piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 17: Coś się stało...

Justin POV'

Po jakiś 2 godzinach drogi i stania w korku dojechaliśmy na miejsce.
SUV zatrzymał się przed zejściem rzeki a ja z Mattem i Ryanem zaraz za nim.
Zgasiłem silnik, wysiadłem z samochodu i zabrałem z bagażnika worek z zakrwawionymi szmatami.
Wysypałem zawartość worka blisko brzegu i podpaliłem go.
Na dworze robi się coraz ciemniej, więc ogień będzie bardziej widoczny, ale pierdolić to.
Zdjąłem z siebie zakrwawioną koszulkę i rzuciłem ją na palącą się już kupkę.
Patrzyłem chwilę na ogień, aż w końcu ruszyłem się z miejsca żeby pomóc chłopakom.
-To co palimy, czy tak po prostu wrzucamy do rzeki?-zapytał Scott
-Co to za pytanie, jasne że palimy. Woda wyrzuciła by gdzieś tych skurwieli i było by nie fajnie gdyby ktoś ich znalazł.-odpowiedział mu Matt, a ja kiwnąłem głową całkowicie się z nim zgadzając.
    -Z tego co pamiętam, za tymi krzakami -wskazałem ręką na drzewa za mną -powinien być mały magazyn i powinny tam też być stare opony i chyba nawet trochę benzyny.-powiedziałem
    -Mieliście magazyn na naszym terenie, nie ładnie Bieber, ale chociaż teraz się na coś przyda.-mruknął Ryan a ja uśmiechnąłem się drwiąco.
Nawet jeśli dowiedzieli by się wtedy o tym magazynie, to niby co mogli by mi zrobić, nam?
Scott, Danny i Matt poszli po opony a ja zabrałem się z Ryanem za wyciąganie już martwych skurwieli z bagażnika.

Chłopaki przynieśli około 10 opon i trochę benzyny. Czyli jednak miałem rację.
Poukładaliśmy opony i wciągnęliśmy na nie ciała.
Chwyciłem kanister z benzyną, polałem nimi ciała i opony a Matt rzucił na nie zapaloną zapałkę.
Przed nami pojawiła się ściana ognia, cofnąłem się do dopalających się już szmat i zrzuciłem je jakimś kawałkiem kija do wody.
Ze swojego auta wyjąłem z tylni ego siedzenia jakiś czysty T-shirt i założyłem go przez głowę.
Oparłem się o swój samochód i czekałem aż z ciał zostaną resztki, żeby dokończyć nasze dzieło.




Kathe POV'

Siedzę z Nicol na kanapie w salonie oglądamy jakieś komedie i rozmawiamy już od jakiś dobrych 5 godzin.
Dochodzi 23 a Justin nie odezwał się ani słowem.
Nicol przyjechała autem, a jej rodzice pojechali do jakiejś chorej babci więc nie musi się śpieszyć z powrotem do domu.
Wyjęłam Iphona z kieszeni i już chyba 10 raz wybrałam numer Justina.
"Wybrany abonent jest w tym momencie nie osiągalny..."
Bla Bla Bla znowu to samo, rozłączyłam się i rzuciłam telefon obok siebie.
-I nadal nic?-zapytała Nicol
-Nie. Może ty spróbuj znowu do Matta.-powiedziałam.
Nicol wzięła swój telefon który leżał na stoliku przed nami, wybrała numer i przyłożyła telefon do ucha ale po chwili odłożyła go zrezygnowana z powrotem na stolik.
-Nie obiera, ale przynajmniej jest sygnał.-mruknęła i oparła się o kanapę.
-Zaczynam się coraz bardziej martwić, a co jeśli coś się stało?-powiedziałam i przetarłam twarz dłońmi.
-Nie mów tak. Też się cholernie martwię.
-Ale to jest dziwne że Matt, Scott, Ryan nie odbierają, a do Justina i Dannego nie można się w ogóle dodzwonić.-zrobiłam głęboki wdech
-Tak, ale może po prostu nie mają czasu odebrać. Będę musiała się już zbierać, nie długo wrócą twoi rodzice.-powiedziała i podniosła się z kanapy zabierając ze stolika telefon.
-Rodzice pewnie wrócą koło 2, 1 w nocy jak to najczęściej mają w zwyczaju.
-Nie no naprawdę będę się zbierać. Jak czegoś się dowiem, natychmiast dam Ci znać. Będziesz czekać czy idziesz spać?-zapytała i uśmiechnęła się do mnie lekko.
-Tak, jak coś ja też zadzwonię. Będę czekać, i tak pewnie bym nie zasnęła.-westchnęłam i przytuliłam się do niej mocno.
-Dobra, no to pa.-odwzajemniła uścisk a kiedy już ją puściłam, odprowadziłam do drzwi i weszłam do kuchni aby zrobić sobie gorącą czekoladę.


Nalałam do kupka gotową już czekoladę i ruszyłam z nią do swojego pokoju.
Włączyłam cicho Ipoda, wzięłam z łóżka dużą poduszkę i usiadłam na niej na dość szerokim parapecie z kubkiem gorącej czekolady. Gdyby Justin wrócił na pewno zauważę.


Było 10 minut po północy, a po Justinie nadal nie było śladu. Nerwy zjadły mnie już od środka.
Siedziałam nadal na parapecie obok pustego już kubka i słuchałam piosenek które leciały z mojej playlisty.
Oparłam głowę o ścianę i wyjęłam z kieszeni Iphona.
Kliknęłam na 'Nowa Wiadomość'

Do: Nicol
Wiesz coś?

Odpowiedz dostałam po około 2 minutach.

Od: Nicol
Nie nadal nic. Cholera co jest...

Czyli Nicol też nie ma najwyraźniej zamiaru położyć się spać, dopóki nie dowie się czy wszystko w porządku.
Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i wpatrywałam się w ścianę przede mną.
Moją uwagę odwrócił samochód wjeżdżający na podjazd domu Justina.
-Wrócił!-pisnęłam i zerwałam się z parapetu, prawie wywracając się o stojący nie daleko fotel.
Spojrzałam szybko jeszcze na zegarek w pokoju. 00:23
Zbiegłam po schodach na dół i jak oparzona wybiegłam z domu.
Podeszłam szybkim krokiem do chłopaka, który akurat zamykał samochód.
-Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jak cholernie się martwiłam?-warknęłam a szatyn obrócił się w moją stronę.
-Umm... sorry. Musieliśmy coś załatwić, a droga była długa. W tą i z powrotem zajęło to trochę czasu.-mruknął przyglądając mi się dokładnie.
-Dlaczego nie odbierałeś telefonu? Dlaczego nikt z was nie odbierał telefonu?-zapytałam
-Mój się rozładował, z tego co wiem Matt i Ryan mieli swoje w samochodzie. Może mieli wyłączone dźwięki, nie wiem.-mruknął
-Ważne, że nic Ci nie jest.-powiedziałam i podeszłam do niego bliżej. Złapał mnie za rękę i przyciągnął jeszcze bliżej, przez co nasze klatki się stykały a jego ręce trzymały moje biodra.
-Czekałaś na mnie?-zapytał i uśmiechnął się.
-A na co to wygląda?-warknęłam i przymrużyłam oczy, a jego uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
Objął mnie w tali i mocno przytulił do siebie a ja zawiesiłam ręce na jego szyj.
-Na prawdę się martwiłam.-mruknęłam
-Wiem.-pocałował mnie w głowę, i palcem wskazującym podniósł mój podbródek do góry, abym na niego spojrzała. Oblizał po woli górą wargę i rozbił swoje usta o moje.
Rozsunął językiem moje wargi i pogłębił pocałunek.
Popchnął mnie lekko w stronę samochodu i docisnął mnie do niego swoim ciałem.
Wplątałam palce w jego włosy i pociągnęłam za końcówki, przez co jęknął mi prosto w usta.
Złapał moje lewe udo i podniósł je do góry, a ja instynktownie owinęłam je w okół niego.
Odsunęliśmy się od siebie z powodu braku powietrza, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. I jak tu się nie uśmiechnąć?
-Muszę iść do domu, w każdej chwili mogą wrócić moi rodzice.-powiedziałam a jego uśmiech lekko przygasł.
-W takim razie idę z tobą.-powiedział i pocałował mnie krótko w usta.
-Ummm...
-Nie chce słyszeć odmowy. Chodź.-złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku mojego domu.

Zamknęłam za nami drzwi, i weszłam za Justinem po schodach do mojego pokoju.
-Czekałaś na parapecie?-zapytał i obrócił się w moją stronę.
-Uhh... Tak, stamtąd dobrze widać.-uśmiechnęłam się a Justin po raz drugi złączył nasze usta.
Tym razem to ja wcisnęłam swój język do jego buzi i zaczęłam walczyć z jego, ale wynik tej walki był przesądzony od początku, to oczywiste że przegrałam.
Odsunęłam się od niego i szeroko uśmiechnęłam.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej szare spodenki i szarą bokserkę do spania.
-Idę się przebrać. -mruknęłam i skierowałam się do łazienki, ale odwróciłam się jakieś 2 metry od niej kiedy Justin zaczął się śmiać.
-Co?-warknęłam
-Widziałem Cię już nagą, w moim domu jeśli nie pamiętasz, więc nie musisz iść do łazienki tylko po to aby się przebrać.-wyszczerzył się
-Chcę też wsiąść prysznic dla twojej wiadomości, a raczej tego tutaj nie zrobię.-syknęłam.
-Świetnie, mi też przyda się prysznic, idę z tobą.-uśmiechnął się łobuzersko
-Że co?
-Powtórzymy prysznic z mojego domu, daj spokój będzie fajnie.-
Przewróciłam oczami, i weszłam do łazienki nawet pewnie jeśli zaczęła bym się sprzeciwiać to i tak by mnie nie posłuchał, albo sam wszedłby do łazienki za pomocą wsuwki, tak jak już zrobił to kiedyś.

Zdjęłam dzisiejsze ubrania i w bieliźnie podeszłam do kabiny prysznicowej aby odkręcić wodę, żeby ta trochę się rozgrzała.
Para silnych rąk owinęła się w wokół mojej tali i zostałam przyciągnięta do wysportowanej klatki piersiowej. Nie muszę chyba mówić do kogo ona należy.
-Śliczna jesteś, wiesz? I słodka jak się wkurzasz.-mruknął mi do ucha i przygryzł lekko jego płatek.
-Myślałam, że zawsze jestem słodka, a uwierz najmniej słodka chciała bym być akurat wtedy kiedy się wkurzam. Ale najbardziej wolałabym być seksowna.
-Owszem, zawsze jesteś słodka, ale nic nie poradzę na to że najbardziej słodko wyglądasz kiedy się wkurzasz, mimo że tego nie chcesz. A seksowna jesteś cholernie mocno.-pocałował mnie w policzek i zaczął się rozbierać.
Zsunęłam z siebie stanik i majtki i nie czekając za nim weszłam do kabiny. Unormowałam trochę za ciepłą temperaturę wody, i do kabiny wszedł zadowolony Justin.
Przyciągnął mnie znowu do siebie i mocno pocałował. Odsunął się a ja patrzyłam na niego w lekkim zdziwieniu.
-Nie lubię jak się na mnie wkurzasz.-pocałował mnie ponownie i chwycił żel i gąbkę.-No to co, trzeba Cię umyć.-uśmiechnął się szeroko i wylał na gąbkę trochę żelu, po czym odłożył go na swoje miejsce.
Przejechał gąbką po moim obojczyku i zaczął zjeżdżać na piersi, a moje policzki naprały czerwonego koloru.

Kiedy już mnie umył a ja jego, zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny a Justin za mną.
Chwycił duży ręcznik i owinął go w okół mojej tali a nieco mniejszy wokół swoich bioder.
Wytarłam ciało, i wyszłam z pokoju przypominając sobie że nie wzięłam bielizny.
Założyłam majtki i stanik i wróciłam do łazienki, gdzie Justin stał już w bokserkach. Założyłam szare spodenki i bokserkę a swoje brudne ubrania wrzuciłam do kosza, natomiast Justin swoje wziął do pokoju.
Położył je na fotelu, zamknął drzwi na klucz.
Napisałam do Nicol wiadomość.

Do: Nicol
Justin wrócił, mówi że Matt miał telefon w samochodzie i może nie słyszał.
Dobranoc x

Odłożyłam telefon na szafkę nocną a Justin przytrzymał mi kołdrę abym mogła się pod nią wślizgnąć. Bez zaprzeczania weszłam pod kołdrę i ułożyłam się wygodnie na łóżku, a Justin obok mnie. Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i objął w tali ramieniem.
-Dobranoc, kochanie.-pocałował mnie w policzek i położył się za mną.
-Dobranoc.-odpowiedziałam i zamknęłam oczy.


 _______________________________________

Cześć :) Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo. 
Bardzo a to Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia jesteście kochani. :* 

Dzisiaj nic nie dzieje się ciekawego w rozdziale, ale to nie oznacza ciągłych nudów. To bardziej taka cisza przed kilkoma burzami, ale dowiecie się za parę rozdziałów. :) 

Kocham Was xoxo
Do następnego :*

Kontakt: ask.fm @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

17 komentarzy: