sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 7 : Co jest między wami?

Kathe POV' 

Od: Justin
Księżniczko, masz dzisiaj dla mnie trochę czasu?

 Moje policzki nabrały czerwonych kolorów, przez to jak mnie nazwał. Wiadomo że nie może tego zobaczyć, ale jednak. Kliknęłam na odpowiedz.

Do:Justin
Jasne.

Odpowiedz dostałam natychmiastowo.

Od:Justin
 To świetnie. O której twoja mama wychodzi?

Skąd on wie że moja mama jest w domu? Nie ważne.

Do:Justin
O 11.

Czekałam na odpowiedz, ale nie dostałam jej. Co on znowu kombinuje?.-pomyślałam
-Kathe, jadę do firmy.-Krzyknęła moja mama.
-Dobra.-Odpowiedziałam jej, wystarczająco głośno żeby mogła mnie usłyszeć. 
Następne co usłyszałam to zamknięcie drzwi frontowych. Leżałam na łózko parę minut i patrzyłam w sufit. Usłyszałam pukanie do drzwi. Może mama czegoś zapomniała. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, i zobaczyłam stojącego w progu Justina.
-Cześć.-przywitał się z wielkim uśmiechem na ustach.
Miał na sobie czarne spodnie luźno wiszące w kroku, białą koszulkę, białe supry a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Wyglądał idealnie, zresztą on zawsze wygląda idealnie. Kathe, dziewczyno ogarnij się.
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej.-powiedział z cwaniackim uśmiechem
-Umm... Hej. -odpowiedziałam, olewając jego wcześniejszy komentarz
-Sama w domu?
-Tak, wchodzisz do środka? Czy będziesz tak tutaj stać?
-Jasne, że wchodzę.
Otworzyłam szerzej drzwi, aby mógł wejść, i zamknęłam je za nim.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział, a moje policzki znowu nabrały czerwonego koloru, a on zachichotał.
-Umm, ty też wyglądasz całkiem, całkiem.
-Naprawdę?-zapytał i zaczął po woli się do mnie zbliżać. A ja stałam tam jakbym zapomniała jak się chodzi.
Kidy był parę centymetrów od mojej twarzy nachylił się lekko i złączył nasze usta razem. Położyłam swoje ręce na jego szyi i odpowiedziałam na jego pocałunek. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, ale ja nie miałam zamiaru jej otworzyć. Złapał mnie za tyłek i ścisną go. Jęknęłam i rozchyliłam lekko wargi, on skorzystał z okazji i wślizgnął swój język do środka mojej buzi. Podniósł mnie do góry, a ja obwinęłam nogi w okół jego bioder. Uwielbiam czuć te jego malinowe usta na moich. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
-To takie poprawione przywitanie?-zapytałam chichocząc
- Jeśli tylko chcesz, możemy zawsze się tak witać.- odpowiedział, ukazując rząd swoich białych zębów.
Zeskoczyłam z niego i poszłam w kierunku kuchni.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam
- A co masz?
-Sok i wodę.
-Niech będzie sok.
Chwyciłam 2 szklanki i nalałam do nich soku pomarańczowego. Wzięłam je i położyłam na stoliku w salonie. Usiadłam na kanapie, a Justin usiadł zaraz obok mnie. W salonie rozbrzmiał dźwięk telefonu Justina. Wyjął go z kieszeni, przejechał palcem po ekranie i przyłożył go do ucha.
-Czego znowu?-zapytał
-Taaa, a co mnie to obchodzi.? ... Dobra, teraz?.
Pewnie będzie musiał gdzieś jechać,i na tym skończy się nasze spotkanie.-pomyślałam
-Ok. Do zobaczenia.-powiedział i rozłączył się.
-Dzwonił Scott, mają jakąś sprawę.-powiedział wkładając swojego iPhona do kieszeni.
-Jeśli musisz, jedź.
-Chwila, chwila. Jedziesz ze mną.
-Jak to z tobą?
-Normalnie, chodź.- Złapał mnie za rękę i lekko pociągnął w stronę wyjścia.
-Poczekaj tylko zamknę drzwi- Justin nadal trzymał moją prawą dłoń, więc musiałam zamknąć je lewą ręką. Wsunęłam klucz do kieszeni, i poszłam razem z nim w kierunku jego samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera, a Justin na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i wyjechał na ulicę. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Gdy byliśmy pod domem Scotta, na parkingu stały również samochody chłopaków. Kiedy Justin się zatrzymał, odpięłam pas i wysiadłam zamykając drzwi. Justin powtórzył moje ruchy, i podszedł do mnie.
-Chłopaki będę zdziwieni, że z tobą przyjechałam.
-Nie obchodzi mnie to. Chcieli żebym przyjechał, a że przejechałem z tobą to już nie ich sprawa.-powiedział patrząc mi prosto w oczy, przez co myślałam że się tam rozpłynę. Na pewno jest ze mną coś nie tak kiedy jestem z nim, to pewne.
-Chodź-powiedział i znowu złapał mnie za rękę ciągnąc tym razem w kierunku domu. Spojrzałam na nasze złączone palce, a Justin zaczął się śmiać.
-Co?-zapytałam
-Aż tak lubisz, jak łapie cię za rękę?-powiedział nadal się śmiejąc
-Nie prawda. Po prostu spojrzałam na rękę, nie mogę?
-Tak, jasne.-powiedział śmiejąc się.
Otworzył drzwi od domu Scotta, a wszyscy obrócili się w naszą stronę.
-Siema Bieber. Oooo i cześć Kathe.-powiedział uśmiechnięty Luke.
-Cześć.-odpowiedziałam, spojrzałam na Nicole, która siedziała na kolanach Matta i przypatrywała się raz mi, raz Bieberowi a raz naszym dłonią. Dobrze, że chodziarz nie będę jedyną dziewczyną tutaj. Justin podszedł do kanapy i usiadł na niej, ale nigdzie nie było miejsca dla mnie. Justin pociągnął mnie za rękę, i usadził sobie na kolanach. 
-I czego się patrzycie?-powiedział patrząc na wszystkich po kolei.
Każdy od razu odwrócił głowę, każdy oprócz Nicole. 
-Widzę Bieber, że radzisz sobie w nowym mieście.-powiedział Matt uśmiechając się znacząco.
-Zamknij się i pilnuj swoich spraw.-Wysyczał
-Dobra, spokojnie.-powiedział Matt podnosząc ręce w geście obronnym.
-A więc po co mnie tu ściągnęliście?-zapytał Justin
-Kathe, możemy pogadać.-nagle odezwała się Nicole
-Tak jasne-odpowiedziałam i wstałam z kolan Justina.
-Wy idźcie sobie pogadać, a my załatwimy swoje sprawy.-powiedział Danny.
Nicole ciągnęła mnie w stronę kuchni, tak że ledwo co za nią nadążałam. 
-Co jest pomiędzy tobą a Bieberem?-zapytała, kiedy nikt nie mógł już nas usłyszeć.
-A co ma być?
-Nie udawaj głupiej. Tak jakoś przez przypadek wasze ręce się złączyły?
-Aaaa, o to ci chodzi. Złapał mnie za rękę bo ociągałam się z wejściem do środka.
-Tak, jasne. I nie spotykacie się, czy coś?
-Jest moim sąsiadem Nicole.
-Wiesz dobrze, że nie chodzi mi o takie spotykanie.
-Nie, nie spotykamy się.- Musiałam skłamać, bo inaczej nie dała by mi spokoju. Chciała by wiedzieć jak najwięcej, a ja nie mam ochoty na opowieści.
-Na pewno?
-Tak. Możemy wracać już do pokoju?-zapytałam a ona kiwnęła głową.
Weszłam do pokoju i stanęłam obok kanapy na której siedzieli chłopacy. Nie wiedziałam co mam zrobić, czy usiąść z powrotem na kolanach Justina, czy po prostu stać tu gdzie stoję. Ale on na szczęście to zauważył, złapał mnie za rękę i usadził z powrotem na swoich kolanach. Nicol patrzyła na nas, a ja udawałam że tego nie widzę.
Siedzieliśmy tak z 2 godziny i rozmawialiśmy.
-Dobra, my jedziemy.-powiedział Justin, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu.
-Czemu chcesz jechać?
-Chce spędzić trochę czasu z tobą. W końcu ten dzień mieliśmy spędzić razem, nie?-powiedział, a na mojej buzi pojawił się duży uśmiech.
Wsiedliśmy do samochodu. Justin odpalił silnik i wyjechał z podjazdu na ulicę w kierunku naszych domów. Tym razem całą drogę spędziliśmy w ciszy.
-Jesteśmy-oznajmił. Wysiadłam z samochodu i czekałam aż on zrobi to samo.
-Więc gdzie idziemy?-odezwałam się.
-Do mnie.-odpowiedział z uśmiechem na ustach.
-A może jednak chodźmy do mnie.-powiedziałam i ruszyłam w kierunku swojego domu. Poczułam ręce oplatające się wokół mojej tali. Justin podniósł mnie do góry, i przerzucił sobie przez ramię. Miałam teraz głowę na wysokości jego pośladków. Więc zaczęłam bić go po nich.
-Justin postaw mnie na ziemię.-powiedziałam, i znowu zaczęłam bić go po pośladkach.
-Takie rzeczy zostaw do łóżka, skarbie.-powiedział i zachichotał.
-Justin, postaw mniee!
Otworzył drzwi od swojego domu i wniósł mnie po schodach, do swojego pokoju. Położył mnie na łóżku, i położył się obok mnie.
-Księżniczko- zaczął, a moje serce za każdym razem wali szybciej na określenie jakim mnie nazywa.
-hmmm?
 -Zostaniesz tu na noc?
-Nie mogę, wiesz rodzice.
-Wymyśl coś.
-No nie wiem.
-No weź Kathe.
-Poczekaj.
Chwyciłam za telefon i wybrałam numer mamy, po czym przyłożyłam telefon do ucha. Po kilku sygnałach odebrała.
 -Mamo, mogę nocować dzisiaj u Nicole?... Po południu... Dobra, dzięki... Tak, tak ja też Cię kocham.-powiedziałam i rozłączyłam się
-I co?-zapytał
-Zostanę.-powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, a on pocałował mnie w czoło.
-Jesteś pierwszą dziewczyną, którą poprosiłem żeby została na noc, bez żadnym podtekstów.
-To takie wyróżnienie. Czuje się taka wyjątkowa.-powiedziałam i zachichotałam
-Bo ty jesteś wyjątkowa.-powiedział. A mi zrobiło się jakoś cieplej.
-Naprawdę?
-Tak.-powiedział i złączył nasze usta razem. W moim brzuchu zaczęło latać stado motyli, a serce waliło, jakby miało zaraz wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Co się ze mną dzieje?
Odsunęliśmy się od siebie z powodu braku powietrza, a po chwili nasze usta znowu się złączyły. Nasze języki walczyły ze sobą. Justin jeździł rękami po całym moim ciele, kiedy znalazł brzeg koszulki podniósł ją lekko do góry i wsunął pod nią swoje ręce. Kiedy poczułam jego dotyk na mojej skórze, moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nigdy nie czułam niczego takiego. Miałam kiedyś chłopaka, ale nigdy nie zachowywałam się tak przy nim, a na dodatek okazał się wielkim dupkiem. To z Justinem, jest dla mnie nowością, motylki, dreszcze, szybsze bicie serca. Co się do cholery ze mną dzieje?
Justin odsunął się lekko i oparł swoje czoło o moje, patrząc prosto w moje oczy. Miał oczy koloru karmelowego w których z łatwością można się zatracić.
-Zagrajmy w 5/5 pytań?-powiedział odsuwając się ode mnie
-Skąd ci się to wzięło?-zapytałam lekko marszcząc brwi.
-Po prostu chce cię zapytać o parę rzeczy.
-No dobrze, pytaj.
-Miałaś chłopaka?
-Tak, ale okazał się wieeelką świnią.
-Dlaczego?
-Nie chce o tym mówić.
-Okay. Teraz twoja kolej.
-Kiedy ostatni raz spotykałeś się z jakąś dziewczyną, tak nie licząc seksu?
-Będzie jakieś ponad 2 lata. Teraz ja. Jesteś dziewicą?
To pytanie mnie zaskoczyło i prawie zwaliło z nóg.
-Ja... um...
-Jeśli jesteś, to normalne, nie masz się czego wstydzić.
-Ty nic nie rozumiesz.-powiedziałam, siadając na brzegu łóżka i chowając twarz w dłonie.
-To mi wytłumacz.-powiedział podchodząc do mnie bliżej i kucając przede mną.
-Jaaa... Nie jestem dziewicą, ale i tak tego wszystkiego nie zrozumiesz, to skomplikowane.
-To spróbuje. -Usiadł za mną i oplótł ręce wokół mojej tali.-Opowiedz mi.-dokończył, pocierając dłońmi, mój brzuch. Co dziwne, działało to na mnie uspokajająco.
Westchnęłam głośno.
-A więc miałam chłopaka. Miał na imię Michael. Pewnej nocy zadzwonił do mnie i powiedział, że musi się ze mną pilnie spotkać i pogadać. Wymknęłam się z domu, i poszłam do niego, myślałam że coś się stało. Gdy przyszłam do niego, otworzył mi drzwi, i nie wyglądał wcale, na zmartwionego. Weszłam do środka, a on zaczął mnie dotykać, mówiłam żeby zostawił mnie w spokoju, a on się tylko zaśmiał i powiedział że jestem jego dziewczyną i może robić ze mną co chce. Nigdy się tak nie zachowywał, więc się go wystraszyłam. Rzucałam się we wszystkie strony, i prosiłam żeby zostawił mnie w spokoju. Ale to nic nie dało.-powiedziałam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Ciiii... Mów dalej księżniczko.-powiedział ocierając łzy z mojego policzka, i z powrotem zaczął masować mój brzuch.
-Zaczęłam się szarpać, płakać, prosiłam go aby tego nie robił. Ale on nadal się śmiał. Rozerwał moją bluzkę i zaczął mnie dotykać, potem zdjął moje spodnie. Zaczęłam go kopać, ale to nic nie dawało. Zdjął ze mnie majtki, i po prostu mnie zgwałcił. Może i był moich chłopakiem, ale dla mnie był to po prostu gwałt. Po tym wszystkim wyjechał z miasta. Próbowałam porozmawiać z rodzicami o tym. Ale oni nigdy nie mają czasu, zawsze tylko pracują. Dla nich najważniejsza zawsze była firma, nie córka.-dokończyłam a łzy spływały mi po policzkach.
-Księżniczko, spokojnie. -powiedział delikatnym głosem, wycierając moje łzy.
-Justin.
-Tak?
-Obiecaj mi coś?
-Co tylko chcesz.
-Nie mów nikomu tego.
-Chcesz mi powiedzieć, że nikt o tym nie wie?
-Tak, obiecujesz?
-Obiecuję, i dziękuje że się przede mną otworzyłaś.-powiedział i obrócił mnie tak, że siedziałam teraz naprzeciwko niego. Mocno się do niego przytuliłam, a on ucałował moje czoło.
-Nie pozwolę, aby ktoś cię znowu skrzywdził, i dopadnę tego gnoja, który ci to zrobił.
-Justin, nie chce żebyś miał prze zemnie kłopoty.
-Księżniczko, spokojnie. Postaram się nie wpakować w żadne. Ale ten skurwysyn pożałuje tego co zrobił. A teraz chodź spać, musisz się przespać.-powiedział i chwycił brzegi mojej bluzki, i zaczął ją zdejmować.
-Justin, co robisz?
-Chyba nie masz zamiaru w tym spać, prawda?
-Tak, racja.
Justin zaczął zdejmować moje spodnie.
-Justin, poradzę sobie sama.
-Skarbie, nie masz co ukrywać. To nic czego, wcześniej bym nie widział.-powiedział i zdjął moje spodnie. Zdjął z siebie koszulkę, i założył ją na mnie.
-Dziękuje.
Teraz zdjął z siebie ubrania i położył się obok mnie, przykrywając nas kocem. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Dobranoc Księżniczko.
-Dobranoc.-odpowiedziałam i wtuliłam się bardziej w niego.

* * * * * * * * * * * *

Poczułam jak ktoś łaskocze mnie po brzuchu, otworzyłam oczy i zobaczyłam zadowolonego Justina nad sobą. Gdy zobaczył że się obudziłam, zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej. A ja wybuchnęłam śmiechem.
-Juu.. Juustin przee... przestań.-mówiłam pomiędzy przerwami od śmiechu.
-Nie ma nic za darmo skarbie.
-Zroo... zrobię co chceesz, tylllko prze.. przestań.-Powiedziałam, a on przestał mnie łaskotać.
-W takim razie chce buziaka.
Przewróciłam oczami, podniosłam się na łokciach i pocałowałam go w policzek.
-Nie takiego buziaka chciałem.-powiedział, udając minę smutnego szczeniaczka.
Podniosłam się bardziej, chwyciłam jego twarz, w moje ręce i zaczęłam zachłannie go całować. Od razu odpowiedział na mój pocałunek, uniósł mnie do góry i posadził między swoimi kolanami. Chwilę później oderwaliśmy się od siebie.
Siedzieliśmy tak i patrzyliśmy sobie w oczy. Może inni się go boją, mówią że jest niebezpieczny, że lepiej go unikać. Ale dla mnie jest miły, i na dodatek coś przyciąga mnie do tego chłopaka.
Przygryzłam lekko dolną wargę, zawsze tak robię gdy się denerwuję, albo nad czymś intensywnie myślę.
-Nie rób tak, jeśli nie chcesz abym wziął cię tu i teraz.-powiedział a w jego oczach błysnęła iskierka, pożądania?
-Jak? Tak?-powiedziałam i znowu przygryzłam wargę.
-Cholera jasna, Kathe.-powiedział i przyparł swoje usta do moich, przewracając nas tak, że leżałam pod nim. Podniósł swoją koszulkę, którą wczoraj na mnie założył i włożył pod nią ręce, przyciągając mnie bliżej. Zaczął jeździć nimi po całym moim ciele, a mnie przeszedł ten sam dreszcz, który czułam wczoraj. To uczucie jest takie cudowne. Uwielbiam jego dotyk, zapach, wygląd, a o smaku ust nawet nie ma co mówić. Jest idealny. Zawsze gdy mnie całuje, czuję się jakbym była w niebie. Odsunęliśmy się od siebie, a Justin oparł czoło o moje.
-Muszę spotkać się z chłopakami w centrum, jedziesz ze mną?-zapytał
-Czemu nie.
-O 12 wyjeżdżamy.-powiedział, pocałował mnie w policzek i wstał.
Spojrzałam na zegarek była 11. Więc idę wziąć prysznic. Justin wyszedł z pokoju, a na dole było słychać stukanie, więc pewnie robi śniadanie. Pozbierałam swoje ubrania, które wczoraj porozrzucał, i weszłam do łazienki. Zdjęłam koszulkę którą miałam na sobie i bieliznę i położyłam je obok moich spodni i koszulki. Odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Rozejrzałam się po łazience, w poszukiwaniu jakiegoś żelu, w którym mogła bym się umyć. Był tylko męski żel, czego ja się spodziewałam przecież w tym domu mieszka tylko chłopak. Chwyciłam żel nalałam go na gąbkę, i umyłam ciało. Usłyszałam pukanie do drzwi. O cholera, zapomniałam ich zamknąć.
-Nie wchodź.-krzyknęłam, ale było już za późno.
-Justin, wyjdź-znowu krzyknęłam, ale mnie nie posłuchał.
Chwyciłam ręcznik i szybko się nim zakryłam. Otworzył drzwi od prysznica, a jego oczy zaszkliły się gdy zobaczył mnie w samym ręczniku.
-Mogę się dołączyć?-zapytał z uśmiechem
Patrzyłam na niego, nie wiedząc co mam odpowiedzieć. Dobra przyznam jedna strona mnie, mówiła żebym się zgodziła, to tylko wspólny prysznic, a druga nie kazała mi tego zrobić.
-Yyy, nie wiem.
-Kathe, to tylko prysznic księżniczko. Nic Ci nie zrobię, przyrzekam.
-Umm, dobra niech Ci będzie.
Zdjął swoje bokserki i wskoczył pod prysznic, zamykając za sobą drzwi od kabiny. Chwycił mój ręcznik, i zdjął go ze mnie. Otworzył kabinę i wyrzucił go przez nie, zamykając ją z powrotem. Moje policzki zaczerwieniły się z powodu zażenowania. Oblizał usta, i wpatrywał się we mnie.
-Coś nie tak?-zapytałam
-Jesteś taka piękna.-gdy usłyszałam jego słowa, moje nogi ugięły się pode mną, gdyby nie on upadła bym.
-Justin.
-hmm?
-Trzeba się umyć.-powiedziałam,a on zachichotał
-Umm... Tak, racja. 
Sięgną po gąbkę, nalał na nią żel i umył się dokładnie, brudząc mnie przy tym pianą. Kiedy już oby dwoje byliśmy umyci,wyszliśmy z kabiny. Obwinęłam się białym miękkim ręcznikiem a Justin wytarł się brązowym i założył swoje czarne bokserki. Złączył na chwile nasze usta, i wyszedł z łazienki.
Wytarłam się, założyłam bieliznę i wczorajsze ubrania. Rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone włosy. Zaczęłam szukać tuszu w kieszeniach moich spodni, zawsze miałam go w razie potrzeby poprawy makijaży. Gdy go znalazłam, pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Justin siedział na łóżku już całkiem ubrany, gdy mnie zobaczył wstał z łóżka i podszedł bliżej.
-Wyglądasz pięknie.-powiedział uśmiechając się szeroko.
-Dziękuje.-powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
-Chodź, zrobiłem śniadanie.- złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku schodów. Na stole leżały dwa przykryte talerze, drzem brzoskwiniowy, krem czekoladowy. Przy talerzach stały kupki z kakaem. Podniosłam z ciekawości talerz, a na nim leżało parę naleśników. Uwielbiam jeść naleśniki na śniadanie, moja mama robi je tak często, jak tylko może.
Usiadł po jednej stronie stołu, a ja po drugiej. 
-Smacznego.-powiedział z uśmiechem
-Nawzajem
Posmarowałam pierwszy naleśnik kremem czekoladowym i zaczęłam go jeść.
Gdy już zjedliśmy i wypiliśmy kakao podziękowałam mu, a on zaczął się śmiać. 
-Co znowu jest takiego śmiesznego?-zapytałam zdezorientowana
-Jesteś brudna, od czekolady.-powiedział i znowu zaczął się śmiać
-Gdzie?
-Daj pokaże ci.-powiedział i podszedł bliżej. Pocałował moją górną wargę, i zaczął ją lekko ssać i lizać. Po chwili odsunął się.
-Od razu lepiej.-powiedział, a z jego twarzy nie znikał  uśmiech. 
Justin uśmiecha się bardzo często, i wcale nie narzekam, bo ma cudowny uśmiech. 
-Jedziemy?-zapytał
-Tak, tylko założę buty. Pobiegłam na górę założyłam swoje białe stopki, zbiegłam na dół i założyłam buty.
-Możemy jechać.-powiedziałam
Justin chwycił klucze od samochodu i domu. Zakluczył za nami drzwi, i ruszyliśmy do samochodu. Spojrzałam na swój domu, aby zobaczyć czy nikt nie stoi w oknie, i nie przygląda nam się. Ale na szczęście nikogo nie było. Samochodu rodziców też nie było, więc pewnie są już w pracy. Wsiadłam do samochodu, i zapięłam pas. Przez całą drogę słuchaliśmy piosenek, które leciały w radiu, a gdy zaczynała się jakaś piosenka którą lubiłam, zaczynałam ją po prostu śpiewać, a Justin cały czas się śmiał. Przyznam że nawet myślałam, że zaraz tam pęknie ze śmiechu.
-Jesteśmy.-powiedział, uspakajając swój śmiech.
Odpięłam pas i wysiadłam. Zaczekałam za Justinem, kiedy już był przy mnie złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę parku. Kiedy szliśmy ulicą, prawie każdy człowiek przechodził na drugą stronę, kiedy zobaczył Justina. A ja za każdym razem się śmiałam, bo przypominało mi się jak pewien mężczyzna wpadł na niego rozmawiając przez telefon, Justin lekko się zdenerwował, a tamten mało co nie umarł ze strachu. Przepraszał go chyba z 10 razy, ale Justin odszedł. Rzeczywiście prawię wszyscy tutaj się go boją. A ja nie mam czego, ja w porównaniu do innych czuję się przy nim cholernie bezpiecznie. Tak, z pewnością jest on tutaj bardzo znany.
  
W parku na ławce siedział Matt z Nicol na kolanach. Oni chyba nigdzie nie ruszają się sami.
Zaraz obok nich siedział Scott z Ryanem. Danna, Lily i Luka nigdzie nie było widać.
-Cześć.-powiedziałam, a wszyscy mi odpowiedzieli. Bieber podszedł do każdego z chłopaków i przywitał się jak to zawsze robią faceci. Nicol wypalała swoim wzrokiem we mnie dziurę.
-Kathe, chodź się gdzieś przejdziemy.-powiedziała Nicole
-Umm... no dobra, chodź.
Szłyśmy dróżką, usiadłyśmy na ławce, tak że widziałyśmy co robią chłopaki.
Justin obrócił się, kiedy nasze spojrzenia spotkały się uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-I ty mi chcesz wmówić, że pomiędzy wami nic nie ma?-odezwała się Nicole
-Znowu zaczynasz.-powiedziałam, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z Justinem
-Mówiłaś że się nie spotykacie ani nic. Wiesz zwykli sąsiedzi nie patrzą tak na siebie, nie trzymają się za ręce, nie przyjeżdżają zawsze razem. Więc Kathe mów mi zaraz co jest między wami?
-Nic nie jest.-powiedziałam patrząc na nią.
-Kathe, nie kłam
-No dobra, spotykamy się.
-Aaaaa... wiedziałam, wiedziałam.-krzyknęła to tak głośno, że Justin, Ryan, Scott i Matt naraz obrócili się w naszą stronę, patrząc z ciekawością.
-Nicole, uspokój się.-powiedziałam
-Dobrze, ale opowiadaj.
-Dobra spędzamy razem coraz więcej czasu iiii... wczoraj u niego nocowałam.
-Tak wiem, zdążyłam zauważyć. Wiesz jesteś ubrana dokładnie tak jak wczoraj. Lubisz go, prawda?
-Tak.
-Dziewczyny idziecie?-zawołał Matt, a mi ulżyło. Bo przesłuchanie nareszcie się skończy.
-Już idziemy.-zawołała Nicole- A z tobą i tak nie skączyłam.-powiedziała tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
Ruszyliśmy do chłopaków, chciałam usiąść obok Justina, ale pociągnął mnie i znowu siedziałam na jego kolanach.
Nicole wysłała mi cwaniaczki uśmieszek, a ja spojrzałam na nią wzrokiem typu 'uspokój się, bo zrobię ci krzywdę'. Musiała zrozumieć o co mi chodzi, bo od razu odwróciła się w kierunku Matta i przytuliła się do niego. Oparłam się plecami o klatkę piersiową Justina, a on obwinął swoją rękę wokół mojego brzucha. Kiedy poczułam jego oddech na mojej szyj, dostałam gęsiej skórki. Ale On musiał akurat dotknąć mojej skóry.
-Aż tak na ciebie działam księżniczko?
Moje policzki oblał wielki rumieniec.
-Twoja przyjaciółka cały czas nas obserwuje. Wiem że jestem kurewsko przystojny, no ale ma Matta.-powiedział a ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
-I taki skromny.-dodałam nadal się śmiejąc, wszyscy patrzyli się na nas jak na chorych umysłowo ludzi.
-I co się patrzycie?-powiedział, posyłając im groźne spojrzenie
-Spokojnie, Bieber uspokój swoje dupsko -powiedział Scott
-Ty mi tu kurwa nie mów kiedy mam być spokojny.-powiedział, a jego oczy pociemniały. To była ta sama złość jak wtedy w samochodzie. Wydarzenia z tamtej nocy wróciły do mojej głowy. Strach pomyśleć jak on wygląda gdy naprawdę jest ostro wkurzony.


_______________________________________


No i mamy rozdział 7. Naprawdę dziękuje za wszystkie wyświetlenia jesteście kochani. :) Rozdział 8, będzie kontynuacją tego. Jak myślicie, jak zachowa się Justin?
 ask: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

11 komentarzy:

  1. Halo Kamila jesteś wspaniała ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. A mogłabyś dodać jutro? Proszę pysia ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny! Dodaj nn szybko błagam:( ❤. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Booooooozeeeeee cudoo♥ jetes taka utalentowana.. zazdro
    Cos im za dobrze :D mysle ze cos sie zepsuje chociaz nie chce tego :* </3
    KASTIN ♥♡
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni sa tacy słodcy cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń