18+ Czytasz na własną odpowiedzialność :)
Kathe
POV'
Usłyszałam
rozbijające się naczynie, otworzyłam oczy i szybko zbiegłam na
dół.
-Wszystko
dobrze?-zapytałam mamę, która stała w kuchni i sprzątała
rozbity talerz
-Tak,
miałam mokre ręce, i mi się wyślizgnął.
Spojrzałam
na zegarek w kuchni dochodziła 8.
-To
ja idę spać.
-Dobrze,
ja dzisiaj jadę do firmy z ojcem o 11.
-Okay,
obudź mnie na śniadanie.
Weszłam
do pokoju, położyłam się na łóżku i zasnęłam.
-Kathe
wstawaj.-usłyszałam głos mamy i poczułam szarpnięcie za moje
ramie.
-Ummm...
dobra. Już idę.-powiedziałam a mama wyszła z pokoju.
Zdjęłam
jedną nogę z łóżka, potem drugą a na samym końcu otworzyłam
zaspane oczy. Weszłam do łazienki przemyłam twarz zimną wodą,
wytarłam się i zeszłam na śniadanie. Usiadłam
przy stole pomiędzy mamą i tatą. Chwyciłam jedną z
przygotowanych kanapek i zaczęłam ją jeść, od czasu do czasu
popijając herbatą. Gdy
się już najadłam, zaczęłam pomagać mamie w sprzątaniu po
śniadaniu.
-Widziałam
dzisiaj tego naszego sąsiada.-odstawiłam talerze i zwróciłam
uwagę na mamę.
-Jakiego
sąsiada?
-No
tego co się niedawno wprowadził.
Dobra
ona mówi o Justinie.-pomyślałam
-Co
z nim?
-Ma
jakieś dziwne towarzystwo, i te jego tatuaże. Wygląda na
niebezpiecznego.-powiedziała
No
nie kolejna osoba, która go się boi.
-Jak
wyglądało to jego towarzystwo?
-A
dlaczego to cię obchodzi Kathe?
-Bo
chce wiedzieć jak wygląda ktoś kogo mam omijać.-skłamałam, po
prostu chciałam wiedzieć kto u niego był.
-Racja.
Jeden chłopak miał lekki zarost, krótkie włosy i okulary
przeciwsłoneczne, więc nie mogłam zauważyć za dużo, a i
przyjechał białym samochodem z czarnym dachem.
Dobra
to był Ryan.
-Jeszcze
ktoś?
-Tak.
Chłopak brązowe włosy, całkiem dobrze zbudowany i chyba
przyjechał czarnym dwudrzwiowym autem.
A
to był Matt.
-Ktoś
jeszcze, czy to koniec?
-Nie
wiem, stoi tam jeszcze jakiś większy czarny samochód, z tyłu ma
napis Range Rover czy coś.
To
był samochód Justina.
Moja
mama ma dobrą pamięć czasami za dobrą.
-Idę
wziąć prysznic.-powiedziałam i poszłam do pokoju.
Gdy
byłam już w środku, zaczęłam się śmiać to było zabawne, moja
mama bawi się w szpiegowanie Justina, czy jak?
Otworzyłam
szafę i zaczęłam szukać na dzisiaj jakiś ubrań. Wybrałam białe
dżinsowe spodenki i kremową luźną bluzkę na ramiączkach.
Wzięłam jeszcze z komody białą bieliznę. I poszłam do łazienki.
Zdjęłam
z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało
brzoskwiniowym żelem pod prysznic i wyszłam zakręcając wodę.
Wytarłam ciało w niebieski ręcznik,
ubrałam bieliznę i przygotowane wcześniej ubrania. Wyprostowałam
włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Podkreśliłam oczy eyelinerem,
rzęsy pomalowałam tuszem a usta bezbarwnym błyszczykiem i zakryłam
malinkę na mojej szyj. Zeszłam na dół a przy drzwiach wyjściowych
stał tata.
-Już
jedziecie do pracy?-zapytałam
-Tak,
tylko czekam na mamę.
-Kathe-
zawołała mama.
-Co?
-Wynieś
śmieci.
-Dobra.-weszłam
do kuchni i chwyciłam worek. Założyłam czarne balerinki, i
wyszłam przed dom w kierunku kosza. Przed domem na przeciwko stał
Justin z Ryanem i Mattem.
-Cześć
Kathe.- Powiedział Matt, a reszta chłopaków obróciła się w moją
stronę.
-Cześć.-odpowiedziałam,
wrzucając śmieci do śmietnika. Czułam jak czyjś wzrok wypale we
mnie dziurę. Obróciłam się i zobaczyłam wpatrującego się we
mnie Justina. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił
uśmiech. Moi rodzice wyszli z domu, więc odwróciłam głowę, i
zaczęłam iść w kierunku domu.
-Miłego
Dnia -powiedział do mnie tata
-Nawzajem.-odpowiedziałam
i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
Usiadłam
na kanapie i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać jakiś
film, ale ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, a na mnie rzucił
się nie kto inny jak Justin Bieber. Zaczął całować moją szyje,
a potem złączył razem nasze usta. Podniósł mnie do góry, a ja
obwinęłam nogi wokół jego bioder. Kopnęłam jedną nogą drzwi,
aby się zamknęły. Justin przyparł mnie do ściany i znowu zaczął
całować moją szyje. Przygryzał, ssał i lizał drugą stronę
mojej szyj. Teraz będę miała dwie malinki do ukrywania. Przejechał
swoim językiem po mojej dolnej wardze, a gdy ją otworzyłam wsunął
swój język do środka.
-Cóż
za miłe przywitanie.-powiedziałam przerywając pocałunek.
-Nie
mogłem się powstrzymać gdy cię zobaczyłem, ale wiedziałem że
twoi rodzice są w domu.
-Dzisiaj
rano moja mama cię obserwowała.-powiedziałam śmiejąc się.
-Jak
to obserwowała?-powiedział marszcząc brwi.
-Patrzyła
z jakim towarzystwem się zadajesz. I stwierdziła że wyglądasz
niebezpiecznie.-powiedziałam znowu się śmiejąc.
-Ale
ty się mnie nie boisz, prawda?
-Nie.-powiedziałam
i pocałowałam go delikatnie w policzek. Postawił mnie na podłodze,
a kiedy czułam już grunt pod nogami odeszłam w stronę kanapy,
znowu na niej siadając. Odwróciłam się i zobaczyłam
zdezorientowanego Justina.
-Będziesz
tam tak stać?-zapytałam, a on zaczął iść w moją stronę i
usiadł obok mnie.
-Co
oglądasz?-zapytał
-Nie
wiem, coś nudnego.-powiedziałam i wyłączyłam telewizor.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który dochodził z góry.
-Zaraz
wracam.-powiedziałam i wbiegłam po schodach do pokoju. Przejechałam
palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Co
tam Nicole?-zapytałam
-Wyrwiesz
się dzisiaj koło 21 z domu?
-Zależy
po co.
-Idziemy
na wyścigi, będę u ciebie o wpół do. Nie chce słyszeć odmowy.
Do zobaczenia.-powiedziała i rozłączyła się.
No
tak cała Nicole, no ale pójdę na te wyścigi.
Zeszłam
po schodach i weszłam do salonu gdzie siedział Justin.
Teraz
jego telefon zaczął dzwonić.
Co
to ma być?-pomyślałam
Justin
odebrał telefon.
-Czego?-zapytał.-Taa...
O której?.... A co z nim nie tak?... Dobra, będę... Do
zobaczenia.-powiedział i rozłączył się obrócił się w moją
stronę i podszedł bliżej.
-Muszę
jechać.-powiedział, stojąc naprzeciwko mnie.
-Umm...
dobra. Spotkamy się później?
-Dzisiaj
nie mogę, muszę załatwić parę spraw za miastem.
Podszedł
jeszcze bliżej i pocałował mnie, po chwili odsunął się ode mnie
i wyszedł.
Usiadłam
na kanapie, i włączyłam jakiś program muzyczny, akurat leciała
piosenka Iggy Azalea i Rity Ory „Black Widow”, więc zaczęłam
ją śpiewać.
-Blackk
Widow Babyy.- zakończyłam i wyłączyłam telewizor.
Jakby
tu wydostać się z domu na te wyścigi? Nicole po mnie przyjdzie,
więc wymyśle coś z nią. Z nudów, aż zaczęłam sprzątać dom.
Jakieś 3, 4 godziny później wszystko błyszczało. Spojrzałam na
zegarek była dopiero 17. Zawsze gdy się na coś czeka to ten czas
wydłuża się w nieskończoność. Położyłam się na kanapie i
zamknęłam oczy.
Usłyszałam
dźwięk zamykających się drzwi od samochodu. Szybko podniosłam
się. Cholera była 20. Mam 30 minut. Wbiegłam do swojego pokoju,
otworzyłam szafę i wyjęłam z niej czarne rurki a do tego
czarno-czerwoną koszulę. Wzięłam świeża bieliznę z komody i
praktycznie wbiegłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i
weszłam pod prysznic. Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod
prysznic, i wyszłam zakręcając za sobą wodę. Wytarłam się w
ręcznik i założyłam bieliznę, a potem spodnie i koszulę.
Wyprostowałam włosy. Oczy podkreśliłam eyelinerem, rzęsy tuszem.
Zakryłam malinki fluidem i pomalowałam usta bezbarwnym malinowym
błyszczykiem. Wyszłam z łazienki, założyłam na nogi czarne
stopki i czarne Conversy. Popsikałam się moimi ulubionymi
perfumami, włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół.
Spojrzałam na zegarem miałam jeszcze 5 minut do przyjścia Nicole.
Tak szybko chyba nigdy nie naszykowałam się do żadnego wyjścia.
-Mamo,
rodzice Nicol muszą jechać dzisiaj do jej chorej cioci, i poprosiła
mnie żebym została u niej na noc, bo sama się boj.-powiedziałam
-Dobrze,
a kiedy wrócisz?
-Jak
wrócą jej rodzice.-powiedziałam a w domu rozbrzmiał dźwięk
dzwonka do drzwi.
Otworzyłam
drzwi, a przed nimi stała uśmiechnięta Nicole.
-Cześć.
Idziemy?-zapytała
-Tak,
tylko poczekaj chwilę.-chwyciłam moją skórzaną kurtkę, i
założyłam ją na siebie. Mimo że dzisiejszy dzień był gorący,
noc jest chłodna. Zamknęłam za sobą drzwi, i ruszyliśmy w
kierunku miejsca wyścigów.
Przez
całą drogę śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Oczywiście nie
zabrakło pytań o Justina. Przyznam że trochę już mnie to
denerwowało. Kiedy byliśmy już na miejscu, przed nami stały
tłumy. Wyścigi musiały już się zatrząść, bo było słychać
pisk opon i krzyki cieszących się ludzi. Przecisnęłyśmy się z
Nicol przez tłum. Teraz ścigały się dwa Ferrari, jedno szare, a
drugie czarne. Może i nie znam się zbyt dobrze na samochodach, ale
takie auta jak te potrafię rozpoznać. Wygrało szare Ferrari.
Zauważyłam Ryana, Matta, Scotta i Luka, w których stronę ciągła
mnie Nicol. Co oni tu robią? Podeszłyśmy i przywitałyśmy się.
Po chwili podjechało do nas szare Ferrari, gdy szybka opuściła
się, zamurowało mnie. Siedział tam Justin. Więc to jest ta
sprawa, którą musi załatwić za miastem. Po prostu nie mógł powiedzieć mi
prawdy? Dobra trochę to zabolało, bo poczułam się jakby mi nie
ufał. Kurwa, czego ja się spodziewałam? Zaczął rozmawiać z
chłopakami coś że to ostatni przejazd i jeśli wygra cała pula
jest ich. Nie jestem głupia, zorientowałam się o co mu chodzi.
Spojrzał na Matta, a potem na Nicol która za nim stała. Kiedy
zauważył mnie jego oczy lekko się rozszerzyły, jakby nie wierzył
że tu stoję. Tak Bieber już wiem, że się ścigasz. Dobra, nie
powiedział mi tego, no ale przecież nie musiał. Nie ufa mi i muszę się z tym pogodzić.
Stałam
tam i patrzyłam się na niego. Jestem pewna że było po mnie widać
że jestem zła. Pomyślicie że przesadzam, ale no kurwa,
powiedziałam mu moją tajemnice o której nikt nie wie, nawet
Nicole, a on nawet nie raczył przyznać się że ma wyścig i dlatego nie może się spotkać.
Męski
głos wzywał uczestników, na linię startu.
-Powodzenia.-powiedział
Ryan a Justin skinął głową w podziękowaniu.
Dobra
jestem na niego zła, ale też zaczynam się martwić. A co jeśli
coś mu się stanie?
Gdy
rozbrzmiał dźwięk, oznaczający start obróciłam głowę aby
spojrzeć na ścigające się samochody. Modliłam się aby nic mu
się nie stało, żeby wygrał ten wyścig i cieszył się
zwycięstwem. Kurwa on nawet pewnie nie chciał żebym tu była, a ja
się przejmuje.
Parę
minut później, Justin przejechał jako pierwszy metę. Ucieszyłam
się że nic mu się nie stało, ale nie mam ochoty z nim teraz
rozmawiać.
Justin
podjechał swoim Ferrari, i wysiadł z samochodu. Każdy podszedł do
niego gratulując mu.
-Dobra,
idę się przejść.-powiedziałam do Nicol i odeszłam.
Niedaleko
był Park. Usiadłam na ławce i podziwiałam gwiazdy na niebie, tej
nocy wydawały się jakieś takie ciekawsze.
Ktoś
usiadł obok mnie, więc spojrzałam w tamtą stronę. Obok mnie
siedział Justin.
-Kathe
-Nic
nie mów, to twoja sprawa. Po co tu przyszedłeś? Idź cieszyć się
zwycięstwem.-powiedziałam przerywając mu.
On
zbliżył się bardziej i przytulił mnie.
-Daj
mi wytłumaczyć.
-Tłumacz
się proszę bardzo, ale możesz mnie puścić.
-Nie
puszczę cię. Wtedy u ciebie zadzwonili chłopaki, bo chcieli
sprawdzić samochód przed wyścigami, a klucze do niego mam tylko ja
więc pojechałem. Nie powiedziałem ci że mam wyścig, bo nie
chciałem cie martwic. Taa, wiem że nie jesteśmy parą czy coś,
ale wiem jakie są dziewczyny, zawsze o wszystko się martwią. Nie
myślałem, że lubisz patrzeć na takie rzeczy, i że tam będziesz.
Przepraszam, Kathe.- ostatnie słowa powiedział biorąc moją twarz
w swoje dłonie, i patrzył prosto w moje oczy. A moje serce zaczęło
walić jak oszalałe, i zrobiło mi się gorąco. Na pewno jest coś ze mną nie tak.
-Kiedy
ty się nauczysz, że nie jestem jak większość dziewczyn? Dobra
może faktycznie trochę się martwiłam, ale to dlatego że nie
chciałam aby coś ci się stało.
Kurwa,
ja powiedziałam to na głos? No nieźle, co on sobie o mnie pomyśli.
Uśmiechnął
się szeroko, a jego oczy lekko się zaszkliły. Tylko nie wiem z
jakiego powodu.
-Wiem,
że nie jesteś jak inne. Jesteś wyjątkowa. Naprawdę się o mnie
martwiłaś?-zapytał
Opuściłam
głowę na dół w zakłopotaniu, i skinęłam nią lekko. Podniósł
mój podbródek do góry i pocałował mnie namiętnie. Odpowiedziałam
na pocałunek, a w moim brzuchu obudziły się motylki. Dobra, czuję
się naprawdę dziwnie. W brzuchu mam motyli, gorąco mi, moje serce
wali jak oszalałe, i nawet lekko kręci mi się w głowię. To
uczucie jest... hmmm.... cudowne? Nie to mało powiedziane. Czuję
się jakbym była w raju, i zaraz miałabym się rozpłynąć.
-O
której masz być w domu?-zapytał, przerywając pocałunek
-Jak
rodzice Nicol, wrócą do domu.-powiedziałam uśmiechając się
-Dobra
czyli mogą wrócić rano. Chodź, jedziemy.-powiedział uśmiechając
się, i wstał z ławki.
-O
nie nie, Bieber. Idę do swojego domu.-powiedziałam i również
wstałam z ławki.
-Mhmm.-wymruczał
i złapał mnie za rękę ciągnąc w kierunku samochodu. Kiedy
byliśmy już przy jego Ferrari otworzył mi drzwi, a potem zamknął
je za mną. Nie wiem czy czasami jest takim dżentelmenem, czy po
prostu boi się o swój samochód. Siedziałam na miejscu pasażera i
czekałam aż Justin usiądzie na miejscu kierowcy. Po chwili
otworzył drzwi, usiadł i odpalił silnik. Wyjechaliśmy na ulicę,
a parę minut później Justin wjechał do jakiegoś garażu.
Wyglądało to jak garaż Ryana, ale było ciemno więc nie mogłam
dokładnie zobaczyć. Wysiadłam z samochodu i wyszłam z garażu.
Przed domem stał czarny Range Rover. Domyśliłam się , że Justin
trzyma tutaj Ferrari, ale dlaczego nie u siebie? Może dlatego że
tam gdzie mieszkamy nie jest w 100% bezpiecznie więc może woli na
nie uważać. + Mamy ciekawskich sąsiadów, zbyt ciekawskich, i
mogliby wpędzić go w kłopoty. Podeszłam do Range Rovera i
czekałam aż Justin otworzy samochód. Gdy usłyszałam piknięcie,
otworzyłam drzwi i wsiadłam. Justin pojawił się od razu obok
mnie, odpalił auto i ruszył. 5 minut później zaparkował
samochód, i zgasił silnik. Równo wysiedliśmy z samochodu,
chciałam iść do swojego domu, ale Justin złapał mnie za
nadgarstek.
-O
nie, nie idziesz do mnie księżniczko.-powiedział i złapał mnie
za rękę, pilnując tym żebym mu nie uciekła.
-
Nie idę do siebie.
-Nie
idziesz do mnie, kotku. -Powiedział i podniósł mnie do góry. Nie
szarpałam się bo i tak bym nie wygrała a poza tym nie mam ochoty
się teraz z nim szarpać. Otworzył drzwi od swojego domu, i
postawił mnie na ziemi. Odsunął się od drzwi, więc pomyślałam
że jednak może ucieknę do swojego domu, chwyciłam za klamkę, ale
Justin w ostatniej chwili zamknął mi drzwi przed nosem i podniósł
mnie do góry. Wbiegł ze mną po schodach
-No
nie, znowu.-powiedziałam, a on zaczął się śmiać.
Położył
mnie na swoim łóżku i przycisnął mnie swoim ciałem.
-Nigdy
więcej nie próbuj mi uciekać księżniczko.
-Niby
czemu nie?
-Bo
ci na to nie pozwolę. Jesteś na mnie zła, prawda?
-Nie,
ja? gdzie?
-Kathe
przecież widzę.
-Może
dlatego, że poczułam się jakbyś mi nie ufam.-powiedziałam a on
lekko się zdziwił
-Co
to za brednie, oczywiście że ci ufam.
-To
dlaczego nie powiedziałeś mi po prostu że masz wyścig?
-Umm,
no już mówiłem nie chciałem cię martwić. Ale obiecuję na drugi
raz powiem Ci.
-Czemu
nie chciałeś mnie martwić?
-Może
kiedyś się dowiesz. Wybaczasz mi?
-Może
Justin
zaczął całować mnie po szyj, a potem zaczął zjeżdżać coraz
niżej.
-A
teraz mi wybaczasz?
-
Jeszcze nie wiem.
Przeszkadzała
mu moja koszula i kurtka. Zdjął moją kurtkę i rzucił ją na podłogę, zaczął rozpinać koszule, po chwili i ona znalazła się
na ziemi. Teraz wziął się za moje spodnie, odpiął guzik, zsunął
je na dół i zdjął.
-Nadal
mi nie wybaczyłaś?
-hmmm...
Wybaczam Ci.-powiedziałam, a on uśmiechnął się.
Chwyciłam
brzegi jego koszulki, Justin podniósł ręce do góry, a ja zdjęłam
ją i rzuciłam gdzieś w kąt. Odpięłam guzik jego spodni, potem
rozporem i popchnęłam go na łóżko. Zdjęłam jego spodnie i
rzuciłam je obok koszulki. Przez jego bokserki można było
dokładnie zobaczyć że ma wzwód. Na co zaśmiałam się. Złączył
nasze usta razem, odsunął się po chwili chwycił za gumkę od
moich majtek. Spojrzał w moje oczy i szukał jakiejś niepewności,
ale chyba nic nie znalazł bo pociągnął ją na dół i rzucił w
kąt pokoju. Moje policzki zaczerwieniły się ze wstydu. Justin
pocałował mnie i wszedł we mnie dwoma palcami. Jęknęłam, a on
pocałował mnie w czoło. Zniżył się na dół, i zaczął
wchodzić we mnie coraz szybciej dodając do tego jeszcze jeden
palec. Lizał i ssał moją łechtaczkę. Jęczałam przez tą
przyjemność, która rosła w moim brzuchu z każdym jego ruchem.
Ruszył palcami ostatni raz
-Justinn-
wykrzyczałam, a moje ciało oblał orgazm.
Podniósł
się z łóżka, pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki,
nie musiałam się domyślać co tam robił. Po chwili przyszedł do
pokoju i położył się obok mnie, przytulając mnie do swojej
klatki. Gdy był w łazience założyłam na siebie z powrotem swoje
majtki, i wróciłam do łóżka. Justin przykrył nas kocem a ja
wtuliłam się bardziej w jego klatkę piersiową.
-Dobranoc
księżniczko.-powiedział i ucałował mnie w czoło
-Dobranoc.-odpowiedziałam
i zamknęłam oczy.
Co
ten chłopak ze mną robi?
_____________________________________
No i kolejny rozdział. :)
Justin z Kathe posunęli się o krok do przodu :)
W następnym rozdziale zacznie się więcej dziać.
Naprawdę dziękuje wam za komentarze, jesteście kochane <3
Pamiętajcie czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział. :)
Ten pojawił się o wiele szybciej niż zamierzałam, ale tak ładnie prosiłyście. :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
ask: @allyoursbabyx
_____________________________________
No i kolejny rozdział. :)
Justin z Kathe posunęli się o krok do przodu :)
W następnym rozdziale zacznie się więcej dziać.
Naprawdę dziękuje wam za komentarze, jesteście kochane <3
Pamiętajcie czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział. :)
Ten pojawił się o wiele szybciej niż zamierzałam, ale tak ładnie prosiłyście. :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
ask: @allyoursbabyx