wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 9: Nie ufa mi.

18+ Czytasz na własną odpowiedzialność :)

Kathe POV'




Usłyszałam rozbijające się naczynie, otworzyłam oczy i szybko zbiegłam na dół.
-Wszystko dobrze?-zapytałam mamę, która stała w kuchni i sprzątała rozbity talerz
-Tak, miałam mokre ręce, i mi się wyślizgnął.
Spojrzałam na zegarek w kuchni dochodziła 8.
-To ja idę spać.
-Dobrze, ja dzisiaj jadę do firmy z ojcem o 11.
-Okay, obudź mnie na śniadanie.
Weszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i zasnęłam.






-Kathe wstawaj.-usłyszałam głos mamy i poczułam szarpnięcie za moje ramie.
-Ummm... dobra. Już idę.-powiedziałam a mama wyszła z pokoju.
Zdjęłam jedną nogę z łóżka, potem drugą a na samym końcu otworzyłam zaspane oczy. Weszłam do łazienki przemyłam twarz zimną wodą, wytarłam się i zeszłam na śniadanie. Usiadłam przy stole pomiędzy mamą i tatą. Chwyciłam jedną z przygotowanych kanapek i zaczęłam ją jeść, od czasu do czasu popijając herbatą. Gdy się już najadłam, zaczęłam pomagać mamie w sprzątaniu po śniadaniu.
-Widziałam dzisiaj tego naszego sąsiada.-odstawiłam talerze i zwróciłam uwagę na mamę.
-Jakiego sąsiada?
-No tego co się niedawno wprowadził.
Dobra ona mówi o Justinie.-pomyślałam
-Co z nim?
-Ma jakieś dziwne towarzystwo, i te jego tatuaże. Wygląda na niebezpiecznego.-powiedziała
No nie kolejna osoba, która go się boi.
-Jak wyglądało to jego towarzystwo?
-A dlaczego to cię obchodzi Kathe?
-Bo chce wiedzieć jak wygląda ktoś kogo mam omijać.-skłamałam, po prostu chciałam wiedzieć kto u niego był.
-Racja. Jeden chłopak miał lekki zarost, krótkie włosy i okulary przeciwsłoneczne, więc nie mogłam zauważyć za dużo, a i przyjechał białym samochodem z czarnym dachem.
Dobra to był Ryan.
-Jeszcze ktoś?
-Tak. Chłopak brązowe włosy, całkiem dobrze zbudowany i chyba przyjechał czarnym dwudrzwiowym autem.
A to był Matt.
-Ktoś jeszcze, czy to koniec?
-Nie wiem, stoi tam jeszcze jakiś większy czarny samochód, z tyłu ma napis Range Rover czy coś.
To był samochód Justina.
Moja mama ma dobrą pamięć czasami za dobrą.
-Idę wziąć prysznic.-powiedziałam i poszłam do pokoju.
Gdy byłam już w środku, zaczęłam się śmiać to było zabawne, moja mama bawi się w szpiegowanie Justina, czy jak?
Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać na dzisiaj jakiś ubrań. Wybrałam białe dżinsowe spodenki i kremową luźną bluzkę na ramiączkach. Wzięłam jeszcze z komody białą bieliznę. I poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic i wyszłam zakręcając wodę. Wytarłam ciało w niebieski ręcznik, ubrałam bieliznę i przygotowane wcześniej ubrania. Wyprostowałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Podkreśliłam oczy eyelinerem, rzęsy pomalowałam tuszem a usta bezbarwnym błyszczykiem i zakryłam malinkę na mojej szyj. Zeszłam na dół a przy drzwiach wyjściowych stał tata.
-Już jedziecie do pracy?-zapytałam
-Tak, tylko czekam na mamę.
-Kathe- zawołała mama.
-Co?
-Wynieś śmieci.
-Dobra.-weszłam do kuchni i chwyciłam worek. Założyłam czarne balerinki, i wyszłam przed dom w kierunku kosza. Przed domem na przeciwko stał Justin z Ryanem i Mattem.
-Cześć Kathe.- Powiedział Matt, a reszta chłopaków obróciła się w moją stronę.
-Cześć.-odpowiedziałam, wrzucając śmieci do śmietnika. Czułam jak czyjś wzrok wypale we mnie dziurę. Obróciłam się i zobaczyłam wpatrującego się we mnie Justina. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech. Moi rodzice wyszli z domu, więc odwróciłam głowę, i zaczęłam iść w kierunku domu.
-Miłego Dnia -powiedział do mnie tata
-Nawzajem.-odpowiedziałam i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać jakiś film, ale ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, a na mnie rzucił się nie kto inny jak Justin Bieber. Zaczął całować moją szyje, a potem złączył razem nasze usta. Podniósł mnie do góry, a ja obwinęłam nogi wokół jego bioder. Kopnęłam jedną nogą drzwi, aby się zamknęły. Justin przyparł mnie do ściany i znowu zaczął całować moją szyje. Przygryzał, ssał i lizał drugą stronę mojej szyj. Teraz będę miała dwie malinki do ukrywania. Przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze, a gdy ją otworzyłam wsunął swój język do środka.
-Cóż za miłe przywitanie.-powiedziałam przerywając pocałunek.
-Nie mogłem się powstrzymać gdy cię zobaczyłem, ale wiedziałem że twoi rodzice są w domu.
-Dzisiaj rano moja mama cię obserwowała.-powiedziałam śmiejąc się.
-Jak to obserwowała?-powiedział marszcząc brwi.
-Patrzyła z jakim towarzystwem się zadajesz. I stwierdziła że wyglądasz niebezpiecznie.-powiedziałam znowu się śmiejąc.
-Ale ty się mnie nie boisz, prawda?
-Nie.-powiedziałam i pocałowałam go delikatnie w policzek. Postawił mnie na podłodze, a kiedy czułam już grunt pod nogami odeszłam w stronę kanapy, znowu na niej siadając. Odwróciłam się i zobaczyłam zdezorientowanego Justina.
-Będziesz tam tak stać?-zapytałam, a on zaczął iść w moją stronę i usiadł obok mnie.
-Co oglądasz?-zapytał
-Nie wiem, coś nudnego.-powiedziałam i wyłączyłam telewizor. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który dochodził z góry.
-Zaraz wracam.-powiedziałam i wbiegłam po schodach do pokoju. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Co tam Nicole?-zapytałam
-Wyrwiesz się dzisiaj koło 21 z domu?
-Zależy po co.
-Idziemy na wyścigi, będę u ciebie o wpół do. Nie chce słyszeć odmowy. Do zobaczenia.-powiedziała i rozłączyła się.
No tak cała Nicole, no ale pójdę na te wyścigi.
Zeszłam po schodach i weszłam do salonu gdzie siedział Justin.
Teraz jego telefon zaczął dzwonić.
Co to ma być?-pomyślałam
Justin odebrał telefon.
-Czego?-zapytał.-Taa... O której?.... A co z nim nie tak?... Dobra, będę... Do zobaczenia.-powiedział i rozłączył się obrócił się w moją stronę i podszedł bliżej.
-Muszę jechać.-powiedział, stojąc naprzeciwko mnie.
-Umm... dobra. Spotkamy się później?
-Dzisiaj nie mogę, muszę załatwić parę spraw za miastem.
Podszedł jeszcze bliżej i pocałował mnie, po chwili odsunął się ode mnie i wyszedł.
Usiadłam na kanapie, i włączyłam jakiś program muzyczny, akurat leciała piosenka Iggy Azalea i Rity Ory „Black Widow”, więc zaczęłam ją śpiewać.
-Blackk Widow Babyy.- zakończyłam i wyłączyłam telewizor.
Jakby tu wydostać się z domu na te wyścigi? Nicole po mnie przyjdzie, więc wymyśle coś z nią. Z nudów, aż zaczęłam sprzątać dom. Jakieś 3, 4 godziny później wszystko błyszczało. Spojrzałam na zegarek była dopiero 17. Zawsze gdy się na coś czeka to ten czas wydłuża się w nieskończoność. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy.




Usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi od samochodu. Szybko podniosłam się. Cholera była 20. Mam 30 minut. Wbiegłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i wyjęłam z niej czarne rurki a do tego czarno-czerwoną koszulę. Wzięłam świeża bieliznę z komody i praktycznie wbiegłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic, i wyszłam zakręcając za sobą wodę. Wytarłam się w ręcznik i założyłam bieliznę, a potem spodnie i koszulę. Wyprostowałam włosy. Oczy podkreśliłam eyelinerem, rzęsy tuszem. Zakryłam malinki fluidem i pomalowałam usta bezbarwnym malinowym błyszczykiem. Wyszłam z łazienki, założyłam na nogi czarne stopki i czarne Conversy. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, włożyłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegarem miałam jeszcze 5 minut do przyjścia Nicole. Tak szybko chyba nigdy nie naszykowałam się do żadnego wyjścia.
-Mamo, rodzice Nicol muszą jechać dzisiaj do jej chorej cioci, i poprosiła mnie żebym została u niej na noc, bo sama się boj.-powiedziałam
-Dobrze, a kiedy wrócisz?
-Jak wrócą jej rodzice.-powiedziałam a w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
Otworzyłam drzwi, a przed nimi stała uśmiechnięta Nicole.
-Cześć. Idziemy?-zapytała
-Tak, tylko poczekaj chwilę.-chwyciłam moją skórzaną kurtkę, i założyłam ją na siebie. Mimo że dzisiejszy dzień był gorący, noc jest chłodna. Zamknęłam za sobą drzwi, i ruszyliśmy w kierunku miejsca wyścigów.
Przez całą drogę śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Oczywiście nie zabrakło pytań o Justina. Przyznam że trochę już mnie to denerwowało. Kiedy byliśmy już na miejscu, przed nami stały tłumy. Wyścigi musiały już się zatrząść, bo było słychać pisk opon i krzyki cieszących się ludzi. Przecisnęłyśmy się z Nicol przez tłum. Teraz ścigały się dwa Ferrari, jedno szare, a drugie czarne. Może i nie znam się zbyt dobrze na samochodach, ale takie auta jak te potrafię rozpoznać. Wygrało szare Ferrari. Zauważyłam Ryana, Matta, Scotta i Luka, w których stronę ciągła mnie Nicol. Co oni tu robią? Podeszłyśmy i przywitałyśmy się. Po chwili podjechało do nas szare Ferrari, gdy szybka opuściła się, zamurowało mnie. Siedział tam Justin. Więc to jest ta sprawa, którą musi załatwić za miastem. Po prostu nie mógł powiedzieć mi prawdy? Dobra trochę to zabolało, bo poczułam się jakby mi nie ufał. Kurwa, czego ja się spodziewałam? Zaczął rozmawiać z chłopakami coś że to ostatni przejazd i jeśli wygra cała pula jest ich. Nie jestem głupia, zorientowałam się o co mu chodzi. Spojrzał na Matta, a potem na Nicol która za nim stała. Kiedy zauważył mnie jego oczy lekko się rozszerzyły, jakby nie wierzył że tu stoję. Tak Bieber już wiem, że się ścigasz. Dobra, nie powiedział mi tego, no ale przecież nie musiał. Nie ufa mi i muszę się z tym pogodzić.
Stałam tam i patrzyłam się na niego. Jestem pewna że było po mnie widać że jestem zła. Pomyślicie że przesadzam, ale no kurwa, powiedziałam mu moją tajemnice o której nikt nie wie, nawet Nicole, a on nawet nie raczył przyznać się że ma wyścig i dlatego nie może się spotkać.
Męski głos wzywał uczestników, na linię startu.
-Powodzenia.-powiedział Ryan a Justin skinął głową w podziękowaniu.
Dobra jestem na niego zła, ale też zaczynam się martwić. A co jeśli coś mu się stanie?
Gdy rozbrzmiał dźwięk, oznaczający start obróciłam głowę aby spojrzeć na ścigające się samochody. Modliłam się aby nic mu się nie stało, żeby wygrał ten wyścig i cieszył się zwycięstwem. Kurwa on nawet pewnie nie chciał żebym tu była, a ja się przejmuje.
Parę minut później, Justin przejechał jako pierwszy metę. Ucieszyłam się że nic mu się nie stało, ale nie mam ochoty z nim teraz rozmawiać.
Justin podjechał swoim Ferrari, i wysiadł z samochodu. Każdy podszedł do niego gratulując mu.
-Dobra, idę się przejść.-powiedziałam do Nicol i odeszłam.
Niedaleko był Park. Usiadłam na ławce i podziwiałam gwiazdy na niebie, tej nocy wydawały się jakieś takie ciekawsze.
Ktoś usiadł obok mnie, więc spojrzałam w tamtą stronę. Obok mnie siedział Justin.
-Kathe
-Nic nie mów, to twoja sprawa. Po co tu przyszedłeś? Idź cieszyć się zwycięstwem.-powiedziałam przerywając mu.
On zbliżył się bardziej i przytulił mnie.
-Daj mi wytłumaczyć.
-Tłumacz się proszę bardzo, ale możesz mnie puścić.
-Nie puszczę cię. Wtedy u ciebie zadzwonili chłopaki, bo chcieli sprawdzić samochód przed wyścigami, a klucze do niego mam tylko ja więc pojechałem. Nie powiedziałem ci że mam wyścig, bo nie chciałem cie martwic. Taa, wiem że nie jesteśmy parą czy coś, ale wiem jakie są dziewczyny, zawsze o wszystko się martwią. Nie myślałem, że lubisz patrzeć na takie rzeczy, i że tam będziesz. Przepraszam, Kathe.- ostatnie słowa powiedział biorąc moją twarz w swoje dłonie, i patrzył prosto w moje oczy. A moje serce zaczęło walić jak oszalałe, i zrobiło mi się gorąco. Na pewno jest coś ze mną nie tak.
-Kiedy ty się nauczysz, że nie jestem jak większość dziewczyn? Dobra może faktycznie trochę się martwiłam, ale to dlatego że nie chciałam aby coś ci się stało.
Kurwa, ja powiedziałam to na głos? No nieźle, co on sobie o mnie pomyśli.
Uśmiechnął się szeroko, a jego oczy lekko się zaszkliły. Tylko nie wiem z jakiego powodu.
-Wiem, że nie jesteś jak inne. Jesteś wyjątkowa. Naprawdę się o mnie martwiłaś?-zapytał
Opuściłam głowę na dół w zakłopotaniu, i skinęłam nią lekko. Podniósł mój podbródek do góry i pocałował mnie namiętnie. Odpowiedziałam na pocałunek, a w moim brzuchu obudziły się motylki. Dobra, czuję się naprawdę dziwnie. W brzuchu mam motyli, gorąco mi, moje serce wali jak oszalałe, i nawet lekko kręci mi się w głowię. To uczucie jest... hmmm.... cudowne? Nie to mało powiedziane. Czuję się jakbym była w raju, i zaraz miałabym się rozpłynąć.
-O której masz być w domu?-zapytał, przerywając pocałunek
-Jak rodzice Nicol, wrócą do domu.-powiedziałam uśmiechając się
-Dobra czyli mogą wrócić rano. Chodź, jedziemy.-powiedział uśmiechając się, i wstał z ławki.
-O nie nie, Bieber. Idę do swojego domu.-powiedziałam i również wstałam z ławki.
-Mhmm.-wymruczał i złapał mnie za rękę ciągnąc w kierunku samochodu. Kiedy byliśmy już przy jego Ferrari otworzył mi drzwi, a potem zamknął je za mną. Nie wiem czy czasami jest takim dżentelmenem, czy po prostu boi się o swój samochód. Siedziałam na miejscu pasażera i czekałam aż Justin usiądzie na miejscu kierowcy. Po chwili otworzył drzwi, usiadł i odpalił silnik. Wyjechaliśmy na ulicę, a parę minut później Justin wjechał do jakiegoś garażu. Wyglądało to jak garaż Ryana, ale było ciemno więc nie mogłam dokładnie zobaczyć. Wysiadłam z samochodu i wyszłam z garażu. Przed domem stał czarny Range Rover. Domyśliłam się , że Justin trzyma tutaj Ferrari, ale dlaczego nie u siebie? Może dlatego że tam gdzie mieszkamy nie jest w 100% bezpiecznie więc może woli na nie uważać. + Mamy ciekawskich sąsiadów, zbyt ciekawskich, i mogliby wpędzić go w kłopoty. Podeszłam do Range Rovera i czekałam aż Justin otworzy samochód. Gdy usłyszałam piknięcie, otworzyłam drzwi i wsiadłam. Justin pojawił się od razu obok mnie, odpalił auto i ruszył. 5 minut później zaparkował samochód, i zgasił silnik. Równo wysiedliśmy z samochodu, chciałam iść do swojego domu, ale Justin złapał mnie za nadgarstek.
-O nie, nie idziesz do mnie księżniczko.-powiedział i złapał mnie za rękę, pilnując tym żebym mu nie uciekła.
- Nie idę do siebie.
-Nie idziesz do mnie, kotku. -Powiedział i podniósł mnie do góry. Nie szarpałam się bo i tak bym nie wygrała a poza tym nie mam ochoty się teraz z nim szarpać. Otworzył drzwi od swojego domu, i postawił mnie na ziemi. Odsunął się od drzwi, więc pomyślałam że jednak może ucieknę do swojego domu, chwyciłam za klamkę, ale Justin w ostatniej chwili zamknął mi drzwi przed nosem i podniósł mnie do góry. Wbiegł ze mną po schodach
-No nie, znowu.-powiedziałam, a on zaczął się śmiać.
Położył mnie na swoim łóżku i przycisnął mnie swoim ciałem.
-Nigdy więcej nie próbuj mi uciekać księżniczko.
-Niby czemu nie?
-Bo ci na to nie pozwolę. Jesteś na mnie zła, prawda?
-Nie, ja? gdzie?
-Kathe przecież widzę.
-Może dlatego, że poczułam się jakbyś mi nie ufam.-powiedziałam a on lekko się zdziwił
-Co to za brednie, oczywiście że ci ufam.
-To dlaczego nie powiedziałeś mi po prostu że masz wyścig?
-Umm, no już mówiłem nie chciałem cię martwić. Ale obiecuję na drugi raz powiem Ci.
-Czemu nie chciałeś mnie martwić?
-Może kiedyś się dowiesz. Wybaczasz mi?
-Może
Justin zaczął całować mnie po szyj, a potem zaczął zjeżdżać coraz niżej.
-A teraz mi wybaczasz?
- Jeszcze nie wiem.
Przeszkadzała mu moja koszula i kurtka. Zdjął moją kurtkę i rzucił ją na podłogę, zaczął rozpinać koszule, po chwili i ona znalazła się na ziemi. Teraz wziął się za moje spodnie, odpiął guzik, zsunął je na dół i zdjął.
-Nadal mi nie wybaczyłaś?
-hmmm... Wybaczam Ci.-powiedziałam, a on uśmiechnął się.
Chwyciłam brzegi jego koszulki, Justin podniósł ręce do góry, a ja zdjęłam ją i rzuciłam gdzieś w kąt. Odpięłam guzik jego spodni, potem rozporem i popchnęłam go na łóżko. Zdjęłam jego spodnie i rzuciłam je obok koszulki. Przez jego bokserki można było dokładnie zobaczyć że ma wzwód. Na co zaśmiałam się. Złączył nasze usta razem, odsunął się po chwili chwycił za gumkę od moich majtek. Spojrzał w moje oczy i szukał jakiejś niepewności, ale chyba nic nie znalazł bo pociągnął ją na dół i rzucił w kąt pokoju. Moje policzki zaczerwieniły się ze wstydu. Justin pocałował mnie i wszedł we mnie dwoma palcami. Jęknęłam, a on pocałował mnie w czoło. Zniżył się na dół, i zaczął wchodzić we mnie coraz szybciej dodając do tego jeszcze jeden palec. Lizał i ssał moją łechtaczkę. Jęczałam przez tą przyjemność, która rosła w moim brzuchu z każdym jego ruchem. Ruszył palcami ostatni raz
-Justinn- wykrzyczałam, a moje ciało oblał orgazm.
Podniósł się z łóżka, pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki, nie musiałam się domyślać co tam robił. Po chwili przyszedł do pokoju i położył się obok mnie, przytulając mnie do swojej klatki. Gdy był w łazience założyłam na siebie z powrotem swoje majtki, i wróciłam do łóżka. Justin przykrył nas kocem a ja wtuliłam się bardziej w jego klatkę piersiową.
-Dobranoc księżniczko.-powiedział i ucałował mnie w czoło
-Dobranoc.-odpowiedziałam i zamknęłam oczy.
Co ten chłopak ze mną robi?

_____________________________________

No i kolejny rozdział. :) 
Justin z Kathe posunęli się o krok do przodu :) 
W następnym rozdziale zacznie się więcej dziać. 
Naprawdę dziękuje wam za komentarze, jesteście kochane <3 
Pamiętajcie czym więcej komentarzy, tym szybciej rozdział. :)
Ten pojawił się o wiele szybciej niż zamierzałam, ale tak ładnie prosiłyście. :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
ask: @allyoursbabyx

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 8 : Mam nad tobą władze

                                                       
-Twoja przyjaciółka cały czas nas obserwuje. Wiem że jestem kurewsko przystojny, no ale ma Matta.-powiedział a ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
-I taki skromny.-dodałam nadal się śmiejąc, wszyscy patrzyli się na nas jak na chorych umysłowo ludzi.

-I co się patrzycie?-powiedział, posyłając im groźne spojrzenie

-Spokojnie, Bieber uspokój swoje dupsko -powiedział Ryan

-Ty mi tu kurwa nie mów kiedy mam być spokojny.-powiedział, a jego oczy pociemniały. To była ta sama złość jak wtedy w samochodzie. Wydarzenia z tamtej nocy wróciły do mojej głowy. Strach pomyśleć jak on wygląda gdy naprawdę jest ostro wkurzony.

 Kathe POV'

 
-Justin.-powiedziałam cicho patrząc mu w oczy, położyłam jedną rękę na jego klatce piersiowej i przygryzłam dolną wargę. Pomyślałam że może uspokoję go lekko. I miałam rację gdy na mnie spojrzał jego twarz złagodniała, a gdy przygryzłam wargę, jego oczy powróciły do normalnego koloru. Teraz wiem, że mam nad nim małą władzę, ale on ma ją również nade mną.
Justin zacisnął bardziej ucisk na moim brzuchu i przesunął mnie bardziej w swoją stronę, tak że czułam każde podniesienie jego klatki. Czułam się tak cholernie bezpiecznie. Wszyscy wpatrywali się we mnie z nie dowierzaniem tego co właśnie zrobiłam. Ich spojrzenia były typu 'Kurwa, co ona właśnie zrobiła?'
-No co?-zapytałam
-Nie nic, po prostu brawa dla ciebie Kathe. Wątpię żeby jaka kol wiek dziewczyna uspokoiła go w ten sposób.-odezwał się Scott.
Moje serce zaczęło bić jak oszalałe na jego słowa. A co jeśli on ma rację, ale chwila nic nie wiem o dotychczasowym życiu Justina, więc to są tylko jego przypuszczenia, które pewnie nie są prawdą.
-Scott to są tylko twoje głupie domysły, które pewnie są nieprawdziwe.-powiedziałam i spojrzałam na Justina. Przypatrywał mi się dokładnie, i nie miał zamiaru się odezwać, a przydało by się jakieś potwierdzenie albo zaprzeczenie moich słów, ale nic nie usłyszałam. Wpatrywał się w moją twarz, jakby znalazł tam coś ciekawego. Mam coś na twarzy czy coś?
-Choleraaa.-obróciłam się aby zobaczyć zapatrzonego w pustą paczkę od papierosów Scotta.- No nic, idziemy do sklepu.-dokończył. Wszyscy wstaliśmy i podążaliśmy dróżką w stronę sklepu. Gdy byliśmy na miejscu, na dworze panował już mrok. Jak ten dzień szybko zleciał.-pomyślałam
Scott wszedł do sklepu z chłopakami, a ja zostałam sama z Nicole. Na chodniku stała matka z 10 może 11 letnią córką tłumacząc jej coś. Podeszłyśmy parę kroków bliżej, aby lepiej je usłyszeć.
-Widziałaś tamtych ludzi, pamiętaj trzymaj się od takich towarzystw jak najdalej. Bo gdy spotkam cię w towarzystwie kogoś takiego jak oni, pożałujesz. Oni wróżą same kłopoty, rozumiesz?- Powiedziała matka, a dziewczynka skinęła tylko w potwierdzeniu głową.
Wybuchliśmy z Nicol śmiechem, bo ta cała sytuacja była dość śmieszna. Gdy matka dziewczynki zobaczyła nas, złapała dziecko za rękę i odeszła z nim prawie biegnąc. To było chyba spowodowane tym, że widziała nas wcześniej z chłopakami, przed którymi właśnie ostrzegała swoje dziecko. Zaczęłyśmy jeszcze mocniej się śmiać. Z jednej strony podobało mi się to że ktoś może się mnie bać, ale z drugiej strony to było dziwne.
-Tak towarzystwo chłopaków, z pewnością dodaje nam uroku.-powiedziała Nicole, nie przestając się śmiać, razem ze mną.
Chłopaki wyszli ze sklepu, i przypatrywali się naszej dwójce. Ja z Nicole trzymaliśmy się za klatkę piersiową z powodu bólu wywołanego śmiechem, ale to nie powstrzymało nas i dalej stałyśmy tak śmiejąc się do siebie nawzajem.
-Z czego się śmiejecie?-zapytał Ryan, podchodząc do nas.
Nicol spojrzała na chłopaka, a potem na resztę a na samym końcu na mnie i znowu zaczęła się śmiać.Wiedziałam o co jej chodzi, więc wybuchnęłam razem z nią.
-Wróżycie same kłopoty, rozumiesz?-powiedziałam to tak samo jak tamta kobieta i znowu zaczęłam się śmiać, na samą myśl o tamtej sytuacji. Nicol gdy tylko usłyszała moje słowa, zaczęła śmiać się tak mocno, że prawię położyła się na chodniku.
Może dla was wydaje się to trochę dziwne, że śmiejemy się z takiego gówna tak bardzo ale mina i reakcja tamtej kobiety była nie do zapomnienia.
-Wytłumaczy któraś z was o co wam chodzi?- odezwał się Matt
Nicol uspokoiła się i zaczęła im opowiadać wszystko, nawet pokazując przy tym wyrazy twarzy tamtej kobiety i dziecka. Co spowodowało kolejny napad śmiechu u mnie. Gdy skończyła, pokazując jak tamta kobieta zaczęła prawie uciekać, chłopaki również się zaśmieli.
Poczułam jak mój telefon za wibrował, więc wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na ekran. Miałam wiadomość odblokowałam ekran i zaczęłam czytać.


Od: Mama
O której masz zamiar wrócić do domu, młoda damo?


Kliknęłam na odpowiedz.


Do: Mama
Niedługo. Oglądamy z Nicol film jak tylko się skończy, wrócę.


Co miałam jej napisać. ' Spokojnie wrócę do domu. Na razie jestem z Nicol, Justinem, Ryanem, Scottem i Mattem. Wiesz chłopaki należą do gangu, ale jestem bezpieczna.' Gdy tylko dowiedziała by się o tym, miała bym straszny szlaban. Za to że nie posłuchałam jej co do 'niespotykania się z żadnymi chłopakami' i 'omijanie niebezpiecznych ludzi' oraz za okłamanie jej. Nie ma to jak mieć dwójkę surowych rodziców.-pomyślałam i głośno westchnęłam
-Coś nie tak?
Podniosłam głowę znad telefonu i zobaczyłam przed sobą stojącego Justina.
-Yyym, wszystko okay. Mama pytała kiedy wracam.-powiedziałam i schowałam telefon do kieszeni.
-I kiedy wracasz?
-Po obejrzeniu filmu z Nicol- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
Podeszła do nas Nicol i złapała mnie za rękę.
-Wybacz Justin, ale zabieram ci ją.-powiedziała, patrząc na niego.
-Umm... no dobra.-powiedział
Nicol zaczęła ciągnąć mnie w kierunku jakiś krzaków.
-Gdzie idziemy?-zapytałam
-Muszę zapalić.
Wyjęła z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę Matta. Włożyła papierosa do ust, zapaliła go i zaciągnęła się dymem, wypuszczając go po chwili.
-Chcesz?-zapytała
Chwyciłam jednego papierosa z paczki i zapalniczkę z jej rąk. Włożyłam go na brzegi moich warg i zapaliłam. Zaciągnęłam się dymem, zostawiając go na parę sekund w moich płucach, po czym go wypuściłam i oddałam jej zapalniczkę. Nie jest to pierwszy raz kiedy mam papierosa w ustach. Musiałam się odstresować, i chodź na chwilę zapomnieć o tym co by było gdyby moi rodzice nie byli tacy surowi. Chce o nich zapomnieć chociaż na sekundę. Przyłożyłam papierosa do ust i znowu zaciąg łam się dymem, tym razem zostawiając go na trochę dłużej w płucach niż wcześniej.
Gdy skoczyłyśmy palić, rzuciłyśmy pety na ziemie , przydeptaliśmy je podeszwami naszych butów i wyszłyśmy z krzaków.
-Co tam robiłyście?-zapytał Scott
-Nie twoja brocha.-odpowiedziała mu Nicole, podchodząc do Matta i po kryjomu oddając mu pudełko z papierosami. Nie chciała żeby wszyscy wiedzieli że pali, bo przez przypadek mogło by to się jakimś cudem dostać do jej rodziców, a niebyli by z tego powodu zadowoleni. Dlatego wiem o tym tylko Ja i Matt.
Justin podszedł do mnie od tyłu i objął w pasie.
-Paliłaś?- wyszeptał do mojego ucha
-Zdaje ci się.
-Nie rób ze mnie debila, wiem jak pachną papierosy.-powiedział i obrócił mnie twarzą w swoją stronę.-A tak się składa, że naszła mnie teraz ochota, żeby zapalić.-dodał z cwaniackim uśmiechem
-To idź zapal, nie zabraniam ci.
-Nie koniecznie chce zapalić dosłownie. Wystarczy mi poczuć ich smak, może być na czyjś ustach..-powiedział z tym samym uśmiechem
-Justin nie tutaj, patrzą na nas.
-Wiesz nie obchodzi mnie to, ale jeśli nie chcesz żeby widzieli, to trudno.- powiedział i popchnął mnie w kierunku krzaków, tak że oboje wylądowaliśmy za nimi na ziemi. Złączył nasze usta razem, odpowiedziałam na jego pocałunek, i obwinęłam swoje rękę wokół jego szyj. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc tym o dostęp do mojej buzi. Uchyliłam ją lekko, a on wślizgnął swój język. Po tym namiętnym pocałunku, odsunęliśmy się od siebie, bo zaczęło brakować nam powietrza w płucach.Justin pomógł mi wstać, a ja otrzepałam się z ziemi, którą miałam na ubraniach.
-I co nie musisz już zapalić?-zapytałam z uśmieszkiem
-Możliwe że chce jeszcze raz, ale wtedy mogło by się zrobić goręcej.-powiedział odsłaniając swoje białe zęby
Wyszliśmy z krzaków, ale na szczęście nikt tego nie zauważył.
-Gdzie byliście?-zapytał Ryan
-Zostawiłem telefon w samochodzie, więc po niego poszliśmy.-powiedział, a ja zachichotałam cicho na jego kłamstwo.
-My się zbieramy, w razie czego znacie mój numer.-powiedział Matt.
Nicole podeszła do mnie i pożegnała się a potem podeszła do Matta i złapała go za rękę. Zniknęli parę metrów dalej w samochodzie.
-Dobra w takim razie my też się zbieramy.-powiedział Justin
-Bieber no weź.- odezwał się Scott, błagalnym głosem
-Sorry stary, innym razem.-odpowiedział i złapał mnie za rękę prowadząc w kierunku samochodu. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać to kiedy trzyma moją dłoń. Wsiedliśmy do samochodu, Justin odpalił silnik i wyjechał na ulicę. Przypomniała mi się sytuacja z parku, jak Justin pod wpływem mojego dotyku uspokoił się. Więc postanowiłam coś sprawdzić.
Przysunęłam się bardziej w jego stronę, i położyłam rękę na jego klatce piersiowej, i zaczęłam nią zjeżdżać powoli ale coraz niżej. Jego ciało zesztywniało, i wyprostował się w fotelu. Czyli rzeczywiście mój dotyk ma na niego jakiś wpływ.
-Co robisz?-zapytał, patrząc na ulice.
-Nic.-powiedziałam i zaczęłam zjeżdżać ręką coraz niżej, aż znalazła się nad jego spodniami.
-Kathe- powiedział lekko drżącym głosem
-hmmmm?
Zaczęłam zjeżdżać ręką w dół po jego spodniach, a potem znowu przeniosłam się na jego klatkę piersiową. Jego oddech był nie równy. Zjechałam znowu ręką na jego spodnie i zaczęłam kierować się w kierunku jego krocza. Nie miałam żadnego planu, chciałam po prostu zobaczyć jak się zachowa. Skręcił gwałtownie w jakąś uliczkę, więc odsunęłam się od niego łapiąc za brzeg siedzenia, tak abym o nic nie uderzyła. Wjechał na parking i zatrzymał samochód. Złapał za moją talie, i usadził mnie na swoich kolanach.
-Co to było?-zapytał nadal nierówno oddychając
-Chciałam coś sprawdzić.
-Co chciałaś sprawdzić?
-Wtedy w parku uspokoiłeś się przez mój dotyk, więc chciałam sprawdzić jak zachowasz się tym razem.
-Mógłbym spowodować wypadek, przez ciebie.-powiedział, a ja skrzywiłam brwi.
-Aż tak działa na ciebie mój dotyk?-zapytałam, a on położył rękę na moim ramieniu i zaczął jeździć po niej swoimi opuszkami palców.
Dostałam gęsiej skórki, a on zachichotał.
-Nie mogę skupić się na czymś jeśli mnie dotykasz, ale najwyraźniej nie tylko ja.-powiedział z dużym uśmiechem
-Ummm... Ta gęsia skórka to dlatego że mi.... zimno-powiedziałam
-To dlaczego już jej nie masz?-powiedział i znowu przejechał palcem po moim ramieniu. -Oj, chyba znowu ci zimno.-dokończył śmiejąc się.
Włożyłam swoje ręce pod jego koszulce, i zaczęłam rysować na niej różne wzory, czułam jak jego mięśnie napinają się pod moim dotykiem.
-A ty dlaczego napinasz mięśnie?-zapytałam.
I tu go mam.-pomyślałam
-Dobra, dość tego.-powiedział i pocałował mnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam, ale po chwili odpowiedziałam na pocałunek.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.-powiedziałam odsuwając się od niego z uśmiechem.
-Dobra, nie mogę się skupić jak mnie dotykasz. Nigdy żadna kobieta nie uspokoiła mnie w ten sposób, zawsze pomagał...
-Nie musisz kończyć.-powiedziałam, a on się zaśmiał.
-Ale ja też mam nad tobą władzę, nie myśl sobie że to działa tylko w jedną stronę, skarbie. Widzę przecież jak na ciebie działam.-powiedział szczerząc się.
Moje policzki zalał rumieniec. Kurwa aż tak to wszystko widać?
-yyyyy... Czyli ja mam władzę nad tobą a ty nade mną, ale ja mam większą.-powiedziałam z uwodzicielskim spojrzeniem
-Czyżby?-chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zamknął buzie, gdy usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam się wiercić, tak jakby było mi niewygodnie. Justin wymruczał coś niezrozumiałego pod nosem.
-Mówiłam ,że mam większą władze.-powiedziałam przygryzając wargę.
-Nie wierć się tak jeśli nie chcesz abym pieprzył cię w tym samochodzie, do ostatnich sił.
Poruszyłam się lekko, a on odsunął fotel do tyłu.
-Skarbie, co ci mówiłem-wyszeptał w moją szyje
-Ummm... nie pamiętam-powiedziałam udając że próbuje sobie przypomnieć.-No nie pamiętam.-dodałam po chwili, przygryzając wargę.
Zaczął całować moją szyje. Gdy znalazł mój słaby punkt, jęknęłam a on zaśmiał się. Zaczął przygryzać, lizać i ssać na zmianę ten kawałek szyj. Odsunął się po chwili zadowolony z tego co zrobił. Jestem pewna że mam tam malinkę.
-Pora jechać do domu.-powiedziałam a on wsunął fotel na swoje miejsce. Od kroczyłam go i usiadłam na swoim miejscu. Spojrzałam w lusterko, a na mojej szyj była duża malinka.
-Jak ja mam się dostać z tym do domu?-zapytałam
-Dasz radę księżniczko.
-Jeśli to zauważą, zginę.-powiedziałam, a on zaczął się śmiać
-Są aż tacy straszni?
-Zdecydowanie tak. Mam zakaz spotykania się z jakimi kol wiek chłopakami, mam unikać niebezpiecznych ludzi, mam nie chodzić na imprezy, nie palić, nie pić, nie brać narkotyków, mam tylko się uczyć i nic więcej.
-Uuuuu... ale chyba złamałaś już prawię każdą zasadę.-powiedział lekko się śmiejąc.
-Tak jakoś wyszło.
Wjechaliśmy na podjazd domu Justina i wysiedliśmy cicho, tak aby nie zwrócić uwagi nikogo z mojego domu.
Justin podszedł do mnie i pociągnął mnie przed maskę, tak żeby nikt nas nie widział. Oparł mnie o samochód i namiętnie pocałował, odwzajemniłam pocałunek i odsunęłam się.
-Do zobaczenia księżniczko.-powiedział i złożył mały słodki pocałunek na moich ustach, po chwili odsunął się a ja ruszyłam w kierunku domu. Przed drzwiami poprawiłam bluzkę, tak aby jakoś zakryć malinkę, i weszłam do domu. Nikt na szczęście nie usłyszał że już wróciłam więc wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Zakluczyłam go i poszłam do łazienki zakryć malinkę, w razie gdyby moja mama, albo tata postanowili by tu przyjść.
Kiedy malinka była już ledwo co widzialna, zeszłam na dół.
-Jak było u Nicole?
Obróciłam się a przede mną stała moja mama. Czy ona widziała mnie i Justina, i pyta mnie sprawdzając? Czy naprawdę chce wiedzieć? Przesadzam.
-Świetnie.
-To wspaniale. Kathe wyjedziemy z ojcem na weekend , musimy zawieść towar do klienta. Przepraszam cię że musisz zostawać tak często sama.
-Nie ma sprawy. - Naprawdę teraz nie przeszkadza mi to tak jak kiedyś. To będzie idealna okazja żeby spotkać się z Justinem. Mój telefon zawirował, wyjęłam go z kieszeni i przeczytałam wiadomość.
Od: Justin
Dzięki za dzisiaj. :) Dobranoc księżniczko.


Uśmiechnęłam się i odpisałam.


Do: Justin
Też dziękuje i dobranoc :)


-Z kim piszesz?-odezwała się moja matka
-Nicol pyta czy jestem już w domu.
-Wspaniała dziewczyna, skoro martwi się o ciebie.
-Tak jest wspaniała.-powiedziałam uśmiechając się na samą myśl o Nicole.
Wsunęłam telefon do spodni, i usiadłam przy stole czekając aż mama poda mi kolacje.
Zjadłam kanapki, przygotowane przez mamę, wypiłam herbatę i wstałam od stołu, zanosząc talerz i kubek do zmywarki.
-Idę do siebie.-powiedziałam i weszłam po schodach do swojego pokoju.
Podeszłam do szafy, chwyciłam szare dresy i czarną bokserkę, z komody wyjęłam świeżą bieliznę. Telefon położyłam na szafce nocnej i weszłam do łazienki. Zakluczyłam za sobą drzwi, zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny. Umyłam ciało, i wyszłam wycierając się w miękki ręcznik. Założyłam bieliznę i przygotowane ubrania. Związałam włosy w niechlujnego koka, i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na telefon patrząc czy nie mam żadnej nowej wiadomości, ale jej nie było. Odsunęłam koc i wskoczyłam pod niego przykrywając się nim. Wtuliłam się w poduszkę i natychmiastowo zasnęłam.

___________________________________


No i jest kolejny rozdział. Naprawdę dziękuje za wszystkie wyświetlenia oraz komentarze. :)
Nawet jeden komentarz, a tak bardzo cieszy. 
Czym więcej komentarzy, tym szybciej pojawi się kolejny rozdział, więc komentujcie kochani.  
MIŁEGO CZYTANIA :*
 W razie gdy byście mieli jakieś pytania :) ask: @allyoursbabyx  
CZYTASZ = KOMENTUJESZ

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 7 : Co jest między wami?

Kathe POV' 

Od: Justin
Księżniczko, masz dzisiaj dla mnie trochę czasu?

 Moje policzki nabrały czerwonych kolorów, przez to jak mnie nazwał. Wiadomo że nie może tego zobaczyć, ale jednak. Kliknęłam na odpowiedz.

Do:Justin
Jasne.

Odpowiedz dostałam natychmiastowo.

Od:Justin
 To świetnie. O której twoja mama wychodzi?

Skąd on wie że moja mama jest w domu? Nie ważne.

Do:Justin
O 11.

Czekałam na odpowiedz, ale nie dostałam jej. Co on znowu kombinuje?.-pomyślałam
-Kathe, jadę do firmy.-Krzyknęła moja mama.
-Dobra.-Odpowiedziałam jej, wystarczająco głośno żeby mogła mnie usłyszeć. 
Następne co usłyszałam to zamknięcie drzwi frontowych. Leżałam na łózko parę minut i patrzyłam w sufit. Usłyszałam pukanie do drzwi. Może mama czegoś zapomniała. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, i zobaczyłam stojącego w progu Justina.
-Cześć.-przywitał się z wielkim uśmiechem na ustach.
Miał na sobie czarne spodnie luźno wiszące w kroku, białą koszulkę, białe supry a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Wyglądał idealnie, zresztą on zawsze wygląda idealnie. Kathe, dziewczyno ogarnij się.
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej.-powiedział z cwaniackim uśmiechem
-Umm... Hej. -odpowiedziałam, olewając jego wcześniejszy komentarz
-Sama w domu?
-Tak, wchodzisz do środka? Czy będziesz tak tutaj stać?
-Jasne, że wchodzę.
Otworzyłam szerzej drzwi, aby mógł wejść, i zamknęłam je za nim.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział, a moje policzki znowu nabrały czerwonego koloru, a on zachichotał.
-Umm, ty też wyglądasz całkiem, całkiem.
-Naprawdę?-zapytał i zaczął po woli się do mnie zbliżać. A ja stałam tam jakbym zapomniała jak się chodzi.
Kidy był parę centymetrów od mojej twarzy nachylił się lekko i złączył nasze usta razem. Położyłam swoje ręce na jego szyi i odpowiedziałam na jego pocałunek. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, ale ja nie miałam zamiaru jej otworzyć. Złapał mnie za tyłek i ścisną go. Jęknęłam i rozchyliłam lekko wargi, on skorzystał z okazji i wślizgnął swój język do środka mojej buzi. Podniósł mnie do góry, a ja obwinęłam nogi w okół jego bioder. Uwielbiam czuć te jego malinowe usta na moich. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
-To takie poprawione przywitanie?-zapytałam chichocząc
- Jeśli tylko chcesz, możemy zawsze się tak witać.- odpowiedział, ukazując rząd swoich białych zębów.
Zeskoczyłam z niego i poszłam w kierunku kuchni.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam
- A co masz?
-Sok i wodę.
-Niech będzie sok.
Chwyciłam 2 szklanki i nalałam do nich soku pomarańczowego. Wzięłam je i położyłam na stoliku w salonie. Usiadłam na kanapie, a Justin usiadł zaraz obok mnie. W salonie rozbrzmiał dźwięk telefonu Justina. Wyjął go z kieszeni, przejechał palcem po ekranie i przyłożył go do ucha.
-Czego znowu?-zapytał
-Taaa, a co mnie to obchodzi.? ... Dobra, teraz?.
Pewnie będzie musiał gdzieś jechać,i na tym skończy się nasze spotkanie.-pomyślałam
-Ok. Do zobaczenia.-powiedział i rozłączył się.
-Dzwonił Scott, mają jakąś sprawę.-powiedział wkładając swojego iPhona do kieszeni.
-Jeśli musisz, jedź.
-Chwila, chwila. Jedziesz ze mną.
-Jak to z tobą?
-Normalnie, chodź.- Złapał mnie za rękę i lekko pociągnął w stronę wyjścia.
-Poczekaj tylko zamknę drzwi- Justin nadal trzymał moją prawą dłoń, więc musiałam zamknąć je lewą ręką. Wsunęłam klucz do kieszeni, i poszłam razem z nim w kierunku jego samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera, a Justin na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i wyjechał na ulicę. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Gdy byliśmy pod domem Scotta, na parkingu stały również samochody chłopaków. Kiedy Justin się zatrzymał, odpięłam pas i wysiadłam zamykając drzwi. Justin powtórzył moje ruchy, i podszedł do mnie.
-Chłopaki będę zdziwieni, że z tobą przyjechałam.
-Nie obchodzi mnie to. Chcieli żebym przyjechał, a że przejechałem z tobą to już nie ich sprawa.-powiedział patrząc mi prosto w oczy, przez co myślałam że się tam rozpłynę. Na pewno jest ze mną coś nie tak kiedy jestem z nim, to pewne.
-Chodź-powiedział i znowu złapał mnie za rękę ciągnąc tym razem w kierunku domu. Spojrzałam na nasze złączone palce, a Justin zaczął się śmiać.
-Co?-zapytałam
-Aż tak lubisz, jak łapie cię za rękę?-powiedział nadal się śmiejąc
-Nie prawda. Po prostu spojrzałam na rękę, nie mogę?
-Tak, jasne.-powiedział śmiejąc się.
Otworzył drzwi od domu Scotta, a wszyscy obrócili się w naszą stronę.
-Siema Bieber. Oooo i cześć Kathe.-powiedział uśmiechnięty Luke.
-Cześć.-odpowiedziałam, spojrzałam na Nicole, która siedziała na kolanach Matta i przypatrywała się raz mi, raz Bieberowi a raz naszym dłonią. Dobrze, że chodziarz nie będę jedyną dziewczyną tutaj. Justin podszedł do kanapy i usiadł na niej, ale nigdzie nie było miejsca dla mnie. Justin pociągnął mnie za rękę, i usadził sobie na kolanach. 
-I czego się patrzycie?-powiedział patrząc na wszystkich po kolei.
Każdy od razu odwrócił głowę, każdy oprócz Nicole. 
-Widzę Bieber, że radzisz sobie w nowym mieście.-powiedział Matt uśmiechając się znacząco.
-Zamknij się i pilnuj swoich spraw.-Wysyczał
-Dobra, spokojnie.-powiedział Matt podnosząc ręce w geście obronnym.
-A więc po co mnie tu ściągnęliście?-zapytał Justin
-Kathe, możemy pogadać.-nagle odezwała się Nicole
-Tak jasne-odpowiedziałam i wstałam z kolan Justina.
-Wy idźcie sobie pogadać, a my załatwimy swoje sprawy.-powiedział Danny.
Nicole ciągnęła mnie w stronę kuchni, tak że ledwo co za nią nadążałam. 
-Co jest pomiędzy tobą a Bieberem?-zapytała, kiedy nikt nie mógł już nas usłyszeć.
-A co ma być?
-Nie udawaj głupiej. Tak jakoś przez przypadek wasze ręce się złączyły?
-Aaaa, o to ci chodzi. Złapał mnie za rękę bo ociągałam się z wejściem do środka.
-Tak, jasne. I nie spotykacie się, czy coś?
-Jest moim sąsiadem Nicole.
-Wiesz dobrze, że nie chodzi mi o takie spotykanie.
-Nie, nie spotykamy się.- Musiałam skłamać, bo inaczej nie dała by mi spokoju. Chciała by wiedzieć jak najwięcej, a ja nie mam ochoty na opowieści.
-Na pewno?
-Tak. Możemy wracać już do pokoju?-zapytałam a ona kiwnęła głową.
Weszłam do pokoju i stanęłam obok kanapy na której siedzieli chłopacy. Nie wiedziałam co mam zrobić, czy usiąść z powrotem na kolanach Justina, czy po prostu stać tu gdzie stoję. Ale on na szczęście to zauważył, złapał mnie za rękę i usadził z powrotem na swoich kolanach. Nicol patrzyła na nas, a ja udawałam że tego nie widzę.
Siedzieliśmy tak z 2 godziny i rozmawialiśmy.
-Dobra, my jedziemy.-powiedział Justin, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z domu.
-Czemu chcesz jechać?
-Chce spędzić trochę czasu z tobą. W końcu ten dzień mieliśmy spędzić razem, nie?-powiedział, a na mojej buzi pojawił się duży uśmiech.
Wsiedliśmy do samochodu. Justin odpalił silnik i wyjechał z podjazdu na ulicę w kierunku naszych domów. Tym razem całą drogę spędziliśmy w ciszy.
-Jesteśmy-oznajmił. Wysiadłam z samochodu i czekałam aż on zrobi to samo.
-Więc gdzie idziemy?-odezwałam się.
-Do mnie.-odpowiedział z uśmiechem na ustach.
-A może jednak chodźmy do mnie.-powiedziałam i ruszyłam w kierunku swojego domu. Poczułam ręce oplatające się wokół mojej tali. Justin podniósł mnie do góry, i przerzucił sobie przez ramię. Miałam teraz głowę na wysokości jego pośladków. Więc zaczęłam bić go po nich.
-Justin postaw mnie na ziemię.-powiedziałam, i znowu zaczęłam bić go po pośladkach.
-Takie rzeczy zostaw do łóżka, skarbie.-powiedział i zachichotał.
-Justin, postaw mniee!
Otworzył drzwi od swojego domu i wniósł mnie po schodach, do swojego pokoju. Położył mnie na łóżku, i położył się obok mnie.
-Księżniczko- zaczął, a moje serce za każdym razem wali szybciej na określenie jakim mnie nazywa.
-hmmm?
 -Zostaniesz tu na noc?
-Nie mogę, wiesz rodzice.
-Wymyśl coś.
-No nie wiem.
-No weź Kathe.
-Poczekaj.
Chwyciłam za telefon i wybrałam numer mamy, po czym przyłożyłam telefon do ucha. Po kilku sygnałach odebrała.
 -Mamo, mogę nocować dzisiaj u Nicole?... Po południu... Dobra, dzięki... Tak, tak ja też Cię kocham.-powiedziałam i rozłączyłam się
-I co?-zapytał
-Zostanę.-powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko, a on pocałował mnie w czoło.
-Jesteś pierwszą dziewczyną, którą poprosiłem żeby została na noc, bez żadnym podtekstów.
-To takie wyróżnienie. Czuje się taka wyjątkowa.-powiedziałam i zachichotałam
-Bo ty jesteś wyjątkowa.-powiedział. A mi zrobiło się jakoś cieplej.
-Naprawdę?
-Tak.-powiedział i złączył nasze usta razem. W moim brzuchu zaczęło latać stado motyli, a serce waliło, jakby miało zaraz wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Co się ze mną dzieje?
Odsunęliśmy się od siebie z powodu braku powietrza, a po chwili nasze usta znowu się złączyły. Nasze języki walczyły ze sobą. Justin jeździł rękami po całym moim ciele, kiedy znalazł brzeg koszulki podniósł ją lekko do góry i wsunął pod nią swoje ręce. Kiedy poczułam jego dotyk na mojej skórze, moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Nigdy nie czułam niczego takiego. Miałam kiedyś chłopaka, ale nigdy nie zachowywałam się tak przy nim, a na dodatek okazał się wielkim dupkiem. To z Justinem, jest dla mnie nowością, motylki, dreszcze, szybsze bicie serca. Co się do cholery ze mną dzieje?
Justin odsunął się lekko i oparł swoje czoło o moje, patrząc prosto w moje oczy. Miał oczy koloru karmelowego w których z łatwością można się zatracić.
-Zagrajmy w 5/5 pytań?-powiedział odsuwając się ode mnie
-Skąd ci się to wzięło?-zapytałam lekko marszcząc brwi.
-Po prostu chce cię zapytać o parę rzeczy.
-No dobrze, pytaj.
-Miałaś chłopaka?
-Tak, ale okazał się wieeelką świnią.
-Dlaczego?
-Nie chce o tym mówić.
-Okay. Teraz twoja kolej.
-Kiedy ostatni raz spotykałeś się z jakąś dziewczyną, tak nie licząc seksu?
-Będzie jakieś ponad 2 lata. Teraz ja. Jesteś dziewicą?
To pytanie mnie zaskoczyło i prawie zwaliło z nóg.
-Ja... um...
-Jeśli jesteś, to normalne, nie masz się czego wstydzić.
-Ty nic nie rozumiesz.-powiedziałam, siadając na brzegu łóżka i chowając twarz w dłonie.
-To mi wytłumacz.-powiedział podchodząc do mnie bliżej i kucając przede mną.
-Jaaa... Nie jestem dziewicą, ale i tak tego wszystkiego nie zrozumiesz, to skomplikowane.
-To spróbuje. -Usiadł za mną i oplótł ręce wokół mojej tali.-Opowiedz mi.-dokończył, pocierając dłońmi, mój brzuch. Co dziwne, działało to na mnie uspokajająco.
Westchnęłam głośno.
-A więc miałam chłopaka. Miał na imię Michael. Pewnej nocy zadzwonił do mnie i powiedział, że musi się ze mną pilnie spotkać i pogadać. Wymknęłam się z domu, i poszłam do niego, myślałam że coś się stało. Gdy przyszłam do niego, otworzył mi drzwi, i nie wyglądał wcale, na zmartwionego. Weszłam do środka, a on zaczął mnie dotykać, mówiłam żeby zostawił mnie w spokoju, a on się tylko zaśmiał i powiedział że jestem jego dziewczyną i może robić ze mną co chce. Nigdy się tak nie zachowywał, więc się go wystraszyłam. Rzucałam się we wszystkie strony, i prosiłam żeby zostawił mnie w spokoju. Ale to nic nie dało.-powiedziałam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Ciiii... Mów dalej księżniczko.-powiedział ocierając łzy z mojego policzka, i z powrotem zaczął masować mój brzuch.
-Zaczęłam się szarpać, płakać, prosiłam go aby tego nie robił. Ale on nadal się śmiał. Rozerwał moją bluzkę i zaczął mnie dotykać, potem zdjął moje spodnie. Zaczęłam go kopać, ale to nic nie dawało. Zdjął ze mnie majtki, i po prostu mnie zgwałcił. Może i był moich chłopakiem, ale dla mnie był to po prostu gwałt. Po tym wszystkim wyjechał z miasta. Próbowałam porozmawiać z rodzicami o tym. Ale oni nigdy nie mają czasu, zawsze tylko pracują. Dla nich najważniejsza zawsze była firma, nie córka.-dokończyłam a łzy spływały mi po policzkach.
-Księżniczko, spokojnie. -powiedział delikatnym głosem, wycierając moje łzy.
-Justin.
-Tak?
-Obiecaj mi coś?
-Co tylko chcesz.
-Nie mów nikomu tego.
-Chcesz mi powiedzieć, że nikt o tym nie wie?
-Tak, obiecujesz?
-Obiecuję, i dziękuje że się przede mną otworzyłaś.-powiedział i obrócił mnie tak, że siedziałam teraz naprzeciwko niego. Mocno się do niego przytuliłam, a on ucałował moje czoło.
-Nie pozwolę, aby ktoś cię znowu skrzywdził, i dopadnę tego gnoja, który ci to zrobił.
-Justin, nie chce żebyś miał prze zemnie kłopoty.
-Księżniczko, spokojnie. Postaram się nie wpakować w żadne. Ale ten skurwysyn pożałuje tego co zrobił. A teraz chodź spać, musisz się przespać.-powiedział i chwycił brzegi mojej bluzki, i zaczął ją zdejmować.
-Justin, co robisz?
-Chyba nie masz zamiaru w tym spać, prawda?
-Tak, racja.
Justin zaczął zdejmować moje spodnie.
-Justin, poradzę sobie sama.
-Skarbie, nie masz co ukrywać. To nic czego, wcześniej bym nie widział.-powiedział i zdjął moje spodnie. Zdjął z siebie koszulkę, i założył ją na mnie.
-Dziękuje.
Teraz zdjął z siebie ubrania i położył się obok mnie, przykrywając nas kocem. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Dobranoc Księżniczko.
-Dobranoc.-odpowiedziałam i wtuliłam się bardziej w niego.

* * * * * * * * * * * *

Poczułam jak ktoś łaskocze mnie po brzuchu, otworzyłam oczy i zobaczyłam zadowolonego Justina nad sobą. Gdy zobaczył że się obudziłam, zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej. A ja wybuchnęłam śmiechem.
-Juu.. Juustin przee... przestań.-mówiłam pomiędzy przerwami od śmiechu.
-Nie ma nic za darmo skarbie.
-Zroo... zrobię co chceesz, tylllko prze.. przestań.-Powiedziałam, a on przestał mnie łaskotać.
-W takim razie chce buziaka.
Przewróciłam oczami, podniosłam się na łokciach i pocałowałam go w policzek.
-Nie takiego buziaka chciałem.-powiedział, udając minę smutnego szczeniaczka.
Podniosłam się bardziej, chwyciłam jego twarz, w moje ręce i zaczęłam zachłannie go całować. Od razu odpowiedział na mój pocałunek, uniósł mnie do góry i posadził między swoimi kolanami. Chwilę później oderwaliśmy się od siebie.
Siedzieliśmy tak i patrzyliśmy sobie w oczy. Może inni się go boją, mówią że jest niebezpieczny, że lepiej go unikać. Ale dla mnie jest miły, i na dodatek coś przyciąga mnie do tego chłopaka.
Przygryzłam lekko dolną wargę, zawsze tak robię gdy się denerwuję, albo nad czymś intensywnie myślę.
-Nie rób tak, jeśli nie chcesz abym wziął cię tu i teraz.-powiedział a w jego oczach błysnęła iskierka, pożądania?
-Jak? Tak?-powiedziałam i znowu przygryzłam wargę.
-Cholera jasna, Kathe.-powiedział i przyparł swoje usta do moich, przewracając nas tak, że leżałam pod nim. Podniósł swoją koszulkę, którą wczoraj na mnie założył i włożył pod nią ręce, przyciągając mnie bliżej. Zaczął jeździć nimi po całym moim ciele, a mnie przeszedł ten sam dreszcz, który czułam wczoraj. To uczucie jest takie cudowne. Uwielbiam jego dotyk, zapach, wygląd, a o smaku ust nawet nie ma co mówić. Jest idealny. Zawsze gdy mnie całuje, czuję się jakbym była w niebie. Odsunęliśmy się od siebie, a Justin oparł czoło o moje.
-Muszę spotkać się z chłopakami w centrum, jedziesz ze mną?-zapytał
-Czemu nie.
-O 12 wyjeżdżamy.-powiedział, pocałował mnie w policzek i wstał.
Spojrzałam na zegarek była 11. Więc idę wziąć prysznic. Justin wyszedł z pokoju, a na dole było słychać stukanie, więc pewnie robi śniadanie. Pozbierałam swoje ubrania, które wczoraj porozrzucał, i weszłam do łazienki. Zdjęłam koszulkę którą miałam na sobie i bieliznę i położyłam je obok moich spodni i koszulki. Odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic. Rozejrzałam się po łazience, w poszukiwaniu jakiegoś żelu, w którym mogła bym się umyć. Był tylko męski żel, czego ja się spodziewałam przecież w tym domu mieszka tylko chłopak. Chwyciłam żel nalałam go na gąbkę, i umyłam ciało. Usłyszałam pukanie do drzwi. O cholera, zapomniałam ich zamknąć.
-Nie wchodź.-krzyknęłam, ale było już za późno.
-Justin, wyjdź-znowu krzyknęłam, ale mnie nie posłuchał.
Chwyciłam ręcznik i szybko się nim zakryłam. Otworzył drzwi od prysznica, a jego oczy zaszkliły się gdy zobaczył mnie w samym ręczniku.
-Mogę się dołączyć?-zapytał z uśmiechem
Patrzyłam na niego, nie wiedząc co mam odpowiedzieć. Dobra przyznam jedna strona mnie, mówiła żebym się zgodziła, to tylko wspólny prysznic, a druga nie kazała mi tego zrobić.
-Yyy, nie wiem.
-Kathe, to tylko prysznic księżniczko. Nic Ci nie zrobię, przyrzekam.
-Umm, dobra niech Ci będzie.
Zdjął swoje bokserki i wskoczył pod prysznic, zamykając za sobą drzwi od kabiny. Chwycił mój ręcznik, i zdjął go ze mnie. Otworzył kabinę i wyrzucił go przez nie, zamykając ją z powrotem. Moje policzki zaczerwieniły się z powodu zażenowania. Oblizał usta, i wpatrywał się we mnie.
-Coś nie tak?-zapytałam
-Jesteś taka piękna.-gdy usłyszałam jego słowa, moje nogi ugięły się pode mną, gdyby nie on upadła bym.
-Justin.
-hmm?
-Trzeba się umyć.-powiedziałam,a on zachichotał
-Umm... Tak, racja. 
Sięgną po gąbkę, nalał na nią żel i umył się dokładnie, brudząc mnie przy tym pianą. Kiedy już oby dwoje byliśmy umyci,wyszliśmy z kabiny. Obwinęłam się białym miękkim ręcznikiem a Justin wytarł się brązowym i założył swoje czarne bokserki. Złączył na chwile nasze usta, i wyszedł z łazienki.
Wytarłam się, założyłam bieliznę i wczorajsze ubrania. Rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone włosy. Zaczęłam szukać tuszu w kieszeniach moich spodni, zawsze miałam go w razie potrzeby poprawy makijaży. Gdy go znalazłam, pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Justin siedział na łóżku już całkiem ubrany, gdy mnie zobaczył wstał z łóżka i podszedł bliżej.
-Wyglądasz pięknie.-powiedział uśmiechając się szeroko.
-Dziękuje.-powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
-Chodź, zrobiłem śniadanie.- złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku schodów. Na stole leżały dwa przykryte talerze, drzem brzoskwiniowy, krem czekoladowy. Przy talerzach stały kupki z kakaem. Podniosłam z ciekawości talerz, a na nim leżało parę naleśników. Uwielbiam jeść naleśniki na śniadanie, moja mama robi je tak często, jak tylko może.
Usiadł po jednej stronie stołu, a ja po drugiej. 
-Smacznego.-powiedział z uśmiechem
-Nawzajem
Posmarowałam pierwszy naleśnik kremem czekoladowym i zaczęłam go jeść.
Gdy już zjedliśmy i wypiliśmy kakao podziękowałam mu, a on zaczął się śmiać. 
-Co znowu jest takiego śmiesznego?-zapytałam zdezorientowana
-Jesteś brudna, od czekolady.-powiedział i znowu zaczął się śmiać
-Gdzie?
-Daj pokaże ci.-powiedział i podszedł bliżej. Pocałował moją górną wargę, i zaczął ją lekko ssać i lizać. Po chwili odsunął się.
-Od razu lepiej.-powiedział, a z jego twarzy nie znikał  uśmiech. 
Justin uśmiecha się bardzo często, i wcale nie narzekam, bo ma cudowny uśmiech. 
-Jedziemy?-zapytał
-Tak, tylko założę buty. Pobiegłam na górę założyłam swoje białe stopki, zbiegłam na dół i założyłam buty.
-Możemy jechać.-powiedziałam
Justin chwycił klucze od samochodu i domu. Zakluczył za nami drzwi, i ruszyliśmy do samochodu. Spojrzałam na swój domu, aby zobaczyć czy nikt nie stoi w oknie, i nie przygląda nam się. Ale na szczęście nikogo nie było. Samochodu rodziców też nie było, więc pewnie są już w pracy. Wsiadłam do samochodu, i zapięłam pas. Przez całą drogę słuchaliśmy piosenek, które leciały w radiu, a gdy zaczynała się jakaś piosenka którą lubiłam, zaczynałam ją po prostu śpiewać, a Justin cały czas się śmiał. Przyznam że nawet myślałam, że zaraz tam pęknie ze śmiechu.
-Jesteśmy.-powiedział, uspakajając swój śmiech.
Odpięłam pas i wysiadłam. Zaczekałam za Justinem, kiedy już był przy mnie złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę parku. Kiedy szliśmy ulicą, prawie każdy człowiek przechodził na drugą stronę, kiedy zobaczył Justina. A ja za każdym razem się śmiałam, bo przypominało mi się jak pewien mężczyzna wpadł na niego rozmawiając przez telefon, Justin lekko się zdenerwował, a tamten mało co nie umarł ze strachu. Przepraszał go chyba z 10 razy, ale Justin odszedł. Rzeczywiście prawię wszyscy tutaj się go boją. A ja nie mam czego, ja w porównaniu do innych czuję się przy nim cholernie bezpiecznie. Tak, z pewnością jest on tutaj bardzo znany.
  
W parku na ławce siedział Matt z Nicol na kolanach. Oni chyba nigdzie nie ruszają się sami.
Zaraz obok nich siedział Scott z Ryanem. Danna, Lily i Luka nigdzie nie było widać.
-Cześć.-powiedziałam, a wszyscy mi odpowiedzieli. Bieber podszedł do każdego z chłopaków i przywitał się jak to zawsze robią faceci. Nicol wypalała swoim wzrokiem we mnie dziurę.
-Kathe, chodź się gdzieś przejdziemy.-powiedziała Nicole
-Umm... no dobra, chodź.
Szłyśmy dróżką, usiadłyśmy na ławce, tak że widziałyśmy co robią chłopaki.
Justin obrócił się, kiedy nasze spojrzenia spotkały się uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-I ty mi chcesz wmówić, że pomiędzy wami nic nie ma?-odezwała się Nicole
-Znowu zaczynasz.-powiedziałam, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z Justinem
-Mówiłaś że się nie spotykacie ani nic. Wiesz zwykli sąsiedzi nie patrzą tak na siebie, nie trzymają się za ręce, nie przyjeżdżają zawsze razem. Więc Kathe mów mi zaraz co jest między wami?
-Nic nie jest.-powiedziałam patrząc na nią.
-Kathe, nie kłam
-No dobra, spotykamy się.
-Aaaaa... wiedziałam, wiedziałam.-krzyknęła to tak głośno, że Justin, Ryan, Scott i Matt naraz obrócili się w naszą stronę, patrząc z ciekawością.
-Nicole, uspokój się.-powiedziałam
-Dobrze, ale opowiadaj.
-Dobra spędzamy razem coraz więcej czasu iiii... wczoraj u niego nocowałam.
-Tak wiem, zdążyłam zauważyć. Wiesz jesteś ubrana dokładnie tak jak wczoraj. Lubisz go, prawda?
-Tak.
-Dziewczyny idziecie?-zawołał Matt, a mi ulżyło. Bo przesłuchanie nareszcie się skończy.
-Już idziemy.-zawołała Nicole- A z tobą i tak nie skączyłam.-powiedziała tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć.
Ruszyliśmy do chłopaków, chciałam usiąść obok Justina, ale pociągnął mnie i znowu siedziałam na jego kolanach.
Nicole wysłała mi cwaniaczki uśmieszek, a ja spojrzałam na nią wzrokiem typu 'uspokój się, bo zrobię ci krzywdę'. Musiała zrozumieć o co mi chodzi, bo od razu odwróciła się w kierunku Matta i przytuliła się do niego. Oparłam się plecami o klatkę piersiową Justina, a on obwinął swoją rękę wokół mojego brzucha. Kiedy poczułam jego oddech na mojej szyj, dostałam gęsiej skórki. Ale On musiał akurat dotknąć mojej skóry.
-Aż tak na ciebie działam księżniczko?
Moje policzki oblał wielki rumieniec.
-Twoja przyjaciółka cały czas nas obserwuje. Wiem że jestem kurewsko przystojny, no ale ma Matta.-powiedział a ja wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
-I taki skromny.-dodałam nadal się śmiejąc, wszyscy patrzyli się na nas jak na chorych umysłowo ludzi.
-I co się patrzycie?-powiedział, posyłając im groźne spojrzenie
-Spokojnie, Bieber uspokój swoje dupsko -powiedział Scott
-Ty mi tu kurwa nie mów kiedy mam być spokojny.-powiedział, a jego oczy pociemniały. To była ta sama złość jak wtedy w samochodzie. Wydarzenia z tamtej nocy wróciły do mojej głowy. Strach pomyśleć jak on wygląda gdy naprawdę jest ostro wkurzony.


_______________________________________


No i mamy rozdział 7. Naprawdę dziękuje za wszystkie wyświetlenia jesteście kochani. :) Rozdział 8, będzie kontynuacją tego. Jak myślicie, jak zachowa się Justin?
 ask: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ