poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział 49: Gratulacje!

Kathe POV'

Dochodziła 1 w nocy co oznaczało, że pora się zbierać i wracać do domu skoro jutro na 10 muszę być w pracy.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu.
Nie musieliśmy sprzątać, ponieważ Justin wszystko załatwił i jutro ma przyjść ktoś kto się tym zajmie.
Puściłam rękę chłopaka i wsiadłam do szarego Ferrari zaparkowanego kawałek dalej.
Justin usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik wyjeżdżając na drogę.
Położył dłoń na moim kolanie i uśmiechnął się.
-Jak tam?-zapytał uśmiechając się szeroko.
-Wspaniale.-odpowiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha.
Kiwnął głową zadowolony i ścisnął lekko moje kolano.
Przeniósł wzrok na drogę a ja pochyliłam się lekko do przodu i włączyłam radio.
-Ile będziemy jechać?-zapytałam
-Około godzinki. Możesz się przespać jeśli chcesz.-obrócił się na chwilę w moją stronę i mrugnął okiem.
Zaczerwieniłam się i zasłoniłam włosami twarz.
-Możliwe że właśnie tak zrobię, bo w nocy ktoś mi zbytnio na to nie pozwolił.-mruknęłam
-Nie mogłem oderwać od Ciebie rąk. Ale nie słyszałem żebyś narzekała.-zaśmiał się.
Obróciłam się w jego stronę i uderzyłam lekko w ramie.
-Hej! Za co to?!-pisnął
-Za nic, po prostu przestań.-odwróciłam szybko głowę kiedy poczułam ciepło na policzkach.
-Aaaah...-zagruchał.-Ktoś tu się rumieni.-zachichotał.
-Spadaj.-wydęłam lekko dolną wargę.
Poczułam wibracje w kieszeni.
Wyciągnęłam telefon ze spodni dresowych Justina, które miałam na sobie i spojrzałam na wyświetlacz.
Nabrałam powietrza do płuc, psychicznie przygotowując się na całą masę pytań, którymi za sekundę zostanę zasypana.
-Czyżby Nicol?-zapytał chichocząc pod nosem.
Kiwnęłam głową i przesunęłam palcem po ekranie a następnie przysunęłam telefon do ucha.
-No nareszcie! Nie masz pojęcia jak się o Ciebie martwiłam! Dzwonie i dzwonie a ty nie odbierasz!
Wszystko w porządku? Gdzie ty jesteś? Jest pierwsza w nocy! Matt nic mi nie chce powiedzieć. Halo? Kate? Jesteś tam?
Przewróciłam oczami i zachichotałam.
-Nie śmiej się ze mnie tylko powiedz mi co się dzieje!-ponagliła mnie a po tonie jej głosu dało się wywnioskować, że jest zdenerwowana.
-Wyjaśnię Ci wszystko jutro, jak spotkamy się w pracy, w porządku? Jestem zmęczona i chce jak najszybciej znaleźć się w domu.-próbowałam ją uspokoić.
-To znaczy że...nie ma cię w domu? Katherin Jones gdzie ty do cholery jesteś!-krzyknęła
-Uspokój się, mamooo. Jestem cała i zdrowa i wracam z Justinem do domu.-przewróciłam oczami.-Jutro wszystko Ci wyjaśnię, a jeśli się nie uspokoisz nic Ci nie powiem, okay?
-Dobra. Może faktycznie trochę przesadzam.-westchnęła
-Taa...trochę.-mruknęłam sarkastycznie i ziewnęłam.-Muszę kończyć. Pogadamy jutro. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. Pa -odpowiedziała i rozłączyła się.
Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na Justina który kręcił rozbawiony głową.
Ziewnęłam ponownie. Chłopak spojrzał na mnie a jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
-Prześpi się skarbie. Obudzę Cię jak dojedziemy na miejsce. Z tyłu masz koc.
Skinęłam głową i wycofałam mój fotel lekko do tyłu a następnie go rozłożyłam.
Sięgnęłam po koc i rozłożyłam go.
Pocałowałam Justina w policzek na co szatyn się uśmiechnął.
Położyłam się wygodnie i przykryłam kocem.
-Dobranoc.-mruknęłam i zamknęłam oczy.



-Hej. Obudź się.-usłyszałam zachrypnięty głos obok mojego ucha.
Mruknęłam coś pod nosem i obróciłam głowę w drugą stronę.
Usłyszałam coś na podobieństwo chichotu ale nie przejęłam się tym zbytnio.
-Kathe, kochanie pobudka. Jesteśmy na miejscu.-poczułam coś mokrego na moim policzku.
Otworzyłam powoli jedno oko i od razu je zamknęłam kiedy uderzyło w nie jasne światło wpadające do samochodu z zapalonej lamy ulicznej.
-No dalej śpiochu. Wstawaj.
-Nieee.-jęknęłam i wtuliłam się jeszcze bardziej w kocyk który mnie przykrywał.-Mi tu wygodnie.
-Skoro tak.-mruknął i wsunął jedną rękę pod moje kolana a drugą pod plecy.
Poczułam jak się unoszę ale zamiast otworzyć oczy wtuliłam się w twardą, ciepłą klatkę piersiową mojego narzeczonego.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Mojego narzeczonego. 
Usłyszałam lekkie trzaśnięcie i dźwięk sygnalizujący zamknięcie samochodu a chwilę później poczułam jak się przemieszczamy.
Zarzucił moje dłonie na swoją szyje i przytrzymał mnie jedną dłonią a drugą wsunął klucz do zamka i otworzył drzwi.
Przeniósł ponownie drugą dłoń na moją talie i wszedł do środka.
Usłyszałam trzask drzwi które musiał zamknąć nogą i zaczął powoli wchodzić ze mną po schodach.
Po chwili leżałam już na miękkim łóżku.
Przytuliłam się do poduszki i usłyszałam chichot nad sobą.
Zaczął ściągać buty z moich nóg a następnie dresy ale naprawdę mało mnie to obchodziło.
Byłam zmęczona i chciałam spać.
Podniósł mnie lekko do góry i ściągnął swoją bluzę z mojego ciała tak że zostałam w samej jego koszulce i bieliźnie, a następnie przykrył mnie kocem.
-Dobranoc kochanie.-pocałował mnie w policzek a ja uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
Ostatnie co usłyszałam to dźwięk rozpinanej klamry a potem zasnęłam.



Skrzywiłam się kiedy usłyszałam dźwięk budzika.
Wyciągnęłam rękę i zaczęłam uderzać w powierzchnie stolika nocnego poszukując w ten sposób budzika, kiedy w końcu udało mi się go wyłączyć, przetarłam oczy i powoli je otworzyłam.
Spojrzałam w dół na obejmujące mnie ramiona i na mojej buzi automatycznie pojawił się uśmiech. Spojrzałam na swoją dłoń i westchnęłam zadowolona kiedy zobaczyłam pierścionek.
Powoli wyplątałam się z objęć chłopaka, uważając aby go przy tym nie obudzić.
Stanęłam przy łóżku i jeszcze raz na niego spojrzałam, aby upewnić się czy aby na pewno śpi, jak dokładnie było.
Złożyłam małego całusa na jego czole i podeszłam po cichu do nie dużych drzwi od garderoby.
Wyjęłam granatowe spodnie i szary sweter zabrałam bieliznę i po cichu podreptałam do łazienki.
Zamknęłam drzwi na klucz i zdjęłam z siebie ubrania. Odkręciłam wodę w kabinie i zdjęłam z siebie koszulkę i bieliznę a następnie weszłam pod ciepłą wodę.


Po skończonym prysznicu wytarłam dokładnie ciało i ubrałam się.
Rozczesałam i wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż.
Wyszłam z łazienki i uśmiechnęłam się na widok przebudzonego Justina leżącego na łóżku.
-Dzień Dobry.-przywitałam się i podeszłam bliżej łóżka aby cmoknąć go w usta.
Mruknął zadowolony i uśmiechnął się uroczo.
-Dobry.-odpowiedział a chwilę później przetarł zaspane oczy.-Musisz jechać dzisiaj do pracy?
-Niestety tak.-z przyjemnością zostałabym w domu i poleżałabym jeszcze trochę w ciepłym łóżeczku z Justinem, ale skoro chciałam pracować, to teraz mam. A poza tym obiecałam opowiedzieć dziewczyną, co było przyczyną wczorajszego zachowania chłopaków.
Justin jęknął i zsunął nogi z łóżka kiedy ja przykucnęłam aby założyć buty, które przyniosłam z garderoby.
Spojrzałam na zegarek znajdujący się na szafce nocnej i przełknęłam ślinę kiedy zobaczyłam godzinę.
9:35.
Cholera muszę już jechać jeśli nie chce się spóźnić, przez poranne korki.
Zabrałam torebkę, która leżała na fotelu i podeszłam jeszcze raz do Justina siedzącego na łóżku.
Złożyłam kolejny pocałunek na jego ustach i odsunęłam się chcąc odejść, ale chłopak powstrzymał mnie łapiąc za biodra i przyciągając do siebie. Wpił się mocno w moje usta, czym mnie zaskoczył, ale odwzajemniłam pocałunek.
-Miłego Dnia, księżniczko.-mruknął w moje usta kiedy odsunęliśmy się od siebie.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Nawzajem, książę.-zachichotałam i puściłam mu oczko.
Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół.
Założyłam kurtkę i sięgnęłam po jedne z kliku par kluczyków i przewróciłam lekko oczami.
Nie mam pojęcia po co Justinowi kilka samochodów. Myślę że spokojnie wystarczyły by maksymalnie dwa, jedno jego a drugie moje, a nie kilka.
Chłopcy i ich zamiłowanie do samochodów.
Przeszłam przez drzwi łączące dom i garaż i podeszłam do najwolniejszego auta jakie się tutaj znajdowało.
Justin nie pozwalał mi jeździć innymi samochodami tłumacząc że boi się że mogło by mi się coś stać, co z jednej strony było naprawdę słodkie a z drugiej denerwujące, ponieważ nie mam prawa jazdy od paru miesięcy a "coś" może mi się stać w każdym aucie.
Wpisałam kod , który pozwalał otworzyć drzwi garażowe i wsiadłam do samochodu, odpalając silnik i czekając aż drzwi podniosą się całkowicie.
Wyjechałam samochodem i już chciałam się zatrzymać i wysiąść aby wpisać kod i zamknąć garaż ale zauważyłam że ten już się zamyka. Uśmiechnęłam się i wiedziałam że Justin właśnie obserwuje mnie z któregoś okna w domu.
Wyjechałam na ulice kierując się w kierunku pracy.


Zaparkowałam samochód przed Starbucksem 5 minut po 10 i miałam nadzieje, że szef nie wkurzy się na mnie za bardzo, a najlepiej jeśli tego w ogóle tego nie zauważy.
Wysiadłam z samochodu i zablokowałam go a następnie szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych.
Dzwonek poinformował wszystkich, że ktoś wszedł do środka i tym sposobem wzrok mojej przyjaciółki, Nicol spoczął na mnie.
Uśmiechnęła się lekko i przeniosła wzrok na dziewczynę siedzącą przed nią.
Dopiero po chwili zorientowałam się że to Lilly i miałam ochotę uderzyć się w twarz kiedy przypomniałam sobie że miała tutaj przyjechać aby odebrać swoje buty -których oczywiście nie wzięłam ze sobą, i oddać moje ubrania które zostawiłam wczoraj u niej.
Mruknęłam "cześć" kiedy obok nich przeszłam i skierowałam się na zaplecze aby przygotować się do pracy.
Zdjęłam z siebie nakrycie, z torebki wyjęłam telefon i schowałam go do kieszeni. Torebkę schowałam do szafki i założyłam na siebie nieduży fartuszek i wyszłam z pomieszczenia aby zająć swoje miejsce za ladą.
Dziewczyny podniosły do góry brwi a ja zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi.
Mam coś na twarzy?
Przetarłam na wszelki wypadek kąciki ust i policzki i spojrzałam na nie, ale ich miny nie uległy zmianie.
-No co?- zapytałam w końcu
-Powiesz nam co się stało wczoraj czy mamy to z ciebie wyciągnąć siłą?-zapytała Lilly a ja przewróciłam oczami.
Dopiero co zdążyłam tutaj przyjść, mogłybyście trochę wyluzować.-pomyślałam
-Justin po prostu chciał zrobić mi niespodziankę.-mruknęłam nie zdradzając zbyt dużo informacji, aby potrzymać je jeszcze trochę w ciekawości.
Miałam ochotę uśmiechnąć się szeroko gdy przypominałam sobie wczorajszy wieczór, ale powstrzymałam się bo wiedziałam, że dziewczyny mogą sobie coś pomyśleć.
-No dalej, nie bądź taka. Powiedź coś więcej, my tu umieramy z ciekawości.-sapnęła Nicol opierając się jednym łokciem o blat przed nią.
-Nic wielkiego, po prostu rozsypał na środku jakiegoś lasku róże, które doprowadziły mnie do niewielkiej chatki, w której w środku były zapalone świece i porozrzucane płatki róż, a na samym środku pomieszczenia stał Justin. Potem zaprowadził mnie do oświetlonego ogrodu i przygotował kolacje.-wzruszyłam ramionami jakby to naprawdę nie było nic, co mogło okazać się ogromnym kłamstwem, bo to naprawdę było COŚ.
-Żartujesz? Bieber ma coś w sobie z romantyka? Kto by pomyślał.- Zachichotała Nicol ale po chwili uspokoiła się.-Dobra ale jednak Ci zazdroszczę, bo masz bardziej romantycznego chłopaka niż ja. Chociaż myślałam że to Matt musi być bardziej romantyczny, bo sama wiesz jest mniej niebezpieczny, a Justin...to Justin.-dodała uśmiechając się lekko w moją stronę.
Oblizałam usta i wzruszyłam ramionami.
Jak dla mnie Justin jest idealny pod każdym względem i kocham go całego. Jego wady jak i jego zalety.
-Cicho bądź już Nicki.-uciszyła ją Lilly i popatrzyła na nią karcąco.-Daj dziewczynie dokończyć, przecież nie skończyło się na kolacji a potem nie powiedział "Dobra nażarliśmy się, możemy jechać do domu"
Zachichotałam.
-Więc...co było dalej? Jakiś seks? Cokolwiek?-zapytała Nicol a ja zaczerwieniłam się lekko i spuściłam głowę w dół ale szybko się ogarnęłam i wyprostowałam się.
-Cóż... Usiedliśmy na ławce i on...on tak jakby...mi się oświadczył.-powiedziałam i spojrzałam na dziewczyny które stały w osłupieniu a ich oczy powiększyły się a buzia rozchyliła. Po chwili równo wykrzyknęły "CO?!" zyskując kilka dziwnych spojrzeń od klientów.
-Cicho bodźcie. Nie chce aby przez was mnie zwolnili.-mruknęłam ostrzegawczo.
Nicol pokiwała lekko głową, uspakajając się. Chyba przypomniało jej się, ze ona również tu pracuje.
-Mówisz poważnie?-zapytała Lilly mrugając powiekami.
Kiwnęłam głową i wystawiłam przed siebie dłoń, pokazując pierścionek.
Z ich ust wyrwało się ciche "WOW" kiedy zobaczyły biżuterie.
-Nie masz pojęcia jak się ciesze. Gratulacje, kochanie.-Nicol przytuliła mnie do siebie i pogłaskała po plecach.
Kiedy mnie puściła nad ladą pochyliła się Lilly i również przygarnęła mnie do uścisku.
-Jestem szczęśliwa razem z tobą. Jesteście wspaniałą parą i będziecie wspaniałym małżeństwem. Ten chłopak cię ubóstwia, nic się dla niego nie liczy. Jesteś tylko i wyłącznie Ty. Gratulacje.-powiedziała cicho prosto do mojego ucha i odsunęła się wracając na swoje miejsce.
-Dzięki.-mruknęłam z lekko zaczerwienionymi policzkami.
-Nie przeszkadzam panią? Zdaje się, że przyszłyście tutaj aby pracować a nie zajmować się babskimi pogaduchami.-usłyszałyśmy głos naszego szefa i razem z Nicol w tym samym czasie obróciłyśmy się do tyłu aby zobaczyć opierającego się o ścianę 40 latka.
Nasz szef był miłym człowiekiem, ale pewnie ja też zdenerwowałabym się kiedy nakryłabym swoje pracownice na pogaduszkach a nie pracowaniu.
-Przepraszamy, już bierzemy się do pracy.-powiedziałam i wyjęłam kawę aby wsypać ją do odpowiedniego pojemnika w maszynie.
-Mam nadzieje.-odpowiedział i zniknął.
-To ja też będę się zbierać i wam nie przeszkadzam. Kathe masz tutaj swoje ubrania a swoje buty odbiorę innym razem i jeszcze raz moje gratulacje.-podała mi torbę którą odebrałam i uśmiechnęłam się do niej.

-I tak zapomniałam wziąć ich z domu. Pa.-pomachałam jej i zabrałam się razem z Nicol do pracy.
Chce już mieć ten dzień za sobą i wrócić do domu, do Justina. 


_________________________________________________

Mam dla was pewną wiadomość.
Otóż to przedostatni rozdział AYB.
Następny okaże się już epilogiem. 

KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

6 komentarzy:

  1. Świetny kocham to. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski! Kocham :** dziewczyny troche zazdroszcza ale ciesza się z jej szczescia! A justin i kathe..ahh sa slodcy! Buziaki, do nasteonego, szkoda zd tak szybko koniec

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam cie nie ! Bedzie druga cześć ?? Proooooosze 😭! Tak bardzo chce ! Uwielbiam to opowiadanie ... Nie chce końca ... Błagam zrób druga cześć ...

    OdpowiedzUsuń