Justin
Pov'
-Justin!-
w dali słyszałem głos Kathe- Zostaw mnie !-mówiła. Z kimś się
szarpała to było pewne. Biegałem po całym lesie, modląc się
abym ją w końcu znalazł, ale gdy wchodziłem w jakąś dróżkę w
oczekiwaniu że ją znajdę głos wołającej Kathe słabną, co
oznaczało że się od niej oddalam. Za każdym razem zawracałem i wchodziłem w inną dróżkę.
-Kathe,
gdzie jesteś?-wołałem
-Justin
! -krzyczała, po jej głosie można było powiedzieć że płakała
Wbiegłem
w kolejną dróżkę pewny że i tym razem nie trafie, ale
niespodziewanie głos Kathe wcale się nie oddalał wręcz był
bardziej wyraźny, oznaczało to że jestem coraz bliżej niej.
Zacząłem biec, wbiegłem na polane. Stał na niej dość wysoki
mężczyzna z bronią w ręku przyciśnięta do skroni Kathe.
-Justin,
proszę pomóż mi ! -krzyczała dławiąc się własnymi łzami.
Mogę
go zabić, mam już przecież w tym doświadczenie. Uratuje Kathe. Wyciągnąłem broń z tyłu moich spodni i zrobiłem krok do przodu.
-Bieber
stój tam gdzie stoisz, bo inaczej twoja dziwka umrze.-powiedział
facet, którego twarzy nie widziałem, przez kaptur który miał na
głowie. Przez to nie miałem pojęcia z kim mam do czynienia. Ale
ten głos był znajomy, nawet bardzo znajomy. Szukałem odpowiedniej
twarzy w głowie dopasowując do niej głos.
-Lucas?-zapytałem
nie pewnie.
-Brawo,
Bieber. Już myślałem że się nie doczekam.-odparł
-Puść
ją!-krzyczałem
-Nie
tak szybko, Bieber! Jesteś moim wrogiem od zawsze, a teraz mam
idealną okazję żeby cię złamać, i to przez głupią
dziewczynę.-powiedział po czym wokół nas było słychać dźwięk
przeładowanego pistoletu, co świadczyło o tym że jest gotowy do
strzału.
-Zostaw
ją Lucas, ona nie ma z tym nic wspólnego.-odpowiedziałem
-Ale
ma coś wspólnego z tobą, i to mi wystarczy.- powiedział i nacisną
spust pistoletu.
Kula wbiła się w płat skroniowy Kathe,
powodując że bezwładnie upadła na ziemię.
-Kathe
Nieee! -krzyczałem biegnąc w jej stronę.
-Nieeee!-powtórzyłem
krzycząc, i zamykając oczy.
-Justin
obudź się!-Kathe krzyczała wprost do mojego ucha, szarpiąc mną.
Otworzyłem oczy, aby zobaczyć zaniepokojoną Kathe obok siebie. To
był tylko koszmar, ale najgorszy jaki kol wiek miałem. Może znałem
Kathe te cztery dni, ale była dla mnie ważna, i nie wybaczył bym
sobie jeśli coś by jej się stało. Nie była jak te wszystkie
puste wymalowane lale. Ona była idealna, była marzeniem każdego
faceta. A to akurat ja ją poznałem. Bieber kurwa co się z tobą
dzieje, zachowujesz się jak pierdolona cipa.-pomyślałem
-Wszystko
dobrze Justin?-Kate pytała cały czas się we mnie wpatrując.
-Tak,
przepraszam że cię obudziłem.-powiedziałem
-Mną
się nie przejmuj- odpowiedziała
-Co
ci się śniło?- zapytała ciągle się we mnie wpatrując
-Nic
takiego.-odparłem.
Przecież
nie mogłem jej powiedzieć że w moim koszmarze umiera a ja nic z
tym nie mogłem zrobić.
-Na pewno?-
dopytywała najwidoczniej mi nie wierzyła.
-Tak-odpowiedziałem
po czym na moje usta wytargł mały uśmiech.
Starałem
się jakąś ją uspokoić.
Moje
gardło było kompletnie suche, a głowa bolała. No tak wczorajsza
impreza. Spojrzałem na Kathe i po jej minie mogłem wywnioskować że
czuję się tak jak ja.
-Chodź
idziemy po coś do picia, i tabletki-powiedziałem po czym zrzuciłem
z nas kołdrę.
Wstała
szybko z łóżka i wyprzedziła mnie, na co lekko zachichotałem,
naprawdę musiało jej się pić.
-Co?-zapytała
-Aż
tak chce ci się pić?-powiedziałem i znowu zachichotałem
-Jak
nigdy.-powiedziała, łapiąc mnie za rękę i zaczęła ciągnąc mnie
w kierunku kuchni.
-No
idę przecież.-odpowiedziałem na jej szarpanie za moją dłoń.
Szła przede mną więc mogłem ją zauważyć że ciągle miała na sobie moją koszulkę która z
łatwością zakrywała jej tyłek. To była jedna z tych koszulek
które są dość luźne na mnie, więc wyobraźcie sobie jak ona
wyglądała na niej. Ale kurwa w moich ciuchach wygląda tak
seksownie, więc nie mam na co narzekać.
-Co
chcesz? Sok,? Cole? - pytała
-Wystarczy
mi sok.-odpowiedziałem cały czas nie spuszczając z niej wzroku
Stała
w kuchni tylko w mojej koszulce, na niej wyglądała bardziej
jak sukienka. Stanęła na palcach aby chwycić dwie szklanki z
suszarki, po czym wzięła sok i nalała go do dwóch szklanek. A
potem podała mi jedną. Wzięła dwie tabletki przeciwbólowe z pudełeczka
które stało na stole. Biorąc jedną dla siebie a drugą podając mi.
Włożyłem tabletkę do buzi i popiłem ją sokiem, a ona powtórzyła
moje ruchy.
-Idę
się odświeżyć.-powiedziała. Na co skinąłem.
Wyszła
z kuchni i poszła w stronę schodów. Spojrzałem na dwie kanapy w
salonie na jednej spał Scott a na drugiej Luke. Na stole panował
wielki bałagan, co przypominało mi o wczorajszej imprezie tutaj i o
tym co widziała Kathe na górze. Zachowałem się jak ostatni Kretyn.
Spojrzałem na schody i postanowiłem iść w ślady Kathe. Wszedłem
do pokoju, a z łazienki było słychać szum wody. Wyobraziłem
sobie Kathe która właśnie tam stoi w pełni naga. I nie ukrywam chciał bym to zobaczyć. Na samą myśl o tym na moją twarz wkradł
się wielki uśmiech. Szum wody w łazience przycichł. Jakieś 5 może
10 minut później z łazienki wyszła ubrana w wczorajsze ubrania
Kathe.
-Ślicznie
wyglądasz.-skomplementowałem jej strój i wcale nie kłamałem. A
jej twarz zalał lekki rumieniec. Na co się uśmiechnąłem.
-Umm...
Dzięki.-odpowiedziała
-Oddasz
mi moja koszulkę?- zapytałem patrząc na jej rękę w której
właśnie ją trzymała.
-Tak
jasne, trzymaj.-powiedziała podając mi ubranie.
Założyłem
ją. Czułem że koszulka pachnie jej zapachem, i miałem ochotę się
nim zaciągnąć. Ale widziałem że ona cały czas patrzy a wtedy
pomyślała by że jestem jakimś świrem czy coś.
Kathe POV'
-Zawieziesz
mnie do domu?-zapytałam
-Jasne.-odpowiedział
Chwycił
kluczyki i otworzył mi drzwi abym wyszła pierwsza. WOW! Justina
dżentelmena jeszcze nie znałam.
Przez
całą drogę w samochodzie panowała dziwna cisza. Gdy byliśmy już
na miejscu Justin zatrzymał się przed moim domem.
-Ummm...
dzięki.-powiedziałam i chciałam już wysiąść kiedy Justin
złapał mnie za nadgarstek.
-Kathe
przepraszam za wczoraj.-powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Nie
masz za co przepraszać, i nie musisz mi się tłumaczyć. Nie jesteś
moją własnością, Justin.-odpowiedziałam
-Obiecałem
że cię zabiorę, alee...
-Ale
mnie nie zabrałeś, nic się nie stało. Wolałeś spędzić czas z tamtą dziewczyną, i to nie jest moja sprawa. -przerwałam mu.
Cały
wczorajszy dzień przebiegł przed moimi oczami, i wspomnienie o tym
że wolał być z inną dziewczyną, owszem trochę bolało. Ale nie
mogłam dać po sobie tego poznać. Nie jest mój i nigdy nie będzie.
-Ja
się tylko z nią zabawiłem-powiedział, A mnie zamurowało.
-Tylko?
Tylko? -pytałam nie dowierzając w jego słowa.-Zachowujesz się jak
męska dziwka. Ale to nie moja sprawa.-dokończyłam. Jego oczy
pociemniały, a szczęka lekko się zacisnęła na te słowa.
-Prawda
boli?-znowu się odezwałam, miałam dość jego humorków, i teraz
ja również byłam zdenerwowana, może nie tak jak on, ale byłam.
-Nic
Kurwa o mnie nie wiesz. Więc po jaką cholerę mnie oceniasz. Hmm?
Uratowałem ci życie, a ty mi tak dziękujesz. -powiedział, a
każde słowo wypowiadał z jadem.
-Masz
rację. Nie potrzebnie mnie wtedy ratowałeś. Albo bym tam po prostu
umarła, albo jakimś cudem bym uciekła. Ale do tej pory być może
jeszcze bym cię nie znała. To były by normalne zwykłe cztery dni.
Jesteś idiotą. Cieszę się że chociaż teraz poznałam jaki
naprawdę jesteś..-powiedziałam, wysiadając z samochodu i
zatrzaskując za sobą drzwi.
Podeszłam
do drzwi i otworzyłam je obróciłam się jeszcze. Justin zaparkował
samochód na swoim podjeździe i wysiadł z niego. Nasze spojrzenia
spotkały się na sekundę, ale ja od razu odwróciłam głowę
wchodząc do domu i zamykając za sobą drzwi. Pokazał mi chociaż
jaki naprawdę jest. Lepiej późno niż wcale. Byłam naprawdę
wkurzona. Powiesiłam klucze i kurtkę, i poszłam do kuchni w
poszukiwaniu czegoś co mogła bym zjeść. Zdecydowałam się na
płatki które znalazłam w szafce. Wyjęłam mleko z lodówki i
wlałam je do garnuszka, a płatki wsypałam do miski. Parę minut
później płatki były już gotowe, a ja siedziałam przed
telewizorem jedząc je i próbując się uspokoić. Mój telefon za
wibrował, wyjęłam go z kieszeni, a na ekranie pojawiła się
wiadomość.
Od
:Nicole
Jesteś
w domu?
Jestem
pewna że chce przyjechać, abym wytłumaczyła jej moje wczorajsze
zachowanie. A ja nie mam na to ochoty, po tej całej kłótni z
Justinem. Ale postanowiłam jej odpisać.
Do:
Nicole
Tak.
Ale jeśli chcesz pytać o wczoraj, to lepiej sobie odpuść.
Po
chwili mój telefon znowu za wibrował.
Od:
Nicole
Co
ci jest?
Czy
od razu musi mi coś być? Po prostu jestem wkurzona. Każdy ma prawo
się denerwować.
Do:
Nicole
Nic
po prostu jestem zdenerwowana.
Po
minucie mój telefon znowu za wibrował, nawet teraz to zaczęło
mnie irytować.
Od:
Nicole
Jestem
za 10 minut. I nawet nie próbuj zaprzeczać.
Schowałam
telefon do kieszeni, i kończyłam swoje płatki oglądając przy tym
telewizje.
Usłyszałam
pukanie do drzwi i spojrzałam na zegarek. To 10 minut minęło dość
szybko. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, Nicol weszła do środka
nawet się nie witając.
-Też
się ciesze, że cię wiedzę.-powiedziałam nie zbyt miłym głosem,
na co ona lekko się skrzywiła.
-Cześć.-powiedziała
-Co się dzieje?-dokończyła
-Nic.
Jestem zdenerwowana, i tyle. Chyba mogę, nie?-powiedziałam
-Ale
musisz być zdenerwowana na coś, przez coś albo przez kogoś.
Przecież nie jesteś wkurzona bo ci się tak
zachciało.-odpowiedziała
-Pokłóciłam
się z Justinem.
-No
tak, mogłam się tego spodziewać.-powiedziała. Spojrzałam na nią
lekko przymrużając oczy.
-Niby
skąd? Jesteś wróżką czy jakimś innym gównem?-powiedziałam
niemiłym tonem.
-Jesteś
wkurzona, i to ostroooo. Opowiadaj, trochę ci ulży.-powiedziała,
ale nie podchodziła bliżej, tak jakby czegoś się obawiała. Co
było dość śmieszne. Czy ona się mnie boj? Aż tak strasznie
teraz wyglądam?
-Siadaj.-powiedziałam
i wskazałam na kanapę. Posłuchała mnie i usiadła, a ja zaraz
obok niej.
Opowiedziałam
jej wszystko, dokładnie tak ja było.
-No
wiesz, po nim można spodziewać się wszystkiego.-powiedziała
-A
skąd ty możesz to wiedzieć hmm? Przypominam ci że znasz go
dokładnie tyle co ja.-odpowiedziałam
-Bo
wiesz Kathe, ty nie wiesz wszystkiego. Nie zastanawiało cię czemu
chłopaki tak szybko chcą go wciągnąć w gang, i czemu mu tak
szybko zaufali?- dokończyła
-Mów
co wiesz.-szybko powiedziałam
-Bo
wiesz on nie jest zwykłym chłopakiem, jest gangsterem którego
wszyscy znają i się boją. Dla chłopaków jest wielkim skarbem.
Siedzi w tym już dość długo narkotyki, morderstwa no wiesz
wszystko czym zajmują się takie gangi. Ma w tym wszystkim, wielkie
doświadczenie. Zna go cała Kanada jak i nie dalej. Więc chłopaki
chcą go jak najszybciej, bo po pierwsze boją się, że jakiś inny
gang może go im sprzątnąć spod nosa, a po drugie z nim będą
niepokonani. -powiedziała
-Umm...
Skąd o tym wiesz?-zapytałam
-No
wiesz, Matt.-odpowiedziała, a z rozmowy wyrwał nas dźwięk jej
telefonu.
-To
Matt, za chwile po mnie będzie.-powiedziała, patrząc w telefon i
coś wystukując.
Wstaliśmy
z kanapy. Nicol otworzyła drzwi, i przez nie wyszliśmy. Moim oczom
ukazała się odjeżdżająca taksówka, odsłaniając tym samym
Biebera idącego w kierunku domu i dziewczynę w bardzo krótkiej
miniówce, i bluzce która prześwitywała tak, że można było
zobaczyć jej stanik. To nawet nie można nazwać bluzką. Bieber
widocznie mnie nie zauważył ale nie mogłam się powstrzymać,
musiałam to skomentować.
-Mówiłam
Męska Dziwka.-powiedziałam
-Kathe
uspokój się.-szepnęła do mnie Nicole
Bieber
odwrócił się, szukając osoby która to powiedziała, a na jego
twarzy można było dostrzec już złość. Kiedy nasze spojrzenia
się spotkały, ciskaliśmy w siebie nawzajem piorunami. Przypomniała
mi się rozmowa, z samochodu, co mnie jeszcze bardziej rozzłościło.
Samochód
przed nami zatrzymał się, a z niego wysiadł Matt. Widząc Nicole
przytulił ją i pocałował w usta.
-Cześć
Kathe- powiedział
-Cześć-wysyczałam
Matt
spojrzał na Nicol pytającym wzrokiem, o co mi chodzi ? i rozejrzał
się. Zauważył Biebera.
-Siema
Justin-powiedział lekko krzycząc, tak aby tamten mógł go usłyszeć
-Siema.-odpowiedział
mu przez zaciśniętą szczękę
-Co
im jest?-zapytał Matt patrząc na Nicole
-Pierwsze
Kłótnie-odpowiedziała
-A
tak w ogóle, dzięki za informacje że moim sąsiadem jest gangster,
któremu lepiej nie wchodzić w drogę.-powiedziałam patrząc raz
na Matta a raz na Nicole.
Bieber
znikł po tym jak Matt się z nim przywitał, więc mogłam teraz im
to powiedzieć.
-To
i tak Kathe nic by nie zmieniło. Przed chwilą można było
zauważyć, że masz w dupie kim on jest, i wcale go się nie
boisz.-powiedział patrząc na mnie
-Po
tych kłótniach, i tak pewnie teraz będziecie się omijać.-odezwała
się Nicole
-Przez
parę dni, może i tak ale później Justin wymięknie.-powiedział
Matt.
-O
co ci chodzi?-zapytałam
-Wiesz,
Justin nie lubi spokojnych dziewczynek, które boją się wyjść z
domu bez pozwolenia rodziców. Ty jesteś ładna i zadziorna, więc
na pewno wpadłaś mu w oko.-powiedział Matt, a ja stałam tam nie
wiedząc co powiedzieć. Ale w końcu coś wymyśliłam.
-Nie
siedzimy w jego głowie, czyli też nie wiemy co myśli. Więc to są
tylko twoje przypuszczenia.-powiedziałam
-Może
i masz racje. Dobra my już musimy jechać, cześć Kathe.-powiedział
a Nicol podeszła do mnie przytulając mnie, również ją
przytuliłam. Oderwała się ode mnie i wsiadła do samochodu Matta,
machając mi jeszcze przy tym. Po chwili jego samochód zniknął za
pierwszym zakrętem, a ja poszłam w kierunku domu. Jestem pewna że
Matt się myli. Może i Justin jest przystojny, ale jest też
denerwujący, i na dodatek jest gangsterem którego wszyscy się
boją, ale ja o dziwo się go nie boje.
_____________________________________
I jest kolejny rozdział. Miłego czytania ludzie.
Jezuuu cudo ♥ meska dziwka hahah
OdpowiedzUsuńwow nie wiedzialam ze az tak znany jest.. no to bedzie sie dzialo.. widac ze kathy jest zazdrosna :3 pozdrawiam ♥♡
Menska dziwka hahaha dobre nie dziwie sie ze Jus sie wkurzył świetny rozdział
OdpowiedzUsuń