wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 9: Nie ufa mi.

18+ Czytasz na własną odpowiedzialność :)

Kathe POV'




Usłyszałam rozbijające się naczynie, otworzyłam oczy i szybko zbiegłam na dół.
-Wszystko dobrze?-zapytałam mamę, która stała w kuchni i sprzątała rozbity talerz
-Tak, miałam mokre ręce, i mi się wyślizgnął.
Spojrzałam na zegarek w kuchni dochodziła 8.
-To ja idę spać.
-Dobrze, ja dzisiaj jadę do firmy z ojcem o 11.
-Okay, obudź mnie na śniadanie.
Weszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i zasnęłam.






-Kathe wstawaj.-usłyszałam głos mamy i poczułam szarpnięcie za moje ramie.
-Ummm... dobra. Już idę.-powiedziałam a mama wyszła z pokoju.
Zdjęłam jedną nogę z łóżka, potem drugą a na samym końcu otworzyłam zaspane oczy. Weszłam do łazienki przemyłam twarz zimną wodą, wytarłam się i zeszłam na śniadanie. Usiadłam przy stole pomiędzy mamą i tatą. Chwyciłam jedną z przygotowanych kanapek i zaczęłam ją jeść, od czasu do czasu popijając herbatą. Gdy się już najadłam, zaczęłam pomagać mamie w sprzątaniu po śniadaniu.
-Widziałam dzisiaj tego naszego sąsiada.-odstawiłam talerze i zwróciłam uwagę na mamę.
-Jakiego sąsiada?
-No tego co się niedawno wprowadził.
Dobra ona mówi o Justinie.-pomyślałam
-Co z nim?
-Ma jakieś dziwne towarzystwo, i te jego tatuaże. Wygląda na niebezpiecznego.-powiedziała
No nie kolejna osoba, która go się boi.
-Jak wyglądało to jego towarzystwo?
-A dlaczego to cię obchodzi Kathe?
-Bo chce wiedzieć jak wygląda ktoś kogo mam omijać.-skłamałam, po prostu chciałam wiedzieć kto u niego był.
-Racja. Jeden chłopak miał lekki zarost, krótkie włosy i okulary przeciwsłoneczne, więc nie mogłam zauważyć za dużo, a i przyjechał białym samochodem z czarnym dachem.
Dobra to był Ryan.
-Jeszcze ktoś?
-Tak. Chłopak brązowe włosy, całkiem dobrze zbudowany i chyba przyjechał czarnym dwudrzwiowym autem.
A to był Matt.
-Ktoś jeszcze, czy to koniec?
-Nie wiem, stoi tam jeszcze jakiś większy czarny samochód, z tyłu ma napis Range Rover czy coś.
To był samochód Justina.
Moja mama ma dobrą pamięć czasami za dobrą.
-Idę wziąć prysznic.-powiedziałam i poszłam do pokoju.
Gdy byłam już w środku, zaczęłam się śmiać to było zabawne, moja mama bawi się w szpiegowanie Justina, czy jak?
Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać na dzisiaj jakiś ubrań. Wybrałam białe dżinsowe spodenki i kremową luźną bluzkę na ramiączkach. Wzięłam jeszcze z komody białą bieliznę. I poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic i wyszłam zakręcając wodę. Wytarłam ciało w niebieski ręcznik, ubrałam bieliznę i przygotowane wcześniej ubrania. Wyprostowałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Podkreśliłam oczy eyelinerem, rzęsy pomalowałam tuszem a usta bezbarwnym błyszczykiem i zakryłam malinkę na mojej szyj. Zeszłam na dół a przy drzwiach wyjściowych stał tata.
-Już jedziecie do pracy?-zapytałam
-Tak, tylko czekam na mamę.
-Kathe- zawołała mama.
-Co?
-Wynieś śmieci.
-Dobra.-weszłam do kuchni i chwyciłam worek. Założyłam czarne balerinki, i wyszłam przed dom w kierunku kosza. Przed domem na przeciwko stał Justin z Ryanem i Mattem.
-Cześć Kathe.- Powiedział Matt, a reszta chłopaków obróciła się w moją stronę.
-Cześć.-odpowiedziałam, wrzucając śmieci do śmietnika. Czułam jak czyjś wzrok wypale we mnie dziurę. Obróciłam się i zobaczyłam wpatrującego się we mnie Justina. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. Moi rodzice wyszli z domu, więc odwróciłam głowę, i zaczęłam iść w kierunku domu.
-Miłego Dnia -powiedział do mnie tata
-Nawzajem.-odpowiedziałam i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać jakiś film, ale ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, a na mnie rzucił się nie kto inny jak Justin Bieber. Zaczął całować moją szyje, a potem złączył razem nasze usta. Podniósł mnie do góry, a ja obwinęłam nogi wokół jego bioder. Kopnęłam jedną nogą drzwi, aby się zamknęły. Justin przyparł mnie do ściany i znowu zaczął całować moją szyje. Przygryzał, ssał i lizał drugą stronę mojej szyj. Teraz będę miała dwie malinki do ukrywania. Przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze, a gdy ją otworzyłam wsunął swój język do środka.
-Cóż za miłe przywitanie.-powiedziałam przerywając pocałunek.
-Nie mogłem się powstrzymać gdy cię zobaczyłem, ale wiedziałem że twoi rodzice są w domu.
-Dzisiaj rano moja mama cię obserwowała.-powiedziałam śmiejąc się.
-Jak to obserwowała?-powiedział marszcząc brwi.
-Patrzyła z jakim towarzystwem się zadajesz. I stwierdziła że wyglądasz niebezpiecznie.-powiedziałam znowu się śmiejąc.
-Ale ty się mnie nie boisz, prawda?
-Nie.-powiedziałam i pocałowałam go delikatnie w policzek. Postawił mnie na podłodze, a kiedy czułam już grunt pod nogami odeszłam w stronę kanapy, znowu na niej siadając. Odwróciłam się i zobaczyłam zdezorientowanego Justina.
-Będziesz tam tak stać?-zapytałam, a on zaczął iść w moją stronę i usiadł obok mnie.
-Co oglądasz?-zapytał
-Nie wiem, coś nudnego.-powiedziałam i wyłączyłam telewizor. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który dochodził z góry.
-Zaraz wracam.-powiedziałam i wbiegłam po schodach do pokoju. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Co tam Nicole?-zapytałam
-Wyrwiesz się dzisiaj koło 21 z domu?
-Zależy po co.
-Idziemy na wyścigi, będę u ciebie o wpół do. Nie chce słyszeć odmowy. Do zobaczenia.-powiedziała i rozłączyła się.
No tak cała Nicole, no ale pójdę na te wyścigi.
Zeszłam po schodach i weszłam do salonu gdzie siedział Justin.
Teraz jego telefon zaczął dzwonić.
Co to ma być?-pomyślałam
Justin odebrał telefon.
-Czego?-zapytał.-Taa... O której?.... A co z nim nie tak?... Dobra, będę... Do zobaczenia.-powiedział i rozłączył się obrócił się w moją stronę i podszedł bliżej.
-Muszę jechać.-powiedział, stojąc naprzeciwko mnie.
-Umm... dobra. Spotkamy się później?
-Dzisiaj nie mogę, muszę załatwić parę spraw za miastem.
Podszedł jeszcze bliżej i pocałował mnie, po chwili odsunął się ode mnie i wyszedł.
Usiadłam na kanapie, i włączyłam jakiś program muzyczny, akurat leciała piosenka Iggy Azalea i Rity Ory „Black Widow”, więc zaczęłam ją śpiewać.
-Blackk Widow Babyy.- zakończyłam i wyłączyłam telewizor.
Jakby tu wydostać się z domu na te wyścigi? Nicole po mnie przyjdzie, więc wymyśle coś z nią. Z nudów, aż zaczęłam sprzątać dom. Jakieś 3, 4 godziny później wszystko błyszczało. Spojrzałam na zegarek była dopiero 17. Zawsze gdy się na coś czeka to ten czas wydłuża się w nieskończoność. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy.




Usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi od samochodu. Szybko podniosłam się. Cholera była 20. Mam 30 minut. Wbiegłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i wyjęłam z niej czarne rurki a do tego czarno-czerwoną koszulę. Wzięłam świeża bieliznę z komody i praktycznie wbiegłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic, i wyszłam zakręcając za sobą wodę. Wytarłam się w ręcznik i założyłam bieliznę, a potem spodnie i koszulę. Wyprostowałam włosy. Oczy podkreśliłam eyelinerem, rzęsy tuszem. Zakryłam malinki fluidem i pomalowałam usta bezbarwnym malinowym błyszczykiem. Wyszłam z łazienki, założyłam na nogi czarne stopki i czarne Conversy. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegarem miałam jeszcze 5 minut do przyjścia Nicole. Tak szybko chyba nigdy nie naszykowałam się do żadnego wyjścia.
-Mamo, rodzice Nicol muszą jechać dzisiaj do jej chorej cioci, i poprosiła mnie żebym została u niej na noc, bo sama się boj.-powiedziałam
-Dobrze, a kiedy wrócisz?
-Jak wrócą jej rodzice.-powiedziałam a w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
Otworzyłam drzwi, a przed nimi stała uśmiechnięta Nicole.
-Cześć. Idziemy?-zapytała
-Tak, tylko poczekaj chwilę.-chwyciłam moją skórzaną kurtkę, i założyłam ją na siebie. Mimo że dzisiejszy dzień był gorący, noc jest chłodna. Zamknęłam za sobą drzwi, i ruszyliśmy w kierunku miejsca wyścigów.
Przez całą drogę śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Oczywiście nie zabrakło pytań o Justina. Przyznam że trochę już mnie to denerwowało. Kiedy byliśmy już na miejscu, przed nami stały tłumy. Wyścigi musiały już się zatrząść, bo było słychać pisk opon i krzyki cieszących się ludzi. Przecisnęłyśmy się z Nicol przez tłum. Teraz ścigały się dwa Ferrari, jedno szare, a drugie czarne. Może i nie znam się zbyt dobrze na samochodach, ale takie auta jak te potrafię rozpoznać. Wygrało szare Ferrari. Zauważyłam Ryana, Matta, Scotta i Luka, w których stronę ciągła mnie Nicol. Co oni tu robią? Podeszłyśmy i przywitałyśmy się. Po chwili podjechało do nas szare Ferrari, gdy szybka opuściła się, zamurowało mnie. Siedział tam Justin. Więc to jest ta sprawa, którą musi załatwić za miastem. Po prostu nie mógł powiedzieć mi prawdy? Dobra trochę to zabolało, bo poczułam się jakby mi nie ufał. Kurwa, czego ja się spodziewałam? Zaczął rozmawiać z chłopakami coś że to ostatni przejazd i jeśli wygra cała pula jest ich. Nie jestem głupia, zorientowałam się o co mu chodzi. Spojrzał na Matta, a potem na Nicol która za nim stała. Kiedy zauważył mnie jego oczy lekko się rozszerzyły, jakby nie wierzył że tu stoję. Tak Bieber już wiem, że się ścigasz. Dobra, nie powiedział mi tego, no ale przecież nie musiał. Nie ufa mi i muszę się z tym pogodzić.
Stałam tam i patrzyłam się na niego. Jestem pewna że było po mnie widać że jestem zła. Pomyślicie że przesadzam, ale no kurwa, powiedziałam mu moją tajemnice o której nikt nie wie, nawet Nicole, a on nawet nie raczył przyznać się że ma wyścig i dlatego nie może się spotkać.
Męski głos wzywał uczestników, na linię startu.
-Powodzenia.-powiedział Ryan a Justin skinął głową w podziękowaniu.
Dobra jestem na niego zła, ale też zaczynam się martwić. A co jeśli coś mu się stanie?
Gdy rozbrzmiał dźwięk, oznaczający start obróciłam głowę aby spojrzeć na ścigające się samochody. Modliłam się aby nic mu się nie stało, żeby wygrał ten wyścig i cieszył się zwycięstwem. Kurwa on nawet pewnie nie chciał żebym tu była, a ja się przejmuje.
Parę minut później, Justin przejechał jako pierwszy metę. Ucieszyłam się że nic mu się nie stało, ale nie mam ochoty z nim teraz rozmawiać.
Justin podjechał swoim Ferrari, i wysiadł z samochodu. Każdy podszedł do niego gratulując mu.
-Dobra, idę się przejść.-powiedziałam do Nicol i odeszłam.
Niedaleko był Park. Usiadłam na ławce i podziwiałam gwiazdy na niebie, tej nocy wydawały się jakieś takie ciekawsze.
Ktoś usiadł obok mnie, więc spojrzałam w tamtą stronę. Obok mnie siedział Justin.
-Kathe
-Nic nie mów, to twoja sprawa. Po co tu przyszedłeś? Idź cieszyć się zwycięstwem.-powiedziałam przerywając mu.
On zbliżył się bardziej i przytulił mnie.
-Daj mi wytłumaczyć.
-Tłumacz się proszę bardzo, ale możesz mnie puścić.
-Nie puszczę cię. Wtedy u ciebie zadzwonili chłopaki, bo chcieli sprawdzić samochód przed wyścigami, a klucze do niego mam tylko ja więc pojechałem. Nie powiedziałem ci że mam wyścig, bo nie chciałem cie martwic. Taa, wiem że nie jesteśmy parą czy coś, ale wiem jakie są dziewczyny, zawsze o wszystko się martwią. Nie myślałem, że lubisz patrzeć na takie rzeczy, i że tam będziesz. Przepraszam, Kathe.- ostatnie słowa powiedział biorąc moją twarz w swoje dłonie, i patrzył prosto w moje oczy. A moje serce zaczęło walić jak oszalałe, i zrobiło mi się gorąco. Na pewno jest coś ze mną nie tak.
-Kiedy ty się nauczysz, że nie jestem jak większość dziewczyn? Dobra może faktycznie trochę się martwiłam, ale to dlatego że nie chciałam aby coś ci się stało.
Kurwa, ja powiedziałam to na głos? No nieźle, co on sobie o mnie pomyśli.
Uśmiechnął się szeroko, a jego oczy lekko się zaszkliły. Tylko nie wiem z jakiego powodu.
-Wiem, że nie jesteś jak inne. Jesteś wyjątkowa. Naprawdę się o mnie martwiłaś?-zapytał
Opuściłam głowę na dół w zakłopotaniu, i skinęłam nią lekko. Podniósł mój podbródek do góry i pocałował mnie namiętnie. Odpowiedziałam na pocałunek, a w moim brzuchu obudziły się motylki. Dobra, czuję się naprawdę dziwnie. W brzuchu mam motyli, gorąco mi, moje serce wali jak oszalałe, i nawet lekko kręci mi się w głowię. To uczucie jest... hmmm.... cudowne? Nie to mało powiedziane. Czuję się jakbym była w raju, i zaraz miałabym się rozpłynąć.
-O której masz być w domu?-zapytał, przerywając pocałunek
-Jak rodzice Nicol, wrócą do domu.-powiedziałam uśmiechając się
-Dobra czyli mogą wrócić rano. Chodź, jedziemy.-powiedział uśmiechając się, i wstał z ławki.
-O nie nie, Bieber. Idę do swojego domu.-powiedziałam i również wstałam z ławki.
-Mhmm.-wymruczał i złapał mnie za rękę ciągnąc w kierunku samochodu. Kiedy byliśmy już przy jego Ferrari otworzył mi drzwi, a potem zamknął je za mną. Nie wiem czy czasami jest takim dżentelmenem, czy po prostu boi się o swój samochód. Siedziałam na miejscu pasażera i czekałam aż Justin usiądzie na miejscu kierowcy. Po chwili otworzył drzwi, usiadł i odpalił silnik. Wyjechaliśmy na ulicę, a parę minut później Justin wjechał do jakiegoś garażu. Wyglądało to jak garaż Ryana, ale było ciemno więc nie mogłam dokładnie zobaczyć. Wysiadłam z samochodu i wyszłam z garażu. Przed domem stał czarny Range Rover. Domyśliłam się , że Justin trzyma tutaj Ferrari, ale dlaczego nie u siebie? Może dlatego że tam gdzie mieszkamy nie jest w 100% bezpiecznie więc może woli na nie uważać. + Mamy ciekawskich sąsiadów, zbyt ciekawskich, i mogliby wpędzić go w kłopoty. Podeszłam do Range Rovera i czekałam aż Justin otworzy samochód. Gdy usłyszałam piknięcie, otworzyłam drzwi i wsiadłam. Justin pojawił się od razu obok mnie, odpalił auto i ruszył. 5 minut później zaparkował samochód, i zgasił silnik. Równo wysiedliśmy z samochodu, chciałam iść do swojego domu, ale Justin złapał mnie za nadgarstek.
-O nie, nie idziesz do mnie księżniczko.-powiedział i złapał mnie za rękę, pilnując tym żebym mu nie uciekła.
- Nie idę do siebie.
-Nie idziesz do mnie, kotku. -Powiedział i podniósł mnie do góry. Nie szarpałam się bo i tak bym nie wygrała a poza tym nie mam ochoty się teraz z nim szarpać. Otworzył drzwi od swojego domu, i postawił mnie na ziemi. Odsunął się od drzwi, więc pomyślałam że jednak może ucieknę do swojego domu, chwyciłam za klamkę, ale Justin w ostatniej chwili zamknął mi drzwi przed nosem i podniósł mnie do góry. Wbiegł ze mną po schodach
-No nie, znowu.-powiedziałam, a on zaczął się śmiać.
Położył mnie na swoim łóżku i przycisnął mnie swoim ciałem.
-Nigdy więcej nie próbuj mi uciekać księżniczko.
-Niby czemu nie?
-Bo ci na to nie pozwolę. Jesteś na mnie zła, prawda?
-Nie, ja? gdzie?
-Kathe przecież widzę.
-Może dlatego, że poczułam się jakbyś mi nie ufam.-powiedziałam a on lekko się zdziwił
-Co to za brednie, oczywiście że ci ufam.
-To dlaczego nie powiedziałeś mi po prostu że masz wyścig?
-Umm, no już mówiłem nie chciałem cię martwić. Ale obiecuję na drugi raz powiem Ci.
-Czemu nie chciałeś mnie martwić?
-Może kiedyś się dowiesz. Wybaczasz mi?
-Może
Justin zaczął całować mnie po szyj, a potem zaczął zjeżdżać coraz niżej.
-A teraz mi wybaczasz?
- Jeszcze nie wiem.
Przeszkadzała mu moja koszula i kurtka. Zdjął moją kurtkę i rzucił ją na podłogę, zaczął rozpinać koszule, po chwili i ona znalazła się na ziemi. Teraz wziął się za moje spodnie, odpiął guzik, zsunął je na dół i zdjął.
-Nadal mi nie wybaczyłaś?
-hmmm... Wybaczam Ci.-powiedziałam, a on uśmiechnął się.
Chwyciłam brzegi jego koszulki, Justin podniósł ręce do góry, a ja zdjęłam ją i rzuciłam gdzieś w kąt. Odpięłam guzik jego spodni, potem rozporem i popchnęłam go na łóżko. Zdjęłam jego spodnie i rzuciłam je obok koszulki. Przez jego bokserki można było dokładnie zobaczyć że ma wzwód. Na co zaśmiałam się. Złączył nasze usta razem, odsunął się po chwili chwycił za gumkę od moich majtek. Spojrzał w moje oczy i szukał jakiejś niepewności, ale chyba nic nie znalazł bo pociągnął ją na dół i rzucił w kąt pokoju. Moje policzki zaczerwieniły się ze wstydu. Justin pocałował mnie i wszedł we mnie dwoma palcami. Jęknęłam, a on pocałował mnie w czoło. Zniżył się na dół, i zaczął wchodzić we mnie coraz szybciej dodając do tego jeszcze jeden palec. Lizał i ssał moją łechtaczkę. Jęczałam przez tą przyjemność, która rosła w moim brzuchu z każdym jego ruchem. Ruszył palcami ostatni raz
-Justinn- wykrzyczałam, a moje ciało oblał orgazm.
Podniósł się z łóżka, pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki, nie musiałam się domyślać co tam robił. Po chwili przyszedł do pokoju i położył się obok mnie, przytulając mnie do swojej klatki. Gdy był w łazience założyłam na siebie z powrotem swoje majtki, i wróciłam do łóżka. Justin przykrył nas kocem a ja wtuliłam się bardziej w jego klatkę piersiową.
-Dobranoc księżniczko.-powiedział i ucałował mnie w czoło
-Dobranoc.-odpowiedziałam i zamknęłam oczy.
Co ten chłopak ze mną robi?

_____________________________________

No i kolejny rozdział. :) 
Justin z Kathe posunęli się o krok do przodu :) 
W następnym rozdziale zacznie się więcej dziać. 
Naprawdę dziękuje wam za komentarze, jesteście kochane <3 
Pamiętajcie czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział. :)
Ten pojawił się o wiele szybciej niż zamierzałam, ale tak ładnie prosiłyście. :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
ask: @allyoursbabyx

16 komentarzy:

  1. Cudowny, kocham jak dodajesz tak często rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ! ♥ Czekam na nowy :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ten rozdział . Czekam nn *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak najszybciej dodaj następnyy! :o prosze ciee

    OdpowiedzUsuń
  5. supi, jesteś mega ze tak dbaszco tego blogs <33333 uwielbiam cie i czekam na nowy, SZUBCIUTKO

    OdpowiedzUsuń
  6. CZEKAM NA NOWY NO:((( <3 SUPEROWO XDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Prosze dodaj już ten rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. O jaaaaaa..... nie spodziewalam sie tego naprawde.. Justin i wyscigi!? Bozee niewiem czemu ale teraz jak ja oklamal to czuje ze ma wiecej tajemnic :( a ta sytuacja w łóżku omg.. serio zaskoczylas mnie.. boje sie ze on chce ja tylko przeleciec i zostawic.... no nie ukrywajmy nie jest grzecznym chlopcem :3 ciekawa jestem co bedzie w nastepnym jak mowisz ze bedzie sie dzialo.. zdradzisz cos? Nie wiem czemu ale mysle ze sie jakos pokluca xd i ciekawe co bedzie jak w koncu rodzice sie dowiedza.. niesaowite naprawde.. chce jak najszybciej NN!! Juz sie doczekac nie moge.. powiesz kiedy bedzie??
    Pozdrawiam ♥ i gratuluje cudownej KASTIN ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Kamilka keidy Nowy? ;333

    OdpowiedzUsuń