczułam jakby ktoś zawzięcie nam się przyglądał.
Obróciłam się i rozejrzałam po ulicy, aż w końcu mój wzrok padł na starszą panią mieszkającą po przeciwnej stronie ulicy, obok mojego byłego już domu.
Nigdy jej nie lubiłam. Zawsze wszystko ją interesowało, była nie miła oraz była największa plotkarą jaką znam. Dlatego nie musiałam się domyślać, że za parę dni wszyscy już będą wiedzieć, że córka Jonesów, wyprowadziła się do chłopaka na przeciwko.
-Kathe?-z rozmyśleń wyrwał mnie głos Justina, obróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że stoi już w otwartych drzwiach, czekając na mnie.
-Wszystko dobrze?-zapytał marszcząc brwi.
-Tak.-odpowiedziałam, uśmiechając się lekko.
Weszłam do środka ciągnąc za sobą walizkę i zamknęłam drzwi.

Wciągnęłam pakunek do połowy schodów, i miałam zrobić kolejny krok, kiedy potknęłam się uderzając o krawędzie schodów.
Krzyknęłam i wypuściłam walizkę z ręki, która z hukiem spadła na dół.
Sekundę później na schodach pojawił się wystraszony Justin.
-Kurwa, Kathe. Nic Ci nie jest?-podniósł mnie ze schodów a ja syknęłam kiedy jego ręka zetknęła się z bokiem na który upadłam.
-Boli.-mruknęłam zaciskając zęby, żeby się nie rozpłakać.
Wziął mnie powoli na ręce i wszedł po schodach. Położył mnie ostrożnie na łóżku i podniósł koszulę, chcąc zobaczyć bok na który upadłam.
-Będzie siniak.-stwierdził i złożył leciutki pocałunek na żebrach.-Leż tutaj. Zaraz wracam.-powiedział i wyszedł z pokoju.
Parę minut później wrócił z lodem w jednej ręce i moją walizką w drugiej.
Położył torbę na kółkach obok łóżka i podszedł do mnie.
Przełknęłam ślinę, kiedy zaczął podnosić z powrotem moją koszulę. Kiedy lód zetknął się z moją ciepłą skórą, krzyknęłam.
-Cholera, to jest zimne.-powiedziałam i wciągnęłam gwałtownie powietrze do płuc. Skrzywiłam się kiedy poczułam ból.
-A jakie myślałaś, że będzie? Gorące?-zapytał uśmiechając się drwiącą.
Zmrużyłam lekko oczy, i oparłam głowę o poduszki za mną.
Kiedy torebka z lodem zaczęła się rozpuszczać, Justin zaniósł ją na dół i wrócił po chwili, kładąc się obok mnie.
-Teraz będę miał cię całą tylko dla siebie.-powiedział uśmiechając się i odgarniając mi włosy z twarzy.
-Mam wrażenie, że jesteś zadowolony z takiego obrotu sprawy.-powiedziałam marszcząc brwi na samą myśl o rodzicach.
-Oczywiście jest mi przykro, że Cię tak potraktowali i tym bardziej jestem wkurwiony, że Cię uderzyła a ojciec wyzwał, ale jestem też szczęśliwy, bo mam Cię dla siebie i mogę się tobą opiekować przez 24 godziny na dobę, zwłaszcza po tym co się stało.-powiedział a jego uśmiech przygasł a oczy stały się jakby zamglone.
Dobrze wiedziałam, że wraca teraz myślami do mojego porwania i do dni kiedy się rozstaliśmy.
Złapałam jego dłoń, chcąc aby wrócił myślami do teraz.
-I teraz jesteś na mnie skazany.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Spojrzał na mnie a kolor jego oczu nabrał normalnego koloru. Odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w usta.
-Mi to jak najbardziej pasuje.


__________________________________

Niestety zbliżamy się coraz szybciej do końca tego fanfiction.
Wiem już jak zakończę to ff, ale nie będę nic zdradzać, dlatego może lepiej jak już nie będę pisała nic na ten temat. :)
Do "zobaczenia" w kolejnym rozdziale, a teraz mam  nadzieje na wasze szczere komentarze odnośnie tego.

KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
Hashtag dotyczący bloga na twitterze: #allyoursbabyff.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! 






niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 45: Wynoście się...

Kathe POV'

Czuje ciepło na twarzy. Otwieram oczy i od razu je zamykam ponieważ światło słoneczne świeci prosto w nie.
No nie znowu to samo! Czy ja kiedyś w końcu nauczę się aby zasłaniać te zasłony?
Przekręcam się na bok uciekając twarzą przed światłem i dopiero teraz otwieram oczy.
Patrze na zegarem na szafce nocnej.
10:16.
Podnoszę się z łóżka i schodzę na dół.
Zatrzymuje się na schodach kiedy w kuchni widzę, chrząkającą się mamę.
Mrugam zaskoczona.
-Cześć... mamo.-mówię i schodzę całkowicie ze schodów.
-Cześć.-uśmiecha sę
-Ty nie w pracy?-pytam
-Zamiast się cieszyć że jestem w domu zawsze się pytasz o pracę. Odnoszę wrażenie jakbyś chciała się mnie pozbyć, za każdym razem kiedy jestem w domu.-wydyma dolną wargę a ja uśmiecham się ponieważ moja mama jest rzadko w nastroju do żartów.
-Nie, jasne że się ciesze! Po prostu... wiesz sama jak rzadko jesteś w domu, więc za każdym razem jestem zaskoczona.-mówię i siadam na stołku obok wyspy kuchennej.
-Okay, rozumiem.-mówi i odwraca się aby wyłączyć gotującą się wodę.
-Będziesz dzisiaj cały dzień w domu?-zapytam
Mama kiwa głową.
-Co chcesz na śniadanie?-pyta i odwraca się z powrotem w moją stronę.
-Cokolwiek.-wzruszam ramionami.
Mama zaczyna wyjmować składniki z lodówki a w tym samym czasie po domu roznosi się dzwonek do drzwi.
-Otworze.-mówię szybko.
Mama patrzy na mnie marszcząc brwi.
-No co?-pytam a dzwonek dzwoni ponownie.
-Jesteś w piżamie.-mówi.
-No to co?-wzruszam ramionami i idę w kierunku drzwi.
Otwieram je a za nimi stoi uśmiechnięta Nicol.
-A ty jeszcze w piżamie?-kręci głową uśmiechając się.
-Mhm.-przytakuje.
-Z tego co wiem Justin niedługo do ciebie wpadnie razem z Mattem więc radzę ci ubierz się.-mówi uśmiechając się a ja gromię ją wzrokiem.
-No co? Tylko nie mów, że się pokłóciłaś z Justinem.-mówi patrząc na mnie bacznie.
Kręcę głową i przykładam palec do jej ust, aby się w końcu zamknęła.
Patrzy na mnie marszcząc brwi.
-Kim jest Justin?-słyszę za sobą głos mamy.
Zamykam powieki i robię głęboki wdech.
Kiedy je otwieram przyjaciółka patrzy na mnie przepraszającym wzrokiem.
-Przepraszam, nie wiedziałam, że twoja mama jest w domu.-mówi cicho a ja kiwam głową.
-Dowiem się w końcu kto to?-mówi surowo mama.
-Za chwilę przyjdę.-mówię do mamy.
Ona tylko kiwa głową i z powrotem wchodzi do kuchni.
-Naprawdę Cię przepraszam.-mówi szczerze Nicol
-Jest okay, i tak miałam zamiar im w końcu o nim powiedzieć. Przecież nie mogę go wiecznie przed nimi ukrywać. Teraz się chociaż od tego nie wywinę.-wzruszam ramionami.
-Dobra, jak chcesz. W razie gdyby coś się działo, pamiętaj jeden telefon i jestem.-oblizuje wargi.
-Okay, dzięki.-przytulam ją i zamykam drzwi.
Robię głęboki wdech i ruszam w kierunku kuchni.
Mama czeka już na mnie z rękami założonymi na biodrach.
-A więc słucham.-mówi ostro.
-Pamiętasz chłopaka którego widziałaś po drugiej stronie ulicy?-zapytałam przygryzając wargę.
-Tego z tatuażami?-pyta a ja kiwam głową.
-Właśnie tego. To jest Justin.-mówię.
Mama patrzy zaskoczona.
-Co on ma z tobą wspólnego?-pyta marszcząc brwi.
-Dużo... Bo wiesz... My jesteśmy Razem.-przyglądam się twarzy mamy, która robi się czerwona a po chwili szczęka zaciska się.
-Że coś ty powiedziała?! Jak to razem?!-wrzeszczy
-Normalnie. Chłopak i dziewczyna, para.-przewracam oczami
-Mówiłam ci że masz się trzymać od tego chłopaka jak najdalej, czego nie zrozumiałaś?! Masz go zostawić!-krzyczy.
Prycham i patrzę na nią mrużąc oczy.
-Chyba sobie żartujesz do cholery!-również krzyczę.
-Słownictwo! Teraz dobrze widać jaki ten chłopak ma na ciebie wpływ! Nigdy nie przeklinałaś!
-Nie przeklinałam przy tobie! A co ty możesz poza tym o tym wiedzieć? Ciągle nie ma cię w domu, więc nie masz bladego pojęcia czy przeklinam czy nie!
-Masz nie spotykać się z tym chłopakiem, bo inaczej porozmawiamy!-ostrzegła mnie palcem.
-I co mi niby zrobicie?! Jestem dorosła! Nie będziecie mówić mi co mam robić i ustawiać moje życie! Praktycznie w ogóle, się mną nie interesujecie, wiecznie tylko praca i praca! Nie masz prawa mówić mi co mam robić!-krzyczę
Czuje pieczenie na policzku, przykładam tam dłoń i patrzę na mamę starając się zrozumieć co się właśnie stało.
Uderzyła mnie! Cholera, ona naprawdę to zrobiła!
Cofam się dwa kroki do tyłu.
-Kate, jaa...-mówi ale nie kończy ponieważ wbiegam po schodach do swojego pokoju. Zamykam drzwi na klucz.
Mama chwilę później stoi za drzwiami i prosi abym otworzyła.
-Przepraszam. Widzisz, to wszystko przez tego chłopaka.-wali w drzwi a ja cała się spinam.
Szybko wciągam spodnie i bluzę na ciało i chowam do kieszeni telefon.
Otwieram drzwi i staję twarzą w twarz z mamą.
-To ty mnie uderzyłaś, nie on! Nigdy nie podniósł na mnie ręki, w porównaniu do Ciebie! Nie masz prawa zwalać na niego winy, ponieważ ty ją ponosić całkowicie!-krzyczę i przeciskam się obok niej.
Zbiegam na dół.
Zakładam przy drzwiach swoje Air Forcy i już mam łapać za klamkę kiedy słyszę głos mamy.
-Nie wasz się wychodzić.
-Za późno.-mówię i wybiegam z domu trzaskając drzwiami.
Kilka łez spływa po moich policzkach.
Przebiegam przez ulicę i podchodzę do drzwi chłopaka.
Pukam kilka razy, ale nikt mi nie otwiera.
Łzy nie przestają płynąc.
Naprawdę nie wierze, że mnie uderzyła!
Wyciągam z kieszeni telefon i ruszam w kierunku domu Matta.
Na telefonie szukam numeru Justina klikam na niego i przykładam telefon do ucha.
Jeden sygnał...Drugi....
-Kathe?-pyta a ja szlocham- Skarbie co się dzieje?
-Justin...muszę się z tobą spotkać... Gdzie jesteś?-pytam szlochając a łzy płyną po piekącym policzku.
-Nie, ja po Ciebie przyjadę. Gdzie jesteś?-pyta a po jego głosie można poznać, że się martwi.
-Idę w kierunku domu Matta. Jestem kilka domów za naszymi.-odpowiadam.
-Zaraz po Ciebie będę.-mówi a w tle słyszę odgłos odpalanego samochodu.-Powiedz mi co się stało.
-Po-powiedziałam mamie...-szlocham
-Kochanie, nie płacz. Co jej powiedziałaś?
-Że...że jesteśmy razem. Nie przyjęła tego naj...najlepiej.-wciągam powietrze do płuc starając się uspokoić.
-Zaraz będę. Jeszcze chwilka.
-Dobrze.-mówię i rozłączam się.
Opuszczam głowę i idę przed siebie wpatrując się w chodnik i trzymając za piekący policzek.
Chwilę później słyszę gwałtowne hamowanie samochodu obok mnie.
Podnoszę głowę i w tym samym momencie z samochodu wysiada Justin.
Bez zastanowienia przytulam się do niego mocno, co odwzajemnia i całuje mnie w głowę a ja uspokajam się powoli.
Odsuwam się od niego lekko a on przypatruje mi się dokładnie.
Kładzie dłoń na moim policzku i głaszcze go delikatnie.
-Co ci się stało?-pyta a ja spuszczam wzrok na jego buty.
-Skarbie, powiedz.-ponagla i łapie mój podbródek pomiędzy dwa palce i delikatnie podnosi go do góry.
-Mama.-mówię tytułem wyjaśnienia i widzę jak jego szczęka zaciska się.
-Uderzyła Cię?-pyta ostro a ja kiwam głową.
Wzdycha z mocno zaciśniętą szczęką, całuje mnie lekko w policzek i prowadzi w kierunku drzwi pasażera.
Otwiera je i pomaga mi wsiąść. Zamyka je za mną a sam chwilę później siada na miejscu kierowcy.
Wpatruję się w szybę przed sobą i patrze zaskoczona na Justina kiedy widzę, że jedzie w kierunku naszych domów.
-Co robisz?-pytam
-Nie pozwolę aby ktoś cię bił, nawet jeśli to jest twoja matka.-mówi i zatrzymuje się przed moim domem.
Wysiada z auta i idzie w kierunku drzwi frontowym.
Moje oczy wychodzą z orbit, kiedy zauważam że na podjeździe stoi samochód ojca i wiem, że Justin chce wejść do środka.
-Justin, nie!-krzyczę i wybiegam za nim z samochodu.
-Kate, i tak tam wejdę, więc albo zrobisz to ze mną albo zrobię to sam.-syczy i odwraca się w moją stronę.
Wzdycham.
-Poczekaj idę z tobą!-krzyczę.
Chłopak zatrzymuję się i czeka aż do niego dołączę.
Podchodzę do niego i łapę go za dłoń.
Robię parę kroków do przodu i otwieram drzwi.
W salonie natychmiastowo pojawiają się rodzice.
Patrzą raz na mnie raz na Justina.
-Nie wieże! Po co go tu przyprowadziłaś.-warczy tata
-Bo mogę...-wzdycham
-Jeśli masz zamiar nadal być z tym kryminalistą to możesz od razu się wyprowadzić. Nie potrzebujemy aby ludzie wytykali nas palcami.
-Nie nazywaj go tak!-krzyczę
-Nie podnoś na mnie głosu, smarkulo! Jesteś w moim domu!-wrzeszczy Ojciec.
Czyje jak Justin ściska moją dłoń i przyciąga mnie bliżej siebie.
-Dałaś mu już dupy? Nie wierze! Wychowałem córkę na dziwkę!-prycha
Patrze na niego nie wierząc że właśnie to powiedział.
Matka stoi obok niego mrużąc na mnie i Justina oczy.
Justin szybko puścił moją dłoń i podszedł do taty łapiąc go za szyje.
-Coś ty kurwa właśnie powiedział?-wysyczał Justin ściskając jeszcze mocniej jego szyje.
-Justin nie! Zostaw go!-złapałam go za ramiona i pociągnęłam w moją stronę.
Odsunął się ale nie spuszczał z niego wzroku.
-Nie warto.-powiedziałam a łzy zaczęły spływać po moich policzkach od nowa.
-Wynoście się z mojego domu!-woła ojciec odciągając mamę do tyłu.
-Nie ma sprawy...-mówię pod nosem i ciągnę Justina po schodach do swojego pokoju.
Wyjmuje z szafy walizkę i zaczynam się pakować.
-Gdzie się zatrzymasz?-pyta Justin, pomagając mi wkładać parę ciuchów do walizki.
-Nie wiem. Może Nicol przenocuje mnie u siebie parę nocy a później czegoś poszukam.-wzruszyłam ramionami.
-Nie ma mowy, zostajesz u mnie.
Prostuje się i patrzę na niego.
-Mogę?-pytam woląc się upewnić w razie gdybym coś źle usłyszała.
-Jasne, że tak, skarbie. Kocham Cię i nie pozwolę abyś się szwendała w poszukiwaniu dachy nad głową.-pocałowałam mnie w głowę i mocno przytulił.
-Też Cię kocham.-odpowiedziałam i zabrałam się za pakowanie.

_____________________________________
Kto się spodziewał takiego obrotu spraw? 

KONTAKT:
ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER : @allyoursbabyx

Hashtag na TWITTERZE #allyoursbabyff

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !


niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 44: Nie denerwuj się.

Kathe POV'

Ubrałam się w czarne leginsy i szarą bluzę z napisem "Go Away I'm Busy"
Spięłam włosy w wysokiego kucyka i zrobiłam makijaż.
Na nogi założyłam czarno białe Forcy.
Spryskałam szyje perfumami.
Do kieszeni schowałam telefon i zbiegłam na dół.
Zegarek w kuchni wskazywał 19:56 więc mam jeszcze 4 minuty do spotkania z Justinem.
Naprawdę nie nawiedzę patrzeć jak sam siebie pakuje w niebezpieczeństwo, ale nie jestem w stanie go od tego odciągnąć.
Chce chociaż, żeby wiedział, że trzymam za niego kciuki i tam będę.
Napiłam się soku pomarańczowego i włożyłam szklankę do zmywarki.
Założyłam czarną skórzaną kurtkę i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
Schowałam klucz do kieszeni i obróciłam się akurat w chwili kiedy Justin wychodził z domu.
Uśmiechnął się szeroko na mój widok i podszedł do samochodu, czekając na mnie.
Ruszyłam w kierunku czarnego Range Rovera i podeszłam do stojącego obok niego chłopaka.
-Cześć.-przywitał się i złapał mnie za rękę przyciągając bliżej siebie.
-Cześć.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Złapał mnie w tali i mocno pocałował wślizgując język do środka mojej buzi.
-Gotowy?-zapytałam kiedy się od siebie odsunęliśmy.
-Jak zawsze.-uśmiechnął się
Odsunęłam się od niego całkowicie i obeszłam samochód aby wsiąść na miejsce pasażera.
Zapięłam pasy i przyglądałam się jak wyjeżdża z podjazdu.

-Mam coś na twarzy?-zaśmiał się
-Nie, dlaczego?
-Od połowy drogi mi się przyglądasz.-zaśmiał się po raz drugi.
-Przeszkadza Ci to?-przekrzywiłam głowę i oparłam ją o zagłówek za mną.
-Nie.-spojrzał na mnie na chwilę i z powrotem skierował swój wzrok na ulicę.
-To nie narzekaj.-uśmiechnęłam się.-Powinieneś się cieszyć że spędzam swój cenny czas na patrzeniu na Ciebie, chociaż możliwe że go marnuje.-uśmiechnęłam się łobuzersko
-Och....marnujesz?-poniósł do góry prawą brew
-Dokładnie. Marnuje.-powtórzyłam
-A mi się wydaje, że podoba Ci się to co widzisz, słonko.-uśmiechnął się szeroko.
-To źle Ci się wydaje.-mruknęłam
-Czyżby? Jakoś wcześniej nie narzekałaś.
-Bo z natury nie jestem wybredna.
-Ja też.-zaśmiał się i zdjął prawą dłoń z kierownicy i złączył ją z moją.-I tak wiem że zdajesz sobie sprawę z tego że jestem przystojny.
-A ja wiem, że nie wiesz iż masz o sobie wygórowaną samoocenę, kochanie.
-Już raz usłyszałem z twoim pysznych usteczek, że jestem seksowny, skarbie.-błysnął tym swoim zniewalającym uśmiechem
-Naprawdę? Musiałam się czegoś nawdychać.-powiedziałam, a on wybuch śmiechem.
-Cokolwiek powiesz skarbie. I tak Ci nie wierze.-spojrzał na mnie i mrugnął okiem.


Po 20 minutach nie licząc zatrzymywania się po to aby zamienić samochód na szare Ferrari byliśmy na miejscu.
Muzyka jak zwykle grała głośno, a tłumy ludzi starały się stanąć jak najbliżej METY/STARTU.
Justin zatrzymał samochód a po chwili oby dwoje wysiedliśmy z niego.
Jak tylko zamknęłam drzwi rzuciła się na mnie Nicol.
-Wow! Udusisz mnie!-zaśmiałam się.
Puściła mnie a ja przywitałam się z chłopakami.
Uśmiechnęli się do mnie szeroko wykrzykując słowa na przywitanie.
Justin objął mnie od tyłu i przytulił do swojego torsu.
-Gotowy, Bieber?-zapytał Ryan
-Yeah!-krzyknął

Księżyc był już na niebie więc jedynym źródłem światła były porozstawiane lampy i światła samochodów ustawionych na linii Startu.
To aż dziwne, że nie ma tu jeszcze policji, bo jestem pewna, że to miejsce jest teraz bardziej widoczne niż zawsze.
Stałam z chłopakami, Nicol oraz  Lilly nie daleko startu, trzymając kciuki za mojego chłopaka.
Kiedy tylko rozniósł się dźwięk sygnalizujący rozpoczęcie wyścigów, samochody ruszyły przed siebie.
-Dawaj, dawaj, dawaaaj.-usłyszałam ciche pomruki obok siebie.
Obróciłam się i zobaczyłam Ryana skupionego całkowicie na 'torze' z przymrużonymi powiekami chcąc zobaczyć jak najwięcej.
Uśmiechnęłam się lekko i z powrotem przeniosłam wzrok na rozgrywającą się przed moimi oczami 'bitwę'.
Kiedy samochody zaczęły robić ostatnie kółko, zacisnęłam mocniej kciuki i przygryzłam wargę.
Podskoczyłam do góry, szczęśliwa kiedy Justin przejechał linię Mety jako pierwszy.
Gdy tylko się zatrzymał jego samochód, otoczyło stado dziewczyn, praktycznie że prawie gołych.
Mój Boże, jak im nie zimno?
Jest prawie 10 w nocy i prawie Październik.
Kiedy tylko chłopak wysiadł z samochodu, dziewczyny zaczęły piszczeć.
Nie dziwie się, nie codziennie widzi się takie ciasteczko.
Ruszyłam w kierunku tłumu.
Zaczęłam przepychać się obok dziewczyn, co jakiś czas dostając od któreś z łokcia w żebra i lekko się krzywiąc ponieważ pozostało na nich jeszcze trochę siniaków.
Kiedy wreszcie udało mi się przejść, odetchnęłam z ulgą.
Uśmiechnęłam się szeroko na widok opartego o samochód chłopaka.
Zaczęłam powoli do niego podchodzić.
Kiedy byłam już jakieś pół metra od niego usłyszałam damski głos.
-Ej Ty! Nie zbliżaj się do niego!-krzyknęła a ja zamrugałam zaskoczona powiekami a po chwili wybuchłam śmiechem.
Nie mogę podejść do własnego chłopaka? Nie wydaje mi się.
Wzrok wszystkich wraz z Justinem skierował się na moją osobę a ja obróciłam się w kierunku dziewczyny która to powiedziała.
-Mów za siebie złotko. Rączki przy sobie i znajdź sobie jakiegoś innego faceta, do którego dzisiejszej nocy będziesz się kleić, bo ten jest już zajęty.-uśmiechnęłam się sztucznie, wpatrując się w blondynkę przede mną.
Obróciłam się z powrotem do szeroko uśmiechającego się Justina.
Zrobiłam kilka kroków na przód i mocno wpiłam się w jego usta.
Oddał pocałunek, a parę dziewczyn zawyło, niezadowolone.
Objął mnie w tali i przycisnął do siebie.
-Kocham Cię.-wyszeptałam odsuwając się od niego.
-Ja Ciebie też, kochanie.-uśmiechnął się lekko.-Chodźmy po moje pieniądze.-uśmiechnął się szeroko i złapał mnie za dłoń, przeciskając się przez tłum.
Podeszłyśmy do mężczyzny, którego widziałam pierwszy raz w życiu.
-Dobra robota, chłopaku.-stwierdził facet i poklepał Justina po plecach.
Spojrzałam na Justina, ale z jego twarzy nie dało się niczego wyczytać.
Poważny, nie dający zrobić z siebie idioty Justin Bieber.
Uśmiechnęłam się lekko i mocniej uścisnęłam jego dłoń.
-Gdzie kasa?-zapytał
-Wyluzuj chłopie.-zaśmiał się mężczyzna.
Justin spiął się cały i zacisnął szczękę.
-Nie mam ochoty na twoje głupie gadanie, wiesz po co tutaj jestem, więc mi to do cholery daj.-warknął Justin
Mężczyzna westchnął i wyciągnął z kurtki dość spory rulonik pieniędzy i podał go chłopakowi.
-Następny wyścig za tydzień, będziesz?-zapytał mężczyzna a ja cała się spięłam.
Justin najwyraźniej musiał to zauważyć, ponieważ przyciągnął mnie do siebie, a dopiero wtedy wzrok mężczyzny spoczął na mnie.-Co to za śliczna panienka?-zapytał i zrobił krok w moją stronę głaszcząc mój policzek.
Zachwiałam się na nogach, wciskając w tors chłopaka, który znajdował się za mną.
-Zostaw ją!-wysyczał Justin i odsunął mnie zasłaniając własnym ciałem.
-Nowa zabawka?-zapytał facet uśmiechając się szeroko.
Zmarszczyłam brwi, stąpając z nogi na nogę w zakłopotaniu.
-Albo się odpierdolisz albo dostaniesz kulkę w łeb. Co wybierasz?-zapytał Justin przechylając głowę na bok i mocno ściskając moją dłoń, tak że poczułam lekki ból, ale do zniesienia więc postanowiłam nic się nie odzywać.
-Okay, okay.-mężczyzna podniósł ręce do góry, poddając się.-Do następnego razu!-krzyknął i odszedł.
Justin pociągnął mnie za sobą w kierunku samochodu.
Wsiadłam posłusznie do auta, nie chcąc denerwować go bardziej niż już jest.
Zapięłam pasy i oparłam głowę o siedzenie za mną.
Przygryzłam wargę i położyłam dłoń na jego kolanie ściskając ją lekko.
-Nie denerwuj się.-powiedziałam cicho, pocierając jego nogę.
-Jestem spokojny.-odpowiedział i odpalił samochód.
-Na pewno?-zapytałam niepewnie.
-Tak, ten kutas, nie jest czymś czym trzeba się przejmować. Gówno wie.-warknął a ja skinęłam głową.
-A co z chłopakami, nie pożegnaliśmy się.-oznajmiłam przypominając sobie o pozostawionych przyjaciołach na torze wyścigowym.
-Spokojnie spotkamy się u Ryana.-uśmiechnął się lekko, kładąc swoją dłoń na mojej.
Kiwnęłam głową i obróciłam głowę, wpatrując się w rozmazany obraz za oknem.

Justin zaparkował w garażu przyjaciela i wysiadł z auta a ja zaraz za nim.
Podszedł do mnie i złapał mnie za dłoń.
Ruszyliśmy razem w kierunku drzwi frontowych.
Dopiero teraz zauważyłam że przed domem jest już zaparkowane parę samochód, które dobrze znałam.
Bez pukania Justin wszedł do środka i jak tylko pojawiliśmy się w salonie wszyscy zaczęli krzyczeć i gratulować mu.
Puściłam dłoń chłopaka nie chcąc być zmiażdżona przez chłopaków którzy przytulali go po męsku i klepali po plecach.
Podeszłam do Nicol i Lilly które siedziały na kanapach również patrząc na chłopaków z uśmiechem.
-Dobra, dobra dosyć tych czułości.-zaśmiał się Justin i odsunął się.
Usiadłam obok Nicol i uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.
Spojrzałam ponownie na Justina, który rozglądał się po pomieszczeniu jak się domyślam w poszukiwaniu mojej osoby, ponieważ gdy tylko odnalazł mnie w pokoju bez zastanowienia ruszył w moim kierunku.
Podniósł mnie do góry i usiadł na kanapie ciągnąc mnie na swoje kolana.
Oparłam plecy o jego klatkę piersiową a chłopak wtulił twarz w zagłębienie mojej szyj i przejechał po niej nosem.
Zachichotałam ponieważ poczułam łaskotanie.
Chłopaki zajęli swoje miejsca i popatrzyli na nas z wysoko podniesionymi brwiami natomiast dziewczyny uśmiechały się szeroko.
Justin poniósł głowę do góry.
-Co jest?-zapytał zmieszany
-Nic, po prostu...-odchrząknął Luke i podrapał się po karku
-Po prostu, co?-zapytał Justin a jego głos stał się ostrzejszy.
-Jakoś nie mogę się przyzwyczaić kiedy robisz się taki słodziutki i w ogóle.-odpowiedział uśmiechając się i spojrzał raz na mnie raz na Justina
-Nikt nie każe Ci patrzeć. Zamij się swoimi sprawami.-stwierdził Justin i objął mnie mocno w tali i pocałował w tył głowy.
Wiedziałam, że będzie robił to teraz specjalnie więc zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam rozbawiona głową.
-To co, kto chce piwo?-zapytał Ryan i podniósł się z kanapy
Chłopaki zaczęli przekrzykiwać się po kolej a ja spojrzałam zaskoczona na Justina kiedy również krzyknął, że chce piwo.
-No co?-zapytał patrząc na mnie
-Ty czasem nie prowadzisz?-zapytał przechylając głowę
-Jeden browar mnie nie ruszy, nie martw się.-uśmiechnął się i złożył słodkiego całusa na moich ustach.
Przewróciłam oczami kiedy uśmiechnął się złośliwie do Luka.
Pokiwałam nie pewnie głową, i postanowiłam odpuścić ponieważ nie chce spowodować jakiejś kłótni, a przy rozdrażnieniu i agresji Justina jest to całkiem szybko możliwe.
-A wy co chcecie dziewczyny?-krzyknął z kuchni Ryna
Nicol poprosiła razem z Lilly o sok.
-Ja chce piwo!-odkrzyknęłam aby mógł mnie usłyszeć.
Chwilę później przed nami pojawiły się butelki z piwem i szklanki z sokami.

O w pół do pierwszej wszyscy postanowiliśmy jechać do domu.
Paręnaście minut później Justin zaparkował samochód na swoim podjeździe.
Wysiadłam z samochodu równo z chłopakiem.
Zerknęłam na dom. Światła wszędzie były zgaszone, co oznacza że nie ma jeszcze nikogo w domu, na całe szczęście.
-Widzimy się jutro?-patrze na chłopaka stojącego na przeciwko mnie.
-Jeśli tylko chcesz, skarbie.-uśmiechnął się
Robi krok w moją stronę i kładzie ręce na moich biodrach.
-Jasne, że chce.-uśmiechnęłam się i stanęłam na palcach aby być równą z nim i całuje go w usta.
Kiedy zaczyna brakować mi powietrza odsuwam się.
-Do jutra.-uśmiechnęłam się. Pocałowałam go jeszcze szybko w policzek i idę w kierunku domu.
Wyjmuje z kieszeni klucz i otwieram drzwi.
Odwracam się do tyłu i widzę, że Justin nadal stoi w tym samym miejscu uśmiechając się.
Macham mu i wchodzę do domu.
Nie zapalam światła i po ciemku idę w kierunku schodów uważając aby przy tym się nie przewrócić.
Jakimś cudem bez ani jednego potknięcia wchodzę do pokoju i dopiero tutaj zapalam światło.
Wyciągam z szafy piżamy i przebieram się w nie, nie mając sił już nawet na prysznic.
Zgaszam światło i kładę się do łóżka.

 ___________________________________________
 
Do Następnego. :)

KONTAKT: 
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

Hastag na twitt erze #allyoursbabyff 

Drugie fanfiction: ONE LIFE 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!