Kathe POV'
Ubrałam się w czarne leginsy i szarą bluzę z napisem "Go Away I'm Busy"
Spięłam włosy w
wysokiego kucyka i zrobiłam makijaż.
Na nogi założyłam
czarno białe Forcy.
Spryskałam szyje
perfumami.
Do kieszeni schowałam
telefon i zbiegłam na dół.
Zegarek w kuchni wskazywał
19:56 więc mam jeszcze 4 minuty do spotkania z Justinem.
Naprawdę nie nawiedzę
patrzeć jak sam siebie pakuje w niebezpieczeństwo, ale nie jestem w
stanie go od tego odciągnąć.
Chce chociaż, żeby
wiedział, że trzymam za niego kciuki i tam będę.
Napiłam się soku
pomarańczowego i włożyłam szklankę do zmywarki.
Założyłam czarną
skórzaną kurtkę i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
Schowałam klucz do
kieszeni i obróciłam się akurat w chwili kiedy Justin wychodził z
domu.
Uśmiechnął się szeroko
na mój widok i podszedł do samochodu, czekając na mnie.
Ruszyłam w kierunku
czarnego Range Rovera i podeszłam do stojącego obok niego chłopaka.
-Cześć.-przywitał się
i złapał mnie za rękę przyciągając bliżej siebie.
-Cześć.-odpowiedziałam
i uśmiechnęłam się.
Złapał mnie w tali i
mocno pocałował wślizgując język do środka mojej buzi.
-Gotowy?-zapytałam kiedy
się od siebie odsunęliśmy.
-Jak zawsze.-uśmiechnął
się
Odsunęłam się od niego całkowicie i
obeszłam samochód aby wsiąść na miejsce pasażera.
Zapięłam pasy i
przyglądałam się jak wyjeżdża z podjazdu.
-Mam coś na
twarzy?-zaśmiał się
-Nie, dlaczego?
-Od połowy drogi mi się
przyglądasz.-zaśmiał się po raz drugi.
-Przeszkadza Ci
to?-przekrzywiłam głowę i oparłam ją o zagłówek za mną.
-Nie.-spojrzał na mnie na
chwilę i z powrotem skierował swój wzrok na ulicę.
-To nie narzekaj.-uśmiechnęłam się.-Powinieneś się cieszyć że spędzam
swój cenny czas na patrzeniu na Ciebie, chociaż możliwe że go
marnuje.-uśmiechnęłam się łobuzersko
-Och....marnujesz?-poniósł
do góry prawą brew
-Dokładnie.
Marnuje.-powtórzyłam
-A mi się wydaje, że
podoba Ci się to co widzisz, słonko.-uśmiechnął się szeroko.
-To źle Ci się
wydaje.-mruknęłam
-Czyżby? Jakoś wcześniej
nie narzekałaś.
-Bo z natury nie jestem
wybredna.
-Ja też.-zaśmiał się i
zdjął prawą dłoń z kierownicy i złączył ją z moją.-I tak
wiem że zdajesz sobie sprawę z tego że jestem przystojny.
-A ja wiem, że nie wiesz
iż masz o sobie wygórowaną samoocenę, kochanie.
-Już raz usłyszałem z
twoim pysznych usteczek, że jestem seksowny, skarbie.-błysnął tym
swoim zniewalającym uśmiechem
-Naprawdę? Musiałam się
czegoś nawdychać.-powiedziałam, a on wybuch śmiechem.
-Cokolwiek powiesz
skarbie. I tak Ci nie wierze.-spojrzał na mnie i mrugnął okiem.
Po 20 minutach nie licząc
zatrzymywania się po to aby zamienić samochód na szare Ferrari byliśmy na miejscu.
Muzyka jak zwykle grała
głośno, a tłumy ludzi starały się stanąć jak najbliżej
METY/STARTU.
Justin zatrzymał samochód
a po chwili oby dwoje wysiedliśmy z niego.
Jak tylko zamknęłam drzwi
rzuciła się na mnie Nicol.
-Wow! Udusisz
mnie!-zaśmiałam się.
Puściła mnie a ja
przywitałam się z chłopakami.
Uśmiechnęli się do mnie
szeroko wykrzykując słowa na przywitanie.
Justin objął mnie od tyłu
i przytulił do swojego torsu.
-Gotowy, Bieber?-zapytał
Ryan
-Yeah!-krzyknął
Księżyc był już na
niebie więc jedynym źródłem światła były porozstawiane lampy i
światła samochodów ustawionych na linii Startu.
To aż dziwne, że nie ma
tu jeszcze policji, bo jestem pewna, że to miejsce jest teraz
bardziej widoczne niż zawsze.
Stałam z chłopakami,
Nicol oraz Lilly nie daleko startu, trzymając kciuki za mojego
chłopaka.
Kiedy tylko rozniósł się
dźwięk sygnalizujący rozpoczęcie wyścigów, samochody ruszyły
przed siebie.
-Dawaj, dawaj,
dawaaaj.-usłyszałam ciche pomruki obok siebie.
Obróciłam się i
zobaczyłam Ryana skupionego całkowicie na 'torze' z przymrużonymi
powiekami chcąc zobaczyć jak najwięcej.
Uśmiechnęłam się lekko
i z powrotem przeniosłam wzrok na rozgrywającą się przed moimi
oczami 'bitwę'.
Kiedy samochody zaczęły
robić ostatnie kółko, zacisnęłam mocniej kciuki i przygryzłam
wargę.
Podskoczyłam do góry,
szczęśliwa kiedy Justin przejechał linię Mety jako pierwszy.
Gdy tylko się zatrzymał
jego samochód, otoczyło stado dziewczyn, praktycznie że prawie
gołych.
Mój Boże, jak im nie
zimno?
Jest prawie 10 w nocy i
prawie Październik.
Kiedy tylko chłopak
wysiadł z samochodu, dziewczyny zaczęły piszczeć.
Nie dziwie się, nie
codziennie widzi się takie ciasteczko.
Ruszyłam w kierunku
tłumu.
Zaczęłam przepychać się
obok dziewczyn, co jakiś czas dostając od któreś z łokcia w żebra i lekko się krzywiąc ponieważ pozostało na nich jeszcze trochę siniaków.
Kiedy wreszcie udało mi
się przejść, odetchnęłam z ulgą.
Uśmiechnęłam się
szeroko na widok opartego o samochód chłopaka.
Zaczęłam powoli do niego podchodzić.
Kiedy byłam już jakieś
pół metra od niego usłyszałam damski głos.
-Ej Ty! Nie
zbliżaj się do niego!-krzyknęła a ja zamrugałam zaskoczona powiekami a po chwili wybuchłam śmiechem.
Nie mogę podejść do własnego chłopaka? Nie wydaje mi się.
Wzrok wszystkich wraz z
Justinem skierował się na moją osobę a ja obróciłam się w
kierunku dziewczyny która to powiedziała.
-Mów za siebie złotko. Rączki przy sobie i znajdź sobie
jakiegoś innego faceta, do którego dzisiejszej nocy będziesz się kleić, bo ten
jest już zajęty.-uśmiechnęłam się sztucznie, wpatrując się w
blondynkę przede mną.
Obróciłam się z
powrotem do szeroko uśmiechającego się Justina.
Zrobiłam kilka kroków na
przód i mocno wpiłam się w jego usta.
Oddał pocałunek, a parę
dziewczyn zawyło, niezadowolone.
Objął mnie w tali i
przycisnął do siebie.
-Kocham Cię.-wyszeptałam
odsuwając się od niego.
-Ja Ciebie też,
kochanie.-uśmiechnął się lekko.-Chodźmy po moje
pieniądze.-uśmiechnął się szeroko i złapał mnie za dłoń,
przeciskając się przez tłum.
Podeszłyśmy do mężczyzny, którego widziałam pierwszy raz w życiu.
-Dobra robota,
chłopaku.-stwierdził facet i poklepał Justina po plecach.
Spojrzałam na Justina,
ale z jego twarzy nie dało się niczego wyczytać.
Poważny, nie dający zrobić z siebie idioty Justin Bieber.
Uśmiechnęłam się lekko
i mocniej uścisnęłam jego dłoń.
-Gdzie kasa?-zapytał
-Wyluzuj chłopie.-zaśmiał
się mężczyzna.
Justin spiął się cały
i zacisnął szczękę.
-Nie mam ochoty na twoje
głupie gadanie, wiesz po co tutaj jestem, więc mi to do cholery
daj.-warknął Justin
Mężczyzna westchnął i
wyciągnął z kurtki dość spory rulonik pieniędzy i podał go
chłopakowi.
-Następny wyścig za
tydzień, będziesz?-zapytał mężczyzna a ja cała się spięłam.
Justin najwyraźniej
musiał to zauważyć, ponieważ przyciągnął mnie do siebie, a
dopiero wtedy wzrok mężczyzny spoczął na mnie.-Co to za śliczna
panienka?-zapytał i zrobił krok w moją stronę głaszcząc mój
policzek.
Zachwiałam się na
nogach, wciskając w tors chłopaka, który znajdował się za mną.
-Zostaw ją!-wysyczał
Justin i odsunął mnie zasłaniając własnym ciałem.
-Nowa zabawka?-zapytał
facet uśmiechając się szeroko.
Zmarszczyłam brwi,
stąpając z nogi na nogę w zakłopotaniu.
-Albo się odpierdolisz
albo dostaniesz kulkę w łeb. Co wybierasz?-zapytał Justin
przechylając głowę na bok i mocno ściskając moją dłoń, tak że
poczułam lekki ból, ale do zniesienia więc postanowiłam nic się
nie odzywać.
-Okay, okay.-mężczyzna
podniósł ręce do góry, poddając się.-Do następnego
razu!-krzyknął i odszedł.
Justin pociągnął mnie
za sobą w kierunku samochodu.
Wsiadłam posłusznie do
auta, nie chcąc denerwować go bardziej niż już jest.
Zapięłam pasy i oparłam
głowę o siedzenie za mną.
Przygryzłam wargę i
położyłam dłoń na jego kolanie ściskając ją lekko.
-Nie denerwuj
się.-powiedziałam cicho, pocierając jego nogę.
-Jestem
spokojny.-odpowiedział i odpalił samochód.
-Na pewno?-zapytałam
niepewnie.
-Tak, ten kutas, nie jest
czymś czym trzeba się przejmować. Gówno wie.-warknął a ja skinęłam głową.
-A co z chłopakami, nie
pożegnaliśmy się.-oznajmiłam przypominając sobie o
pozostawionych przyjaciołach na torze wyścigowym.
-Spokojnie spotkamy się u
Ryana.-uśmiechnął się lekko, kładąc swoją dłoń na mojej.
Kiwnęłam głową i
obróciłam głowę, wpatrując się w rozmazany obraz za oknem.
Justin zaparkował w
garażu przyjaciela i wysiadł z auta a ja zaraz za nim.
Podszedł do mnie i złapał
mnie za dłoń.
Ruszyliśmy razem w
kierunku drzwi frontowych.
Dopiero teraz zauważyłam
że przed domem jest już zaparkowane parę samochód, które dobrze
znałam.
Bez pukania Justin wszedł
do środka i jak tylko pojawiliśmy się w salonie wszyscy zaczęli
krzyczeć i gratulować mu.
Puściłam dłoń chłopaka nie chcąc być zmiażdżona przez
chłopaków którzy przytulali go po męsku i
klepali po plecach.
Podeszłam do Nicol i
Lilly które siedziały na kanapach również patrząc na chłopaków
z uśmiechem.
-Dobra, dobra dosyć tych
czułości.-zaśmiał się Justin i odsunął się.
Usiadłam obok Nicol i uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.
Spojrzałam ponownie na
Justina, który rozglądał się po pomieszczeniu jak się domyślam
w poszukiwaniu mojej osoby, ponieważ gdy tylko odnalazł mnie w pokoju bez zastanowienia
ruszył w moim kierunku.
Podniósł mnie do góry i
usiadł na kanapie ciągnąc mnie na swoje kolana.
Oparłam plecy o jego
klatkę piersiową a chłopak wtulił twarz w zagłębienie mojej szyj i przejechał po niej nosem.
Zachichotałam ponieważ
poczułam łaskotanie.
Chłopaki zajęli swoje
miejsca i popatrzyli na nas z wysoko podniesionymi brwiami natomiast
dziewczyny uśmiechały się szeroko.
Justin poniósł głowę
do góry.
-Co jest?-zapytał
zmieszany
-Nic, po
prostu...-odchrząknął Luke i podrapał się po karku
-Po prostu, co?-zapytał
Justin a jego głos stał się ostrzejszy.
-Jakoś nie mogę się
przyzwyczaić kiedy robisz się taki słodziutki i w
ogóle.-odpowiedział uśmiechając się i spojrzał raz na mnie raz
na Justina
-Nikt nie każe Ci
patrzeć. Zamij się swoimi sprawami.-stwierdził Justin i objął
mnie mocno w tali i pocałował w tył głowy.
Wiedziałam, że będzie
robił to teraz specjalnie więc zaśmiałam się pod nosem i
pokręciłam rozbawiona głową.
-To co, kto chce
piwo?-zapytał Ryan i podniósł się z kanapy
Chłopaki zaczęli
przekrzykiwać się po kolej a ja spojrzałam zaskoczona na Justina
kiedy również krzyknął, że chce piwo.
-No co?-zapytał patrząc
na mnie
-Ty czasem nie
prowadzisz?-zapytał przechylając głowę
-Jeden browar mnie nie ruszy, nie martw się.-uśmiechnął się i złożył słodkiego całusa na moich ustach.
Przewróciłam oczami
kiedy uśmiechnął się złośliwie do Luka.
Pokiwałam nie pewnie
głową, i postanowiłam odpuścić ponieważ nie chce spowodować
jakiejś kłótni, a przy rozdrażnieniu i agresji Justina jest to całkiem szybko możliwe.
-A wy co chcecie
dziewczyny?-krzyknął z kuchni Ryna
Nicol poprosiła razem z
Lilly o sok.
-Ja chce
piwo!-odkrzyknęłam aby mógł mnie usłyszeć.
Chwilę później przed
nami pojawiły się butelki z piwem i szklanki z sokami.
O w pół do pierwszej
wszyscy postanowiliśmy jechać do domu.
Paręnaście minut później
Justin zaparkował samochód na swoim podjeździe.
Wysiadłam z samochodu
równo z chłopakiem.
Zerknęłam na dom. Światła
wszędzie były zgaszone, co oznacza że nie ma jeszcze nikogo w
domu, na całe szczęście.
-Widzimy się
jutro?-patrze na chłopaka stojącego na przeciwko mnie.
-Jeśli tylko chcesz,
skarbie.-uśmiechnął się
Robi krok w moją stronę
i kładzie ręce na moich biodrach.
-Jasne, że
chce.-uśmiechnęłam się i stanęłam na palcach aby być równą z nim
i całuje go w usta.
Kiedy zaczyna brakować mi
powietrza odsuwam się.
-Do jutra.-uśmiechnęłam
się. Pocałowałam go jeszcze szybko w policzek i idę w kierunku
domu.
Wyjmuje z kieszeni klucz i
otwieram drzwi.
Odwracam się do tyłu i
widzę, że Justin nadal stoi w tym samym miejscu uśmiechając się.
Macham mu i wchodzę do
domu.
Nie zapalam światła i po
ciemku idę w kierunku schodów uważając aby przy tym się nie
przewrócić.
Jakimś cudem bez ani
jednego potknięcia wchodzę do pokoju i dopiero tutaj zapalam
światło.
Wyciągam z szafy piżamy
i przebieram się w nie, nie mając sił już nawet na prysznic.
Zgaszam światło i kładę
się do łóżka.
___________________________________________
Do Następnego. :)
KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
Hastag na twitt erze #allyoursbabyff
Drugie fanfiction: ONE LIFE
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
Świetny <3
OdpowiedzUsuńGenialny 😻
OdpowiedzUsuńAaaa!! Superr ! Czekam na next
OdpowiedzUsuńCudowny! Cieszę się że już między nimi w porządku :)
OdpowiedzUsuńSuper! :D
OdpowiedzUsuńWspaniały ! <3
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuń