niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 37: On was zabije.

Kathe POV'

Otworzyłam powoli oczy i rozejrzałam się dookoła.
Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc gdzie jestem aż w końcu dotarły do mnie wydarzenia z paru minut temu? Godzin? Dni?
Nie mam zielonego pojęcia.
Próbowałam poruszyć nogami i rękami, ale te zostały przywiązane do krzesła, liną.
Jaki kolwiek ruch, powodował, że sznur wbijał się w moje nadgarstki i kostki sprawiając przy tym ból.
Znajdowałam się w małym pokoju, czy cokolwiek to jest z malutkim oknem wielkości rozłożonego zeszytu. Ale okno oczywiście, musiało być zablokowane kratami z drugiej strony.
Świetnie!
Na przeciwko mnie były metalowe drzwi a w rogu leżał szary, prawie że czarny z powodu panującego tutaj brudu, materac.
Kiedy tylko usłyszałam jakiś hałas i przekręcanie zamka w drzwiach, opuściłam głowę i przymknęłam powieki udając, że nadal jestem nieprzytomna.
Ktoś wszedł do środka.
-Nadal się nie obudziła?
-Powinna już to zrobić.
-Więc, ją jakoś kurwa obudźcie, nie mamy całego dnia.-to akurat mówił facet, który mnie porwał, jestem pewna.
-Dostała małą ilość, więc niedługo powinna się obudzić.
-Jeśli nie zrobi tego w ciągu godziny sam ją przyjdę obudzić.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Ten człowiek zaczyna mnie wkurwiać.-mruknął jakiś chłopak a ja miałam ochotę się zaśmiać ale powstrzymałam się przypominając sobie że jestem 'nieprzytomna'.
-To nasz szef. -mruknął drugi i wyszli zamykając drzwi.
Podniosłam głowę.
Mam godzinę, na próbę uwolnienia się.
Ruszyłam nadgarstkami i skrzywiłam się od razu kiedy sznur przetarł się o podrażnioną już skórę.
Jestem pewna, że mam tam już całkiem nieźle widoczne przetarcia.
Czego oni ode mnie do cholery chcą?
Domyślam się, że to ma coś wspólnego z Justinem, ale co zyskają tym że mnie zabiją.
No chyba, że chcą go tutaj ściągnąć i zranić.
Przed moimi oczami pojawił się obraz z paru dni temu, kiedy Justin leżał na łóżku szpitalnym z powodu postrzału.
A co jeśli to oni za tym stoją?
Kto to do cholery jest, co?
Drzwi otworzyły się ponownie, z taką szybkości, że nawet nie zauważyłam kiedy a do środka weszło trzech facetów.
Ci sami którzy byli w aucie.
Jestem pewna, że godzina jeszcze nie minęła!
-Proszę, proszę a jednak księżniczka nie śpi.-mruknął facet, który po słowach tamtych, musiał być ich szefem.
-Czego chcecie?-zapytałam cicho
-Czego chcemy?-zaśmiał się
Co jest w tym takiego, kurwa śmiesznego?
-Cóż, Bieber i jego kumple mogli zostawić w spokoju nasz towar, a jestem pewny, że ty nie siedziała byś teraz tutaj. Kiedyś na pewno, ale nie teraz. On zabrał nam towar który jest sporo więcej wart niż milion dolców, a my zabraliśmy mu dziewczynę. Jest twoim chłopakiem. Powinnaś być dla niego bezcenna, więc mam nadzieje, że spotkam się z nim po raz kolejny i będę mógł się z nim rozliczyć.-przekrzywił głowę uśmiechając się z wyższością.
-Po raz kolejny?-zapytałam marszcząc brwi
-A jak myślisz, kto zafundował mu kulkę. A cholera, brakował tak mało i miałbym tego kutasa z głowy.-pokręcił głową.
Wciągnęłam powietrze.
-Odpieprz się od niego.-warknęłam
-Mała dziewczynka chce bronić swojego chłoptasia? Cóż, radzę ci zamknij mordę, jeśli nie chcesz zginąć tu i teraz, rozumiesz?
Nie odpowiedziałam.
-Pytam się czy rozumiesz!?-poniósł głos i chwycił palcami moją szczękę wpijając w nią paznokcie.
-Rozumiem.-wysyczałam.-On was zabije.-dodałam kiedy puścił moją szczękę.
-Na razie nie ma opcji, aby nas odnalazł. Jeśli się z nim spotkam, to na pewno nie tutaj.-uśmiechnął się i wyszedł kulejąc a za nim jego banda, uśmiechająca się krzywo.

Justin POV'

Wracałem od chłopaków, po rozliczeniu się ze sprzedanego towaru The Dragons.
Całkiem nie źle zarobiliśmy, nie ma co.
Mój telefon na siedzeniu obok zaczął wibrować, chwyciłem go i przejechałem palcem po ekranie nie patrząc kto dzwoni tylko skupiając swoją uwagę na jezdni.
-Cześć Justin.-odezwała się Nicol
-Cześć.-zmarszczyłem lekko brwi, bo ta dziewczyna dzwoniła do mnie raz w życiu, więc co się stało że dzwoni teraz?
-Jest może z tobą Kathe?-zapytała a zmarszczka na moim czole powiększyła się jeszcze bardziej.
-Nie, a dlaczego pytasz. Pewnie jest w domu.
-Właśnie chodzi o to, że miała do mnie przyjść. I napisała mi wiadomość że już idzie, i w ogóle. Czekam już dobre 5 godziny a jej nadal nie ma. Pomyślałam, że może jest z tobą czy coś. Zaczynam się martwić.-powiedziała cicho.
-Nie długo będę w domu, więc sprawdzę. Może jednak została w domu.-powiedziałem, ale raczej bardzo w to wątpiłem.
Jestem pewny, że gdyby chciała zmienić plany, albo coś by jej nie pasowało poinformowała by o tym Nicol.
Coś tu cholera, nie pasuje.
-Dobra, daj mi znać, okay?-zapytała
-Dobra.-odpowiedziałem i rozłączyłem się rzucając telefon na miejsce pasażera i dociskając pedał gazu, aby szybciej znaleźć się na miejscu.

Po 3 minutach dalszej drogi, wysiadłem z samochodu i ruszyłem do drzwi domu Kate.
Zapukałem raz, drugi, trzeci.
Nic.
Zadzwoniłem dzwonkiem.
Też nic.
Nacisnąłem na klamkę, ale ta była zamknięta.
Wróciłem się do swojego samochodu i zabrałem kawałek drucika z bagażnika i wróciłem przed drzwi Kathe, rozglądając się czy nikogo nie ma w okolicy.
Może znowu, zamknęła się w domu, bierze prysznic i nie słyszy.
Kiedy drzwi ustąpiły, wszedłem do środka.
-Kathe!-zawołałem, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Wszedłem na górę i zajrzałem do jej pokoju, ale pokój był pusty.
Przeszukałem, każde pomieszczenie w domu, ale nigdzie jej nie było.
Gdzie ona do cholery jest?
Wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi.
Ruszyłem do swoich drzwi i miałem zamiar już je otwierać, ale powstrzymała mnie kartka leżąca przed nimi.
Schyliłem się i podniosłem ją.
Rozwinąłem kawałek papieru i wpatrywałem się w treść wiadomości.
Przeczytałem któryś raz z kolej kartkę, nie mogąc uwierzyć w to co tam pisze.
Uderzyłem pięścią w drzwi na co te się zatrzęsły.
Zignorowałem pieczenie w ręce i wsiadłem do samochodu z piskiem opon wyjeżdżając z podjazdu i kierując się do domu Matta po drodze dzwoniąc do chłopaków, że mają zjawić się w jego domu w ciągu 10 minut bo osobiście po nich pojadę i nie będzie to przyjemne.


_____________________________________________ 

Cześć! Przepraszam, że taki krótki, ale chciałam to urwać w tym miejscu, aby was zaciekawić.
Jak myślicie co pisało na kartce, którą znalazł Justin?
Bardzo wam dziękuje za komentarze i wyświetlenia. 
Jesteście świetni ! x
Do Następnego !

 DRUGIE FF: ONE LIFE

KONTAKT!
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!

15 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie:)
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze, ty mnie zabijasz!! :) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze, ty mnie zabijasz!! :) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze, ty mnie zabijasz!! :) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaa zaczyna się znów coś dziać

    OdpowiedzUsuń
  6. Żeby sie im nic nie stało ! :| <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega rozdział!!! Mam nadzieję, że znajdą Kathe!! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Peewnie yen szef zostawil mu wiadomosc ze ma kathe! Super, czekam.na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, czekam na następne ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg *-* świetny rozdział dawaj nexta :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Ok rozumiem ze chciałaś skończyć w tym momencie ale ten rozdział jest strasznie krotki :/
    Czekam na następny <3
    /Wiki

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na następny, ale dłuższy ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu jak ja dawno tu nie zaglądałam. Rozdział super

    OdpowiedzUsuń